Nadeszła
sobota. Totalnie nie miałam ochoty iść na imprezę zaręczynową
Mikołaja. Nie wiedziałam jak mu to powiedzieć, choć w sumie to
nie wiem czy po tej naszej kłótni dalej jestem zaproszona.
Siedziałam już wymęczona dniem przy biurku. Na przeciwko siedział
Krzysiek.
-Olka
ktoś do ciebie.- Powiedział Jacek wchodząc do biura. W drzwiach
stanął Marek i miał łzy w oczach. Wstałam od biurka i podeszłam
do niego.
-Co
tu robisz?- Zapytałam obawiając się odpowiedzi.
-Pogotowie
zabrało tatę, powiedzieli że stan jest bardzo ciężki.-
Powiedział szlochając. Momentalnie zakręciło mi się w głowie.
Stanęłam zaskoczona tym co powiedział. Przytuliłam go.
-Spokojnie,
będzie dobrze.- Powiedziałam sama w to nie wierząc.- Marek możesz
poczekać na mnie na korytarzu, zaraz do ciebie przyjdę.-
Powiedziałam. Chłopak wyszedł a ja zamknęłam za nim drzwi do
biura.
-Olka
wszystko w porządku?- Zapytał Krzysiek.
-Tak,
tak. Będziesz miał coś przeciwko jeśli już pojadę.
-Nie
no jasne jedź, ale co to za chłopak?
-Syn
Michała.- Nie musiałam już nic więcej mówić. Krzysiek wiedział
że się z nim zaczęłam spotykać i że ma syna. Wyszłam z biura.
Szybko przebrałam się w cywilne rzeczy. Zaszłam jeszcze do
dyżurnego.
-Jacek.-
Powiedziałam wchodząc do dyżurki.
-Ola,
co jest grane?- Zapytał gdy zamykałam za sobą drzwi.
-Białach
jest na firmie?
-Tak,
przed chwilką zjechali, a co się dzieje?
-Nic,
nic.- Powiedziałam i szybko wyszłam na korytarz. Na całe szczęście
Mikołaj akurat przechodził obok.
-A
ty już masz koniec?- Zapytał Mikołaj a w moich oczach pojawiły
się łzy.- Olka co jest grane?- Zapytał widząc moją reakcję.
-Michał
jest w szpitalu.
-Kurwa.
Co się stało?- Zapytał widać było że się zmartwił.
-Nie
wiem, przyszedł do mnie Marek i powiedział że go pogotowie
zabrało.- Powiedziałam i rozpłakałam się. Mikołaj zbliżył się
do mnie i mocno mnie przytulił.
-Spokojnie.
Będzie dobrze.- Powiedział i pocałował mnie w czoło.
-A
skąd ty to możesz wiedzieć?- Krzyknęłam na niego.
-Ola
spokojnie. Poczekaj chwilkę.- Powiedział i zniknął za drzwiami.
Po chwili przyszedł z powrotem. Był przebrany w cywilne rzeczy.
-Do
którego szpitala go zabrali?- Zapytał podchodząc do mnie.
-Nie
wiem, Marek nie powiedział.
-Gdzie
on jest?
-Czeka
na mnie pod moim biurem.- Powiedziałam. Mikołaj chwycił moją dłoń
i oboje poszliśmy do Marka, który siedział na korytarzu.
-Marek
do którego szpitala zabrali tatę?- Zapytałam starając się
opanować emocje.
-Do
miejskiego.- Powiedział przecierając łzy.
-Dobra
zawiozę was tam.- Powiedział a ja ze zdziwieniem na niego
spojrzałam. Po chwili byliśmy już w drodze do szpitala. Mikołaj
jechał szybko ale ostrożnie. Nie bałam się gdy prowadził. Nigdy
się niczego nie bałam gdy był przy mnie. Białach zaparkował auto
pod szpitalem a Marek od razu pobiegł do budynku.
-Dzięki
Mikołaj.- Powiedziałam.- Nie musiałeś tego robić.
-Musiałem.
To co idziemy dowiedzieć się co z Michałem?
-A
zaręczyny, nie jedziesz do Ani?
-Jeszcze
zdążę się jej oświadczyć. Mam całe życie przed sobą. Z
resztą nie wiem czy to na pewno ta jedyna.
-Dalej
czujesz coś do Kamili?
-Nie,
tu chodzi o coś innego.- Powiedział.- Ale nie gadajmy o tym,
idziemy.- Powiedział Mikołaj i udaliśmy się do szpitala. Szliśmy
korytarzem, nagle zauważyłam że z przeciwnej strony idzie Ania.
Mikołaj niepewnie zatrzymał się obok niej.
-To
ja pójdę do Michała.
-Dobrze.-
Powiedział Mikołaj.
-Dla
niej odwołałeś dzisiejszą imprezę?- Słyszałam fragment
rozmowy.
-To
nie tak.- Zaczął Mikołaj.
-Dalej
ja kochasz, a mówiłeś że dałeś sobie z nią spokój bo ona
kocha innego. Wiesz co jesteś zwykłą świnią.- Krzyknęła Ania.
Po chwili przebiegła obok mnie. Odwróciłam się za siebie. Mikołaj
stał zaskoczony. Dołączył do mnie dopiero po kilku minutach.
Udawałam że nie słyszałam tej rozmowy. Podeszliśmy pod salę
Michała.
-Nie
chcą mnie tam wpuścić.- Powiedział Marek i przytulił się do
mnie.
-Poczekaj,
zaraz się czegoś dowiemy.- Powiedziałam widząc lekarza
opuszczającego salę Michała.
-Panie
doktorze i co z nim?- Zapytał Białach.
-Państwo
są kimś z rodziny.
-Tak
to mój szwagier. To jego żona i syn, proszę nam powiedzieć co z
nim.- Odparł Mikołaj a ja niepewnie spojrzałam na salę. Michał
był podpięty do aparatury. Moja mama leżała podpięta do takich
maszyn kilka dni przed śmiercią.
-Więc
Pan Michał potrzebuje natychmiastowego przeszczepu serca.-
Powiedział lekarz a mi zrobiło się słabo. Przecież jeśli w
ciągu kilku dni nie znajdziemy dawcy. Michał może nie przeżyć.
On nie może tego zrobić. Przecież on osieroci Marka, nie mogę na
to pozwolić. Czułam jak moja koszulka robi się wilgotna. Ciche
łkanie Marka dobiegało do moich uszu. Nie słyszałam już nic
więcej. Sama nie wiem kiedy nastolatek zasnął oparty o moje
kolana.
-Olka,
może zawiozę was do domu?- Zaproponował Mikołaj.
-Jeszcze
chwilkę, proszę.
-Ola
już jest późno.
-A
która godzina?
-Już
po pierwszej w nocy.- Odparł spoglądając na zegarek który miał
na ręku. Dostał go ode mnie na urodziny rok temu.
-No
dobrze.- Powiedziałam ziewając. Mikołaj wziął Marka na ręce i
zaniósł do samochodu. Sama nie wiem kiedy znalazłam się w łóżku.
Otworzyłam delikatnie oczy i spostrzegłam Mikołaja. Siedział na
krawędzi łóżka. Podniosłam się i usiadłam za nim opierając na
o jego plecy głowę.
-Przepraszam,
myślałem że śpisz.- Powiedział i podniósł się z łóżka.
-Mikołaj.
Dziękuję że ze mną jesteś.
-Nie
ma sprawy. Młody śpi w salonie. Ja już pójdę.
-Zostań
proszę.- Powiedziałam łapiąc go za dłoń.
-Nie
już jest późno, pójdę do siebie.- Powiedział i podszedł do
mnie. Pocałował mnie w czoło i wyszedł. Słyszałam tylko
zamykające się drzwi wyjściowe i przekręcane klucze. Tej nocy
bardzo długo nie mogłam zasnąć. Z jednej strony Michał, a z
drugiej Mikołaj.
Mikołaj
Opuściłem
mieszkanie Olki. Nie wiedziałem co mam robić. Wsiadłem do auta i
pojechałem do swojego mieszkania. Wszedłem po cichu na klatkę
schodową. Otworzyłem drzwi. Po cichu zawędrowałem do kuchni.
Zapaliłem światło i siadłem przy stole.
-O
raczyłeś wrócić na noc.- Powiedziała Ania wchodząc do kuchni.
-Myślałem
że śpisz.
-A
ja myślałam że nas łączy coś więcej niż wspólne mieszkanie.
-Aniu
kochanie.
-Nie
ma już kochanie, nie waż się tak do mnie odzywać. Idź sobie
lepiej do Oli, przecież tak bardzo ją kochasz że zapominasz o
moich urodzinach.
-Nie
zapomniałem o nich.
-Jasne,
pamiętałeś żeby je odwołać.
-Tak,
bo Olka jest moją przyjaciółką.
-No
już to widzę jak wy się przyjaźnicie.
-Wiesz
co...pomyliłem się co do ciebie...może nawet lepiej że teraz a
nie później.- Powiedziałem podając jej pudełko z pierścionkiem
zaręczynowym.
-Co
to jest?- Zapytała otwierając je.
-Wszystkiego
najlepszego.- Powiedziałem wychodząc z kuchni. Udałem się do
sypialni. Wyjąłem z szafy torbę podróżną, zacząłem się
pakować. Po chwili do sypialni weszła Ania, siadła na łóżku
obok mnie.
-Mikołaj.-
Powiedziała a ja spojrzałem na nią.- Przepraszam za te wszystkie
podejrzenia....ale naprawdę nie chcę się mieszać w to co jest
między tobą a Wysocką....
-Aniu
o czym ty mówisz?
-Widzę
jak na nią patrzysz, na mnie nigdy tak nie spojrzałeś. Jesteś na
każde jej zawołanie nawet jeśli się pokłócicie. Wybacz ale ja
nie chcę tak żyć.- Powiedziała. Pocałowała mnie w policzek i
wyszła z mieszkania. Po chwili usłyszałem trzaśnięcie drzwiami.
Byłem w totalnej rozsypce, z jednej strony Ania z którą chciałem
ułożyć sobie życie a z drugiej Olka, której cholernie nie
chciałem stracić. Z rozmyślań wyrwał mnie telefon. Spojrzałem
na wyświetlacz, to była Olka. Bez wahania odebrałem.
-Tak.
-Mikołaj...-Powiedziała
a ja po głosie poznałem że coś jest nie tak.
-Coś
się stało?
-Michał
on....on nie...nie...- Ola cały czas szlochała do telefonu.
-Zaraz
u ciebie będę.- Powiedziałem i czym prędzej pobiegłem do auta.
Po dosłownie 10 minutach byłem już pod jej blokiem. Szybkim
krokiem wbiegłem na piętro na którym mieszkała. Zapukałem do
drzwi. Otworzył mi Marek.
-O
dobry wieczór.- Powiedział zdziwiony chłopak.
-Jest
Ola?
-Tak
siedzi w sypialni. Cały czas płacze ale nie wiem o co chodzi.
-No
dobrze. Mogę wejść?- Zapytałem.
-No
pewnie.- Powiedział chłopiec i wskazał dłonią abym wszedł do
mieszkania. Od razu udałem się do sypialni Oli. Siedziała skulona
w koncie. Podszedłem do niej. Usiadłem obok. Ola oparła swoją
głowę o moje ramie.
-Co
się stało?- Zapytałem starając się ją w międzyczasie uspokoić.
-Michał,
on umiera....przecież my nie damy rady znaleźć mu dawcy w ciągu
kilku dni.
-Ola
spokojnie, będzie dobrze.
-A
skąd ty to możesz wiedzieć?
-Bo
wiem, nie możesz tak myśleć. Ola on jest silny a przede wszystkim
ty musisz pokazać że jesteś silna. Marek teraz tego potrzebuje. On
musi widzieć że mimo tylu niepowodzeń w życiu nie wolno się
poddawać. Jesteś dla niego wzorem. Sama straciłaś oboje rodziców,
doskonale wiesz co on teraz czuje. Pokaż mu że nie wolno się
poddawać.
-Ale
jak, ja już nie mam siły, dlaczego zawsze ja muszę cierpieć.
-Ola...spokojnie,
teraz jest ciężko, ale zobaczysz z czasem się wszystko ułoży,
jeszcze będzie wszystko dobrze.
-Mówisz
tak bo nigdy cię coś takiego nie spotkało.- Powiedziała, te słowa
mnie poruszyły.
-Straciłem,
brata i syna, więc nie mów mi że nie wiem jak to jest stracić
kogoś bliskiego.- Uniosłem się na nią.
-Przepraszam
nie wiedziałam.- Powiedziała a po policzku zaczęły spływać jej
łzy.
-Olka
to ja przepraszam. Nie powinienem tak na ciebie naskakiwać.- Powiedziałem i mocno ją przytuliłem. Ola po
cichu szlochała mi w objęcia. Z każdą minutą coraz mniej. Powoli
się uspokajała. Nawet nie spostrzegłem gdy zasnęła w moich
objęciach. Delikatnie się podniosłem i położyłem Olkę na
łóżku. Przykryłem kołdrą i poczekałem aż zaśnie. Po kilku
minutach miałem już pewność że zasnęła. Wszedłem z jej
sypialni. Wyjąłem z szafki w korytarzu śpiwór. Pamiętałem gdzie
go trzyma, przecież z nią kiedyś mieszkałem. Przygotowałem sobie
posłanie na podłodze w salonie. Zabrałem Oli jedną poduszkę z
sypialni i koc którym się przykryłem. Tej nocy no w sumie to
poranka, nie mogłem zasnąć. Leżałem wpatrując się w sufit.
Moje myśli zaczynały i kończyły się na Oli.
Nowy rozdział pojawił sie jednak dziś, nie jutro tak jak planowałam. 25 000 wyświetleń mnie zmobilizowało. Jak myślicie co będzie dalej. Czy Mikołaj wyzna w końcu Oli co do niej czuje? A może Marek zostanie sierotą? Co jeszcze los przyniesie bohaterom? Czekam na wasze komentarze. Pozdrawiam i życzę miłego czytania.
Super opowiadanie. Czekam na nastepne. Pozdrawiam Sandra
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie, czekam na next.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ps. Dzisiaj zwróciłam uwagę, że ty też chodzisz do technikum ekonomicznego. To zupełnie jak ja ;)
A do której klasy chodzisz?
UsuńDo pierwszej
UsuńTo życzę sukcesów :) ja za pół roku kończę :)
UsuńPewnie Ola i Mikołaj będą razem w Twoim opowiadaniu. Tak samo jak Marek będzie sierota. Pozdrawiam Ciekawy rozdział a przy okazji zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuń