Mikołaj
Dwie noce spędziłem w mieszkaniu Oli. W moim trwał
remont ale dziś już spędzę w nim noc. Mamy poniedziałek trzeba
wracać do pracy. Weekend miałem wolny, musiałem załatwić parę
spraw w tym właśnie remont. Jakoś nie cieszy mnie myśl że przez
dłuższy czas znowu będę miał patrol z kimś innym niż moją
stałą partnerką. Wstałem około siódmej, wziąłem prysznic
zjadłem śniadanie i pojechałem do pracy. Jak co dnia zrobiłem
sobie kawę, przebrałem w mundur i poszedłem na odprawę. Mojego
nowego partnera jeszcze nie było. Po odprawie udałem się do pokoju
służbowego aby w spokoju na niego zaczekać. Po kilku minutach w
pokoju pojawiła się niska szatynka w krótko ściętych włosach.
-O cześć Ola.- Powiedziałem z rozpędu.
-Ola?- Zapytała mnie szatynka.
-Przepraszam, przyzwyczajenie, moja partnerka ma tak na
imię.
-No dobra, a ty się dobrze czujesz?
-Tak a czemu pytasz?
-A bo masz smutną minę.
-No myślę o Oli jest w szpitalu.
-A co jej się stało? Jakiś wypadek w pracy?
-Nie nie to akurat nie miało nic wspólnego z pracą,
tym razem.- Burknąłem pod nosem aby Emilka nie słyszała. Dobrze
znałem tą policjantkę, zawsze gdy Oli nie było mieliśmy razem
patrol. Dobrze nam się razem pracowało wiadomo nie tak jak z Olką
ale dogadywaliśmy się. Drawska przebrała się w mundur i
ruszyliśmy w teren. Dzień mijał nam spokojnie. Nic nie wskazywało
na to że późno dziś skończymy. Wlepiliśmy kilka mandatów i po
służbie wróciliśmy na firmę, gdzie czekała na nas
niespodzianka. Już na korytarzu czekał na nas komendant.
-Witam was.
-Dzień dobry panie Komendancie.- Odpowiedzieliśmy.
-Jeszcze dziś chcę widzieć wszystkie raporty z
zeszłego tygodnia na moim biurku.
-Ale panie komendancie.
-Bez dyskusji.
-Chciałem jeszcze odwiedzić Olę.
-Odwiedzicie ją jutro a teraz do pracy.- Powiedział
komendant podniosłym głosem i wyszedł a ja zdenerwowany podążyłem
w stronę pokoju.
-Mikołaj nie denerwuj się zdążysz jeszcze do niej
pojechać.
-Nie zdążę. Obiecałem że będę.
-Spokojnie zrozumie że musiałeś zostać. Z resztą
poradzi sobie jest już dorosła.
-No może masz rację.
-To co zrobię nam kawy i bierzemy się za papiery.
-Dobra.- Emilka zrobiła nam kawę i zajęliśmy się
papierami. Gdy skończyłem było już bardzo późno i zmęczony
wróciłem do domu.
Aleksandra
Rano był u mnie lekarz, powiedział że już jutro
wyjdę. Bardzo mnie to ciesz, już nie mogę się doczekać aż
powiem o tym Mikołajowi. Monika z Krzyśkiem byli u mnie zaraz po
odprawie i przywieźli mi wielką siatkę słodkości. Wstępnie
przesłuchali, posiedzieli chwilkę i pojechali. Ja zajęłam się
czytaniem książek które dostałam od Mikołaja.
-Hej Ola.- Powiedziała Dominika wchodząc do mnie na
salę.
-O cześć, a gdzie Ania?- Zapytałam nie widząc
młodszej z córek Mikołaja.
-Poszła do łazienki. Proszę, same upiekłyśmy.-
Dziewczynka podała mi pudełeczko z ciasteczkami.
-Dziękuję. A jak było w szkole?
-No nawet dobrze.
-Nawet?
-No tak wiesz bywało lepiej.
-Hej Ola.- Powiedziała Ania i rzuciła mi się w
objęcia.
-No cześć.- odpowiedziałam radośnie widząc
dziewczynkę.
-Jak się czujesz?
-Dobrze, ale opowiadajcie jak w szkole?- Rozmawiałyśmy
bardzo długo a Mikołaja wciąż nie było. Zapewne musiał zostać
dłużej w pracy. Dominika około dwudziestej, stwierdziła że
powinny już wracać i nie ma sensu dłużej czekać na Mikołaja.
Pożegnałam się z dziewczynkami, kazałam uważać na drodze i
poszłam spać. Rano obudził mnie lekarz.
-Dzień dobry Pani Olu.
-O dzień dobry. Która to godzina?
-Już prawie siódma. Jak się pani czuje?
-A dziękuję dobrze.
-No cóż wszystkie wyniki w normie, to co ja idę po
pani wypis.
-Naprawdę.
-No tak, niech pani po kogoś zadzwoni.- W pierwszej
chwili pomyślałam o Mikołaju. Zadzwoniłam, nie odbierał,
spróbowałam jeszcze raz ale znów włączyła się sekretarka.
Próbowałam się z nim połączyć chyba jeszcze ze cztery razy.
Jednak każda próba kończyła się tak samo. Odebrałam wypis i
zadzwoniłam po taksówkę. Weszłam do mieszkania. W środku panował
straszny bałagan, w pierwszej chwili pomyślałam że ktoś się
włamał, ale po chwili przypomniało mi się że Mikołaj spał u
mnie jeszcze przez kilka nocy. Wzięłam się za sprzątanie, jak
zawsze puściłam głośno muzykę i zaczęłam od salonu. Przy
okazji znajdując sporo rzeczy Mikołaja. Gdy skończyłam,
przygotowałam sobie lekki posiłek i poszłam spać. Budziłam się
kilkukrotnie i zerkałam na telefon czy Mikołaj przypadkiem nie
dzwonił. Nikt nie próbował się ze mną skontaktować. No z
wyjątkiem mojego taty, który przerażony tym że nie ma mnie na
sali wydzwaniał do mnie jak opętany. Porozmawiałam z nim chwilkę,
ale nie czułam się na siłach i obiecałam że zadzwonię w środę
i pójdziemy razem na obiad albo na jakąś kawę. Położyłam się
spać nie miałam siły na kontynuowanie rozmowy.
Minął już tydzień odkąd wyszłam ze szpitala a
Mikołaj wciąż się nie odzywał, nie miałam pojęcia co się z
nim dzieje, nie mogę się do niego dodzwonić. Cały czas włącza
się jego sekretarka. Dziwi mnie to bo miał mnie przecież odebrać
ze szpitala a nawet nie zadzwonił się zapytać dlaczego wyszłam
wcześniej. Może coś mu się stało. Nie miałam pojęcia co się z
nim dzieje. Siedziałam przed telewizorem co chwilę zerkając na
telefon, czekając z nadzieją na jakiś znak od Mikołaja że nic mu
nie jest. Nagle ktoś do mnie przyszedł. Słysząc pukanie do drzwi,
ruszyłam w ich kierunku aby zobaczyć kto to.
-Dominika, a co ty tu robisz?
-Możemy pogadać?
-No jasne wejdź.- Zaprosiłam nastolatkę do
mieszkania.- Napijesz się czegoś?
-No może herbaty. A jak się czujesz?
-Dzięki już jest dobrze. A co cię do mnie sprowadza?
-Chodzi o tatę.
-Coś mu się stało?
-Nie dlaczego?
-Nieważnie, mów.
-Bo od tygodnia chodzi, strasznie przygnębiony i
powtarza w kółko cytuję „Jako mogła mi to zrobić, nic z tego
nie rozumiem, dlaczego akurat ona”. Wiesz może coś na ten temat.
-Nie nie mam pojęcia o co chodzi.
-Myślałam że będziesz wiedziała, w końcu
przyjaźnicie się.
-Wiesz twój tata od tygodnia się do mnie nie odzywa i
nie wiem o co chodzi.
-Martwię się o niego. Myślałam że może się
pokłóciliście.
-Nie, no tak jak mówię nie mam z nim kontaktu, nawet
nie odbiera ode mnie telefonów. Też się o niego martwię.
-Wiesz ostatnio naprawdę jest inny, za co by się nie
zabrał to mu nie wychodzi i potem wyzywa. Obwinia wszystkich
dookoła. Nie chcę nic mówić ale może pogadała byś z nim. Ania
zaczyna się go bać. On nigdy taki nie był.
-Dominika, ja naprawdę bym z nim porozmawiała ale no
on nawet ode mnie ie odbiera.
-Ola, ja to rozumiem ale tu chodzi o Anię.
-No zobaczę co da się zrobić. Mam pomysł. Zadzwoń
do taty i poproś żeby cię ode mnie odebrał.
-A co mam mu powiedzieć jak się zapyta co u ciebie
robię?
-Powiedz że skończyłaś wcześniej lekcje a że to
niedaleko to wpadłaś zobaczyć co u mnie.
-No dobra.- Dominika zadzwoniła po Mikołaja. Minęło
jakieś dziesięć do piętnastu minut gdy w moim mieszkaniu rozległ
się dźwięk dzwonka. Poszłam otworzyć.
-O hej, wejdź.
-Nie mam czasu. Dominika chodź.- Dziewczyna robiła to
bardzo powoli.
-Mikołaj możemy pogadać?
-Nie mamy o czym.
-Owszem mamy.
-No to słucham, tylko ostrzegam śpieszę się.
-Dlaczego nie odbierasz, co się z tobą ostatnio
dzieje.
-A o to pytasz, mogę zapytać dokładnie o to samo.
Dominika pośpiesz się.
-Odpowiesz czy nie.
-Mówiłem nie ma o czym gadać. Dominika czekam przy
samochodzie.- Mikołaj odwrócił się i poszedł w stronę wyjścia.
-Mikołaj.- Krzyczałam za nim kilkukrotnie ale on mnie
nie słuchał. W moich oczach pojawiły się łzy. Nie miałam
pojęcia o co Mikołaj się obraził. Wiedziałam jedno, ja nie mam
zamiaru wyciągać pierwsza reki na zgodę, zrobiłam to mimo iż nie
byliśmy skłóceni. Pożegnałam się z Dominiką i poszłam do
sypialni się wypłakać. Mój telefon dzwonił wielokrotnie ale ja
nie miałam ochoty odbierać. Cały czas płakałam. Nic nie
rozumiałam. Późnym popołudniem ktoś zaczął dobijać się do
moich drzwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz