środa, 9 listopada 2016

2.11

Nadeszła sobota. Totalnie nie miałam ochoty iść na imprezę zaręczynową Mikołaja. Nie wiedziałam jak mu to powiedzieć, choć w sumie to nie wiem czy po tej naszej kłótni dalej jestem zaproszona. Siedziałam już wymęczona dniem przy biurku. Na przeciwko siedział Krzysiek.
-Olka ktoś do ciebie.- Powiedział Jacek wchodząc do biura. W drzwiach stanął Marek i miał łzy w oczach. Wstałam od biurka i podeszłam do niego.
-Co tu robisz?- Zapytałam obawiając się odpowiedzi.
-Pogotowie zabrało tatę, powiedzieli że stan jest bardzo ciężki.- Powiedział szlochając. Momentalnie zakręciło mi się w głowie. Stanęłam zaskoczona tym co powiedział. Przytuliłam go.
-Spokojnie, będzie dobrze.- Powiedziałam sama w to nie wierząc.- Marek możesz poczekać na mnie na korytarzu, zaraz do ciebie przyjdę.- Powiedziałam. Chłopak wyszedł a ja zamknęłam za nim drzwi do biura.
-Olka wszystko w porządku?- Zapytał Krzysiek.
-Tak, tak. Będziesz miał coś przeciwko jeśli już pojadę.
-Nie no jasne jedź, ale co to za chłopak?
-Syn Michała.- Nie musiałam już nic więcej mówić. Krzysiek wiedział że się z nim zaczęłam spotykać i że ma syna. Wyszłam z biura. Szybko przebrałam się w cywilne rzeczy. Zaszłam jeszcze do dyżurnego.
-Jacek.- Powiedziałam wchodząc do dyżurki.
-Ola, co jest grane?- Zapytał gdy zamykałam za sobą drzwi.
-Białach jest na firmie?
-Tak, przed chwilką zjechali, a co się dzieje?
-Nic, nic.- Powiedziałam i szybko wyszłam na korytarz. Na całe szczęście Mikołaj akurat przechodził obok.
-A ty już masz koniec?- Zapytał Mikołaj a w moich oczach pojawiły się łzy.- Olka co jest grane?- Zapytał widząc moją reakcję.
-Michał jest w szpitalu.
-Kurwa. Co się stało?- Zapytał widać było że się zmartwił.
-Nie wiem, przyszedł do mnie Marek i powiedział że go pogotowie zabrało.- Powiedziałam i rozpłakałam się. Mikołaj zbliżył się do mnie i mocno mnie przytulił.
-Spokojnie. Będzie dobrze.- Powiedział i pocałował mnie w czoło.
-A skąd ty to możesz wiedzieć?- Krzyknęłam na niego.
-Ola spokojnie. Poczekaj chwilkę.- Powiedział i zniknął za drzwiami. Po chwili przyszedł z powrotem. Był przebrany w cywilne rzeczy.
-Do którego szpitala go zabrali?- Zapytał podchodząc do mnie.
-Nie wiem, Marek nie powiedział.
-Gdzie on jest?
-Czeka na mnie pod moim biurem.- Powiedziałam. Mikołaj chwycił moją dłoń i oboje poszliśmy do Marka, który siedział na korytarzu.
-Marek do którego szpitala zabrali tatę?- Zapytałam starając się opanować emocje.
-Do miejskiego.- Powiedział przecierając łzy.
-Dobra zawiozę was tam.- Powiedział a ja ze zdziwieniem na niego spojrzałam. Po chwili byliśmy już w drodze do szpitala. Mikołaj jechał szybko ale ostrożnie. Nie bałam się gdy prowadził. Nigdy się niczego nie bałam gdy był przy mnie. Białach zaparkował auto pod szpitalem a Marek od razu pobiegł do budynku.
-Dzięki Mikołaj.- Powiedziałam.- Nie musiałeś tego robić.
-Musiałem. To co idziemy dowiedzieć się co z Michałem?
-A zaręczyny, nie jedziesz do Ani?
-Jeszcze zdążę się jej oświadczyć. Mam całe życie przed sobą. Z resztą nie wiem czy to na pewno ta jedyna.
-Dalej czujesz coś do Kamili?
-Nie, tu chodzi o coś innego.- Powiedział.- Ale nie gadajmy o tym, idziemy.- Powiedział Mikołaj i udaliśmy się do szpitala. Szliśmy korytarzem, nagle zauważyłam że z przeciwnej strony idzie Ania. Mikołaj niepewnie zatrzymał się obok niej.
-To ja pójdę do Michała.
-Dobrze.- Powiedział Mikołaj.
-Dla niej odwołałeś dzisiejszą imprezę?- Słyszałam fragment rozmowy.
-To nie tak.- Zaczął Mikołaj.
-Dalej ja kochasz, a mówiłeś że dałeś sobie z nią spokój bo ona kocha innego. Wiesz co jesteś zwykłą świnią.- Krzyknęła Ania. Po chwili przebiegła obok mnie. Odwróciłam się za siebie. Mikołaj stał zaskoczony. Dołączył do mnie dopiero po kilku minutach. Udawałam że nie słyszałam tej rozmowy. Podeszliśmy pod salę Michała.
-Nie chcą mnie tam wpuścić.- Powiedział Marek i przytulił się do mnie.
-Poczekaj, zaraz się czegoś dowiemy.- Powiedziałam widząc lekarza opuszczającego salę Michała.
-Panie doktorze i co z nim?- Zapytał Białach.
-Państwo są kimś z rodziny.
-Tak to mój szwagier. To jego żona i syn, proszę nam powiedzieć co z nim.- Odparł Mikołaj a ja niepewnie spojrzałam na salę. Michał był podpięty do aparatury. Moja mama leżała podpięta do takich maszyn kilka dni przed śmiercią.
-Więc Pan Michał potrzebuje natychmiastowego przeszczepu serca.- Powiedział lekarz a mi zrobiło się słabo. Przecież jeśli w ciągu kilku dni nie znajdziemy dawcy. Michał może nie przeżyć. On nie może tego zrobić. Przecież on osieroci Marka, nie mogę na to pozwolić. Czułam jak moja koszulka robi się wilgotna. Ciche łkanie Marka dobiegało do moich uszu. Nie słyszałam już nic więcej. Sama nie wiem kiedy nastolatek zasnął oparty o moje kolana.
-Olka, może zawiozę was do domu?- Zaproponował Mikołaj.
-Jeszcze chwilkę, proszę.
-Ola już jest późno.
-A która godzina?
-Już po pierwszej w nocy.- Odparł spoglądając na zegarek który miał na ręku. Dostał go ode mnie na urodziny rok temu.
-No dobrze.- Powiedziałam ziewając. Mikołaj wziął Marka na ręce i zaniósł do samochodu. Sama nie wiem kiedy znalazłam się w łóżku. Otworzyłam delikatnie oczy i spostrzegłam Mikołaja. Siedział na krawędzi łóżka. Podniosłam się i usiadłam za nim opierając na o jego plecy głowę.
-Przepraszam, myślałem że śpisz.- Powiedział i podniósł się z łóżka.
-Mikołaj. Dziękuję że ze mną jesteś.
-Nie ma sprawy. Młody śpi w salonie. Ja już pójdę.
-Zostań proszę.- Powiedziałam łapiąc go za dłoń.
-Nie już jest późno, pójdę do siebie.- Powiedział i podszedł do mnie. Pocałował mnie w czoło i wyszedł. Słyszałam tylko zamykające się drzwi wyjściowe i przekręcane klucze. Tej nocy bardzo długo nie mogłam zasnąć. Z jednej strony Michał, a z drugiej Mikołaj.
Mikołaj
Opuściłem mieszkanie Olki. Nie wiedziałem co mam robić. Wsiadłem do auta i pojechałem do swojego mieszkania. Wszedłem po cichu na klatkę schodową. Otworzyłem drzwi. Po cichu zawędrowałem do kuchni. Zapaliłem światło i siadłem przy stole.
-O raczyłeś wrócić na noc.- Powiedziała Ania wchodząc do kuchni.
-Myślałem że śpisz.
-A ja myślałam że nas łączy coś więcej niż wspólne mieszkanie.
-Aniu kochanie.
-Nie ma już kochanie, nie waż się tak do mnie odzywać. Idź sobie lepiej do Oli, przecież tak bardzo ją kochasz że zapominasz o moich urodzinach.
-Nie zapomniałem o nich.
-Jasne, pamiętałeś żeby je odwołać.
-Tak, bo Olka jest moją przyjaciółką.
-No już to widzę jak wy się przyjaźnicie.
-Wiesz co...pomyliłem się co do ciebie...może nawet lepiej że teraz a nie później.- Powiedziałem podając jej pudełko z pierścionkiem zaręczynowym.
-Co to jest?- Zapytała otwierając je.
-Wszystkiego najlepszego.- Powiedziałem wychodząc z kuchni. Udałem się do sypialni. Wyjąłem z szafy torbę podróżną, zacząłem się pakować. Po chwili do sypialni weszła Ania, siadła na łóżku obok mnie.
-Mikołaj.- Powiedziała a ja spojrzałem na nią.- Przepraszam za te wszystkie podejrzenia....ale naprawdę nie chcę się mieszać w to co jest między tobą a Wysocką....
-Aniu o czym ty mówisz?
-Widzę jak na nią patrzysz, na mnie nigdy tak nie spojrzałeś. Jesteś na każde jej zawołanie nawet jeśli się pokłócicie. Wybacz ale ja nie chcę tak żyć.- Powiedziała. Pocałowała mnie w policzek i wyszła z mieszkania. Po chwili usłyszałem trzaśnięcie drzwiami. Byłem w totalnej rozsypce, z jednej strony Ania z którą chciałem ułożyć sobie życie a z drugiej Olka, której cholernie nie chciałem stracić. Z rozmyślań wyrwał mnie telefon. Spojrzałem na wyświetlacz, to była Olka. Bez wahania odebrałem.
-Tak.
-Mikołaj...-Powiedziała a ja po głosie poznałem że coś jest nie tak.
-Coś się stało?
-Michał on....on nie...nie...- Ola cały czas szlochała do telefonu.
-Zaraz u ciebie będę.- Powiedziałem i czym prędzej pobiegłem do auta. Po dosłownie 10 minutach byłem już pod jej blokiem. Szybkim krokiem wbiegłem na piętro na którym mieszkała. Zapukałem do drzwi. Otworzył mi Marek.
-O dobry wieczór.- Powiedział zdziwiony chłopak.
-Jest Ola?
-Tak siedzi w sypialni. Cały czas płacze ale nie wiem o co chodzi.
-No dobrze. Mogę wejść?- Zapytałem.
-No pewnie.- Powiedział chłopiec i wskazał dłonią abym wszedł do mieszkania. Od razu udałem się do sypialni Oli. Siedziała skulona w koncie. Podszedłem do niej. Usiadłem obok. Ola oparła swoją głowę o moje ramie.
-Co się stało?- Zapytałem starając się ją w międzyczasie uspokoić.
-Michał, on umiera....przecież my nie damy rady znaleźć mu dawcy w ciągu kilku dni.
-Ola spokojnie, będzie dobrze.
-A skąd ty to możesz wiedzieć?
-Bo wiem, nie możesz tak myśleć. Ola on jest silny a przede wszystkim ty musisz pokazać że jesteś silna. Marek teraz tego potrzebuje. On musi widzieć że mimo tylu niepowodzeń w życiu nie wolno się poddawać. Jesteś dla niego wzorem. Sama straciłaś oboje rodziców, doskonale wiesz co on teraz czuje. Pokaż mu że nie wolno się poddawać.
-Ale jak, ja już nie mam siły, dlaczego zawsze ja muszę cierpieć.
-Ola...spokojnie, teraz jest ciężko, ale zobaczysz z czasem się wszystko ułoży, jeszcze będzie wszystko dobrze.
-Mówisz tak bo nigdy cię coś takiego nie spotkało.- Powiedziała, te słowa mnie poruszyły.
-Straciłem, brata i syna, więc nie mów mi że nie wiem jak to jest stracić kogoś bliskiego.- Uniosłem się na nią.
-Przepraszam nie wiedziałam.- Powiedziała a po policzku zaczęły spływać jej łzy.

-Olka to ja przepraszam. Nie powinienem tak na ciebie naskakiwać.- Powiedziałem i mocno ją przytuliłem. Ola po cichu szlochała mi w objęcia. Z każdą minutą coraz mniej. Powoli się uspokajała. Nawet nie spostrzegłem gdy zasnęła w moich objęciach. Delikatnie się podniosłem i położyłem Olkę na łóżku. Przykryłem kołdrą i poczekałem aż zaśnie. Po kilku minutach miałem już pewność że zasnęła. Wszedłem z jej sypialni. Wyjąłem z szafki w korytarzu śpiwór. Pamiętałem gdzie go trzyma, przecież z nią kiedyś mieszkałem. Przygotowałem sobie posłanie na podłodze w salonie. Zabrałem Oli jedną poduszkę z sypialni i koc którym się przykryłem. Tej nocy no w sumie to poranka, nie mogłem zasnąć. Leżałem wpatrując się w sufit. Moje myśli zaczynały i kończyły się na Oli.




Nowy rozdział pojawił sie jednak dziś, nie jutro tak jak planowałam. 25 000 wyświetleń mnie zmobilizowało. Jak myślicie co będzie dalej. Czy Mikołaj wyzna w końcu Oli co do niej czuje?  A może Marek zostanie sierotą? Co jeszcze los przyniesie bohaterom?  Czekam na wasze komentarze. Pozdrawiam i życzę miłego czytania.

6 komentarzy:

  1. Super opowiadanie. Czekam na nastepne. Pozdrawiam Sandra

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie, czekam na next.
    Pozdrawiam
    Ps. Dzisiaj zwróciłam uwagę, że ty też chodzisz do technikum ekonomicznego. To zupełnie jak ja ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie Ola i Mikołaj będą razem w Twoim opowiadaniu. Tak samo jak Marek będzie sierota. Pozdrawiam Ciekawy rozdział a przy okazji zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń