wtorek, 8 marca 2016

1.11

Mikołaj
Dwie noce spędziłem w mieszkaniu Oli. W moim trwał remont ale dziś już spędzę w nim noc. Mamy poniedziałek trzeba wracać do pracy. Weekend miałem wolny, musiałem załatwić parę spraw w tym właśnie remont. Jakoś nie cieszy mnie myśl że przez dłuższy czas znowu będę miał patrol z kimś innym niż moją stałą partnerką. Wstałem około siódmej, wziąłem prysznic zjadłem śniadanie i pojechałem do pracy. Jak co dnia zrobiłem sobie kawę, przebrałem w mundur i poszedłem na odprawę. Mojego nowego partnera jeszcze nie było. Po odprawie udałem się do pokoju służbowego aby w spokoju na niego zaczekać. Po kilku minutach w pokoju pojawiła się niska szatynka w krótko ściętych włosach.
-O cześć Ola.- Powiedziałem z rozpędu.
-Ola?- Zapytała mnie szatynka.
-Przepraszam, przyzwyczajenie, moja partnerka ma tak na imię.
-No dobra, a ty się dobrze czujesz?
-Tak a czemu pytasz?
-A bo masz smutną minę.
-No myślę o Oli jest w szpitalu.
-A co jej się stało? Jakiś wypadek w pracy?
-Nie nie to akurat nie miało nic wspólnego z pracą, tym razem.- Burknąłem pod nosem aby Emilka nie słyszała. Dobrze znałem tą policjantkę, zawsze gdy Oli nie było mieliśmy razem patrol. Dobrze nam się razem pracowało wiadomo nie tak jak z Olką ale dogadywaliśmy się. Drawska przebrała się w mundur i ruszyliśmy w teren. Dzień mijał nam spokojnie. Nic nie wskazywało na to że późno dziś skończymy. Wlepiliśmy kilka mandatów i po służbie wróciliśmy na firmę, gdzie czekała na nas niespodzianka. Już na korytarzu czekał na nas komendant.
-Witam was.
-Dzień dobry panie Komendancie.- Odpowiedzieliśmy.
-Jeszcze dziś chcę widzieć wszystkie raporty z zeszłego tygodnia na moim biurku.
-Ale panie komendancie.
-Bez dyskusji.
-Chciałem jeszcze odwiedzić Olę.
-Odwiedzicie ją jutro a teraz do pracy.- Powiedział komendant podniosłym głosem i wyszedł a ja zdenerwowany podążyłem w stronę pokoju.
-Mikołaj nie denerwuj się zdążysz jeszcze do niej pojechać.
-Nie zdążę. Obiecałem że będę.
-Spokojnie zrozumie że musiałeś zostać. Z resztą poradzi sobie jest już dorosła.
-No może masz rację.
-To co zrobię nam kawy i bierzemy się za papiery.
-Dobra.- Emilka zrobiła nam kawę i zajęliśmy się papierami. Gdy skończyłem było już bardzo późno i zmęczony wróciłem do domu.
Aleksandra
Rano był u mnie lekarz, powiedział że już jutro wyjdę. Bardzo mnie to ciesz, już nie mogę się doczekać aż powiem o tym Mikołajowi. Monika z Krzyśkiem byli u mnie zaraz po odprawie i przywieźli mi wielką siatkę słodkości. Wstępnie przesłuchali, posiedzieli chwilkę i pojechali. Ja zajęłam się czytaniem książek które dostałam od Mikołaja.
-Hej Ola.- Powiedziała Dominika wchodząc do mnie na salę.
-O cześć, a gdzie Ania?- Zapytałam nie widząc młodszej z córek Mikołaja.
-Poszła do łazienki. Proszę, same upiekłyśmy.- Dziewczynka podała mi pudełeczko z ciasteczkami.
-Dziękuję. A jak było w szkole?
-No nawet dobrze.
-Nawet?
-No tak wiesz bywało lepiej.
-Hej Ola.- Powiedziała Ania i rzuciła mi się w objęcia.
-No cześć.- odpowiedziałam radośnie widząc dziewczynkę.
-Jak się czujesz?
-Dobrze, ale opowiadajcie jak w szkole?- Rozmawiałyśmy bardzo długo a Mikołaja wciąż nie było. Zapewne musiał zostać dłużej w pracy. Dominika około dwudziestej, stwierdziła że powinny już wracać i nie ma sensu dłużej czekać na Mikołaja. Pożegnałam się z dziewczynkami, kazałam uważać na drodze i poszłam spać. Rano obudził mnie lekarz.
-Dzień dobry Pani Olu.
-O dzień dobry. Która to godzina?
-Już prawie siódma. Jak się pani czuje?
-A dziękuję dobrze.
-No cóż wszystkie wyniki w normie, to co ja idę po pani wypis.
-Naprawdę.
-No tak, niech pani po kogoś zadzwoni.- W pierwszej chwili pomyślałam o Mikołaju. Zadzwoniłam, nie odbierał, spróbowałam jeszcze raz ale znów włączyła się sekretarka. Próbowałam się z nim połączyć chyba jeszcze ze cztery razy. Jednak każda próba kończyła się tak samo. Odebrałam wypis i zadzwoniłam po taksówkę. Weszłam do mieszkania. W środku panował straszny bałagan, w pierwszej chwili pomyślałam że ktoś się włamał, ale po chwili przypomniało mi się że Mikołaj spał u mnie jeszcze przez kilka nocy. Wzięłam się za sprzątanie, jak zawsze puściłam głośno muzykę i zaczęłam od salonu. Przy okazji znajdując sporo rzeczy Mikołaja. Gdy skończyłam, przygotowałam sobie lekki posiłek i poszłam spać. Budziłam się kilkukrotnie i zerkałam na telefon czy Mikołaj przypadkiem nie dzwonił. Nikt nie próbował się ze mną skontaktować. No z wyjątkiem mojego taty, który przerażony tym że nie ma mnie na sali wydzwaniał do mnie jak opętany. Porozmawiałam z nim chwilkę, ale nie czułam się na siłach i obiecałam że zadzwonię w środę i pójdziemy razem na obiad albo na jakąś kawę. Położyłam się spać nie miałam siły na kontynuowanie rozmowy.
Minął już tydzień odkąd wyszłam ze szpitala a Mikołaj wciąż się nie odzywał, nie miałam pojęcia co się z nim dzieje, nie mogę się do niego dodzwonić. Cały czas włącza się jego sekretarka. Dziwi mnie to bo miał mnie przecież odebrać ze szpitala a nawet nie zadzwonił się zapytać dlaczego wyszłam wcześniej. Może coś mu się stało. Nie miałam pojęcia co się z nim dzieje. Siedziałam przed telewizorem co chwilę zerkając na telefon, czekając z nadzieją na jakiś znak od Mikołaja że nic mu nie jest. Nagle ktoś do mnie przyszedł. Słysząc pukanie do drzwi, ruszyłam w ich kierunku aby zobaczyć kto to.
-Dominika, a co ty tu robisz?
-Możemy pogadać?
-No jasne wejdź.- Zaprosiłam nastolatkę do mieszkania.- Napijesz się czegoś?
-No może herbaty. A jak się czujesz?
-Dzięki już jest dobrze. A co cię do mnie sprowadza?
-Chodzi o tatę.
-Coś mu się stało?
-Nie dlaczego?
-Nieważnie, mów.
-Bo od tygodnia chodzi, strasznie przygnębiony i powtarza w kółko cytuję „Jako mogła mi to zrobić, nic z tego nie rozumiem, dlaczego akurat ona”. Wiesz może coś na ten temat.
-Nie nie mam pojęcia o co chodzi.
-Myślałam że będziesz wiedziała, w końcu przyjaźnicie się.
-Wiesz twój tata od tygodnia się do mnie nie odzywa i nie wiem o co chodzi.
-Martwię się o niego. Myślałam że może się pokłóciliście.
-Nie, no tak jak mówię nie mam z nim kontaktu, nawet nie odbiera ode mnie telefonów. Też się o niego martwię.
-Wiesz ostatnio naprawdę jest inny, za co by się nie zabrał to mu nie wychodzi i potem wyzywa. Obwinia wszystkich dookoła. Nie chcę nic mówić ale może pogadała byś z nim. Ania zaczyna się go bać. On nigdy taki nie był.
-Dominika, ja naprawdę bym z nim porozmawiała ale no on nawet ode mnie ie odbiera.
-Ola, ja to rozumiem ale tu chodzi o Anię.
-No zobaczę co da się zrobić. Mam pomysł. Zadzwoń do taty i poproś żeby cię ode mnie odebrał.
-A co mam mu powiedzieć jak się zapyta co u ciebie robię?
-Powiedz że skończyłaś wcześniej lekcje a że to niedaleko to wpadłaś zobaczyć co u mnie.
-No dobra.- Dominika zadzwoniła po Mikołaja. Minęło jakieś dziesięć do piętnastu minut gdy w moim mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Poszłam otworzyć.
-O hej, wejdź.
-Nie mam czasu. Dominika chodź.- Dziewczyna robiła to bardzo powoli.
-Mikołaj możemy pogadać?
-Nie mamy o czym.
-Owszem mamy.
-No to słucham, tylko ostrzegam śpieszę się.
-Dlaczego nie odbierasz, co się z tobą ostatnio dzieje.
-A o to pytasz, mogę zapytać dokładnie o to samo. Dominika pośpiesz się.
-Odpowiesz czy nie.
-Mówiłem nie ma o czym gadać. Dominika czekam przy samochodzie.- Mikołaj odwrócił się i poszedł w stronę wyjścia.
-Mikołaj.- Krzyczałam za nim kilkukrotnie ale on mnie nie słuchał. W moich oczach pojawiły się łzy. Nie miałam pojęcia o co Mikołaj się obraził. Wiedziałam jedno, ja nie mam zamiaru wyciągać pierwsza reki na zgodę, zrobiłam to mimo iż nie byliśmy skłóceni. Pożegnałam się z Dominiką i poszłam do sypialni się wypłakać. Mój telefon dzwonił wielokrotnie ale ja nie miałam ochoty odbierać. Cały czas płakałam. Nic nie rozumiałam. Późnym popołudniem ktoś zaczął dobijać się do moich drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz