wtorek, 15 marca 2016

1.13

Rozdział na specjalną prośbę Blogerka1978.


O co tu chodzi. Postanowiłam po odprawie pogadać na ten temat z ojcem.
-Tato. Możemy pogadać?
-Prywatnie czy służbowo?- Pierwszy raz o to zapytał.
-Prywatnie.
-To nie teraz, jestem zajęty.
-Tato, pięć minut.
-Naprawdę nie mogę teraz. Po pracy, pogadamy.
-Po pracy to ja nie mam czasu.- Odpowiedziałam i poirytowana zachowaniem ojca, który nigdy wcześniej tak się nie zachowywał, poszłam do radiowozu. Czekałam na Mikołaja. Po kilku minutach był już w radiowozie.
-Co taka zła?- Niestety Mikołaj od razu zauważył moje złe samo poczucie.
-Nic. Możemy już jechać.
-No dobra.- Odpowiedział Mikołaj i chwycił za radiostacje.- 00 do 05.
-No co jest piątka?
-Wpisz nas na działania.
-Dobra, to od razu podjedźcie na Cegielską 34.
-Co tam się dzieje?
-Jakaś bójka. Nastolatki się pobiły.
-Dobra udajemy się.- Pojechaliśmy, po około pięciu minutach byliśmy na miejscu jednak po bójce nie było śladu. Zgłosiliśmy to dyżurnemu i zrobiliśmy mały obchód po okolicy. Z nadzieją że może ktoś coś widział. Jednak bezskutecznie. Postanowiliśmy wrócić na patrol.
-Olka. Mogę o coś zapytać?
-Jasne ale nie wiem czy odpowiem.
-No dobra. To ten no, gadałaś z ojcem o Oldze?
-Nie, wiesz co on mi powiedział. Że nie ma czasu na prywatne rozmowy i żebym przyszła po służbie.
-No i co ty na to?
-No że po pracy nie mam czasu. A co miałam mu powiedzieć.
-No a masz czas?
-Nie nie mam czasu.
-Czemu? Randka ci się szykuje?
-Tak mam randkę, a możemy skończyć ten temat.
-No jasne.- Zapadła grobowa cisza.- Przepraszam.- Powiedział po chwili namysłu a ja spojrzałam na niego z niedowierzaniem.- Przepraszam za to.
-Czekaj za co?
-No za tą awanturę rano. Naprawdę myślałem że Olga to ty.
-Przestań, miałeś prawo się pomylić.- Tak naprawdę było mi bardzo przykro że Mikołaj nas pomylił. No ale co mogłam mu powiedzieć.
-Naprawdę przepraszam.
-Mikołaj nie masz za co przepraszać.
-Wiem, ale i tak przepraszam.
-Cholera jasna skończysz z tym przepraszaniem to naprawdę irytujące.
-Dobra już spokojnie. Wyluzuj młoda. Co ty taka zdenerwowana?
-Nie jestem zdenerwowana. Jeszcze.
-Dobra milczę już. Choć swoją drogą, naprawdę jesteście podobne.
-Skończysz ten temat.- Wręcz wykrzyczałam.
-No przepraszam.
-I nie nadużywaj słowa przepraszam. Choć tak naprawdę powinieneś ale za coś innego.
-Nie rozumiem.
-Za to że mi nie wierzyłeś. Mówiłam że dopiero wróciłam a ty i tak mi wmawiałeś coś innego.
-No ale Olka, sama wiesz jak to wyglądało.
-No wiem, i właśnie dlatego jestem na ciebie wściekła.
-Olka, przestań nie obrażaj się jak dziecko.
-Nie obrażam się, bo nie o to tu chodzi.
-To o co ci chodzi?
-O zaufanie Mikołaj. O zaufanie, jesteśmy partnerami ale jak mamy pracować jak sobie nie ufamy. Jak ty sobie to wyobrażasz.
-Olka, ja ci ufam.
-No właśnie to pokazałeś. I co dlatego też się nie odzywałeś i obraziłeś jak dziecko. Ale nie to ja się obrażam.
-Przepraszam. Nie chciałem.
-No właśnie, ja nie chciałem nie wiedziałem, zawsze ta sama gadka. Ja nie chciałem ja nie wiedziałem. Czy wy znacie jakieś inne wymówki.
-Olka, przestań.- Powiedział i zatrzymał radiowóz.- 00 do 05.
-Słucham was piątka.
-Wpisz nas na przerwę.
-Na firmę wracacie?
-Nie a co masz coś dla nas?
-Nie tak tylko pytam. Dajcie znać jak skończycie.
-Dobra bez odbioru.- Powiedział Mikołaj odkładając radiostacje. Wysiadł z radiowozu nic nie mówiąc. Poszedł do pobliskiej cukierni, wychodzę z założenia ze po coś do zjedzenia. Przecież zgłosił przerwę. Po chwili wrócił.
-Co masz dobrego?- Zapytałam widząc pudełko z czymś dobrym.
-Pączki. Ale uwaga zagramy w grę.
-Jaką grę?
-Jemy pączki, ale kto pierwszy się obliże przegrywa.
-No dobra.- I zaczęliśmy jeść.
-Wiesz tak się zastanawiam, naprawdę dziwne że jesteście takie podobne i to nazwisko.
-Mikołaj prosiłam.
-Wiesz dziewczynki o ciebie wypytują. Może byś wpadła dziś na kolację?
-Przepraszam ale naprawdę jestem już zajęta.
-No dobra, nic się nie stało.
-A co am u dziewczynek? Jak sobie w szkole radzą?
-No powiem ci ze świetnie, Dominika ma chłopaka, ale nie chce abym go poznał.
-Nie dziwie się jej.
-Co dlaczego?
-Yyyyy no wiesz, jakoś tak wiesz....oblizałeś się.- Krzyknęłam aby zmienić temat.
-Nie prawda.
-Oblizałeś się.
-Wcale nie, udowodnij.
-No nie oszukuj.
-Dobra przegrałem.- Rozmowę przerwał nam dyżurny.
-05 do 00.
-Piątka zgłaszam się.
-Podjedźcie na firmę.
-A co się dzieje?
-Trzeba kogoś przesłuchać.
-Ale w jakiej sprawie.
-Ktoś chce zgłosić kradzież a wy jesteście najbliżej.
-No dobra za dziesięć minut będziemy, bez odbioru.
-Pospieszcie się, bo oni się zaraz pozabijają.
-No dobra.- Pojechaliśmy na firmę. Przesłuchaliśmy jak się okazało małżeństwo które wzajemnie oskarżało się o kradzież, przy okazji o zdradę. Po przesłuchaniu zostaliśmy już na firmie aby uzupełnić raporty i mieliśmy koniec. Dziś wieczorem umówiłam się z Jackiem miał do mnie wpaść. Jak poparzona wyszłam z komendy i udałam się do domu. Przygotowałam kolację, pół godziny przed przyjściem Jacka, poszłam wziąć prysznic i się przebrałam. Miałam na sobie moją ulubioną chabrową sukienkę i do tego czarne buty na delikatnym obcasie. Poszłam jeszcze do kuchni aby dojrzeć do kolacji która siedział właśnie w piekarniku. Usłyszałam dzwonek do drzwi i byłam pewna że to Jacek.
-Cześć kochanie.- Przywitałam się. Jacek trzymał w rękach bukiet czerwonych róż.
-Proszę.- Powiedział podając mi kwiaty.
-Dziękuję.-zarumieniłam się nieco.- Proszę wejdź.
-O a co tak ładnie pachnie.
-Kolacja.
-No po prostu sam sobie zazdroszczę.
-Dlaczego?
-Nie dość że mam najpiękniejszą dziewczynę na świecie to jeszcze tak pysznie gotuje.
-Jeszcze nie spróbowałeś a już mówisz że ci smakuje.
-No tak.- Powiedział Jacek, objął mnie w biodrach i pocałował.
Mikołaj
Zaraz po pracy odebrałem dziewczynki ze szkoły. Pojechaliśmy na pizze. Obiecywałem im to od dawna, a ostatnio nie miałem dla nich zbyt wiele czasu. Weszliśmy do naszej ulubionej pizzerii.
-To co zamawiamy?- Zapytałem dziewczynek.
-Ja chcę wegetariańską.- Powiedziała stanowczo Dominika.
-A ja z salami i podwójnym serem.
-Ohyda, później będziesz gruba i będziesz wyglądała jak świnia.
-Nieprawda, tato powiedz jej coś.- Dziewczynki zaczęły się przekomarzać.
-No dobra uspokójcie się w tej chwili. Szybka decyzja.
-Ja nie chcę być gruba.- Ania prawie zaczęła płakać.
-Spokojnie nie będziesz kochanie.
-Owszem będzie jak nie przestanie tego jeść to będzie.- Ania miała już łzy w oczach.
-Spokojnie Aniu, Dominika sobie tylko żartuje.- Powiedziałem przytulając młodszą z córek a starszej posłałem znaczący wzrok, z prośbą, by już nie wracała do tego tematu.- No dobrze to co zamawiamy?
-Dwie pizze, jedną z salami i podwójnym serem i jedną wegetariańską. A tato co zamawiasz?
-Ja wezmę z szynką. Czyli co trzy pizze. A jakie chcecie sosy?
-Ketchup i słodko-kwaśny.
-A ja chcę meksykański.
-No dobra to ja idę zamówić, a wy tu zostańcie. Tylko grzecznie proszę. Zrozumiałyście?
-Tak tato.
-Ale na sto procent?
-Tak, nie będę dokuczać Ance.
-Nie jestem Anka.
-Dobra uspokójcie się.- Powiedziałem i poszedłem zamówić trzy małe pizze. Wróciłem do stolika. Dominika jak zawsze siedziała z telefonem. A Ania w ręku miała swoją ulubioną lalkę, bawiła się jej włosami. Usiadłem naprzeciwko dziewczynek i czekałem aż któraś zacznie rozmowę.
-Tato a podjedziemy z powrotem do Olki?- Zapytała Dominisia, a mnie to pytanie zaskoczyło.
-A po co skarbie?
-Zostawiłam u niej zeszyty. A potrzebuję na jutro do szkoły.
-No dobra, możemy podjechać. Ale zadzwoń do niej żeby wiedziała że wpadniemy.
-Po co, tato mam jeszcze jej klucze, chyba się nie obrazi jak ich użyjemy, tylko zeszyty weźmiemy.
-Dominisiu ale to jest jej mieszkanie.
-Tato i tak pewnie jest w domu.
-A może zaprosimy ją do nas na pizzę?- Zaproponowała Ania, no pomysł fajny ale wiedziałem że Ola i tak się nie zgodzi.
-Nie.
-Dlaczego? Pokłóciliście się? Dlatego ostatnio jesteś taki zły?- Zaczęła mnie wypytywać starsza z córek.
-Nie, nie pokłóciliśmy się, Ola ma inne plany na dziś.- Odpowiedziałem a do naszego stolika podeszła kelnerka z naszym zamówieniem.
-Coś do picia dla państwa?
-Kole dla wszystkich.- Odpowiedziałem i zająłem się jedzeniem, dziewczynki zrobiły dokładnie to samo. Po chwili kelnerka wróciła z naszymi napojami.
-Proszę bardzo coś jeszcze?
-Tak, jak ma pani jakiś lek na starych zgorzkniałych facetów to poproszę dla tego pana.- Kelnerka stanęła jak wryta nie wiedząc co odpowiedzieć a ja byłem w szoku że Dominika coś takiego wymyśliła.
-Podziękujemy już pani.-Powiedziałem a kelnerka sobie poszła.- Dominika jak ty się zachowujesz?
-No co, do Olki nas nie chcesz zabrać, to chociaż zrób coś i się zachowuj jak dorosły a nie jak zakochany szczeniak.
-Jak kto?
-Zakochany szczeniak. Pani od polskiego tak mówi.- Wtrąciła się Ania.
-Co to ma znaczyć?
-Tato, widzimy że coś między tobą a Olką iskrzy. Wiesz jak spaliście razem jak u niej mieszkaliśmy to nic nie znaczyło. Weź tato się ogarnij.
-Minie i Olkę nic nie łączy.- Odpowiedziałem stanowczo.
-Tato, siebie możesz oszukiwać ale nas nie oszukasz. Przecież widziałyśmy jak na siebie patrzycie.
-Nic nas nie łączy i jedzcie bo wystygnie.- Szybko zmieniłem temat, nie wiem może dziewczynki miały rację, może faktycznie coś do niej czułem. Nie wiem.
-Miałeś rację.- Powiedziała pod nosem Dominika.
-Z czym?
-Z jedzeniem, zimne jest.- Zaśmiała się. Uwielbiam kiedy się śmieją a ostatnio nie miały zbyt wiele powodów do tego.
-A jak w szkole wam idzie?
-A nawet dobrze ale przydały by mi się korki.
-Po co przecież nie grasz w nogę.- Odpowiedziałem pewny siebie, choć dziewczynki ostatnio bardzo mnie zaskakują. One jednak zaczęły się śmiać a ja nie wiedziałem o co chodzi.
-Tato, korepetycje miałam na myśli. Ale fakt w nogę nie gram.- Odpowiedziała roześmiana Dominika a ja się prawie spaliłem ze wstydu.
-A z czego?
-Z polskiego i z matmy.
-Aż tak źle jest?
-Nie spokojnie ale ostatnio sobie nie radzę.
-No dobrze a ty Aniu, jak w szkole?
-Dobrze tatuś, pani się ostatnio pytała kiedy do szkoły wpadniesz.
-A po co?
-No bo nie było cię na wywiadówce w zeszłym tygodniu.
-Jakiej wywiadówce, czemu nic nie mówiłaś?
-Mówiła, ale byłeś zajęty użalaniem się nad sobą i kłótnią z Olką.
-Nie pokłóciliśmy się. A w ogóle skąd wam ten pomysł do głowy przyszedł.
-No nie wiem ale może dlatego ze cały czas wyzywałeś sam na siebie i nic o niej nie wspominałeś a jak po mnie przyjechałeś to nic nie mówiłeś tylko się zachowywałeś jak obrażone dziecko.
-Nie prawda.
-Owszem prawda, ale chyba się pogodziliście.
-Skąd takie wnioski?
-Bo nie jesteś wkurzony i mówisz o niej. Swoją drogą długo ją przepraszałeś.
-Nie miałem za co.
-A czyli co powiedziała ci że się nie gniewa. Jeny tato jaki ty jesteś.....
-No dokończ proszę bardzo.
-Nie nowoczesny. Jak dziewczyna mówi że się nie gniewa to i tak to robi. Musisz się postarać i w jakiś wyjątkowy sposób ja przeprosić. Właśnie jak ją przeprosiłeś?
-Normalnie, powiedziałem przepraszam.
-A czyli byliście pokłóceni, miałam rację.- Widać było że Dominika ma moją krew, łapała mnie za słówka ale cóż miała rację.- Ale serio tylko przepraszam powiedziałeś?
-No tak a co miałem zrobić?
-No nie wiem, kupić jakieś kwiaty, albo coś. Zrobić jakąś kolację, zaprosić ją gdzieś.
-Dziecko skąd ty wiesz tyle o przepraszaniu kobiet?
-No wyobraź sobie że jestem jedną z nich. A w necie piszą że najlepiej jest kupić kwiaty, ale nie jakieś tam róże bo to przeżytek tylko drobny bukiecik delikatnych kwiatków. Bo wiesz kobiety są delikatne nawet jak to policjantka albo jego córka to też ma uczucia. Dodatkowo jakieś czekoladki albo coś. Kobiety to uwielbiają szczególnie Olka lubi słodycze, no ale ona to ma figurę. Możesz też napisać jakiś list w którym ją przeprosisz i przy okazji zaproponujesz randkę. Musisz się dowiedzieć co lubi robić i wtedy zorganizować coś co będzie łączyło jej ulubione rzeczy.
-Dominika przystopuj, ja już przeprosiłem.
-No ty chyba żartujesz. Tak się nie przeprasza, jeśli ci na niej zależy a tak jest na pewno to musisz się postarać.
-Dobra koniec tematu.- Powiedziałem stanowczo, ale Dominika miała rację powinienem się bardziej postarać. No ale co ja mogę zrobić. Może kupię te kwiaty i pójdę ją przeprosić. Dobra zawiozę dziewczynki do domu i pojadę po jakieś kwiaty. Pod pretekstem zeszytów Dominiki pojadę do Olki.- No już możemy się zbierać?
-No tak, a jedziemy do Oli?
-Wy, nie sam pojadę. Mam jeszcze coś do załatwienia.
-No ale nie zostawisz nas chyba samych w domu?
-Nie spokojnie, poproszę Kingę żeby z wami została.
-Dobra to my zostaniemy same. Jesteśmy już duże poradzimy sobie.
-Dzielne dziewczynki.- Powiedziałem przytulając obie. Zapłaciłem i zawiozłem dziewczynki do domu. Tak jak postanowiłem zajechałem jeszcze po kwiaty dla Oli. Kupiłem mały bukiecik z Frezji i Storczyków. Był taki delikatny. Pojechałem do mieszkania Oli. Zaparkowałem. Była w domu. Okna z kuchni wychodziło na parking a świeciło się światło w jej mieszkaniu. Pewnym krokiem poszedłem na górę. Zapukałem. Nikt nie otwierał, ale postanowiłem zaczekać jeszcze chwilkę. Po kilku minutach otworzyła mi Ola.
-Mikołaj a co ty tu robisz?- Zapytała zaskoczona, spoglądając co chwilkę do mieszkania jak by próbowała coś ukryć.
-Dominika zostawiła u ciebie zeszyty jak była ostatnio.
-No dobra poczekaj zaraz ich poszukam.- Powiedziała poczekaj, nie chciała żebym wszedł do środka no cóż poczekam. - Proszę.- Powiedziała Ola podając mi zeszyty mojej starszej córki.
-Ola, bo ja w sumie w innej sprawie.
-Co się stało?
-A możemy nie rozmawiać na korytarzu.
-No dobra wejdź.- Dziarskim krokiem wszedłem do jej mieszkania. Od razu zauważyłem męskie buty w przedpokoju. W salonie stół był nakryty dla dwóch osób.
-Nie przeszkadzam ci?- Zapytałem widząc naczynia już po zakończonej kolacji.
-Znaczy bo wiesz. Mikołaj.
-Przyszedłem nie w porę.
-Nie, nie o to chodzi. Mów co cię do mnie sprowadza.
-Bo chciałem cię przeprosić jeszcze raz. Wiesz zachowałem się jak obrażone dziecko. Masz rację zaufanie jest najważniejsze. Proszę.- Podałem jej kwiaty.
-O dziękuję, ale mówiłam ci że nie masz za co mnie przepraszać.
-Olka, dobrze wiesz że mam za co. Zawiodłem twoje zaufanie.
-No po części tak.
-Kochanie kto przyszedł?- Zapytał ktoś z sypialni, znałem ten głos. Ale to nie możliwe. Przecież Ola nigdy by.....I moje obawy się spełniły z sypialni wyszedł nasz dyżurny Jacek.- Mikołaj. Cześć.- Powiedział speszony Jacek, nie powiem mnie też to zaskoczyło.

-Cześć. Wiesz Olka ja już będę szedł. Widzimy się jutro w pracy.- Powiedziałem i opuściłem mieszkanie swojej partnerki. Ola spotyka się z Jackiem. Pamiętam jak jeszcze niedawno mówiła że nigdy nie zwiąże się z policjantem a teraz spotyka się z Jackiem. Zdenerwowany pojechałem do domu. Dziewczynki już spały. Zaniosłem Dominice zeszyt, ucałowałem do snu. Wyjąłem z szafki wino, nalałem sobie do kieliszka i wypiłem, potem następne i następne. 

1 komentarz:

  1. Ej no, ja myślałam, że ty coś wyjaśnisz z Olgą, a tu więcej o Mikołaju treści. No nic, czekam na kolejny rozdział, w którym mam nadzieję wyjaśnisz to wszystko.

    OdpowiedzUsuń