środa, 30 listopada 2016

2.16

Nad ranem obudził mnie dzwonek do drzwi. Wstałam i spostrzegłam że nie ma Mikołaja. Założyłam szlafrok i poszłam otworzyć. Na lustrze w przed pokoju dostrzegłam kartkę. Zawiozłem dzieciaki do szkoły po drodze zrobię zakupy. Mikołaj. Uśmiechnęłam się pod nosem i otworzyłam drzwi. Stałam zaskoczona nie wiedząc co mam zrobić. Z jednej strony chciałam zamknąć drzwi a z drugiej chciałam wyjaśnień.
-Co ty tu robisz?- Zapytałam a do oczu napłynęły mi łzy.
-Ola, my chyba musimy porozmawiać.
-Porozmawiać, my chyba już nie mamy o czym rozmawiać.- Krzyknęłam próbując zamknąć drzwi. Niestety on je przytrzymał.
-Jest Marek?
-Nie nie ma, i nie będzie.
-Jak to nie będzie, Ola miałaś się nim zaopiekować.
-Tak jak ty miałeś umrzeć. Co to miało być? Wiesz co my przeszliśmy.
-Kochanie, ale Marek nie wie że chciałem to zrobić.- Powiedział próbując mnie przytulić.
-Nie zbliżaj się do mnie.- Krzyknęłam na niego.- Nie waż się mówić do mnie kochanie.
-Ola uspokój się, pogadajmy na spokojnie.- Powiedział i bezczelnie wszedł do mieszkania.
-Nie przypominam sobie żebym cię do środka zapraszała.
-A co chcesz rozmawiać na korytarzu, żeby nas sąsiedzi słyszeli.
-Mogą słyszeć, mam w dupie to że pomyślą że rozmawiam z trupem.
-Ola uspokój się.
-Nie mam zamiaru się uspokajać. Co ty w ogóle sobie myślisz? Najpierw mówisz mi że chcesz się zabić, później wyjeżdżasz, potem list pożegnalny, który znalazł Marek pakując się. A teraz nagle wracasz tak jakby nic nigdy się nie stało.
-Tak chciałem umrzeć. Ale zrozumiałem że cię kocham że Marek mnie potrzebuje.
-Ale ja cie nie kocham, a Marek wcale ciebie nie potrzebuje. W obecnej chwili świetnie sobie radzi.
-Ola ja chcę tylko porozmawiać z synem.
-Proszę bardzo ja ci nie zakażę, ale najpierw musisz go znaleźć.
-Co to za krzyki?- Do mieszkania wszedł Mikołaj. Stanął obok mnie jak wryty.
-A co on tu robi?- Zapytał Michał widząc Białacha.
-Mieszka, wynoś się stąd. Nie chcę cię tu więcej widzieć.- Krzyknęłam i uciekłam do sypialni. Słyszałam jakąś rozmowę między Michałem a Mikołajem, w sumie to nie rozmowę a Mikołaj krzyczał na Michała że ma się więcej nie pokazywać. Po kilku minutach awantura ucichła, zakończona trzaśnięciem drzwiami. Mikołaj pojawił się w sypialni. Usiadł na łóżku obok mnie a ja się w niego wtuliłam. Zaczęłam płakać.
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze.- Powtarzał Mikołaj.
-Ale jak, dlaczego? Mógł chociaż napisać list że żyje.- Wciąż płakałam. Mikołaj cały czas siedział przy mnie.
-Mam pomysł.
-Jaki?- Zapytałam podnosząc głowę. Mikołaj otarł mi spływające po policzkach łzy.
-Chodźmy na lody. Tak piękna pogoda, ja nie mam zamiaru siedzieć w domu.- Powiedział a ja się uśmiechnęłam.
Mikołaj
Po wizycie Michała Olka nie była w najlepszym stanie. Chciałem ją w jakiś sposób pocieszyć na duchu. Jedyne co przyszło mi na myśl to zabranie jej na lody. Oczywiście nie protestowała. Poczekałem aż się ubierze i poszliśmy.
-Faktycznie piękna pogoda.- Powiedziała Ola i przytuliła się do mnie.
-Mówiłem że piękna a co nie wierzyłaś mi?
-Mikołaj, tu nie o to chodzi.
-Rozumiem.- Powiedziałem uśmiechając się do niej.
-Kto ostatni przy budce z lodami ten płaci.- Krzyknęła Olka i pobiegła w stronę budki. Szybko ją dogoniłem, oczywiście dałem jej wygrać.
-Jakiego chcesz?- Zapytała gdy dobiegłem do niej.
-A jakiego ty masz?
-Toffi.
-To ja chcę czekoladę.- Odparłem a Olka wzięła dla mnie loda czekoladowego. Zapłaciłem tak jak było w zakładzie i poszliśmy troszkę pospacerować. Wędrowaliśmy tak parkiem, rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim.
-Mikołaj.- Powiedziała zatrzymując się.
-Coś się stało?- Zapytałem zaskoczony. Stanęła naprzeciwko mnie.
-Chciałam....no bo...dziękuję.- Powiedziała i pocałowała mnie w policzek. Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Nie ma za co.- Powiedziałem.
-Jest i to bardzo dużo.- Ola mocno mnie przytuliła a ja odwzajemniłem ten uścisk. Staliśmy tak kilka minut. W pewnej chwili ktoś do nas podszedł.
-Olka.- Krzyknęła jakaś dziewczyn. Byłą w tym samym wieku co Ola.
-Dominika. A co ty tu robisz?- Zapytała Olka witając się z nią.
-Wróciłam w zeszłym tygodniu. Ale ty się zmieniłaś. Nie byłam pewna czy to ty.- Powiedziała kobieta i spojrzała się na mnie.- A co to za przystojniak?
-A no tak, to Mikołaj, mój...
-Mąż. Z daleka widać, od dawna jesteście małżeństwem?
-Mój przyjaciel.- Dokończyła Olka a ja uśmiechnąłem się pod nosem.
-Jasne, Olka nie ściemniaj mi, znam cię za dobrze. Od dawna jesteście razem?- Pytanie skierowała w moim kierunku.
-Pytasz o pracę czy życie prywatne?- Zapytałem się widząc zakłopotanie Olki.
-Pracę?- Zapytała zdziwiona kobieta.
-Tak, pracujemy razem od jakiś trzech lat.
-No to ładnie. A czego uczysz?- Zapytała a ja i Olka się roześmialiśmy.
-Mikołaj nie jest nauczycielem.- Odparła Olka.
-Mówiliście że razem pracujecie.
-Tak ale nie w szkole.
-Jak to, nie jesteś nauczycielką?
-Nie, po studiach zaczęłam pracę w Policji.- Powiedziała Olka a kobieta zaczęła się śmiać.
-Dobry żart, nie wiedziałam że tak ci się humor poprawił.
-Dominika nie żartuję.- Powiedziała Olka i pokazała jej odznakę. Dziewczyna stanęła zaskoczona.
-A co twój tatuś na to? Pewnie się do tej pory nie odzywa?- Powiedziała a Olka posmutniała.
-Nie odzywa, od kilku miesięcy nie żyje.- Powiedziała Ola a ja ją przytuliłem.
-Przepraszam nie wiedziałam, przykro mi.- Powiedziała kobieta.
-Nic się nie stało, skąd mogłaś to wiedzieć. Dopiero co wróciłaś. Właśnie opowiadaj jak to się stało że wróciłaś?
-Znudziło mi się w Hiszpanii. Jestem z powrotem.
-Na długo wróciłaś?
-No ja wiem, na stałe.
-To świetnie, musimy to uczcić. Może do nas wpadniesz?
-A czyli jednak jesteście razem.
-Nie to kryzysowa sytuacja. Kiedyś ci to wyjaśnię.
-Mam nadzieje.- Odparła kobieta, no dobra ja muszę iść czekają już na mnie.- Odparła spoglądając za nas. Odwróciliśmy się z Olką. Kawałek dalej stał jakiś mężczyzna z wózkiem.
-To twoje maleństwo?- Zapytała po chwili Olka.
-Nie, ale kiedyś ci wyjaśnię.
-No dobra. To masz tu mój numer. Zadzwoń to się umówimy na kawę do nas. Wpadniecie.- Ola ponownie się odwróciła.- Nawet przystojny.- Dodała po chwili.
-Twój też.- Kobieta puściła do Oli oczko i odeszła.
-Słyszałaś jestem przystojny.- Powiedziałem uśmiechając się do sierżant.
-Wcale nie, po prostu Dominika nie umie być nie miła.
-Chcesz mi coś powiedzieć?- Udałem obrażonego.
-Nie....- Zaczęła się śmiać.
Aleksandra
Po powrocie z parku mieliśmy bardzo dobre humory. Weszliśmy do mieszkania.
-To co robimy na obiad?- Zapytałam wchodząc do kuchni.
-Najpierw to ja się kawy napiję.- Odparł Mikołaj a ja włączyłam ekspres i zaparzyłam nam kawę.
-Proszę bardzo.- Podałam Mikołajowi kubek z kawą. Zaczęliśmy rozpakowywać zakupy, które zrobił z samego rana Białach.
-Olka a skąd znasz tą dziewczynę?- Zapytał po chwili.
-Chodzi ci o Dominikę. Wiesz co razem do liceum chodziłyśmy a później Domcia wyjechała. A co?
-Nic, tak z ciekawości pytam. Wzięła nas za parę.- Dodał znacząco spoglądając na mnie.
-Dziwisz się jej, kleisz się do mnie to nas ludzie biorą za parę.
-Ja się kleję ja się kleję. Sama robisz obiad.- Mikołaj udał obrażonego.
-On no nie obrażaj się.- Powiedziałam podchodząc do niego.
-To na mnie nie działa.- Odarł delikatnie się uśmiechając.
-Doprawdy?- Zapytałam ponownie delikatnie jeżdżąc dłonią po jego szyi. Mikołaj objął mnie w pasie. Uśmiechnęłam się a on odwzajemnił ten uśmiech. Nasze twarze powoli zaczęły się do siebie zbliżać. Spojrzałam mu w oczy, były piękne, delikatnie przeszklone z małą iskierką. Poczułam jego oddech na twarzy. Nasze usta dotknęły się. Pocałunek był delikatny jak skrzydła motyla. Całą sytuację przerwał nam powrót Dominiki ze szkoły.
-Nie przeszkadzajcie sobie.- Powiedziała nastolatka przechodząc obok kuchni. Spojrzałam na Mikołaja.
-Pójdę z nią pogadać.- Powiedziałam a Mikołaj dał mi buziaka w policzek i odsunął się ode mnie.
-To ja zrobię obiad.- Odparł a ja poszłam za Dominiką. Zapukałam do pokoju.
-Mogę wejść?
-No tak to twój pokój.- Odparła a ja weszłam do środka. Siadłam na łóżku obok niej. Siedziałam kilka minut w milczeniu.
-Ola?
-Tak.
-Dlaczego każdy facet to dupek?
-Nie każdy.
-Jak to nie każdy?
-No na przykład, twój tata to nie dupek.
-Olka, mówisz tak bo go kochasz i nigdy cię nie skrzywdził.
-A co się stało?
-Pokłóciłam się z Kubą.
-A Kuba to?
-To mój, już teraz były chłopak.
-O co wam poszło?
-Bo on stwierdził że na pewno go zdradzam z Markiem, a przecież Marek jest dla mnie jak brat.
-A mówiłaś o tym Kubie?
-No tak ale stwierdził że zmyślam. Uważa że skoro sypiam w tym samym domu co on to musimy być razem, ale nie dociera do niego że ty się z tatą spotykasz.
-Widocznie Kuba jeszcze nie dorósł do tego aby to zrozumieć.
-Ale dlaczego mi nie wieży?
-Nie wiem.- Odparłam i ją przytuliłam. Dominika jeszcze chwilkę popłakała.
-To co idziemy zobaczyć co tata gotuje?- Zapytałam a nastolatka kiwnęła głową że tak. Poszłyśmy do kuchni. Nie spodziewałam się tego co zobaczyłam. Na krześle siedział Marek miał rozwalony nos, rozciętą wargę oraz łuk brwiowy. Stanęłyśmy z Dominiką jak wryte.
-Co ci się stało?- Wyjąkała z siebie Dominika.
-Nic takiego. Przewróciłem się.- Powiedział a ja spojrzałam na Mikołaja. Wiedziałam już co jest grane.
-Marek nie ściemniaj, z kim się pobiłeś?- Zapytałam podchodząc bliżej chłopaka.
-No bo....Kuba się do mnie przysrał że z Dominiką kręcę a to nie prawda.
-On cię tak pobił?- Wtrąciła Dominika.
-No tak, ale ja bym mu dał radę...ale...- Marek posmutniał.
-Co się dzieje?- Zapytałam przerażona, choć po dzisiejszym poranku wiedziałam już co mogło być przyczyną.
-Wydawało mi się że tata stał przed szkołą, i wtedy wziął mnie z zaskoczenia.
-Marek, bo musimy pogadać.- Powiedziałam siadając na krześle obok niego.
-A coś się stało?- Zapytał zdziwiony.
-Bo widzisz, wczoraj rozmawialiśmy o tym liście co go znalazłeś.....
-Coś z nim jest nie tak?
-No widzisz, twój tata jednak....zmienił decyzję.
-Tata żyje?
-Tak. Jest we Wrocławiu.
-Co za człowiek,najpierw pozwala żebyśmy go opłakiwali a teraz wraca jakby się nigdy nic nie stało. Ten to ma dopiero tupet.
-Marek ja wiem że to nie jest dla ciebie łatwe...
-Tylko mi ciocia nie mówi że mam się z nim spotkać i porozmawiać.
-Nie to już twoja decyzja. Chciałam powiedzieć że zawsze możesz na mnie liczyć.
-Na nas liczyć.- Wtrącił Mikołaj a ja się uśmiechnęłam pod nosem.
-Dziękuję.- Odparł Marek i przytulił się do nas. Kilka minut później wróciła Ania. Mikołaj skończył robić obiad. Zasiedliśmy do posiłku. Gdy skończyliśmy już jeść, dzieciaki poszły do salonu odrobić lekcje a ja z Mikołajem zaczęliśmy sprzątać.
-Ola twój telefon dzwoni.- Powiedział Mikołaj a ja poszłam do przedpokoju bo tam go zostawiłam gdy wróciliśmy z parku.
-Wysocka słucham.- Odebrałam, numer był nieznany.
-Cześć Olka, Dominika z tej strony.
-O cześć, miło że dzwonisz.
-No tak, słuchaj kolacja nadal aktualna?
-No pewnie, a kiedy możecie wpaść?
-Nam by pasowało dziś bo jutro zaczynamy pracę.
-Nie ma sprawy to wpadajcie.
-No to super. To o której mamy być?
-O 19, zaraz ci SMS-em adres wyślę.
-Oki to do 19.
-A jeszcze jedno na ile osób mam kolację przygotować?
-Nas będzie trójka, a was?
-No nas jest piątka.
-Co, masz już trójkę dzieci. Ale my mamy do nadrobienia.
-Kilka lat Domcia.
-No dobra to widzimy się wieczorem.
-Oczywiście.
-To po drodze kupię jakieś winko albo coś.
-Jeśli chcesz to kupuj, ja ci nie zakażę.
-No to ja kończę. Buziaki.
-Buziaki, buziaki.- Dominika się rozłączyła. Wróciłam do kuchni.
-Będziemy mieli wieczorem gości.- Oznajmiłam Mikołajowi.
-Kogo?- Zdziwił się.
-Dominika z rodzinką wpadnie.
-O jak miło. A o której będą?
-Umówiłyśmy się na 19, a właśnie wyślę jej SMS-a z adresem.- Powiedziałam i wysłałam do niej wiadomość. Wypiliśmy z Mikołajem kawę i zabraliśmy się za szykowanie kolacji. Dzieciaki pomogły nam nakryć do stołu. Punktualnie o 19 ktoś zadzwonił do drzwi. Mikołaj poszedł otworzyć.
-Zapraszam.- Usłyszałam głos aspiranta w przedpokoju. Wyszłam z kuchni.
-Cześć.- Dominika się na mnie rzuciła.
-Cześć. Siadajcie proszę.- Dodałam witając się z facetem Dominiki.
-To jest Hubert mój partner.
-Cześć.- Mikołaj podał mu dłoń a ja się tylko uśmiechnęłam.
-Mikołaj jestem.- Dodał po chwili.
-Siadajcie proszę.- Powiedziałam zabierając płaszcze naszych gości.
-To jest Marcel, syn Huberta.- Powiedziała Dominika wyjmując chłopca z nosidełka.
-Jaki słodziak.- Powiedziałam. - Dzieciaki, chodźcie gości mamy.- Krzyknęłam a po kilku minutach byli już w salonie.
-No to tak. Dominika córka Mikołaja, Ania również córka Mikołaja.- Powiedziałam.
-I Marek syn Olki.- Wtrącił się Mikołaj a ja się uśmiechnęłam.
-Siadajcie proszę.- Powiedziałam.-Coś do picia chcecie?
-Mamy wino.- Powiedział Hubert i podał butelkę wina Mikołajowi.
-No to ja pójdę po kieliszki.- Odparł Białach i poszedł do kuchni. Wrócił z lampkami i każdemu nalał. Dzieciakom również przyniósł lampki ale zamiast wina wlał im sok. Zaczęliśmy jeść kolację. Tematy nam się nie kończyły. Okazało się że Dominika kończyła studia ekonomiczne, zaraz po nich wyleciała do Hiszpanii. Tam poznała Huberta. Teraz wrócili do polski a Dominika ma zacząć pracę u nas na komendzie jako sekretarka. Bardzo mnie to ucieszyło. Wspominałyśmy stare lata, Mikołaj z Hubertem też znaleźli wspólny język. Około 22 pożegnaliśmy naszych gości. Mikołaj pomógł mi posprzątać a dzieciaki poszły już spać, w końcu na drugi dzień mieli do szkoły. Pozmywałam z Mikołajem naczynia i poszliśmy spać. Wtuliłam się w niego.
-Kocham cię.- Szepnął mi do ucha a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Mocno się w niego wtuliłam.

-Też cię kocham.- Również wyszeptałam. 






Tak jak obiecałam, mamy środę, mamy nowy rozdział :D mam nadzieję ze się wam podobał :) zostawcie po sobie ślad w postaci komentarzy :) Pozdrawiam Domcia

6 komentarzy:

  1. Wow genialny rozdzial czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie. Pozdrawiam Sandra

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. No wiesz jestem w sumie bardzo dokładna i wydaje mi się że grudniowe rozdziały pojawią się w grudniu :D

      Usuń
  4. Proszę do mnie nie mówić na ''ty''

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielkie podziękowania dla tego wspaniałego człowieka o imieniu Dr. Agbazara, wielki rzucający, który przywraca radość z pomocy w przywróceniu mojego kochanka, który oderwał się ode mnie cztery miesiące temu, ale teraz, z pomocą dr. Agbazara, wielka miłość, rzuca zaklęcia. Dzięki mu. Możesz również poprosić go o pomoc, gdy będziesz go potrzebować w trudnych czasach: ( agbazara@gmail.com ) lub WhatsApp ( +2348104102662 )

    OdpowiedzUsuń