poniedziałek, 21 marca 2016

1.14

Aleksandra
Chwilkę po tym jak Mikołaj wyszedł ode mnie Jacek zrobił dokładnie to samo. Zostałam sama, sama jak palec. Z jednej strony cieszyłam się że nie muszę ukrywać swojego związku z Jackiem a z drugiej czułam się jak bym zdradziła Mikołaja. Z płaczem poszłam spać. Nie mogąc przestać myśleć o żadnym z nich. Nad ranem obudził mnie telefon.
-Wysocka słucham.
-Olka przyjedź proszę.
-Dominika co się stało czemu płaczesz?
-Tata, proszę przyjedź.
-Dobra zaraz tam będę.- Byłam przerażona, jak to Mikołajowi coś się stało. Szybko się ubrałam i pojechałam do domu Mikołaja najpierw jednak zadzwoniłam do Dominiki aby dowiedzieć się jaki jest adres. Wcześniej tam nie byłam. Wjechałam na strzeżone osiedle, zaparkowałam pod samym blokiem i szybko udałam się na trzecie piętro. Na nim mieszkał Mikołaj. Weszłam do środka. Na stoliku stało mnóstwo butelek od alkoholu a w roku leżała ramka ze zdjęciem, była stłuczona. Mikołaj leżał ledwo przytomny na kanapie. Po chwili podbiegła do mnie przerażona Ania.
-Ola, dobrze że już jesteś, tak się bałam. -Powiedziała rzucając się w moje objęcia, była cała roztrzęsiona i zapłakana.
-Już spokojnie, jestem tu będzie dobrze.- Powiedziałam przytulając dziewczynkę.- A gdzie jest Dominika?
-W swoim pokoju, chyba się pokłóciła z tatą bo słyszałam krzyki.
-No dobrze, to zrobimy tak. Pójdziesz do kuchni i zrobisz dla taty herbatę. A ja w tym czasie pogadam z Dominiką. Dobra.
-Niech ci będzie. Ale wrócisz zaraz?
-No oczywiście.- Odpowiedziałam. Ania udała się do kuchni a ja poszłam szukać Dominiki. Nie znałam za dobrze mieszkania Mikołaja, byłam tam pierwszy raz. Szkoda ze w takich okolicznościach. Ale czemu Mikołaj pił? Swoją drogą to przytulne to mieszkanie. Na ścianie zauważyłam nasze zdjęcie. Było zrobione na imprezie charytatywnej. Zbieraliśmy wtedy pieniądze na operacje dla Franka. Idąc wąskim korytarzem usłyszałam cichutkie szlochanie, byłam pewna że to Dominika. Zapukałam.
-Anka idź sobie.
-Dominika, to ja Ola, mogę wejść?- Powiedziałam, już weszłam do pokoju ale wolałam się upewnić czy mogę, sama byłam nastolatką.
-Już to zrobiłaś.- Odpowiedziała dziewczyna a ja zobaczyłam zaczerwienione i zaszklone oczy nastolatki.
-Czemu płaczesz?-Zapytałam siadając na łóżku obok niej.
-Jak myślisz. Najpierw mama a teraz on. Nienawidzę ich.
-Dominika przestań.- Przytuliłam nastolatkę.- To twoi rodzice, mimo tego co robią zawsze cię kochają.
-Olka, mam dość. On nigdy tak nie robił.
-A co się stało że wypił?- Zapytałam mając nadzieję że Dominika wie coś na ten temat.
-Nie wiem, wstałam rano bo usłyszałam ze coś się potłukło. Był już w tym stanie. Jak szłam spać to jechał do ciebie.- Te słowa mnie załamały. Mikołaj upił się przeze mnie, ale dlaczego, przecież nic nie zrobiłam. Przyjechał mnie przeprosić a ja je przyjęłam. Nic nie rozumiem.
-Dobra. Szykuj się do szkoły was zawiozę.
-No dobra, ale obiecaj że tata już więcej nie będzie pił.
-Obiecuje, dopilnuje tego.- Powiedziałam przytulając nastolatkę. Dominika uspokoiła się i zaczęła się szykować a ja poszłam do kuchni gdzie była Ania.
-Jesteś. Tu jest herbata tak jak prosiłaś.
-Dzięki. Mykaj do pokoju odwiozę was do szkoły.
-Dzięki że jesteś.- Powiedziała Ania przytulając się do mnie. Po chwili pobiegła do pokoju a ja zajęłam się szykowaniem śniadanie dla dziewczynek. Nie mogły pójść na głodno do szkoły. Zrobiłam dla dziewczynek kanapki i poszłam do salonu do Mikołaja. Zaczęłam sprzątać butelki po alkoholu, a resztki wylałam do zlewu. Zaniosłam Mikołajowi kanapki i herbatę. Pomogłam mu wstać i wmusiłam w niego kilka kanapek i herbatę. Potem zaczęłam sprzątać potłuczone szkło z podłogi. Dziewczynki w tym czasie jadły już śniadanie. Podniosłam z podłogi ramkę ze zdjęciem. To było zdjęcie naszej czwórki. Zrobił je Krzysiek na przyjęciu urodzinowym Ani. Był wtedy z Tośkiem, Ania chodzi z nim do klasy. Ale czemu Mikołaj potłukł nasze zdjęcie. To mnie zastanawiało najbardziej.
-Olka, zawieziesz nas już do szkoły?- Zapytała mnie Dominika.
-Tak już, a zjadłyście śniadanie?
-No pewnie.
-Ola bo nie zrobiłaś nam nic do szkoły na drugie danie.- Powiedziała Ania wychylając się zza Dominika.
-Już wam robię.- Odpowiedziała i przypomniałam sobie że lodówka świeci pustkami, wyjęłam z torebki portfel i dałam dziewczynką po dziesięć złotych.-Proszę, kupcie sobie coś do jedzenia w szkole, bo teraz już nie zdążę wam nic zrobić.- Dodałam po chwili.
-Dzięki, kochana jesteś.- Odpowiedziały i przytuliły się do mnie.
-Dobra bierzcie plecaki zawiozę was.- Powiedziałam chwytając za torebkę, po pięciu minutach opuściłam mieszkanie Mikołaja. Zawiozłam dziewczynki na lekcje. W drodze powrotnej zrobiłam szybkie zakupy, bo w domu Mikołaja nic nie było. Potem wróciłam do jego mieszkania. Pomogłam mu pójść do łóżka. Zajęłam się potem sprzątaniem mieszkania. Na końcu napisałam SMS-a z telefonu Mikołaja do taty że bierze dziś wolne na żądanie, a sama udałam się na komendę bo za pół godziny miałam zacząć służbę. Szybko się przebrałam i poszłam na odprawę. Udawałam że nic nie wiem o nagłym urlopie mojego partnera. Ale tak się złożyło że Drawskiej też dziś nie było i miałam patrol z Olgą. Zanim jednak pojechałyśmy na patrol zaszłąm do Jacka.
-Hej. Mogę zająć ci chwilkę?
-No pewnie co się stało?
-Wyszedłeś wczoraj bez słowa, co się stało?
-Olka, przepraszam ale myślałem ze jesteśmy razem.
-No bo jesteśmy.
-No ale nie powiedziałaś o tym Mikołajowi.
-Jacek dobrze wiesz jaki jest mój ojciec.
-Olka ale co do Mikołaja ma twój Ojciec.
-Nie ważne.
-Owszem ważne, jak się mnie wstydzisz to mi to powiedz.
-Jacek nie o to chodzi.
-To wytłumacz o co.- Rozmowę przerwał nam telefon. Jacek odebrał a ja szybko uciekałam do radiowozu. Wsiadłam. Ja prowadziłam a Olga siedziała obok.
-To mamy razem patrol.- Zaczęła mówić Olga.
-No na to wygląda.
-Nie chciałam wtedy w ciebie walnąć.
-Dobra nie przepraszaj mnie. Czemu wszyscy mnie przepraszają?- Zaczęłąm się denerwować.
-Spokojnie. Wszystko dobrze?
-Nie nic nie jest dobrze. Cholera wszystko mi się wali.
-Ale spokojnie, Ola. Uspokój się i powiedz co się dzieje.
-Mam problemy. Nie wiem co mam robić.
-Mów co się dzieje.
-Jest dwóch facetów i mój ojciec. Każdy chce mnie przepraszać i wszystko wyjaśniać a ja nie wiem co robić.- Sama nie wiem jak to wyszło ale Olga miała coś do siebie i od razu zaczęłam się jej zwierzać. Rozmawiałyśmy bardzo długo i o wszystkim. Bardzo dobrze mi się z nią rozmawiało i nawet nie zauważyłam jak nam szybko minęła służba. Wróciłyśmy na firmę, ja poszłam się przebrać a Olga zaniosła raporty dyżurnemu. Wróciłam jeszcze do pokoju służbowego po resztę rzeczy.
-A ty jeszcze tutaj?- Zapytałam widząc Olgę przy biurku.
-Wiesz jakoś nie mam ochoty wracać do domu.
-A co się dzieje?
-Zerwałam zaręczyny z Tomkiem.
-Nie wiedziałam że miałaś narzeczonego.- Słowa Olgo mnie zamurowały, tak naprawdę nic o niej nie wiedziałam.- A co się stało?
-To długa historia ale obecnie mieszkamy razem. A nie mam ochoty go widzieć.
-Wiesz co, ja mam wolną kanapę jeśli chcesz to możesz na jakiś czas u mnie zamieszkać.- Zaproponowałam. Pamiętam jak rozstałam się z Szymonem, też nie miałam ochoty go widywać. Wiedziałam co teraz czuje i było mi jej szkoda.
-Olka, jesteś super ale nie chcę ci się narzucać.
-Olga, przestań, nie będziesz mi się narzucać.- Przekonałam dziewczynę.
-No dobra, a daleko stąd mieszkasz?
-Kawałeczek. Jestem samochodem więc podjedziemy.
-Dzięki jesteś kochana, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.- Powiedziała przytulając się do mnie. Po chwili byłyśmy już przy moim samochodzie.
-Wiesz co jak nie masz nic przeciwko to, podrzucę cię do mojego mieszkania dam ci kluczę. Mam jeszcze coś do załatwienia.
-No jasne jeszcze raz ci dziękuję.- Powiedziała i wsiadłyśmy do auta, jeszcze nie zdążyłam ruszyć a pojawił się mój ojciec.
-Ola, możemy pogadać?
-No ale szybko śpieszy mi się.
-Chciałaś wczoraj porozmawiać coś się stało?
-Stało się i to dużo.- Spojrzałam na Olgę.- Wyjaśnisz mi to że jesteśmy do siebie aż tak podobne.
-Nie ma co wyjaśniać jesteście podobne i tyle.
-Tato, mam już dość tych wszystkich tajemnic. Wyjaśnij mi to.
-To nie jest rozmowa na teraz.
-Owszem jest. Powiedz mi o co tu chodzi?- Wrzasnęłam na niego.
-Późno się zrobiło muszę iść.
-No nie wierze, będziesz tak cały czas unikał tematu?
-Ola wyjaśnię ale nie teraz. A nie wiesz co z Mikołajem?
-Nie wiem, ale pewnie już jutro będzie.
-No mam nadzieję, nigdy tak nie robił.
-Na pewno coś mu wypadło.- Powiedziałam i odjechałam. Zawiozłam Olgę do mojego mieszkania a sama udałam się do Mikołaja, zobaczyć co z nim. Weszłam do mieszkania, drzwi były uchylone więc weszłam. Mikołaj siedział już w znacznie lepszym stanie na kanapie.
-Hej Mikołaj.- Powiedziałam wchodząc do salonu.
-O Ola, mogłaś zadzwonić ogarnął bym troszkę.
-Przestań, byłam tu rano. Co ty wyprawiasz? Też chcesz skrzywdzić dziewczynki tak jak to zrobiła Kamila.
-I kto tu mnie życia uczy.
-Mikołaj skończ bo jak widać wiem na ten temat więcej niż ty.
-No puszczając się z dyżurnym. Na pewno wiesz o życiu więcej.- Nie wytrzymałam w moich oczach pojawiły się łzy. Moja ręka znalazła się na twarzy Mikołaja a po chwili z płaczem wybiegłam z jego mieszkania. Wróciłam do mieszkania, cała roztrzęsiona siadłam na kanapie i zaczęłam płakać nie zwracając uwagi na obecność Olgi.
-Ola, co się stało?- Zapytała siadając obok mnie i głaszcząc po plecach.
-Nienawidzę go.- Wydusiłam z siebie.
-Spokojnie. Wiesz powiedziała bym że wszystko się ułoży ale nie wiem czy tak będzie.- Zaczęła mnie pocieszać. Bardzo cieszyłam się że w takiej chwili mam kogoś obok siebie.- Dobra wiem, nie będziesz mi tu tak wyć jak bóbr. Idziemy na zakupy.
-No ty chyba oszalałaś.
-Nie, wstawaj, no już.- Olga zaczęła mnie na siłę podnosić z łóżka. No powiem szczerze że ten pomysł bardzo mi się spodobał. Podniosłam się z łóżka i pojechałyśmy na zakupy. Dobre dwie godziny zajęło nam szukanie czegoś idealnego. W końcu znalazłyśmy, idealną kreację na wieczór. Problem w tym że żadna z nas nie miała w najbliższym czasie nic w planach. Mimo to kupiłyśmy te kreacje. Z pełnymi siatkami ubrań, wróciłyśmy do mojego mieszkania. Olga poszła do środka a ja parkowałam w tym czasie samochód. Gdy to zrobiłam, szybko i z uśmiechem na twarzy wróciłam do mieszkania. Przed drzwiami czekała na mnie jednak niespodzianka, której się nie spodziewałam. Mikołaj stał przed drzwiami czekając na mnie z ogromnym bukietem róż. Przez chwilę miałam nadzieję że pomyli mnie z Olgą, ale to były tylko nadzieje. Zauważył mnie.
-Ola, ja chciałem cię przeprosić. Nie miałem tego na myśli.
-Nie miałeś na myśli.
-Olka ja byłem pijany.
-Jasne zgoń to na alkohol. Powiem ci jedno „słowa pijanych myślami trzeźwych”.
-Ola, to naprawdę nie tak. Źle wyszło przepraszam.- Podał mi kwiaty.
-Mikołaj a ile razy ty mnie będziesz jeszcze przepraszał?
-Do puki nie wybaczysz.
-A jak powiem że nie wybaczę.
-To będę tu stał do puki tego nie zrobisz. Ola naprawdę cię przepraszam. Ja naprawdę nie chciałem.
-I dlatego wczoraj się upiłeś a dziś....a dziś zostawię bez komentarza.- Powiedziałam wchodząc do mieszkania. Moim oczom ukazało się mnóstwo róż.- Co to jest?- Zapytałam wchodząc dalej.
-Ja chciałem ci zrobić niespodziankę.- Powiedział Mikołaj.
-Niespodziankę.- Powiedziałam spoglądając na moje mieszkanie które w ciągu kilku godzin zamieniło się w ogromny ogród botaniczny.
-Ola, ja naprawdę nie chciałem. Przepraszam.- Mikołaj ukląkł a całej tej sytuacji przyglądała się Olga.
-Mikołaj wstań. Powiedziałam wstań.
-Nie do puki mi nie wybaczysz.
-Mikołaj wstawaj w tej chwili, nie rób z siebie pajaca.
-Ola, nie wstanę.
-Wstań bo inaczej do końca życia się do ciebie nie odezwę.- Mikołaj posłuchał. Podniósł się z podłogi.- No i słuszna decyzja. Napijesz się czegoś?- Szczerze mówiąc nie umiem się na niego gniewać. A te kwiaty, no zaskoczył mnie i to bardzo.
-Kawusi się napiję.
-No to ja zrobię.- Wyrwała się Olga.
-A właściwie co ona tu robi?
-No nie miała gdzie się podziać. I mieszkamy razem. Swoją drogą miałam nadzieję że nas pomylisz.
-Serio, was nie da się pomylić.
-A po czym poznałeś?
-Po oczach. Twoje się delikatnie zaszkliły jak mnie zobaczyłaś.- To były najpiękniejsze słowa jakie kiedykolwiek usłyszałam.
-Zapraszam do salonu.- Powiedziała Olga niosąc kawę.
-A powiedz jak to się stało że się u nas znalazłaś?
-No w sumie to przenieśli mnie z Gdańska.
-Tak daleko?
-No tak, wiesz ja tak naprawdę pochodzę stąd ale wychowałam się w Gdańsku.
-Jak to stąd pochodzisz?- Zapytałam.
-No moi rodzice mnie adoptowali jak miałam sześć miesięcy.- I w tym momencie przypomniała mi się bajka.
-Mama mi kiedyś opowiadała bajkę o dwóch siostrach. Ola i Olga. Olga silna dziewczynka a Ola, mała i bezradna. Dziewczynki były bliźniaczkami. Ich rodzice pochodzili z biednej rodziny z tego względu ta większa i silniejsza, mogąc poradzić sobie w życiu została przez rodziców oddana do domu dziecka. Potem one się spotkały.- Wtrąciłam historię z dzieciństwa w zdanie Olgi.
-Olka ty chyba nie myślisz że my jesteśmy siostrami.- Powiedziała Olga po chwili namysłu.
-Nie wiem. Musimy pogadać o tym z tatą.
-No to jutro to zróbcie przed odprawą. Swoją drogą to jesteście jak dwie krople wody więc znając życie które pisze różne historie jesteście siostrami. Ale ja w sumie na waszym miejscu nie gadał bym z ojcem tylko przeprowadził badania DNA, to lepsze rozwiązanie. Wiecie nie żebym miał coś do komendanta ale może będzie chciał ukryć ten fakt przed wami.
-Mikołaj ma w sumie rację, ale dlaczego by tak miało być.
-Dobra skończmy ten temat i cieszmy się chwilą.
-No tak. Macie ochotę na wino, mam jeszcze jedno w szafce.- Zaproponowałam.
-Ja odmówię.- Powiedział Mikołaj a na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
-A Mikołaj co z dziewczynkami bo wychodzę z założenia że nie zostawiłeś ich samych w domu.
-Nie spokojnie, mają korki.
-Z czego?
-Dominika z Polskiego a potem z Matmy. A Ania jest u koleżanki na noc.
-Mikołaj a ile płacisz za korki z matmy? Jeśli to nie tajemnica.- Zapytała Olga.
-50 za godzinę a co też chcesz się zapisać.- Zaśmiał się.
-Nie bo wiesz ja kończyłam studia matematyczne i może będę w stanie pomóc za darmo.
-Nie no przestań Olga. Nie ma nawet takiej opcji.
-Ale Mikołaj to nie tai zły pomysł. Olga pomoże Dominice z matmy a ja z Polskiego.
-Ale dziewczyny nawet nie ma takiej opcji.
-Mikołaj dziewczynki wpadały by po szkole. Ty byś na kasie zaoszczędził. Masz trzy osoby do utrzymania. A my i tak nie mamy nic ciekawszego do roboty.
-No właśnie. Chodzi o dobro dziewczynek.- Dodałam robiąc maślane oczka.
-No nie wiem, zastanowię się.
-No proszę.
-Jak dziewczynki się zgodzą to zaczniecie od jutra.
-Kochany jesteś.- Powiedziałam dając mu buziaka w policzek.

1 komentarz:

  1. O jak fajnie. Większość osób pogodzona. Jeszcze niech Ola z ojcem wreszcie sobie wszystko wyjaśni i będzie super. Swoją drogą jestem pewna,że Ola i Olga to siostry. Czekam na kolejny rozdział, którym mam nadzieję już wkrótce.

    OdpowiedzUsuń