wtorek, 29 marca 2016

1.16

Rano obudziła mnie Dominika.
-Olka, Olka wstawaj.
-Dominika jeszcze pięć minut.
-Wstawaj.
-Proszę pięć minut.
-Ola, weź wstań. Tata robi naleśniki.
-Już nie śpię. To co idziemy do kuchni?- Zapytałam, siadając na łóżku w sypialni Mikołaja. Dominika stała nade mną.
-No na reszcie. Już myślałam że cie nie dobudzę.
-Spokojnie. Już nie śpię.
-Dobra chodź na śniadanie.
-A jak się Ania czuje?
-Wymiotowała znowu i nie idzie do szkoły. A ty?
-No ja idę normalnie. Dziś mam na dziesiątą dopiero.
-No dobra.- Powiedziała wychodząc z łóżka. Udałyśmy się do kuchni na naleśniki. Mikołaj stał przy gazówce smażąc naleśniki. Pierwszy raz widziałam Mikołaja jak gotował. Usiadłyśmy przy stole i zajęłyśmy się śniadaniem. No przecież ktoś musiał je zjeść.
-O już jesteście.
-No wreszcie ją dobudziłam.
-Wcale tak ciężko nie było tego zrobić.
-No faktycznie 15 minut cię budziłam.
-Akurat.
-No i to z zegarkiem w ręce.
-Po kim ona taka pyskata?
-Po ojcu.- Odpowiedziała nastolatka a ja zaczęłam tak się śmiać że prawie się oplułam.
-Zrobić ci kawę?- Zaproponował Mikołaj a ja kiwnęłam znacząco głową.
-Ola a masz jakieś plany na dziś?
-A co dziś mamy?
-Czwartek.
-Nie nic mi nie wiadomo a co się stało?
-A dała byś radę wpaść dziś po pracy, potrzebuje pomocy z polskiego?
-No jasne, wiesz mam dziś wolne więc zaraz po lekcjach możesz do mnie wpaść.
-Wolała bym tu. Wiesz Ania jest chora, ucieszy się jak będziemy w domu.
-No właśnie Mikołaj a może pojedziesz z nią do lekarza co?
-Nie wiem. Nigdy nie jeździłem z dziewczynkami, to było zadanie Kamili. A może Ola, ty byś z Anią pojechała.
-Mikołaj, z miłą chęcią ale Ania ma dopiero 12 lat i musi być z rodzicem.
-No cóż kiedyś musi być ten pierwszy raz.- Powiedział Mikołaj.
-Mikołaj naleśniki się palą.- Krzyknęłam, odskakując od stołu, chwyciłam za gorącą patelnię i szybko zdjęłam z gazówki. Resztą zajął się Mikołaj, ja tylko otworzyłam okno w kuchni. Otwierając je zauważyłam znaną mi postać.
-Mikołaj, ja nie chcę nic mówić ale.....-Zacięłam się, nie mogłam wydusić z siebie słowa.
-Co się stało?- Zapytał podchodząc do okna.
-Byłam pewna że on.....mówiłeś że go zamknęli....
-Bo tak było...musiał dziś wyjść.
-Tato co się dzieje?- Zapytała przerażona Dominika.
-Nic skarbie, wiesz zmieniły nam się nieco plany. Zostaniesz dziś w domu z Anią.
-Ola, o co tu chodzi?
-Dominika, posłuchaj się ojca. Jak chcesz to możesz pójść do pokoju pobawić się z Anią.
-Może lalkami co? Nie jestem głupia o co tu chodzi?
-Nie teraz idź do pokoju.- Powiedział Mikołaj, a nastolatka ze złością opuściła kuchnie.- Zadzwonię do Moniki nie rozumiem o co tu chodzi.
-Mikołaj...ale jak to możliwe że on wyszedł.....
-Nie wiem zaraz się dowiemy.- Powiedział i wyjął z kieszeni telefon. Zadzwonił do Moniki Kownackiej, zajmowała się tą sprawą.
-I co wiesz już coś?- Zapytałam, byłam coraz bardziej przerażona.
-Monika to sprawdzi, za pół godziny zaczyna służbę.
-Ale skąd on wie gdzie mieszkasz?
-Musiał nas śledzić.
-Czyli nie mógł dziś wyjść, on uciekł z paki. Dzwonię do Kobielaka.
-Ola spokojnie, ja zadzwonię a ty się uspokój. Napij się kawy albo czegoś. Spokojnie.- Mikołaj wyszedł z kuchni. Ja zrobiłam sobie mocną kawę po kilku minutach Mikołaj wrócił.
-I co?
-No nie najlepiej, uciekł dwa dni temu.
-Czemu do mnie nie zadzwonili, przecież on mógł mi coś zrobić.- Zaczęłam panikować, przestraszyłam się, przecież on mógł mnie śledzić. A co jeśli zrobił coś Tacie albo Jackowi, cholera Olga jest u mnie.
Mikołaj
Ola była cała roztrzęsiona. Widać było po niej że się boi. Ja zresztą też, przecież on mógł jej coś zrobić. Byłem wściekły na chłopaków z komendy że nas o tym nie poinformowali.
- Mikołaj Olga, trzeba ją ostrzec.
-Nie rozumiem.
-Jest w moim mieszkaniu, sam mówiłeś że jesteśmy podobne a Jacek nawet się nie połapał jak się zamieniłyśmy.
-Cholera masz rację. Dobra zadzwoń do niej.
-Ale ja nie mam jej numeru. Mikołaj a jeśli on coś jej zrobi.- Ola zaczęła coraz bardziej panikować. Wiedziałem że muszę zacząć działać, ale nie miałem pojęcia w jaki sposób.
-Dobra zrobimy tak. Zostaniesz z dziewczynkami. Zamkniecie się. Ja wezmę klucze, nikomu pod żadnym pozorem nie otwierajcie.
-Co ty planujesz?
-Pojadę do ciebie do mieszkania, zabiorę ją stamtąd. Nie może być tam sama. Zadzwoń do Ojca, powiedz co się dzieje niech załatwi nam jak najszybciej ochronę.
-Mikołaj uważaj na siebie.
-Oczywiście.- Powiedziałem, przytuliłem ją mocno i pocałowałem w czoło. Wyszedłem z mieszkania a Olka zamknęła za mną drzwi. Pojechałem po Olgę do mieszkania Olki. Przez miasto przebiłem się w ciągu kilku minut. Zaparkowałem samochód na zakazie i szybko wbiegłem do klatki. Drzwi do mieszkania były otwarte, przestraszyłem się i od razu znalazłem się w środku. Zajrzałem do salonu, potem do kuchni i do łazienki. Nigdzie nie było Olgi. Nagle usłyszałem jakieś odgłosy. Dochodziły z sypialni. Postanowiłem wkroczyć do pomieszczenia. Nie wiedziałem co tam się dzieje. Otworzyłem drzwi i to co zobaczyłem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Chyba już wolałbym znaleźć trupa niż Olgę i Jacka w jednoznacznej sytuacji. Bardzo szybko opuściłem pomieszczenie. Poczekałem aż oboje się ubiorą i przyszli do mnie do salonu.
-Mikołaj co ty tu robisz? Nie nauczyli cie pukać?
-Myślałem że on coś ci zrobił.
-Kto? O czym ty mówisz?
-No bo on wyszedł w sumie uciekł.
-Mikołaj kto?
-Wasyl. Zwiał z więzienia, kilka dni temu, przestraszyłem się że coś ci zrobił.
-Jak to Wasyl uciekł?- Zapytał z niedowierzaniem Jacek.
-Nie wiem, nie powiedzieli.
-A co z Olką gdzie ona jest?
-Jak co z Olką?- Nie wiedziałem co się dzieje, to Jacek wiedział ze to nie Ola. To on zdradził ją świadomie.
-No gdzie ona jest? Przecież tu jej nie ma.
-U mnie w mieszkaniu. Czyli ty wiedziałeś że Olga to nie Ola?
-No tak od samego początku.- Odpowiedział Jacek, a ja nie wytrzymałem i przywaliłem mu z pięści.- Za co to?
-Za to co zrobiłeś. A tak mi obiecywałeś że jej nie skrzywdzisz.
-Mikołaj weź wyluzuj.
-Co wyluzuj, co wyluzuj. Całą noc mówiła jak to bardzo cię kocha. Nie ty wysłuchiwałeś tego i nie ty będziesz słuchał jak bardzo cierpi.
-Ej panowie spokojnie. Uspokójcie się. Teraz Ola jest najważniejsza.
-Masz rację. Spakuje jej rzeczy i pojadę do niej.- Powiedziałem puszczając Jacka.
-Mikołaj mógł byś nie mówić o tym Oli?
-Nie powiem, ale tylko dlatego że ty to zrobisz. I masz to zrobić jak najszybciej. Bo inaczej będę ci to na każdym kroku przypominał a twoje życie zamieni się w piekło. Zrozumieliśmy się?
-Tak. A teraz mnie puść.
-Proszę bardzo.- Olga przyniosła mi rzeczy dla Olki.
-Dzięki. Uważajcie na siebie.- Powiedziałem wychodząc z mieszkania.
-Mikołaj a co z komendantem?
-Ma załatwić ochronę nic więcej nie wiem.
-No dobra, tylko jej pilnuj.
-Nie dam jej skrzywdzić.- Powiedziałem i wróciłem do mieszkania. Otworzyłem drzwi za pomocą klucza.
-Już jestem.- Krzyknąłem. Z salonu wyszła Ola.
-Hej, gdzie Olga?
-Została w mieszkaniu.
-Ale sama?
-Nie Jacek z nią jest.
-Jak to Jacek z nią jest?
-No on myśli cały czas że ona to ty. Ale spokojnie Olga ma zamiar mu to wyjaśnić później, jak się skończy cała ta akcja. A gdzie dziewczynki?
-Ania ogląda bajki a Dominika zamknęła się w pokoju. Chyba się na nas obraziła.
-Spokojnie przejdzie jej. A ty dzwoniłaś do Ojca?
-Tak, ma załatwić ochronę ale najszybciej od jutra.
-Damy rade, spokojnie jesteś przy mnie, nic ci się nie stanie.- Przytuliłem partnerkę. Ola mocno się we mnie wtuliła i zaczęła delikatnie szlochać.- Spokojnie Olka, będzie dobrze. Złapią go.
-Mikołaj boje się.
-Spokojnie. Przywiozłem ci kilka rzeczy. Olga spakowała dla ciebie.
-Jak a Jacek nic nie ogarnął?
-Powiedziałem że to rzeczy Dominik, że zostawiła jak u ciebie przebywała.
-A no chyba że tak.- Miałem dosyć kłamania. Ale co mogłem zrobić. Zależało mi na Oli jak na nikim. Nie potrafił bym jej tak skrzywdzić. Poszliśmy do kuchni. Ola zrobiła herbatę. Usiedliśmy przy stole i długo rozmawialiśmy, w zasadzie o niczym. Zaczęliśmy wspominać stare czasy. Olka opowiadała historie z dzieciństwa, ja zresztą też. Bardzo dobrze nam się rozmawiało. Potem wspominaliśmy nasze początki w policji. Wszystkie jej wspomnienia dotyczyły również mnie.
-A pamiętasz, jak mieliśmy interwencje na Krzykach, to włamanie co ten koleś się w tobie zakochał i potem przez tydzień wył ci pod oknem jakieś serenady.
-No jak mogła bym to zapomnieć. Udawałeś mojego męża.
-Ale poskutkowało.
-No, ale byłeś okropnym mężem.
-Zapracowany byłem.
-Ta jasne.
-No naprawdę.
-Ta ty i praca, a pamiętasz jak mieliśmy patrol w Parku Południowym.
-Nie....
-No jak nie...nie pamiętasz jak wpadłeś do rzeki?
-A dobra pamiętam. I tak najlepsze było jak był bal policjantów na święta.
-O jeny jak skręciłam kostkę. To wszystko twoja wina.
-Moja?
-No a kto ze mną tańczył?- Olka wyślizgnęła mi się z rąk jak tańczyliśmy, niestety a może na całe szczęście skręciła tylko kostkę. No ale resztę wieczoru spędziliśmy na pogotowiu.
-No ja ale....
-No właśnie.
-I tak w domu na zwolnieniu przez dwa dni byłaś.
-No tak wyszło, nie lubię siedzieć bezczynnie w domu. No ale za to od razu załatwiłeś mi powrót na zwolnienie.
-No ale ty ledwo chodziłaś. Nie chciałem żebyś cierpiała.
-No i tak ci nie wybaczyłam tego że na mnie doniosłeś do starego.
-Oj Olka, przestań. To dla twojego dobra.
-No wiem, żartuję tylko.- Śmialiśmy się jeszcze przez chwilkę a do kuchni przyszła Dominika.
-Czyja to torba w korytarzu stoi?
-Olki.
-A to wprowadzasz się do nas?
-No na chwilkę.
-A mogę o coś zapytać?- Dominika zapytała Olę.
-No jasne co się stało?
-Bo, Tak przypadkiem usłyszałam jak wrócił tato. O co chodzi z tym facetem?- Ola zaniemówiła, siedziała jak wryta.
Aleksandra
Dominika zaskoczyła mnie tym pytaniem, nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. Podczas rozmowy z Mikołajem zapomniałam o tym a teraz.....
-Dominika to nie najlepszy moment na taką rozmowę.- Mikołaj odpowiedział za mnie, byłam mu za to wdzięczna.
-No super, nic mi nie chcecie powiedzieć. Mam was dosyć.- Nastolatka zaczęła krzyczeć.- Nie dość że matka nas ma dość to nawet wy, co ja ci zrobiłam że nie chcesz mi powiedzieć? Tato zaczął pić tak samo jak matka, a nawet ty się ode mnie odsuwasz. Nienawidzę cię.- Dominika uciekła z płaczem do swojego pokoju. Ja podniosłam się i ruszyłam za nią.
-Przejdzie jej.- Mikołaj złapał mnie za rękę. Ja natomiast wyrwałam się i pobiegłam za nastolatką. Zapukałam do pokoju.
-Idź sobie, nie chcę cie znać.
-Proszę wpuść mnie.
-Nie, wynoś się.
-Proszę, pozwól mi wejść.- Dobijałam się tak do drzwi dobre dziesięć minut. W końcu otworzyła. Usiadłyśmy na łóżku. Wciąż płakała.
-Nie płacz, proszę.
-Najpierw matka potem tato a teraz ty. Jak mam ie płakać jak wszyscy się ode mnie odwrócili.
-Nikt się od ciebie nie odwrócił.
-No wcale.
-Naprawdę. Dobrze wiesz że zawsze możesz na mnie liczyć.
-Ola, ja nie chcę na ciebie liczyć, ja chcę się czuć bezpiecznie. A jak mam się tak czuć jak słyszę że będziemy mieli ochronę i nawet nie wiem o co chodzi.
-Bo to długa historia.
-Nie idę dziś do szkoły, mamy więc czas.
-Jakiś czas temu, pewien człowiek mi groził. Miał siedzieć w więzieniu.
-To czemu tego nie robi?
-Bo uciekł. I dlatego mamy mieć ochronę, na wszelki wypadek.
-No ale czemu my, przecież on tobie groził?
-Tak dla bezpieczeństwa.
-Boisz się go?
-Tak, nie wiemy do czego ten człowiek jest zdolny.
-A czemu on ci groził?
-Bo na początku mojej kariery w policji, razem z twoim tatą rozpracowaliśmy pewną grupę przestępczą. On był szefem. Dobra skończmy ten temat. Co powiesz na babskie popołudnie.
-Ale że jak?
-No zamkniemy się w twoim pokoju i będziemy oglądać filmy. Co ty na to?
-Jestem za, dobra to ja szukam jakiegoś filmu a ty idź po Anię i przy okazji zrób popcorn. To rozkaz.
-Tak jest szefie.- Odpowiedziałam i poszłam po Anię.
-Hej mała, jak się czujesz?- Zapytałam wchodząc do pokoju.
-O Ola. Cześć. Już lepiej.
-Nie oszukujesz mnie?
-No jak bym mogła.
-No zawiń się w koc i zapraszam na babskie popołudnie.
-Na babskie co?
-Będziemy z Dominiką film oglądać, idziesz z nami?
-No pewnie.- Odpowiedziała i szybko ruszyła w kierunku pokoju swojej siostry. Ja udałam się do kuchni po popcorn. Zaczęłam szukać go w szafkach.
-A co ty robisz?- Zapytał Mikołaj wchodząc do kuchni.
-Szukam.....popcornu....wiesz gdzie jest?
-W szafce po lewej koło okna.- Odpowiedział a ja zajrzałam do tej szafki.
-A mógł byś mi pomóc, bo go nie widzę.
-No jak go nie widzisz?
-No normalnie, gdzie go masz?
-Zapomniałem. Zjedliśmy w poniedziałek mieliśmy kino w domu.
-No dobra a co masz, tak żeby do filmu pasowało?
-Nie wiem, a co oglądamy?
-Ty nic, ja z dziewczynkami.
-To nic nie mam.
-Zabawne. Mów co masz?
-Jak ci powiem to będę musiał cię zabić.- Powiedział Mikołaj a mi przypomniały się ostatnie wydarzenia.- przepraszam, nie chciałem.
-Nic się nie stało.- Odpowiedziałam i ruszyłam w stronę pokoju Dominiki.
-Ola naprawdę przepraszam.
-Mikołaj naprawdę nic się nie stało.- Odpowiedziałam i poszłam do dziewczynek. Siedziały na łóżku nakryte kocem. Dominika na kolanach miała laptopa. Usiadłam obok nich z niezbyt zadowoloną miną.
-To co oglądamy?
-Komedię romantyczną. Świąteczne drzewko czy coś takiego.- Odpowiedziała starsza z dziewczynek. Uśmiechnęłam się do nich.- Widziałaś już?
-No tak, ale możemy obejrzeć jeszcze raz.
-No dobra a co ty masz taką minę coś się stało?
-Popcornu nie ma.
-O szkoda. Wbijaj się.- Powiedziała Dominika okrywając mnie kocem. Zaczął się film. Jakoś w połowie Mikołaj przyszedł do pokoju z wielką miską frytek.
-Mogę się przyłączyć?- Zapytał stając w drzwiach.
-Nie, to babskie spotkanie.- Odpowiedziałam.

-Jasne tato, siadaj obok Olki.- Powiedziała Ania przesuwając się w stronę Dominiki. A ja zrobiłam miejsce dla Mikołaja. Usiadł koło mnie. Nie będę ukrywać było nam ciasno. Mikołaj położył miskę z frytkami na kolanach i objął mnie a ja wtuliłam się w jego ramiona. Po kilku minutach filmu zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz