niedziela, 27 listopada 2016

2.15

Ok kilku tygodni jestem już w domu. Rana po postrzale się goi jak należy. Lekarze mówią że za dwa góra trzy tygodnie wrócę do pracy. Michał wyjechał tak jak planował, nie mam wiadomości na jego temat. Marek myśli że jego ojciec przechodzi tam wiele operacji i za jakiś czas wróci. Zaraz jak wyszłam ze szpitala Michał załatwiam dla mnie opiekę nad Markiem, jestem jego prawnym opiekunem. Mikołaj jak na razie się mną opiekuje, nawet zamieszkał ze mną i Markiem abym była pod ich stałą obserwacją. Czasami irytuje mnie jego zachowanie. Właśnie robiłam obiad, Marek niebawem powinien wrócić ze szkoły tak samo jak Mikołaj z pracy. Nakryłam do stołu i czekałam na chłopaków. W pewnym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się bo obaj mają klucze. Poszłam otworzyć.
-Dominika, a co ty tu robisz?- Zapytałam widząc stojącą na korytarzu nastolatkę.
-Cześć jest tata?
-Nie jeszcze nie wrócił z pracy, a coś się stało?
-No mam małą sprawę do niego.
-Wejdź, poczekasz ze mną na niego.
-Nie chcę się narzucać.
-Przestań, zapraszam.- Powiedziałam a nastolatka weszła do mieszkania. Poszłam do kuchni, ona w tym czasie zdejmowała kurtkę. Po chwili przyszła do kuchni.- Nałożyć ci obiad?- Zapytałam.
-Nie dziękuję.- Odparła i właśnie w tym momencie zaburczało jej w brzuchu.
-To ja ci nałożę.- Powiedziałam stanowczo i wyjęłam z szafki talerz.
-Dzięki.- Powiedziała. Uśmiechnęłam się pod nosem i nałożyłam obiad. Postawiłam na stole i podałam jej sztućce. Nastolatka zaczęła jeść.
-Jak tam w szkole?
-A dzięki dobrze, a Marka nie ma?
-Nie jeszcze nie wrócił ze szkoły.
-Dziwne.- Powiedziała.
-Dlaczego dziwne?
-No bo skończyliśmy o 14.10. A ja i tak byłam jeszcze w paru miejscach, więc powinien już być w domu.
-Nie Marek zawsze tak wraca w piątki.
-No tak bo ogólnie w piątek kończymy później ale dziś nam lekcje skrócili.
-Pewnie poszedł do jakiegoś kolegi.
-Może, ale mówił że idzie do domu bo jeszcze z nim gadałam na matmie.
-A właśnie pro po matmy. Jak ci sprawdzian poszedł bo z tego co Marek mówił to za łatwy nie był.
-Gdyby chodził na lekcje to by był dla niego łatwy.
-Chwila, jak to gdyby chodził na lekcje?
-No Marek rzadko co jest w szkole. Myślałam że Pani go nie puszcza do szkoły.
-Marek codziennie wychodzi rano do szkoły.
-Nie wiem, nie chcę się wtrącać, ale skoro Pani nic nie wie to pewnie te usprawiedliwienia sam sobie pisze.
-No to muszę sobie z nim pogadać.
-No i to całkiem poważnie. A może jest u ojca?
-Nie Michał wyjechał ma operacje za granicą. A jak ci smakuje?
-Wyśmienite, ma Pani talent.
-Cieszę się że ci smakuje.
-Powinna Pani z nami zamieszkać. Tata nas karmi pizzą i innymi ochydztwami.
-Jak na razie to wasz twój tata mieszka ze mną.- Odparłam i usłyszałam że ktoś wchodzi do mieszkania. Wyszłam na korytarz, to był Marek.
-Cześć.- Krzyknął zamykając drzwi.
-Cześć, jak było w szkole?
-Dobrze.- Odparł i wszedł do kuchni.- O cześć.- Powiedział widząc Dominikę.
-Siemanko.- Odparła nastolatka uśmiechając się.
-Siadaj, nałożyć ci obiadu?- Zapytałam.
-Tak poproszę.- Odparł siadając do stołu. Wyjęłam talerz i nałożyłam mu posiłek.
-Musimy porozmawiać.- Powiedziałam stawiając na stole talerz.
-Tak wiem, spodziewałem się.- Odparł chłopak.
-To co chcesz mi powiedzieć?- Zapytałam.
-Przyznaje się, nie chodzę do szkoły.
-To gdzie w tym czasie jesteś?
-Chodzę na cmentarz do mamy. Nie wierze że ojciec nas tak zostawił.- Powiedział rzucając widelcem. Wyszedł z kuchni.
-Marek poczekaj.- Krzyknęłam i wyszłam za nim.- Posłuchaj, twój tata nas nie zostawił.
-Jasne i dlatego nie mamy z nim kontaktu odkąd wyjechał.
-Marek twój tata przechodzi ciężką operację, jak się poczuje lepiej na pewno się odezwie.
-Nie odezwie.- Powiedział ze łzami w oczach.
-O czym ty mówisz, oczywiście że się odezwie.
-Nie odezwie. Znalazłem to w trakcie przeprowadzki.- Powiedział i wyjął z plecaka kartkę rzeczy które jego ojciec chciał zrobić przed śmiercią. Czytałam ją ze skupieniem.
-Marek ale ta kartka nie jest dowodem na to że on....
-Jest, przeczyta ciocia ostatni punkt. To dlatego wyjechał.
-Tak mi przykro że dowiedziałeś się tego w ten sposób.- Powiedziałam i go przytuliłam.
-Chyba dowiedzieliśmy się.- Chłopak mnie poprawił, nic nie powiedziałam. Ciszę przerwał nam Mikołaj wracający z pracy.
-Już jestem.- Krzyknął zamykając drzwi. Wszedł do salonu, nie musiałam nic mówić, od razu zrozumiał co się stało.
-Idę do siebie.- Powiedział Marek i poszedł do pokoju. Siedziałam na kanapie a po policzku spływały mi łzy. Mikołaj usiadł obok i mnie przytulił. Wtuliłam się w niego. Po kilku minutach oboje wstaliśmy i poszliśmy do kuchni zjeść obiad.
-Cześć córcia co ty tu robisz?- Zapytał zdziwiony obecnością swojej córki.
-Hej sprawę mam, słuchaj mogę dziś u was nocować.
-A co się stało?
-No bo jutro mamy na później do szkoły a chciałam się pouczyć troszkę w domu przy mamie nie dam rady.
-Dlaczego?
-Zapomniałeś już, jej wieczne imprezki, znajomi ja mam dosyć a tak pouczę się z Markiem do pracy klasowej.
-No dobra ale śpisz w salonie na kanapie.
-Dzięki.- Powiedziała Dominika dając mu buziaka w policzek.- To ja lecę do domu się spakować.
-Dobrze leć, Anię od nas ucałuj.
-Dobrze pa.- Krzyknęła i opuściła mieszkanie. Nałożyłam nam obiad i zajęliśmy się nim.
-Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.- Zaczął Mikołaj.
-Jaką?
-Idziemy dziś do kina.
-No chyba oszalałeś.- Wyśmiałam jego pomysł.
-Olka należy nam się jakaś chwila relaksu.
-Mikołaj, twoja córka u nas dziś nocuje.
-Ola ona jest już prawie dorosła. Powiedziała że będzie się uczyć z Markiem.
-A mogę odmówić?
-Nie.
-No to idziemy. A o której?
-Jak Dominika przyjdzie, to zaczniemy się szykować, strój wyjściowy.
-Jakie wymagania, przecież tylko do kina idziemy.
-Jeszcze się okaże.- Powiedział robiąc podejrzaną minę.
-Mikołaj co ty kombinujesz?
-Zobaczysz później.- Powiedział, umierałam już z ciekawości co on wymyślił. Po około godzinie przyszłą Dominika. Byłam zdziwiona bo przyszła z nią Ania, powiedziała że też będzie się uczyć bo ma jutro sprawdzian z biologi. Zdziwiłam się, nie pamiętałam aby dziewczyny a tym bardziej Marek uczyli się do sprawdzianów. Wydało mi się to podejrzane. Mimo to zaczęłam się szykować. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Owinęłam się ręcznikiem i przeszłam do sypialni aby się ubrać. Założyłam ulubione jeansy i niebieską koszulę. Do sypialni przyszedł Mikołaj.
-A ty jeszcze nie ubrana?
-Już prawie tylko się muszę pomalować.- Odparłam a w jego oczach pojawiło się coś co było dla mnie niezrozumiałe, były jakieś dzikie a za razem speszone i zdezorientowane.
-Ale...miał być strój wyjściowy a nie spodnie.
-Czyli co, mam się przebrać?
-No tak, w sukienkę.- Powiedział stanowczym głosem.
-Serio, nie mogę tak iść?
-No serio, masz wyglądać lepiej niż ja.- Powiedział a ja się zaśmiałam. Wyjęłam z szafy sukienkę i się przebrałam.- No od razu lepiej.- Powiedział Mikołaj gdy wyszłam z sypialni.- Możesz mi pomóc z tym krawatem?
-Serio Mikołaj, mieliśmy iść do kina, po co ci krawat i garnitur?
-Zobaczysz później.
-Zaczynam się bać.
-Przymnie nie masz czego. Zaufaj mi. To jak zawiążesz go?
-Chodź tu.- Powiedziałam a Mikołaj podszedł do mnie, dzieliły nas tylko centymetry. Gdy skończyłam wiązać krawat, spojrzałam mu w oczy, po chwili przypomniało mi się jak się pocałowaliśmy w pracy i wróciło wspomnienie gdy powiedział że nigdy do mnie nic nie czół. Momentalnie zrobiło mi się smutno. Szybko się od niego odsunęłam.
-No gotowe.- Dodałam.
-Dzięki. To co idziemy?
-Na to wygląda.- Odparłam a Mikołaj zawołał dzieciaki do salonu. Bardzo szybko przybiegli.
-Co się stało?- Zapytała Dominika.
-My wychodzimy macie być grzeczni.- Powiedział Mikołaj.
-Oczywiście.- Odparła Dominika.
-Macie się uczyć.- Dodałam.
-Oczywiście.- Powiedział Marek wyczułam w jego głosie sarkazm ale już nie chciałam się odzywać.
-No to trzymajcie się dzieciaki. Wieczorem będziemy.- Odrzekł Mikołaj i wyszliśmy. Zeszliśmy na dół i wsiedliśmy do auta Białacha. Po kilku minutach byliśmy już pod kinem. Weszliśmy do budynku.
-To jaki film wybieramy?-Zapytał Mikołaj.
-Myślałam że już postanowiłeś, skoro mnie zaprosiłeś.
-Nie najlepsze zostawiłem dla ciebie.- Powiedział a ja się uśmiechnęłam.
-A co dziś grają?
-Zanim się pojawiłaś i Zostań jeśli kochasz. To co wybieramy?
-Proponuję Zanim się pojawiłaś.
-Dobra to ja idę po bilety.- Powiedział Mikołaj i poszedł do kasy. Po chwili wrócił z dwoma biletami i dużą paczka popcornu. Uśmiechnęłam się i udaliśmy się na salę kinową. Film był cudowny, choć miałam wrażenie że Mikołaj w ogóle nie był nim zainteresowany.
-I jak ci się podobało?- Zapytał gdy wyszliśmy z kina.
-Fajny a tobie która scena się najbardziej podobała?
-Yyyy wiesz co, zasnąłem już na samym początku.- Powiedział a ja zaczęłam się śmiać.- To nie jest zabawne.
-Owszem jest.
-Sierżant Wysocka, co to za zachowanie wobec dowódcy?
-Też cie kocham.- Powiedziałam susząc ząbki.- No to co teraz?
-Niespodzianka. Zapraszam cię na kolacje.
-Oooo a co to za okazja?
-Tak po prostu.
-Co ty ode mnie chcesz?
-Oprócz tego żebyś się w końcu uśmiechnęła to nic.- Powiedział i udaliśmy się w cudownych nastrojach na kolację. Zaprosił mnie do najdroższej restauracji we Wrocławiu.
-W czym mogę pomóc?- Zapytała kobieta w recepcji.
-Miałem zamówiony stolik dla dwojga.
-Oczywiście, jak się Pan nazywa?
-Mikołaj Białach.- Kobieta zaczęła szukać czegoś w dokumentach.
-Zapraszam za mną.- Powiedziała a my udaliśmy się za nią. Pierwszy raz byłam w tej restauracji odkąd zmarła moja mama. Zanim to się stało tata zabierał nas tu w ostatnią sobotę miesiąca. Stolik był pięknie nakryty. Usiedliśmy przy nim. Kilka stolików dalej siedziała jakaś para. Facet chyba chciał się oświadczyć bo podeszłą do nich orkiestra i zaczęli grać marsz weselny. Po chwili przyniesiono nam Menu i zamówiliśmy jedzenie. Specjalnie wybrałam to najtańsze, nie chciałam aby Mikołaj musiał dużo płacić, byłam pewna że mi nie pozwoli za siebie zapłacić. Zjedliśmy kolację w cudownych nastrojach. Około 21 opuściliśmy lokal. Udaliśmy się do auta i wróciliśmy do domu. Weszliśmy do mieszkania. Światła były pogaszone, pomyślałam że dzieciaki śpią. Nie zapalałam więc światła w salonie. Zdjęłam buty i kurtkę. Po cichu chciałam przejść przez salon aby nie obudzić dziewczynek. Mikołaj zapalił światło. Stanęłam jak słup soli.
-Sto lat, sto lat niech żyje żyje nam, jeszcze raz jeszcze raz niech żyje żyje nam, nich żyje nam, kto Olka.- Zaśpiewali wszyscy goście.
-Wszystkiego najlepszego ciociu.- Powiedział Marek i dał mi czerwoną różę.
-Dziękuję.- Dałam mu buziaka w policzek.
-Olka, sto lat staruszku.- Podeszła do mnie Emilka.
-I tak młodsza od ciebie.- Odparłam a Emilka dała mi prezent. Mikołaj stanął obok mnie i odbierał wszystkie prezenty odkładając je na komodę za nami.
-Wszystkiego najlepszego partnerko.- Życzenia złożył mi Krzysiek.
-Sto lat.- Wyrwał się Tosiek.
-Dzięki chłopaki.- Powiedziałam odbierając kolejny prezent.
-Ah te dzieci tak szybko dorastają.- Zza Emilki wychyliła się Monika.
-Monika co ty tu robisz?
-Wróciłam, wszystkiego najlepszego dzieciaku.- Powiedziała wręczając mi następny prezent. Mocno ją przytuliłam.
-Pani Olu, wszystkiego najlepszego.- Podeszły do mnie córki Mikołaja, dały mi piękne róże, które Mikołaj wstawił do wazonu.
-Dziękuję dziewczynki, ale mówiłam wam już żebyście mówiły do mnie po imieniu.
-Ale nam tak dziwnie, może być ciocia.
-No pewnie.- Powiedziałam i je przytuliłam.
-Zapraszam do stołu.- Powiedział Mikołaj. Dzieciaki naprawdę się postarały. Cieszyłam się jak małe dziecko z tej niespodzianki. Nie wiem jak to wyszło ale całkowicie zapomniałam o własnych urodzinach. Zaczęliśmy imprezę jak to powiedział Mikołaj. Dzieciaki poszły do pokoju Marka, a u nas na stole pojawił się alkohol.
-Mi nie lej.- Powiedział Krzysiek.
-Sierżancie, to rozkaz.- Powiedział Mikołaj.
-Nie mogę prowadzę.
-Ktoś jeszcze prowadzi?
-Ja.- Odezwał się Artur. Mikołaj polał reszcie.
-No to wypijmy za naszą niezastąpioną Panią sierżant.- Zaczął Mikołaj.
-A co ty tak oficjalnie. Pijemy za solenizantkę.- Wtrąciła Emilka podnosząc lampkę z winem do góry. Wznieśliśmy pierwszy toast. Po pierwszym, był drugi potem trzeci. Sto lat śpiewano mi około 15 razy. Mikołaj zadbał o wszystko była nawet muzyka więc wszyscy ruszyli na parkiet, którym był dywan między stołem a drzwiami do łazienki. Około 1 w nocy pierwsi goście zaczęli opuszczać mieszkanie. O 2 nie było już nikogo. Zaczęliśmy z Mikołajem sprzątać.
-Dziękuję.- Powiedziałam podchodząc do niego, dałam mu buziaka w policzek.
-Ale za co?
-Za urodziny, lepszych nie mogłam sobie wymarzyć.
-Proszę bardzo.- Powiedział i wyszedł z kuchni. Po chwili przyszedł z prezentem.- Zapomniałem ci dać z tego wszystkiego.- Powiedział podając mi torebkę z prezentem. Otworzyłam je, w środku było opakowanie na biżuterię, otworzyłam je i ujrzałam przepiękny łańcuszek z malutkim serduszkiem.
-Dziękuję, musiał być drogi, nie mogę go przyjąć.- Powiedziałam dając mu go z powrotem.
-Nie wymyślaj tylko go załóż.- Powiedział i wyjął łańcuszek z pudełka.
-Zapniesz mi?- Poprosiłam Mikołaja i poszliśmy do przedpokoju gdzie było duże lustro. Stanęłam przed nim, Mikołaj stanął za mną i założył mi go.
-Dziękuję jest piękny.- Powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję.
-Cieszę się że ci się podoba.
-Podoba, Mikołaj ja się w nim zakochałam.- Powiedziałam i ponownie dałam mu buziaka w policzek.
-Miło to słyszeć.- powiedział i mnie przytulił ponownie.
-Aaaa jestem już zmęczona.- Powiedziałam ziewając.
-Mam plan. Zostawmy to, jutro się posprząta a teraz chodźmy spać.
-No dobra. Czyli dziś śpisz ze mną?
-A mam jakieś wyjście?
-Podłogę.
-To śpię z tobą.- Powiedział Mikołaj i poszliśmy do sypialni. Przebraliśmy się w piżamy i położyliśmy się spać. Wtuliłam się w aspiranta który spał dziś ze mną ze względu na zajętą przez jego córki kanapę.
-Dobranoc Mikołaj.- Powiedziałam, Mikołaj pocałował mnie w czoło.

-Dobranoc.- Oboje zasnęliśmy.




Moi kochani, przybywam z nowym rozdziałem. Przepraszam że musieliście tyle na niego czekać ale miałam próbne maturki. Mam nadzieję że się wam spodoba, piszcie w komentarzach co myślicie :)

4 komentarze:

  1. Super opowiadanie. Czekam na kolejne kiedy ono będzie?
    Pozdrawiam Sandra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już zaczęłam powoli pisać :) czas mnie goni :) maturki i egzaminy zawodowe :) ale myślę że najpóźniej w środę już się pojawi :D Również pozdrawiam Domcia

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń