niedziela, 3 kwietnia 2016

1.17

Obudził mnie dzwonek do drzwi.
-Co się stało?- Zapytałam ledwo przytomna.
-Ktoś przyszedł, poczekajcie pójdę otworzyć.- Powiedział Mikołaj. Opuściłam jego objęcia a on poszedł otworzyć. Z dziewczynkami oglądałyśmy film dalej.
-Dziewczynki chodźcie się przywitać Babcia z Dziadkiem przyjechali.- Krzyknął Mikołaj a dziewczynki na momencie znalazły się obok niego. Ja po chwili również wyszłam z pokoju. Postanowiłam się przywitać.
-Dzień dobry.
-A to jest Ola, moja.....-Mikołaj nie wiedział jak mnie przedstawić więc musiałam sama to zrobić.
-Jestem przyjaciółką.
-Miło nam cię poznać.- Powiedzieli jego rodzice i przytulili mnie na powitanie.
-Mi również.- Nastała niezręczna cisza którą w końcu przełamał Mikołaj.
-To kawy, herbaty?
-Ja poproszę kawę.- Powiedział Tata Mikołaja.
-Kawę, no chyba żartujesz, ojcu nie można kawy, zrób nam herbatkę.
-Ale Mariola, jedna mi nie zaszkodzi.
-Zygmunt już ja dobrze wiem co dla ciebie najważniejsze. A tak swoją drogą to czemu dziewczynki nie są w szkole?
-No bo są chore.- Odpowiedział Mikołaj idąc do kuchni.
-Poczekaj pomogę ci.- powiedziałam i poszłam z nim do kuchni.
-Olka, wydaje mi się że będzie lepiej jak im nie powiemy wiesz o czym.
-No masz rację nie ma co ich martwić. A tak swoją drogą fajne pierwsze wrażenie sprawiają twoi rodzice.
-Wiem, ale tylko pierwsze. Założę się że pomyśleli że jesteśmy parą.
-No nie żartuj.
-Naprawdę. Jak mnie z Drawską na patrolu spotkali i powiedziałem że to mija partnerka to też tak pomyśleli. Przez miesiąc im tłumaczyłem że nas nic nie łączy i że kocham inną kobietę.
-Inną kobietę, to znaczy ze ktoś jest?- Zaczęły mnie zastanawiać te słowa. Mikołaj ma kogoś i nawet nic mi nie powiedział, ale czemu?
-No jest.- Odpowiedział i posmutniał.
-Czemu się smucisz?
-Bo widzisz, życie nie jest takie kolorowe. Co z tego że jest, jak mnie nie kocha.
-Jak to cię nie kocha?
-No bo ma innego. I jest z nim bardzo szczęśliwa.
-Zawalcz o nią.
-Po co jeśli jest szczęśliwa.
-Może nie jest, powiedziała ci to?
-Znaczy tak w prost nie.
-No to może nie jest.- Woda zaczęła się gotować, przerywając naszą rozmowę. Mikołaj zalał herbaty a ja pomogłam mu je zanieść do salonu. Rodzice wraz z dziewczynkami, My usiedliśmy naprzeciwko.
-Więc Ola tak?- Zaczęła mówić Mama Mikołaja.
-Tak.
-A gdzie pracujesz?
-W policji, razem z Mikołajem.
-A ile ty masz lat?
-27.
-I już w policji, pacz Zygmunt jak tą młodzież teraz wykorzystują.
-Oj Mariola, Mikołaj miał 26 lat jak poszedł do policji nie przesadzaj.
-No tak ale to facet, a kobiety są znacznie delikatniejsze. A powiedz kochana jakie ty masz wykształcenie?
-Wyższe, humanistykę skończyłam.
-No to ładnie. A z dziećmi jak ci idzie?
-Mamo co to za pytania.
-Mikołaj nie wtrącaj się jak kobiety rozmawiają. Więc?
-No nie wiem.
-Jak to nie wiesz? Dziećmi się nigdy nie opiekowałaś.
-No opiekowałam, dziewczynkami i synkiem znajomego.
-Mamo, skończ ten temat.- Powiem szczerze że Pani Mariola zaskoczyła mnie pytaniem o dzieci, co to w ogóle miało do rzeczy.
-Mikołaj prosiłam abyś się nie wtrącał. A z małym dzieckiem noworodkiem, opiekowałaś się kiedyś?
-Nie.
-No a planujesz założyć rodzinę, wychować dzieci?
-No chyba każda kobieta to planuje.
-Tak, tu się z tobą dziecko zgodzę. A ile dzieci byś chciała mieć?
-Nie wiem, nie zastanawiałam się nad tym nigdy każde bym kochała i pierwsze i piąte nawet szóste gdyby było.
-No dziewczynki mamy dla was prezenty.- Wtrącił się pan Zygmunt i podał dziewczynką torby z prezentami. Dziewczynki dostały zestaw kosmetyków i kopertę. Państwo Białach posiedzieli jeszcze przez godzinkę i pojechali. Dziewczynki poszły do swoich pokoi a Mikołaj i ja zajęliśmy się sprzątaniem.
-Przepraszam cię za mamę.
-Nie rozumiem, przecież nic nie zrobiła.
-No za te pytania, mówiłem że wzięli nas za parę.
-Przestań, nic się nie stało. I tak lepiej zareagowali na moją obecność niż mój ojciec na twoją.
-No w sumie masz rację.
Mikołaj
No i to nawet mnie zaskoczyli swoją reakcją na Olkę. Byłem pewien że powiedzą coś w stylu to nie kobieta dla ciebie, albo że jest za młoda, mogłaby być moją córką.
-A twoi rodzice zawsze robią takie prezent dziewczynkom?
-Nie, pierwszy raz taki tani zrobili.
-Tani?
-No ostatnio dostały nowe telefony.
-O no to nieźle.
-Żebyś wiedziała.
-Dobra ty mi lepiej powiedz coś o tej dziewczynie.
-O jakiej dziewczynie?
-Mikołaj nie zgrywaj się, mów.
-No to jest- Taka jak ty.- Cudowna, ma niebieskie oczy z brązowymi plamkami, ma cudowne poczucie humoru, wie jak mnie rozweselić. Zawsze jest obok gdy jej potrzebuje. Jest idealna. Ma dobry kontakt z dziewczynkami. Jest piękna i ma nieziemski uśmiech. Jest piękna kiedy się złości. Ale najbardziej bolą mnie jej łzy.
-Więc czemu jej pozwalasz płakać?
-Nie pozwalam, jest bardzo wrażliwa. Kochana. Kobieta marzeń. Mam tylko nadzieję że jej facet też tak o niej myśli.- Ola to wszystko o tobie, ty jesteś moim ideałem.
-A próbowałeś jej to powiedzieć.
-Nie było okazji.
-Jak to? Zawsze jest, a co zrobiłeś żeby jej to powiedzieć albo chociaż pokazać?
-Jestem przy niej, pomagam w ciężkich chwilach. Staram się nie ranić.
-Starasz się?
-Tak, bo nie jest to łatwe. Nie umiał bym jej zranić.- Tak jak to robi Jacek, jejku Olka ja naprawdę nie wiem jak mam ci to powiedzieć. Nie chcę cię krzywdzić a wiem że jak się dowiesz tego ode mnie to możesz pomyśleć że robię to specjalnie żeby rozwalić ci związek z Jackiem. A ja chcę po prostu twojego szczęścia. Z nim nie będziesz szczęśliwa, tym bardziej ze teraz pojawiła się Olga. Jakoś nie mogę znieść myśli że za niedługo ten dupek tak cię skrzywdzi. On nie ma serca. Swoją drogą ciekawe w jaki sposób on to zrobi. Co przyjdzie i powie słuchaj Olka nie możemy być razem, zdradziłem cię z Olgą, twoją siostrą swoją drogą, kocham ją. Przepraszam. No w sumie to chciałbym zobaczyć jak on jej to mówi. Tylko szkoda że zrani w ten sposób najważniejszą osobę w moim życiu. Nigdy mu tego nie wybaczę.
-Mikołaj.- Krzyknęła Ola, wyrywając mnie z rozmyślań.
-Co się stało?
-Wołam cię i wołam, dobrze się czujesz?
-Tak, zamyśliłem się. A co się stało?
-Zapytałam co robimy dziś wieczorem. Wiesz ta cała sytuacja i w ogóle ale jakoś nie mam ochoty siedzieć w domu bez czynnie.
-A co chcesz robić?
-Nie wiem, może wybrali byśmy się gdzieś z dziewczynkami, na pizzę albo może do wesołego miasteczka.
-Olka, to świetny pomysł....
-Ale?
-Ania jest chora a nie zostawię jej samej w domu.
-A no tak, wypadło mi to całkowicie z głowy. To chyba zostaniemy w domu.
-No tak, musimy zostać.- Wpadłem na pomysł aby spędzić ten wieczór we czwórkę grając w monopoli. Jednak nie wyszło nam to. Ania znów źle się czuła a gdyby tego było mało Dominika również zaczęła wymiotować i skarżyć się na bóle brzucha. Biegałem razem z Olką od jednego pokoju do drugiego, co chwila coś było nie tak. Poszliśmy spać jakoś po północy. Na wszelki wypadek jednak wzięliśmy jeszcze urlop. Tak na zaś ja ze względu na dziewczynki a Olka ze względu na ostatnie i dzisiejsze wydarzenia. Do pracy mieliśmy wrócić dopiero w poniedziałek. A dziewczynki na weekend miały jechać do Kamili. Pierwszy raz od jakiegoś czasu. Podobno zaczęła się leczyć. Jakoś nie mogłem w to uwierzyć ale ze względu na dobro dziewczynek, zgodziłem się na to. Dziewczynki bardzo cieszyły się na weekend u Kamili, a ja byłem pełen obaw. No ale czego się nie robi dla dzieci. Obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła. Momentalnie znalazłem się w kuchni i zobaczyłem Dominikę sprzątającą potłuczone szkło z podłogi.
-O hej tato. Obudziłam cię?
-Nie, już nie spałem. Co się stało?
-Chciałam zrobić wam śniadanie i potłukłam talerz.
-Nie pokaleczyłaś się?- Zapytałem kucając, obok i pomagając jej zbierać szkło.
-Nie na szczęście nic mi nie jest. Przepraszam.
-Za co. Przecież nic się nie stało.
-Potłukłam talerz od babci.
-Nic się nie stało. Ważne że tobie nic nie jest. A jak się dziś czujesz?
-Lepiej, ale wciąż mnie boli brzuch.
-Może do lekarza z Mamą jedźcie.
-Nie wiem.
-No wydaje mi się że tak będzie najlepiej.
-No dobra, a o której mama po nas będzie?
-Mówiła że około ósmej.
-To za dziesięć minut. Idę budzić Anię.
-No to leć zrobię wam śniadanie.- Dominika poszła po siostrę a ja przygotowałem im śniadanie. Po chwili dziewczynki były już w kuchni i jadły śniadanie. Olka jeszcze spała i stwierdziłem że nie ma sensu jej budzić. Niech sobie pośpi, w końcu późno poszliśmy spać. Dziewczynki poszły się szykować a ja sprzątałem po śniadaniu. Gdy już kończyłem zmywać naczynia w mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć. W drzwiach stała moja była żona Kamila.
-Hej Mikołaj ja po dziewczynki.
-Cześć. Wejdziesz?
-A dziewczynki gdzie?
-Szykują się, wiesz jak to jest.
-No dobra to na chwilkę mogę wejść. A dawno zaczęły się szykować?
-Czy ja wiem, z jakieś pięć do dziesięciu minut.
-To zrób mi kawy.
-Nie ma sprawy.- Odpowiedziałem i oboje poszliśmy do kuchni, zrobiłem kawę i wypiliśmy ją rozmawiając o leczeniu Kamili. Po kilku minutach dziewczynki były już gotowe.
-To co możemy jechać?- Zapytała Kamila, wstając od stołu.
-Znaczy się, bo chciałyśmy się pożegnać z Olką, a ona jeszcze śpi?
-Tak jeszcze nie wstała.- Odpowiedziałem, speszonym głosem. Widziałem że Kamila była wściekła gdy usłyszała o Oli.
-To my ją obudzimy.- Powiedziały dziewczynki i udały się do sypialni.
-Zgaduje że śpi z tobą w łóżku.- Powiedziała Kamila z wyrzutem.
-Tak, śpi ze mną w jednym łóżku. To chyba nie grzech.
-No nie czy ja coś mówię. Ale ona nie jest dla ciebie.
-Bo?
-Bo mógł byś być jej ojcem, przecież to gówniara. Co ona może ci zaoferować?
-Na pewno więcej niż ty.
-A czego mi brakuje? Proszę bardzo możesz mi powiedzieć, prosto w twarz masz okazję.
-No nie wiem, może interesuje się dziewczynkami.
-Interesuje się? A ja może nie. Z resztą co ta gówniara może wiedzieć o wychowaniu dzieci?
-Na pewno więcej niż ty.
-Nie życzę sobie żeby zbliżała się do naszych córek.
-Masz rację naszych córek. Mieszkają ze mną więc pozwól że ja będę decydował kto się do nich zbliży. Swoją drogą, powinienem ci zabrać prawa do opieki nad nimi.
-I co może ta gówniara co ci się do łóżka pcha mnie zastąpi.
-Na pewno była by lepszą matką niż ty.
-Masz mi coś do zarzucenia?
-Owszem, pijesz, to po pierwsze. Po drugie już nie raz zdarzyło ci się podnieść na nie rękę. A po trzecie w ogóle się nimi nie interesujesz.
-Ja się nimi nie interesuje? Za to twoja dziwka się nimi bardzo interesuje. Sam sobie wychowuj dzieci, z tą swoją suką. Ja nie będę się w to mieszać.- Powiedziała wychodząc z mieszkania. Przez okno widziałem tylko że odjechała spod bloku.
-Tato a gdzie mama?- Zapytała mnie Ania, wchodząc do kuchni.
-Musiała jechać coś załatwić. Zostaniecie dziś w domu.
-Szkoda.- Ania posmutniała i poszła do swojego pokoju. Po chwili do kuchni przyszła Dominika.
-A mama gdzie?
-Musiała coś załatwić.
-Pokłóciliście się?
-Nie dlaczego?
-Widzę że jesteś wściekły. O co wam poszło?
-Nie ważne, zaraz was zawiozę do dziadków.
-Ale miałyśmy jechać do mamy.
-Wiem, ale mama musiała coś załatwić.
-Tato. Słyszałam waszą rozmowę albo raczej awanturę.
-No to po co pytasz skoro wiesz co się stało.
-Bo.....Olka ona...
-Co z Olą?- Zapytałem przerażony.
-No bo Olka popłakała się jak mama powiedziała że jest suką.
-Dominika uważaj na słowa.
-Ale tato ja tylko powtarzam to co mama mówiła.
-No dobra to idź do Ani. Ja zaraz do was przyjdę, tylko z Olką pogadam.- Powiedziałem udając się w stronę sypialni w której była Ola. Zapukałem, ale nie odpowiedziała. Postanowiłem więc wejść. Ola leżała w łóżku odwrócona głową w stronę okna.
-Olka, mogę wejść?
-No jasne to twoja sypialnia.- Odpowiedziała szlochając.
-A ty płaczesz?
-Nie mam katar, chyba się przeziębiłam wiesz.
-Widzę, nie udawaj. Co jest grane?
-Nic nie jest grane. Dlaczego od razu ma coś się dziać. Człowiekowi się po prostu grunt wali pod nogami. To takie dziwne?
-Nie, ale nie powinnaś się przejmować.
-No jasne, jakiś koleś próbuje mnie zabić, twoja żona myśli że włażę ci do łóżka i chcę jej zabrać dzieci, mój ojciec ma córkę i to w dodatku jest moja bliźniaczka, a ty mi mówisz nie przejmuj się.
-Wiem że to brzmi głupio, ale co ja mam zrobić? Ten facet grozi również mojej rodzinie, jak byś nie zauważyła. A Kamila to moja była żona i po tym co dziś powiedziała na pewno będę się starał o ograniczenie jej praw do dziewczynek.- W pokoju nastała cisza. Po chwili patrzenia sobie prosto w oczy opuściłem pokój. Dziewczynki siedziały w salonie gotowe do wyjścia. Zawiozłem je więc do rodziców. Gdy wróciłem, w mieszkaniu nikogo nie było. Nie było również rzeczy Olki. Przestraszyłem się nieziemsko, ten facet był na wolności a Olki nie było w mieszkaniu. Zadzwoniłem do jej ojca.
-Wysocki słucham.
-Nie ma u Pana Olki?
-Mikołaj a co się stało? Nie nie ma wszystko w porządku?
-Tak, tak. Do widzenia.- Rozłączyłem się. Zadzwoniłem do Jacka ale on nie odbierał. Postanowiłem więc pojechać do mieszkania Olki. Za pewne tam jest. Szybko wsiadłem w samochód i po kilku minutach byłem już pod blokiem.
Aleksandra
Po kłótni z Mikołajem, spakowałam swoje rzeczy i wykorzystując jego nieobecność postanowiłam wrócić do mieszkania. W tamtej chwili Olga wydawała mi się jedyną osobą z którą chciałam się widzieć poza tym mieszkała w moim mieszkaniu jak by nie patrzeć. Pojechałam więc do mieszkania, po drodze robiąc drobne zakupy. Wniosłam torby na górę i weszłam do środka. Cisza nikogo nie było w mieszkaniu. Pomyślałam że Olga pewnie jest w pracy. Zaniosłam zakupy do kuchni i poszłam do sypialni zanieść swoje rzeczy oraz przebrać się. Gdy byłam już przy drzwiach, usłyszałam znajome mi głosy. To był Jacek z Olgą. Ale co oni robili w sypialni. Już miałam chwycić za klamkę gdy usłyszałam część rozmowy.
-Jacek, ja nie chcę nic mówić ale Ola powinna wiedzieć.
-Olga, znów zaczynasz.
-Tak, bo nie chcę się ukrywać. Wiesz jak ja się czuję z myślą że sypiam z chłopakiem siostry.
-Ja cię rozumiem, ale zrozum też mnie. Jak ja mam jej to powiedzieć.- Chwyciłam za klamkę i energicznym ruchem weszłam do środka. Olga z Jackiem siedzieli, prawie nago w moim łóżku. Byli bardzo zdziwieni moją obecnością.
-Nie musisz mówić. Już swoje zrobiłeś a teraz wynoście się z mojego mieszkania.
-Olka, ja nie chciałam samo tak wyszło.
-Jasne. Wynoście się nie chcę was widzieć.- Zaczęłam wykrzykiwać a z moich oczu zaczęły spływać łzy.
-Olka ale gdzie ja mam pójść?
-Nie wiem może do Jacka. Tak dobrze się wam razem śpi. Mam gdzieś co teraz z tobą będzie wynoś się.- Krzyknęłam a w drzwiach od sypialni pojawił się zdyszany aspirant.- Co przyszedłeś sobie popatrzeć jak życie mi się wali do końca?- Zapytałam wściekła, widząc zdyszanego Mikołaj w drzwiach.
-Nie, martwiłem się o ciebie.
-Ty się o mnie martwiłeś? Tak samo jak Olga z Jackiem. Wynoście się wszyscy. Powiedziałam wynocha.- Olga z Jackiem, opuścili moje mieszkanie. Oldze zajęło to nieco więcej czasu ale też wyszła. Ja wciąż płakałam.- Wynoś się.- Krzyknęłam widząc aspiranta który raczej nie zamierzał opuścić mojego mieszkania. Podszedł do mnie i mocno mnie objął a ja zaczęłam płakać w jego objęciach.-Dlaczego? Powiedz dlaczego? Co ja takiego zrobiłam żeby tak cierpieć? Ja mam już dość. Czemu oni mi to zrobili? Dlaczego oni?- Pytałam Mikołaja wciąż szlochając. Nie mogłam się uspokoić. Jak Jacek mógł mi to zrobić? A Olga, niby moja siostra a zabrała mi faceta. Nie wierzę w to co się dzieje, cały świat mi się właśnie zawalił. Nie mam już nikogo. Po prostu nikogo. Dobrą godzinę zajęło mi płakanie w objęciach Mikołaja. I wtedy zrozumiałam że jest to jedyna osoba jaka mnie do tej pory w żaden sposób nie skrzywdziła.
Mikołaj
Olka płakała, wtulając się we mnie. Nie wiedziałem co mam zrobić. Chciałem ją w jakiś sposób pocieszyć ale nie miałem pojęcia w jaki. Wiedziałem tylko że jak powiem że będzie dobrze to zabrzmi to cholernie banalnie. Po prostu stwierdziłem że najlepiej będzie jak zostanę przy niej i pozwolę jej się wypłakać. Nienawidzę tego gnoja za to co zrobił Oli. Owszem miał to zrobić przy najbliższej okazji, ale nie przypuszczałem że jest na tyle głupi aby sypiać ze swoją jeszcze wtedy kochanką w mieszkaniu Olki. On jest naprawdę jakimś idiotą. Jedyne co mogłem zrobić to współczuć Oli, która wciąż płakała. Nie mogłem patrzeć na jej smutne i czerwone od płaczu oczy więc postanowiłem zadziałać.
-Chodź.- Mocno chwyciłem posterunkową za rękę i wyszliśmy z mieszkania.
-Gdzie mnie ciągniesz? Mikołaj przestań, ręka mnie boli.- Ola wyszarpała mi się.
-Przepraszam nie chciałem.
-No właśnie widzę.- Na jej nadgarstku pojawił się dość spory siniak.
-Przepraszam ja chciałem....

-Tak wy wszyscy tylko coś chcecie, ale o mnie to już nikt nie pomyśli. Nikogo z was nie interesuje to co ja czuję, to co ja chcę. Mam już was dość. Rozumiesz nie chcę was znać.- Wykrzyczała i wróciła do mieszkania. A ja stałem pod drzwiami. Pukałem, jednak nie otwierała, dzwoniłem, nie odbierała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz