Aleksandra
Mikołaj wyszedł do sklepu, a ja kończyłam
rozpakowywać walizki. W pewnym momencie zrobiło mi się niedobrze i
szybko pobiegłam do łazienki. Od kilku dni bardzo mnie mdliło,
miałam jednak nadzieję że mi przejdzie. Usiadłam na krawędzi
wanny i zaczęłam się zastanawiać. Po chwili podniosłam się i
wyjęłam z kosmetyczki test ciążowy. Raz grozi śmierć pomyślałam
i zrobiłam test. Na wynik musiałam poczekać kilka minut. W głębi
duszy miałam nadzieję że się mylę i że wyjdzie negatywnie.
Każda sekunda dłużyła się jak minuta a minuta jak godzina. Po
pięciu minutach odczytałam wynik. Niestety nie myliłam się wynik
był pozytywny. Wyszłam z łazienki. Do moich oczu napłynęły łzy.
Nie wiedziałam co mam zrobić. Wzięłam do ręki telefon i już
miałam zadzwonić do Jacka, ale coś mi mówiło żeby lepiej tego
nie robić. Nie miałam pojęcia jak zareaguje na wiadomość o
dziecku. Pewnie i tak by się tym nie przejął. Nienawidzę tego
gnoja a teraz będę miała z nim dziecko. Boże jak ja to powiem
ojcu. A co z pracą ja sama nie utrzymam siebie i dziecka.
Mikołaj
Zrobiłem szybkie zakupy. Po około trzydziestu minutach
byłem już w bloku. Wszedłem do mieszkania i zaniosłem zakupy do
kuchni. Było już późno więc w mieszkaniu było ciemno. W
łazience paliło się światło więc pomyślałem że Olka poszła
się myć. Położyłem zakupy na stole i zapaliłem światło. Pod
oknem, na podłodze siedziała Ola. Miała czerwone oczy od płaczu a
w ręku trzymała jakieś pudełeczko. Podszedłem i usiadłem obok
przytulając ją. Nie wiedziałem czemu płacze. Otarłem jej łzy.
Na podłodze leżał telefon z wybranym numerem do Jacka.
-Olka co jest czemu płaczesz? Coś się stało?
-Tak stało się.- powiedziała Ola szlochając.- Jestem
z tym idiotą w ciąży to się stało.- Powiedziała i znów zaczęła
płakać. Przytuliłem ją mocniej.
-Ale jesteś pewna?
-Tak.- I pokazała mi test który wyszedł pozytywnie.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć.- Mikołaj, ja sobie sama nie
poradzę.
-Ola spokojnie nie jesteś sama. Ja ci we wszystkim
pomogę.- Powiedziałem ocierając łzy. Nie lubiłem kiedy płakała.
Ale w tej chwili też bym płakał. - Jacek jest ojcem prawda?
-Tak.
-Kiedy mu powiesz?
-Nie powiem, myślisz że on by się tym przejął.
Przecież on ma mnie w dupie, zresztą nieważne.
-Jak nieważne, nosisz jego dziecko i powinien o tym
wiedzieć. Ola on nie może cię zostawić samej w tej sytuacji.
-Mikołaj ale ja nie chcę żeby on był ojcem mojego
maleństwa. Nie chcę tak skrzywdzić dziecka.- Powiedziała i znów
zaczęła płakać.
-Spokojnie, już nie płacz, nie powinnaś w tym stanie.
Już dobrze. Cichutko. Jestem przy tobie. Pamiętaj że zawsze możesz
na mnie liczyć. Cichutko.
-Dziękuję.
-Za co?
-Za to że jesteś, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
-Już dobrze.- Powiedziałem całując ją w czółko.-
Wstań zrobimy kolację. Na co masz ochotę?
-Obojętnie, może być spaghetti.
-Dobra, mówisz masz.- Zrobiłem nam kolację. Ola już
się uspokoiła. Po kolacji poszliśmy się myć i spać. Byliśmy
oboje bardzo zmęczeni po tym dniu. Nad ranem obudziła mnie Olka
która znów miała mdłości. Było mi jej szkoda. Pamiętam jak
Kamila była z Dominisią i Anią w ciąży. Też miała mdłości na
całe szczęście tylko przez pierwsze miesiące. Poszedłem do
kuchni i zrobiłem śniadanie po chwili przyłączyła się do mnie
Ola. Zjedliśmy śniadanie.
-Olka chyba powinnaś wziąć kilka dni urlopu.
-Mikołaj bez przesady ciąża to nie choroba.
-No i jeszcze mi powiedz że na patrole będziesz
jeździć.
-Nie no bez przesady, pójdę do ojca i mu powiem.
-O ciąży, chcesz mu powiedzieć że jesteś z Jackiem
w ciąży.
-No a mam inne wyjście?
-Masz.
-Niby jakie, może mam powiedzieć że jestem chora i z
łóżka nie wychodzę i tak przez dziewięć miesięcy. A jak się
dziecko urodzi to będę je ukrywać przed ojcem.
-Nie, dlaczego od razu najgorszy scenariusz przyjmujesz.
-No to co mam zrobić?
-Ja to załatwię, a teraz się szykuj, bo inaczej się
spóźnimy. A wolałbym tego uniknąć.
-No dobra.- Poszliśmy się ubrać a potem pojechaliśmy
do pracy. Zaparkowałem samochód i poszliśmy do komendy.
Przebraliśmy się w mundury i postanowiłem przejść do realizacji
mojego planu. Ola poszła do pokoju służbowego w oczekiwaniu na
odprawę a ja udałem się do komendanta. Wziąłem głęboki oddech
i zapukałem.
-Wejść.- Odrzekł komendant a ja znalazłem się w
środku.- Mikołaj a co cię do mnie sprowadza?
-No ja w sprawie Oli.
-Coś się jej stało?
-Nie nie spokojnie wszystko z nią dobrze, po części.
-Co masz na myśli?
-Bo wie Pan. Olka dziś wraca do pracy a Wasyl wciąż
na wolności. Ja się o nią bardzo boję.
-Mikołaj przejdź do rzeczy.- Przerwał mi komendant.
-Uważam że do puki Wasyl nie trafi do więzienia, Ola
powinna zostać na komendzie.
-Myślisz że tak będzie lepiej?
-Tak panie komendancie.
-No dobrze a co na to Ola? Raczej się nie zgodzi.
-Myślę że się zgodzi.
-A dlaczego?
-No porozmawiałem z nią w trakcie urlopu i w sumie to
był jej pomysł.
-Oli pomysł.
-No tak, ona jest wciąż przerażona tą sytuacją.
-No dobrze. To dziś zostańcie na firmie a od jutra
przydzielę ci nowego partnera do czasu aż złapiemy tego Gnoja.
-Myślę że to będzie najlepsze rozwiązanie.
-A powiedz Mikołaj urlop się wam udał?
-Tak, dziewczynki odpoczęły. No Olka wciąż przeżywa
to co się wydarzyło ale jest już znacznie lepiej.
-A wy aspirancie?
-No co, no jest dobrze.
-Coś was dręczy?
-No martwię się o Olkę.
-Wiem Mikołaj ja też. Ale w tej sytuacji możemy tylko
czekać. No dobrze odmeldujcie się.
-Tak jest.
-Mikołaj pilnuj Oli, oprócz niej nie mam nikogo.
-A Olga?
-Nie rozmawiajmy na ten temat. Idź już.- Powiedział
Komendant tak czy inaczej to mój przełożony i musiałem wykonać
rozkaz. Wróciłem do pokoju służbowego ale nie mówiłem Oli, o
rozmowie z komendantem.
-Jak się czujesz?- Zapytałem wchodząc do
pomieszczenia.
-Dobrze ale znów mnie mdli.
-Biedaku, przejdzie ci. Zrób sobie herbatę miętową
albo coś.
-No jasne a gdzie tak długo byłeś?
-Musiałem coś załatwić. Idziemy na odprawę.
-No wypadało by.- Powiedziała posterunkowa i wyszła z
pomieszczenia ja po chwili do niej dołączyłem. Na odprawie
komendant rozdzielał rewiry jednak nas nie wziął pod uwagę co
zauważyła Ola. Jednak powiedziałem że nie wiem o co chodzi.
-No dobrze to tyle, a jeszcze jedno. Piątka zostajecie
dziś na komendzie. I zapraszam do gabinetu w trybie pilnym.-
Powiedział Wysocki bardzo poważnym głosem. Spojrzałem na Olkę
udając zdziwienie i udaliśmy się do gabinetu. Zapukaliśmy.
-Wejść. Usiądźcie.
-Coś się stało?- zapytałem udając że nie wiem o co
chodzi.
-Czemu nie mamy dziś patrolu?
-Olu ze względu na sytuację, sama wiesz jaką. Nie
będziesz jeździć w patrolu. Przenoszę cię do pracy w biurze.
Aspirancie od jutra będziecie mieć patrol z Moniką Kownacką. Bez
dyskusji. Zrozumiano?
-Tak.- Odpowiedziała Ola, udając że jest jej przykro
z tego powodu ale wiedziałem że się cieszy.
-No dobrze możecie iść.- Wyszliśmy z gabinetu i
udaliśmy się do pokoju służbowego. Zajęliśmy się papierami.
-Dziękuję.- Powiedziała Olka po dość długiej
ciszy.
-Za co?
-Wiem że byłeś u Ojca. Co mu powiedziałeś?
-Prawdę.
-Że co?- Ola się bardzo przestraszyła.- Powiedziałeś
mu o....
-Nie no spokojnie. Powiedziałem o czym innym.
-Niby o czym?
-No o tym co było wcześniej. O Wasylu.
-A zapomniałam o nim. Ale dziwne w sumie że odgrażał
się a teraz jak miał okazję to jej nie wykorzystał.
-No tak, ale zajmijmy się papierami.- Czas bardzo nam
się dłużył, ale co poradzisz. O szesnastej skończyliśmy służbę.
Ola poszła się przebrać w cywilne rzeczy a ja zaniosłem dyżurnemu
zaległe raporty. Bardzo się zdziwiłem wchodząc do dyżurki.
Zamiast Jacka był Marek.
-Cześć. Co cię do mnie sprowadza?- Zapytał gdy
wchodziłem.
-Raporty przyniosłem.- Odłożyłem stertę papierów
na jego biurko.- A Jacka nie ma?
-Nie, a to ty nic nie wiesz?
-O czym?
-No o Jacku i Paulinie.
-Jakiej Paulinie?
-No tej z Kadr, takiej w kręconych włosach.
-No wiem która to. To co się stało?
-No podobno on ją zdradził.....
-No i....
-No poszła plotka że z kimś od nas.
-No i ze względu na plotkę go nie ma?
-Nie, słuchaj Paulina tak się wściekła że zerwała
zaręczyny, a potem tak mu przywaliła że połamała my nos i wybiła
trzy zęby. Nie mówiąc o żebrach i ręce. Jacek trafił do
szpitala w stanie dość ciężkim. Naprawdę nic nie wiedziałeś?
-No skąd na urlopie byłem.
-A właśnie, co tam jak tam po urlopie?
-Nic nowego co byś musiał wiedzieć.
-Na pewno?
-No tak, wracaj do pracy, na razie.
-No na razie.- Poszedłem się przebrać. Oczywiście
czekałem jeszcze przed komendą na Olkę. Jak to kobiety potrzebują
dużo czasu. Po kilku minutach dołączyła do mnie.
-Już możemy jechać?
-Tak, tak. To co do sklepu i do domu?
-No pewnie, a słyszałaś nowinki.
-Jakie nowinki?
-Jacek jest w szpitalu.
-Boże co się stało?
-Paulinka mu wpierdzieliła jak się dowiedziała że ją
z kimś od nas zdradził.
-Co?
-No trafił do szpitala jak to określił lekarz w
stanie dość ciężkim.
-Jeny, no ale należało mu się.
-Dokładnie.- Pojechaliśmy na zakupy, a potem do domu.
Zaniosłem zakupy do kuchni a Ola je rozpakowała. Potem
przygotowaliśmy coś do zjedzenia. Posiłek bardzo szybko zniknął
z talerzy. Poszedłem wziąć prysznic a Olka oglądała telewizję.
Gdy wyszedłem z łazienki posterunkowa spała na kanapie. Przykryłem
ją kocem i poszedłem przygotować się na jutro do pracy.
Aleksandra
Po pracy byłam bardzo zmęczona, położyłam się na
kanapie i zasnęłam. Obudziłam się po kilku godzinach. Mikołaj
siedział na fotelu obok kanapy i wpatrywał się we mnie.
Popatrzyłam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam.
-Jak się spało?
-Dobrze.
-A jak się czujesz?
-Dobrze.
-A możesz powiedzieć coś więcej oprócz dobrze.
-Mogę. To co jemy na kolację?
-Głodna jesteś?
-Tak.- Potwierdziłam kiwając głową.
-To zamawiamy pizzę czy chińszczyznę?
-Myślałam o czymś zdrowszym, może jakąś sałatkę.
-Nie, to już wolę kanapki.
-A może makaron ze szpinakiem.- Naszła mnie ochota na
szpinak.
-Szpinak, chcesz jeść trawę?
-Jeny, dobra to ja jem szpinak z makaronem a ty sobie
zamów pizzę.
-Jestem na tak.- Odpowiedział. Poszłam do kuchni i
zaczęłam przyrządzać kolację dla siebie i dla maleństwa które
nosiłam pod sercem. Po woli zaczęłam się przyzwyczajać do myśli
że będę mamusią. Szkoda że samotną, ale co na to poradzisz.
Zawsze jest przy mnie Mikołaj. Bardzo mnie to cieszy bo gdyby nie on
to nie wiem co by teraz było. Po kilku minutach przyszedł do mnie
Mikołaj.
-Wiesz co, chyba jednak się skuszę na ten szpinak.
-No dobra.- Odpowiedziałam biorąc większą porcję
szpinaku.
-A na kiedy się umówiłaś do lekarza?
-Na piątek, na 11.30 a co?
-Bo musisz wziąć wolne.
-No co ty nie powiesz.
-No ale bardziej mnie ciekawi co ojcu powiesz.
-Że mam wizytę kontrolną, po tym wypadku.
-No chyba że tak. Zawiozę cię.
-Mikołaj poradzę sobie jestem dużą dziewczynką.
-No jak wolisz.- Mikołaj posmutniał, byłam mu
wdzięczna że mi pomaga.
-Mikołaj nie bądź smutny.
-Nie jestem.
-No wcale. Słuchaj, a może jutro pojedziemy razem
rozejrzeć się za mieszkaniem dla mnie.
-Za mieszkaniem?
-No tak wiesz teraz będę potrzebowała większego.-
Odrzekłam spoglądając na brzuszek.
-Ale, przecież......czemu? Możesz tu mieszkać.
-Mikołaj ja nie chcę ci się narzucać a tym bardziej
że za jakiś czas nie będę sama.
-Ola ale ty się nikomu nie narzucasz. Z resztą mamy
tu dużo miejsca.
-Mikołaj ja to doceniam ale tu nie chodzi o samo
miejsce. Myślisz że gdzie postawisz łóżeczko, w salonie a resztę
rzeczy w korytarzu. A dziewczynki pomyślałeś o nich.
-Ale co mają do rzeczy dziewczynki. One na pewno się
ucieszą że będzie maleństwo.
-A nauka, dobrze wiesz że małe dziecko potrzebuje
ciągłej uwagi i cały czas płacze, kiedy one będą się uczyć.
-Ola, spokojnie. Maleństwo jeszcze się nie urodziło,
a ty już panikujesz. Zobaczysz że jeszcze się wszystko ułoży. Na
pewno jakoś sobie poradzimy.- Powiedział aspirant i mnie przytulił.
Moje serce zaczęło wariować, wtuliłam się w niego. Po chwili
odkleiliśmy się od siebie. Skończyłam szykować kolację i
nałożyłam nam na talerze. Po trzydziestu minutach talerze były
puste a Mikołaj zaczął zmywać po posiłku.
-To co teraz robimy?
-Nie wiem ale na pewno nie chcę siedzieć w domu.
-Czyli co idziemy do parku na watę cukrową.
-Oczywiście.- Spodobał mi się pomysł Mikołaja. Mimo
późnej pory, wyszliśmy z domu. Po kilku minutach siedzieliśmy już
na ławce w parku i jedliśmy watę cukrową. Wygłupialiśmy się
przy tym jak dzieci. Po udanym spacerze, wróciliśmy do domu.
Poszłam się myć. Wzięłam kąpiel. Po godzinie wyszłam z
łazienki i poszłam do sypialni. Mikołaj czytał jakąś gazetkę
sportową. Położyłam się na łóżku i przykryłam kołdrą.
Mikołaj poszedł się myć, a ja wyjęłam z szafki książkę i
zaczęłam ją czytać. Uwielbiałam kryminały. Białach zawsze się
ze mnie śmiał że jestem policjantką a czytam kryminały aby się
dowartościować. Po trzydziestu minutach aspirant przyszedł do
sypialni. Położył się obok. Kontem oka spoglądałam na to co
robił. Znów czytał jakiś magazyn sportowy. Po około godzinie
położyłam się spać, zasnęłam od razu.
Mikołaj
-Wyłącz ten budzik, błagam.- Usłyszałem nad ranem.
-Sama zgaś.
-Super.- Powiedziała posterunkowa i wyłączyła
budzik. Wróciła z powrotem do łóżka.
-Ola musimy do pracy wstać.
-Nie chcę.
-Wstawaj.
-Oj no nie chcę. Źle się czuje.
-Co się dzieje? Jedziemy do lekarza.- Powiedziałem
wyskakując z łóżka jak poparzony.
-Spokojnie, tylko mnie mdli. Nic mi nie jest.
-Olka, jak coś to od razu do lekarza jedziemy.
-Uspokój się, nic mi nie jest.- Powiedziała, mimo to
dalej się o nią bałem. Jest w ciąży i wszystko jest dla niej a
przede wszystkim dla dziecka zagrożeniem. Po chwili Olka wyszła z
łóżka i poszliśmy zrobić śniadanie. Potem pojechaliśmy do
pracy. Tak jak ustaliłem z komendantem Ola zostaje na komendzie a ja
mam patrol z Kownacką. Widziałem ją raptem cztery razy, podczas
odprawy. Nie znam jej ale ludzie na komendzie mówią że to kobieta
legenda. Mam nadzieję że dobrze będzie nam się pracowało.
Poszliśmy się przebrać w mundury i poszliśmy do swojej pracy. Ola
poszła do biura a ja udałem się na odprawę. Potem udałem się do
radiowozu gdzie była już Monika. Wsiadłem od strony kierowcy.
-A tobie się nie pomyliło.- Powiedziała stanowczo
Kownacka.
-Nie, jestem dowódcą więc prowadzę.
-Jesteś kim?
-Dowódcą.
-No chyba żartujesz.
-Jestem starszym stopniem, więc jestem dowódcą.
-No i jeszcze czego. Ile masz lat pracy?
-No dwanaście.
-Ja trzynaście. Ja jestem dowódcą.
-Dobra ale ja prowadzę.
-Niech ci będzie.- Odpowiedziała i pojechaliśmy. W
międzyczasie Monika zgłosiła dyżurnemu gotowość do działań.
Dostaliśmy spokojny rewir więc na radiu na razie było bardzo
spokojnie.
-Mogę o coś zapytać?
-No jasne co jest?
-Dlaczego mamy dziś razem patrol?
-Bo Olka nie może. I komendant zrobił zmiany.
-A no ok. A czemu nie może?
-Bo jest w.....-zaciąłem się.
-Jest co?
-No wiesz Wasyl jest na wolności.
-A no Ok. A powiedz mi jak to jest z tobą i Wysocką?
-Nie rozumiem.
-No bo wiesz....nie pomyśl sobie że jestem jakaś
wścibska czy coś....ale bo wy tak razem do pracy jeździcie i w
ogóle....na komendzie gadają że wy razem mieszkacie.
-A o to ci chodzi. To pomysł Wysockiego.
-Ale że co?
-No nasze mieszkanie. Ze względu na to że Wasyl jest
na wolności, komendant stwierdził ze to będzie najlepsze
rozwiązanie.
-A spoko.- Odpowiedziała Kownacka i zapadła grobowa
cisza, którą przerwał nam dyżurny. Miał dla nas pierwsze tego
dnia wezwanie. Niestety na jednym się nie skończyło. Byłą
godzina szesnasta, zaczął dzwonić mój telefon. Spojrzałem na
wyświetlacz. Dzwoniła Olka, od razu odebrałem. Ze względu na to
że prowadziłem włączyłem głośno mówiący.
-Co się dzieje.- odebrałem.
-O której kończysz?
-Nie wiem, raczej nam się jeszcze zejdzie. A ty już po
pracy?
-No tak.
-To weź moje auto, i wróć do domu.
-No co ty poczekam. Pójdę do taty albo coś.
-Nie Olka, jedź do domu odpocznij.
-Mikołaj rozmawialiśmy na ten temat.
-Tak wiem to nie choroba, ale uważaj na siebie.
-No pewnie spokojnie jestem już duża. A o której
Kamila dziewczynki przywiezie?
-Nie wiem mówiła że po szkole je przywiezie.
-Dobra. To wiesz co ja zostanę na komendzie. Jak by
Kamila dzwoniła to jej powiedz żeby je podrzuciła na komendę.
-No nie wiem czy to dobry pomysł.
-Czemu?
-Już nie pamiętasz jak się to ostatnim razem
skończyło?
-Mikołaj spokojnie nic mi nie zrobi. Nie bój się.
-Olka uważaj na siebie.
-No oczywiście. Już się o mnie nie martw. Widzimy się
potem. Buźka. Pa.- Ola rozłączyła się. Monika patrzyła na mnie
jak by chciała mnie zabić nie wiedziałem o co chodzi. Ale po
chwili się dowiedziałem.
-No dobra pytaj bo widzę że zaraz nie wytrzymasz.-
Zażartowałem.
-Kto to Kamila i czemu miała by coś Wysockiej zrobić?
-Kamila to moja była żona. A Olka już raz trafiła
przez nią do szpitala. Wolał bym aby tym razem to się tak nie
skończyło.
-A to co się stało?
-No Kamila przyszła do Oli i zaczęła się
awanturować. Potem zrzuciła Olę ze schodów i miała wstrząśnienie
mózgu.
-Uuu to nieźle. Nie wiedziałam.
-Nie no spoko.
-Martwisz się o Wysocką jak by was coś łączyło.-
Powiedziała a ja pomyślałem że już łączy, no w końcu Ola jest
w ciąży. Co prawda nie ze mną ale to i tak dziecko. Ono nie jest
niczemu winne.
-Co, nie dlaczego?
-Powinnaś odpocząć i uważać na siebie. No wcale się
o nią nie martwisz.
-Dobra skończ temat.
-A o co chodzi z tą chorobą?
-Jaką chorobą?
-No bo mówiłeś coś że to nie choroba....chwila Olka
jest z tobą w ciąży?- Zapytała mnie Kownacka. Akurat
podjechaliśmy pod firmę, gwałtownie zahamowałem.- Czyli jednak.-
Dodała Kownacka widząc moją reakcję.
-Nie, nie jednak.
-Ta jasne, to dlatego nie jeździ w patrolu.
-Monika posłuchaj. Tak Olka jest w ciąży. Z tym że
nie ze mną i niech to zostanie między nami. Tak będzie lepiej.
Wolał bym żeby Olka się o tej rozmowie nie dowiedziała.
-No jasne. A Wysocki wie?
-Nie, i nikt o tym nie wie, jasne?
-No tak, tak. Spoko nikomu nie powiem.
-No więc idziemy na firmę.
-Mikołaj, poczekaj.- Monika złapała mnie za rękę i
zatrzymała gdy wysiadałem z radiowozu.
-No co się dzieje?
-Jak byście czegoś potrzebowali to daj znać.
-Dzięki.- Poszliśmy zdać broń potem jeszcze szybko
wypełniliśmy papiery. W międzyczasie przyszła do nas Olka.
-Cześć.- Powiedziała wchodząc do pokoju.
-O powitać posterunkową.
-Jak wam patrol minął?
-A niezbyt spokojnie, ale daliśmy radę. A tobie jak
minął dzień?
-A nawet dobrze.
-Dobra ja się zmywam.-Powiedziała Monika i wyszła z
pokoju.
-A jak się czujesz?
-Dobrze. To co zbieramy się do domu?
-No tak. Jeszcze zadzwonię do Kamili o której będzie
z dziewczynkami i możemy jechać.
-No dobra to daj mi kluczyki do auta, poczekam tam na
ciebie.
-Dobra.- Zadzwoniłem do Kamili.
-Kamila Białach słucham.
-Cześć Kamila. O której dziewczynki przywieziesz?
-Wiesz co Dominika jest przeziębiona. Lepiej będzie
jak zostaną u mnie jeszcze przez kilka dni.
-No dobra. A co się z nią dzieje?
-No wymiotuje mi odkąd ją przywiozłeś.
-Aha no dobra. To ucałuj je ode mnie.
-No na razie.- Rozłączyłem się i poszedłem do
samochodu gdzie była Olka. Wsiadłem i pojechaliśmy do domu.
Weszliśmy na górę. Olka poszła wziąć prysznic a ja w tym czasie
zrobiłem obiad.
-O jak ładnie pachnie. Co jemy?- Olka wyszła z
łazienki.
-Pierś z kurczaka z ryżem.
-Uuu nie wiedziałam że tak dobrze gotujesz.
-Jeszcze nie spróbowałaś a już chwalisz.
-No życie, Panie aspirancie życie.- Nałożyłem nam
na talerze.
-A dziewczynki o której będą?
-Za kilka dni.
-A czemu, coś się stało?
-Dominika jest chora i stwierdziliśmy z Kamilą że
będzie lepiej jak zostaną u niej na kilka dni.
-A czyli jak to się mówi chata wolna.
-Dokładnie. To co robimy po obiedzie?
-No jak co, oglądamy telewizję.
-Nie no to się robi powoli nudne.
-A masz lepszy pomysł?
-No pewnie. Zagramy na konsoli a potem na spacer.
-No dobra. W sumie to niezły pomysł.- Zjedliśmy obiad
i poszliśmy grać na konsoli. Jednak bardzo szybko nam się
znudziło. Poszliśmy więc na spacer. Wędrowaliśmy po mieście,
wygłupiając się jak dzieci. Przechodziliśmy obok sklep z
asortymentem dla dzieci. Ola stanęła przed witryną sklepu i
zaczęła się przyglądać wystawie. No powiem szczerze że mi
również się spodobała ta wystawa. Przedstawiała pokoik dla
dzieci. Dla dziewczynki i chłopca. Śliczne łóżeczka i malutkie
ubranka na szafce. Małe misie i zabawki. A w rogu fotel bujany. Ola
złapała się za brzuch i zaczęła go głaskać. Przysunąłem się
do niej i ją przytuliłem. W odbiciu na szybie widziałem że
delikatnie się uśmiechnęła. Zrobiłem dokładnie to samo.
Wpatrywaliśmy się w wystawę dobre pięć minut. Potem poszliśmy
dalej. Co kawałek mijaliśmy kogoś z wózkiem dziecięcym lub
kobietę w ciąży. W głębi duszy wyobraziłem sobie mnie i Olkę
na spacerze, pchających wózek z maluszkiem. Kawałek przed nami
szły dziewczynki.
-Mikołaj....Ej...Mikołaj.
-Co się stało?
-No wołam cię i wołam.
-Zamyśliłem się co się stało?
-Mówiłam żebyśmy wracali już do domu.
-A co się stało?
-Zgłodniałam zresztą późno się robi.
-No to chodźmy.- Wróciliśmy do domu. Zrobiliśmy
kolację. Potem usiedliśmy przed telewizorem. Akurat leciał nasz
ulubiony serial. Potem poszliśmy się myć i spać. Ola wtuliła się
we mnie i bardzo szybko zasnęła. Niestety nie można tego
powiedzieć o mnie bo cały czas rozmyślałem nad tym co będzie za
jakiś czas. Za kilka miesięcy Olka urodzi. Co wtedy? Po woli
powinniśmy zacząć nastawiać wszystkich na nowego człowieka w
naszym świecie. No i oczywiście powinniśmy zacząć szykować
pokoik dla maluszka. Ciekawe czy to będzie chłopiec czy
dziewczynka. Sam nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Obudził mnie krzyk
Oli. Szybko ją przytuliłem i włączyłem światło w pokoju.......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz