Minęło
już kilka tygodni. Michał wyszedł już ze szpitala więc Marek
wrócił do siebie. Co do jego stanu zdrowia, nie wiem czy się
poprawił, każda nasza rozmowa kończyła się słowami „Chcę
jeszcze przed śmiercią pobyć z synem”. Sama już nie wiedziałam
co mam myśleć, a jeszcze do tego Mikołaj. Kilka dni temu oznajmił
mi że od kilku miesięcy spotyka się z jakąś Anką. Wtedy grunt
zarwał mi się pod nogami, nie wiedziałam co się dzieje. Czułam
się strasznie zazdrosna o Mikołaja, najgorsze w tym wszystkim były
chwile gdy prosił mnie o pomoc w przygotowaniach do randki. Właśnie
siedziałam w pracy, dzień powoli dobiegał ku końcowi.
-Co
robisz wieczorem młoda?- Zapytał w pewnym momencie Mikołaj
wyrywając mnie z rozmyślań.
-Nie
mam planów a co idziesz z Anką na randkę i nie wiesz co założyć,
czy może nie wiesz jakie kwiaty jej się spodobają?
-Olka
wyluzuj, co ty ostatni taka zła?
-Nie
jestem zła.- Krzyknęłam na niego. - Co chcesz?
-Chciałem
się z tobą wybrać na zakupy.
-A
co Ania sama nie może sobie wybrać prezentu na urodziny?-
Powiedziałam zbulwersowana już zachowaniem Mikołaja, doskonale
wiedziałam że jego wybranka za kilka dni ma urodziny, ale naprawdę
nie chciałam wybierać dla niej prezentu.
-Może
ale wtedy by nie było niespodzianki.
-Jakiej
znowu niespodzianki, co ona nie wie kiedy ma urodziny?
-Wie,
ale...- Zaciął się. Czekałam w ciszy aż raczy mi wyjaśnić to
wszystko. - No bo..Ola ja podjąłem najważniejszą decyzję w moim
życiu.
-No
jestem ciekawa jaką?- Po tym jak kupił sobie motor to sama już nie
wiem czego się można po nim spodziewać.
-Chce
się oświadczyć Ani.- Powiedział. Z tego wszystkiego aż
zakrztusiłam się kawą.- Wszystko w porządku?- Zapytał podchodząc
do mnie.
-Tak,
tak po prostu zaskoczyłeś mnie.
-Pomożesz
mi wybrać pierścionek?
-Wiesz
Mikołaj bardzo bym chciała ale umówiłam się już na wieczór z
Michałem.
-Ale
mówiłaś że nie masz planów.
-No
bo myślałam że się wyrobię z papierami i że szybko ci pomogę
ale a 19 jestem umówiona a już jest po 17.
-A
przyjdziesz w sobotę z Michałem oczywiście.
-A
po co?
-No
uczcimy nasze zaręczyny, w sensie moje i Ani nie moje i twoje, kurde
źle to zabrzmiało.
-Tak
fatalnie.- Odparłam.
-No
dobra pogadam z Michałem i zobaczę co da się zrobić.
-Dzięki
jesteś najlepszą przyjaciółką.- Powiedział dając mi buziaka w
policzek, niestety odwróciłam głowę, nie chciałam aby się do
mnie zbliżył. Tak po prostu wyszło że się pocałowaliśmy. Po
chwili jednak się od siebie odsunęliśmy.
-Przepraszam...-Zaczął
mówić Mikołaj.
-Zapomnijmy
o tym.- Powiedziałam i opuściłam biuro. Przebrałam się w cywilne
rzeczy i z powrotem wróciłam do biura. Mikołaj siedział przy
biurku i kończył wypełniać papiery. W milczeniu zabrałam swoje
rzeczy i wyszłam z komendy.
-Nosz
kurwa.- Krzyknęłam gdy tylko wsiadłam do samochodu. Pojechałam do
domu, w międzyczasie robiąc drobne zakupy. Kupiłam kilka butelek
wina i zamiast iść do siebie zatrzymałam się piętro niżej.
Zadzwoniłam do drzwi. Po chwili otworzył mi Michał.
-Ola,
a co ty tu robisz?
-Przepraszam.-
Powiedziałam i weszłam do mieszkania, siadłam na kanapie stawiając
na stoliku wino.
-Coś
się stało?- Zapytał siadając obok mnie.
-Gdzie
Marek?
-Nocuje
dziś u kolegi, mów co się stało?
-Pojedziesz
ze mną na zaręczyny Mikołaja i Anki?
-Płaczesz
dlatego że chcesz mnie zaprosić na imprezę?- Zdziwił się ale w
tamtej chwili nie miałam zamiaru tłumaczyć mu co tak naprawdę się
dzieje w moim życiu.
-Nie
kurwa, tak sobie oczy podlewam z nudów.
-Ej
Olka spokojnie. Wiesz co wina nie będziemy pić. Schowam je na
lepszą okazję. Ale możemy napić się soku pomarańczowego.
-No
dobra.- Odparłam a Michał przyniósł dwie szklanki z sokiem.- Ola
bo ja chciałem ci powiedzieć...- Zaczął mówić, cały czas
władały mną emocje, moje życie z każdym dniem się zawalało.-
Ola od jakiegoś czasu....zakochałem się w tobie.
-Że
co?- Zapytałam ze zdziwieniem, Michał osoba do której przyszłam
się zwierzyć że facet którego kocham kocha inną kobietę,
właśnie wyznał mi miłość. Michał tylko spuścił wzrok.
-Michał
to nie tak.
-Nic
do mnie nie czujesz prawda?
-Michał
to za wcześnie.- Powiedziałam, tak naprawdę nie chciałam go
ranić. A skoro Mikołaj i tak nic do mnie nie czuje, może będę
szczęśliwa u boku kogoś innego niż on. Wtedy Michał zbliżył
się do mnie i namiętnie mnie pocałował. Nie protestowałam, wręcz
przeciwnie poddałam się mu w całości. Całowaliśmy się coraz
namiętniej aż w końcu wylądowaliśmy w łóżku. Tej nocy bardzo
późno oboje poszliśmy spać. Rano obudziłam się w objęciach
Michała. Choć doskonale wiedziałam że jestem szczęśliwa wciąż
zastanawiałam się czy oby na pewno dobrze zrobiłam idąc z nim do
łóżka. W pewnej chwili do sypialni wpadł Marek, stanął
zaskoczony w drzwiach.
-Marek
a co ty tu robisz?- Zapytał Michał widząc swojego syna.
-Mówiłeś
że Marek jest u kolegi.- Wybuchnęłam na niego.
-Bo
miał tam być.- Odpowiedział Michał i oboje spojrzeliśmy na
chłopaka.
-Byłem
ale przyszedłem po książki. Pójdę z buta do szkoły, nie
przeszkadzajcie sobie.- Powiedział chłopak i opuścił sypialnie.
Spojrzałam na Michała i oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Ślicznie
wyglądasz.- Powiedział Michał całując mnie.
-Muszę
już lecieć.- Powiedziałam gdy skończyliśmy się całować.
-Czemu?
-Muszę
iść do pracy.
-No
to chociaż śniadanie zjedz ze mną.
-No
dobra, to zrób śniadanie a ja lecę na górę się ogarnąć.
-Tylko
wróć.- Powiedział i ponownie mnie pocałował. Po chwili byłam
już u siebie w mieszkaniu i szykowałam się do pracy. Wzięłam
szybki prysznic, ubrałam koszulę i do tego czarne jeansowe spodnie.
Jak zawsze buty na wysokim obcasie idealnie się dopasowały.
Zrobiłam sobie delikatny makijaż. Zagarnęłam do torebki potrzebne
mi rzeczy i szybko zamknęłam mieszkanie. Z powrotem byłam u
Michała. Weszłam do mieszkania bez pukania.
-Zrobić
ci kawy?- Zapytał gdy weszłam do kuchni.
-Tak
poproszę.- Powiedziałam siadając przy stole.
-Kawcia
dla mojej księżniczki.- Powiedział Michał podając mi kubek z
kawą. Po chwili dostawił talerz ze śniadaniem.
-Mmmmm
pyszne. A Marek mówił że nie umiesz gotować.- Powiedziałam
uśmiechając się do niego. Zjedliśmy śniadanie i Michał
postanowił odwieźć mnie do pracy. Wsiedliśmy w jego auto i
pojechaliśmy. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu.
-No
to pa.- Powiedziałam wysiadając z auta. Michał jednak złapał
mnie za nadgarstek i wciągnął z powrotem do środka. Przyciągnął,
spojrzał mi głęboko w oczy i pocałował mnie.
-Kocham
cie.- Powiedział mi jednak te słowa nie przechodziły przez gardło.
-Ja
ciebie też.- Powiedziałam krótko i uciekłam w stronę komendy.
Mikołaj
Szedłem
właśnie do pracy. Nie mogłem przestać myśleć o Olce. Wczoraj
gdy się przez przypadek pocałowaliśmy, ja. No nie wiem co do niej
czuję. Nie chcę jej stracić. Jednego jestem pewien chcę wiedzieć
czy ten pocałunek nic dla niej nie znaczył. Stanąłem przed
komendą. Nie widziałem auta Olki, czyli na pewno jeszcze jej nie
ma. W pewnym momencie niedaleko mnie zaparkowało jakieś nie znane
mi dotychczas auto. Wysiadła z niego Ola. Przyglądałem się całej
tej sytuacji. Olka całowała się z jakimś typem. Czyli ten
pocałunek nic dla niej nie znaczył. Pomyślałem i ruszyłem w
stronę komendy.
-Mikołaj
poczekaj.- Krzyknęła Olka, ale ja nie miałem ochoty z nią
rozmawiać. Wszedłem do budynku. Olka dogoniła mnie przy schodach.
-Mikołaj,
obraziłeś się?
-Nie
dlaczego?
-Bo
prosiłam cię abyś na mnie zaczekał a ty sobie poszedłeś, nie
zwracając na mnie uwagi.
-Przepraszam
zamyśliłem się i nie zwróciłem uwagi na to że idziesz za mną.
-Nic
się nie stało, a nad czym się tak zamyśliłeś?
-A
zastanawiam się jak się Ani oświadczyć.- Palnąłem. Nie miałem
pojęcia co mam jej powiedzieć. Ale po tym co przed chwilą
widziałem nie chcę wracać do wczorajszego dnia.
-A
kiedy chcesz się jej oświadczyć?
-No
myślałem o sobocie, ale nie wiem. Tak pomyślałem że jak wszyscy
goście przyjdą i przyjdzie moment na prezenty to wtedy uklęknę
przed nią.
-No
to nie jest zły pomysł.- Powiedziała Olka.
-A
ty, jak byś chciała żeby ci się facet oświadczył?
-Sama
nie wiem, jakaś romantyczna kolacja, świece wino, tylko my dwoje.
Romantyczna muzyka w tle. Tak wiesz jak każda kobieta.
-Myślisz
że Ania się zgodzi?
-Nie
wiem, skąd mam wiedzieć.
-A
ty byś się zgodziła jak by ci się twój chłopak oświadczył?
-To
troszkę za wcześnie na takie rozmowy.
-Od
dawna jesteście razem?
-Od
wczoraj. Ale to chyba nie twoja sprawa co.- Warknęła na mnie.
-No
nie moja, ale to nie znaczy że musisz się na mnie drzeć jak się
zapytałem.
-Weź
Mikołaj skończ te swoje wywody, bo naprawdę nie chce mi się ich
dzisiaj słuchać.
-Wysocka,
Białach do mnie, natychmiast.- Krzyknęła Jaskowska. Spojrzeliśmy
na siebie i poszliśmy do gabinetu.
-Wzywała
nas Pani inspektor.- Powiedziałem
-Młodszy
inspektor. Siadajcie.- Powiedziała pani komendant.
-Coś
się stało?- Zapytała Olka.
-Może
wy mi to powiecie, co to mają być za awantury na komendzie. To jest
budynek policji a nie wasze mieszkanie. Nie interesują mnie wasze
spray prywatne ale radzę wam je załatwiać poza pracą. Od dziś
będziecie jeździć w oddzielnych Patrolach. Mikołaj pojedziesz
dziś z Aspirantem Sztabowym Karoliną Rachwał a Ola pojedzie dziś
na Patrol z sierżantem Krzyśkiem Zapałą. Mam nadzieję że
będziecie w tych zespołach tak samo skuteczni a nie będziemy
musieli wszyscy wysłuchiwać waszych wiecznych wrzasków.
Odmeldujcie się.- Powiedziała a my wyszliśmy z gabinetu.
-I
widzisz co narobiłeś.- Krzyknęła na mnie Ola, zaraz gdy
wyszliśmy.
-Ja
narobiłem, ja.
-A
co może to moja wina?
-Tak
twoja.
-Ciekawe
z jakiej racji?
-Najpierw
się ze mną całujesz a później mówisz że twoje życie to nie
moja sprawa. Umawiasz się z jakimś kolesiem.
-To
ty mnie pocałowałeś pragnę ci przypomnieć, i to ty pierwszy
zacząłeś się spotykać z Anką. Zapomniałeś już jak prosiłeś
mnie o pomoc bo chcesz się oświadczyć.
-No
i dobrze, nie zniósł bym życia z kimś takim jak ty.
-I
wice wersa.- Krzyknęła Olka a do naszego biura ponownie weszła
Pani komendant.
-Mam
już dość. Oboje idziecie na przymusowy urlop. Do odwołania. Mam
gdzieś wasze sprawy rodzinne, w tej chwili wracacie do domu.
-Ale
Pani komendant.
-Nie
chce nic słyszeć, nie potraficie się dogadać, wojewódzka szuka
na nas haka a wy mi takie cyrki robicie.
-Przepraszamy
Pani komendant.- Odezwałem się.
-Już
za późno Mikołaj. Na dziś macie koniec od jutra pracujecie w
innych zespołach. Do widzenia.- Powiedziała Pani komendant i
opuściła nasze biuro.
-Super.-
Krzyknąłem siadając przy biurko.
-Nie
ma za co, teraz będziesz miał mnóstwo czasu żeby wymyślić coś
oryginalnego na zaręczyny.- Powiedziała Ola i wyszła z biura,
trzaskając drzwiami. Totalnie nie wiedziałem co się dzieje, po co
te wszystkie kłótnie. Zabrałem swoje rzeczy i również opuściłem
komendę. Ola siedziała na ławce na parkingu. Podszedłem do niej.
-Podrzucić
cię do domu?- Zaproponowałem.
-Nie
trzeba poradzę sobie.
-Ale
to po drodze, a ty nie masz czym wrócić.
-Zamówię
sobie taksówkę.
-Olka...
-Mikołaj
daj mi święty spokój. Idź sobie stąd.- Krzyknęła na mnie.
Ola
Mikołaj
poszedł do swojego auta. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
Podkuliłam nogi i zakryłam twarz dłońmi. Zaczęłam płakać. Po
kilku minutach przetarłam oczy i ruszyłam w kierunku domu. Nie
chciałam tam jednak iść. Zaczęłam błąkać się po mieście a
nogi zaprowadziły mnie na cmentarz. Na straganie obok kupiłam dwa
znicze. Zawędrowałam alejką do grobu moich rodziców i postawiłam
tam znicze. Siadłam na ławce. Ja już naprawdę nie wiem co mam
robić. Pomyślałam a po policzku zaczęły mi spływać pojedyncze
łzy. Na pewno nie dam mu satysfakcji. Pomyślałam. Otarłam
policzki i wróciłam do domu. Siadłam na kanapie. Stwierdziłam że
nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem i postanowiłam ułożyć
sobie życie bez niego. Bez Białacha, nie zwracając uwagi na jego
rady życiowe.
Moi kochani przed wami kolejny rozdział. Mam nadzieję że wam się podoba. Czekam na wasze komentarze. Jak myślicie, czy Oli i Michałowi się ułoży? Czy coś albo ktoś stanie jeszcze na przeszkodzie miłości Oli i Mikołaja? Czy Mikołaj powinien oświadczyć się Anii?
Mam nadzieje ze Ola i Mikołaj dogadają sie i będą razem...
OdpowiedzUsuńA tak to super rozdział jak zawsze
Super rozdział. Mam nadzieje że będą razem. Nie powinien sie jej oświadczać. Czekam na next. Pozdrawiam Sandra
OdpowiedzUsuńa kiedy będzie kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńPostaram się napisać jak najszybciej, ale powinien pojawić się już jutro :)
Usuń