czwartek, 14 kwietnia 2016

1.20

Aleksandra
Mikołaj wyszedł do sklepu, a ja kończyłam rozpakowywać walizki. W pewnym momencie zrobiło mi się niedobrze i szybko pobiegłam do łazienki. Od kilku dni bardzo mnie mdliło, miałam jednak nadzieję że mi przejdzie. Usiadłam na krawędzi wanny i zaczęłam się zastanawiać. Po chwili podniosłam się i wyjęłam z kosmetyczki test ciążowy. Raz grozi śmierć pomyślałam i zrobiłam test. Na wynik musiałam poczekać kilka minut. W głębi duszy miałam nadzieję że się mylę i że wyjdzie negatywnie. Każda sekunda dłużyła się jak minuta a minuta jak godzina. Po pięciu minutach odczytałam wynik. Niestety nie myliłam się wynik był pozytywny. Wyszłam z łazienki. Do moich oczu napłynęły łzy. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wzięłam do ręki telefon i już miałam zadzwonić do Jacka, ale coś mi mówiło żeby lepiej tego nie robić. Nie miałam pojęcia jak zareaguje na wiadomość o dziecku. Pewnie i tak by się tym nie przejął. Nienawidzę tego gnoja a teraz będę miała z nim dziecko. Boże jak ja to powiem ojcu. A co z pracą ja sama nie utrzymam siebie i dziecka.
Mikołaj
Zrobiłem szybkie zakupy. Po około trzydziestu minutach byłem już w bloku. Wszedłem do mieszkania i zaniosłem zakupy do kuchni. Było już późno więc w mieszkaniu było ciemno. W łazience paliło się światło więc pomyślałem że Olka poszła się myć. Położyłem zakupy na stole i zapaliłem światło. Pod oknem, na podłodze siedziała Ola. Miała czerwone oczy od płaczu a w ręku trzymała jakieś pudełeczko. Podszedłem i usiadłem obok przytulając ją. Nie wiedziałem czemu płacze. Otarłem jej łzy. Na podłodze leżał telefon z wybranym numerem do Jacka.
-Olka co jest czemu płaczesz? Coś się stało?
-Tak stało się.- powiedziała Ola szlochając.- Jestem z tym idiotą w ciąży to się stało.- Powiedziała i znów zaczęła płakać. Przytuliłem ją mocniej.
-Ale jesteś pewna?
-Tak.- I pokazała mi test który wyszedł pozytywnie. Nie wiedziałem co mam powiedzieć.- Mikołaj, ja sobie sama nie poradzę.
-Ola spokojnie nie jesteś sama. Ja ci we wszystkim pomogę.- Powiedziałem ocierając łzy. Nie lubiłem kiedy płakała. Ale w tej chwili też bym płakał. - Jacek jest ojcem prawda?
-Tak.
-Kiedy mu powiesz?
-Nie powiem, myślisz że on by się tym przejął. Przecież on ma mnie w dupie, zresztą nieważne.
-Jak nieważne, nosisz jego dziecko i powinien o tym wiedzieć. Ola on nie może cię zostawić samej w tej sytuacji.
-Mikołaj ale ja nie chcę żeby on był ojcem mojego maleństwa. Nie chcę tak skrzywdzić dziecka.- Powiedziała i znów zaczęła płakać.
-Spokojnie, już nie płacz, nie powinnaś w tym stanie. Już dobrze. Cichutko. Jestem przy tobie. Pamiętaj że zawsze możesz na mnie liczyć. Cichutko.
-Dziękuję.
-Za co?
-Za to że jesteś, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
-Już dobrze.- Powiedziałem całując ją w czółko.- Wstań zrobimy kolację. Na co masz ochotę?
-Obojętnie, może być spaghetti.
-Dobra, mówisz masz.- Zrobiłem nam kolację. Ola już się uspokoiła. Po kolacji poszliśmy się myć i spać. Byliśmy oboje bardzo zmęczeni po tym dniu. Nad ranem obudziła mnie Olka która znów miała mdłości. Było mi jej szkoda. Pamiętam jak Kamila była z Dominisią i Anią w ciąży. Też miała mdłości na całe szczęście tylko przez pierwsze miesiące. Poszedłem do kuchni i zrobiłem śniadanie po chwili przyłączyła się do mnie Ola. Zjedliśmy śniadanie.
-Olka chyba powinnaś wziąć kilka dni urlopu.
-Mikołaj bez przesady ciąża to nie choroba.
-No i jeszcze mi powiedz że na patrole będziesz jeździć.
-Nie no bez przesady, pójdę do ojca i mu powiem.
-O ciąży, chcesz mu powiedzieć że jesteś z Jackiem w ciąży.
-No a mam inne wyjście?
-Masz.
-Niby jakie, może mam powiedzieć że jestem chora i z łóżka nie wychodzę i tak przez dziewięć miesięcy. A jak się dziecko urodzi to będę je ukrywać przed ojcem.
-Nie, dlaczego od razu najgorszy scenariusz przyjmujesz.
-No to co mam zrobić?
-Ja to załatwię, a teraz się szykuj, bo inaczej się spóźnimy. A wolałbym tego uniknąć.
-No dobra.- Poszliśmy się ubrać a potem pojechaliśmy do pracy. Zaparkowałem samochód i poszliśmy do komendy. Przebraliśmy się w mundury i postanowiłem przejść do realizacji mojego planu. Ola poszła do pokoju służbowego w oczekiwaniu na odprawę a ja udałem się do komendanta. Wziąłem głęboki oddech i zapukałem.
-Wejść.- Odrzekł komendant a ja znalazłem się w środku.- Mikołaj a co cię do mnie sprowadza?
-No ja w sprawie Oli.
-Coś się jej stało?
-Nie nie spokojnie wszystko z nią dobrze, po części.
-Co masz na myśli?
-Bo wie Pan. Olka dziś wraca do pracy a Wasyl wciąż na wolności. Ja się o nią bardzo boję.
-Mikołaj przejdź do rzeczy.- Przerwał mi komendant.
-Uważam że do puki Wasyl nie trafi do więzienia, Ola powinna zostać na komendzie.
-Myślisz że tak będzie lepiej?
-Tak panie komendancie.
-No dobrze a co na to Ola? Raczej się nie zgodzi.
-Myślę że się zgodzi.
-A dlaczego?
-No porozmawiałem z nią w trakcie urlopu i w sumie to był jej pomysł.
-Oli pomysł.
-No tak, ona jest wciąż przerażona tą sytuacją.
-No dobrze. To dziś zostańcie na firmie a od jutra przydzielę ci nowego partnera do czasu aż złapiemy tego Gnoja.
-Myślę że to będzie najlepsze rozwiązanie.
-A powiedz Mikołaj urlop się wam udał?
-Tak, dziewczynki odpoczęły. No Olka wciąż przeżywa to co się wydarzyło ale jest już znacznie lepiej.
-A wy aspirancie?
-No co, no jest dobrze.
-Coś was dręczy?
-No martwię się o Olkę.
-Wiem Mikołaj ja też. Ale w tej sytuacji możemy tylko czekać. No dobrze odmeldujcie się.
-Tak jest.
-Mikołaj pilnuj Oli, oprócz niej nie mam nikogo.
-A Olga?
-Nie rozmawiajmy na ten temat. Idź już.- Powiedział Komendant tak czy inaczej to mój przełożony i musiałem wykonać rozkaz. Wróciłem do pokoju służbowego ale nie mówiłem Oli, o rozmowie z komendantem.
-Jak się czujesz?- Zapytałem wchodząc do pomieszczenia.
-Dobrze ale znów mnie mdli.
-Biedaku, przejdzie ci. Zrób sobie herbatę miętową albo coś.
-No jasne a gdzie tak długo byłeś?
-Musiałem coś załatwić. Idziemy na odprawę.
-No wypadało by.- Powiedziała posterunkowa i wyszła z pomieszczenia ja po chwili do niej dołączyłem. Na odprawie komendant rozdzielał rewiry jednak nas nie wziął pod uwagę co zauważyła Ola. Jednak powiedziałem że nie wiem o co chodzi.
-No dobrze to tyle, a jeszcze jedno. Piątka zostajecie dziś na komendzie. I zapraszam do gabinetu w trybie pilnym.- Powiedział Wysocki bardzo poważnym głosem. Spojrzałem na Olkę udając zdziwienie i udaliśmy się do gabinetu. Zapukaliśmy.
-Wejść. Usiądźcie.
-Coś się stało?- zapytałem udając że nie wiem o co chodzi.
-Czemu nie mamy dziś patrolu?
-Olu ze względu na sytuację, sama wiesz jaką. Nie będziesz jeździć w patrolu. Przenoszę cię do pracy w biurze. Aspirancie od jutra będziecie mieć patrol z Moniką Kownacką. Bez dyskusji. Zrozumiano?
-Tak.- Odpowiedziała Ola, udając że jest jej przykro z tego powodu ale wiedziałem że się cieszy.
-No dobrze możecie iść.- Wyszliśmy z gabinetu i udaliśmy się do pokoju służbowego. Zajęliśmy się papierami.
-Dziękuję.- Powiedziała Olka po dość długiej ciszy.
-Za co?
-Wiem że byłeś u Ojca. Co mu powiedziałeś?
-Prawdę.
-Że co?- Ola się bardzo przestraszyła.- Powiedziałeś mu o....
-Nie no spokojnie. Powiedziałem o czym innym.
-Niby o czym?
-No o tym co było wcześniej. O Wasylu.
-A zapomniałam o nim. Ale dziwne w sumie że odgrażał się a teraz jak miał okazję to jej nie wykorzystał.
-No tak, ale zajmijmy się papierami.- Czas bardzo nam się dłużył, ale co poradzisz. O szesnastej skończyliśmy służbę. Ola poszła się przebrać w cywilne rzeczy a ja zaniosłem dyżurnemu zaległe raporty. Bardzo się zdziwiłem wchodząc do dyżurki. Zamiast Jacka był Marek.
-Cześć. Co cię do mnie sprowadza?- Zapytał gdy wchodziłem.
-Raporty przyniosłem.- Odłożyłem stertę papierów na jego biurko.- A Jacka nie ma?
-Nie, a to ty nic nie wiesz?
-O czym?
-No o Jacku i Paulinie.
-Jakiej Paulinie?
-No tej z Kadr, takiej w kręconych włosach.
-No wiem która to. To co się stało?
-No podobno on ją zdradził.....
-No i....
-No poszła plotka że z kimś od nas.
-No i ze względu na plotkę go nie ma?
-Nie, słuchaj Paulina tak się wściekła że zerwała zaręczyny, a potem tak mu przywaliła że połamała my nos i wybiła trzy zęby. Nie mówiąc o żebrach i ręce. Jacek trafił do szpitala w stanie dość ciężkim. Naprawdę nic nie wiedziałeś?
-No skąd na urlopie byłem.
-A właśnie, co tam jak tam po urlopie?
-Nic nowego co byś musiał wiedzieć.
-Na pewno?
-No tak, wracaj do pracy, na razie.
-No na razie.- Poszedłem się przebrać. Oczywiście czekałem jeszcze przed komendą na Olkę. Jak to kobiety potrzebują dużo czasu. Po kilku minutach dołączyła do mnie.
-Już możemy jechać?
-Tak, tak. To co do sklepu i do domu?
-No pewnie, a słyszałaś nowinki.
-Jakie nowinki?
-Jacek jest w szpitalu.
-Boże co się stało?
-Paulinka mu wpierdzieliła jak się dowiedziała że ją z kimś od nas zdradził.
-Co?
-No trafił do szpitala jak to określił lekarz w stanie dość ciężkim.
-Jeny, no ale należało mu się.
-Dokładnie.- Pojechaliśmy na zakupy, a potem do domu. Zaniosłem zakupy do kuchni a Ola je rozpakowała. Potem przygotowaliśmy coś do zjedzenia. Posiłek bardzo szybko zniknął z talerzy. Poszedłem wziąć prysznic a Olka oglądała telewizję. Gdy wyszedłem z łazienki posterunkowa spała na kanapie. Przykryłem ją kocem i poszedłem przygotować się na jutro do pracy.
Aleksandra
Po pracy byłam bardzo zmęczona, położyłam się na kanapie i zasnęłam. Obudziłam się po kilku godzinach. Mikołaj siedział na fotelu obok kanapy i wpatrywał się we mnie. Popatrzyłam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam.
-Jak się spało?
-Dobrze.
-A jak się czujesz?
-Dobrze.
-A możesz powiedzieć coś więcej oprócz dobrze.
-Mogę. To co jemy na kolację?
-Głodna jesteś?
-Tak.- Potwierdziłam kiwając głową.
-To zamawiamy pizzę czy chińszczyznę?
-Myślałam o czymś zdrowszym, może jakąś sałatkę.
-Nie, to już wolę kanapki.
-A może makaron ze szpinakiem.- Naszła mnie ochota na szpinak.
-Szpinak, chcesz jeść trawę?
-Jeny, dobra to ja jem szpinak z makaronem a ty sobie zamów pizzę.
-Jestem na tak.- Odpowiedział. Poszłam do kuchni i zaczęłam przyrządzać kolację dla siebie i dla maleństwa które nosiłam pod sercem. Po woli zaczęłam się przyzwyczajać do myśli że będę mamusią. Szkoda że samotną, ale co na to poradzisz. Zawsze jest przy mnie Mikołaj. Bardzo mnie to cieszy bo gdyby nie on to nie wiem co by teraz było. Po kilku minutach przyszedł do mnie Mikołaj.
-Wiesz co, chyba jednak się skuszę na ten szpinak.
-No dobra.- Odpowiedziałam biorąc większą porcję szpinaku.
-A na kiedy się umówiłaś do lekarza?
-Na piątek, na 11.30 a co?
-Bo musisz wziąć wolne.
-No co ty nie powiesz.
-No ale bardziej mnie ciekawi co ojcu powiesz.
-Że mam wizytę kontrolną, po tym wypadku.
-No chyba że tak. Zawiozę cię.
-Mikołaj poradzę sobie jestem dużą dziewczynką.
-No jak wolisz.- Mikołaj posmutniał, byłam mu wdzięczna że mi pomaga.
-Mikołaj nie bądź smutny.
-Nie jestem.
-No wcale. Słuchaj, a może jutro pojedziemy razem rozejrzeć się za mieszkaniem dla mnie.
-Za mieszkaniem?
-No tak wiesz teraz będę potrzebowała większego.- Odrzekłam spoglądając na brzuszek.
-Ale, przecież......czemu? Możesz tu mieszkać.
-Mikołaj ja nie chcę ci się narzucać a tym bardziej że za jakiś czas nie będę sama.
-Ola ale ty się nikomu nie narzucasz. Z resztą mamy tu dużo miejsca.
-Mikołaj ja to doceniam ale tu nie chodzi o samo miejsce. Myślisz że gdzie postawisz łóżeczko, w salonie a resztę rzeczy w korytarzu. A dziewczynki pomyślałeś o nich.
-Ale co mają do rzeczy dziewczynki. One na pewno się ucieszą że będzie maleństwo.
-A nauka, dobrze wiesz że małe dziecko potrzebuje ciągłej uwagi i cały czas płacze, kiedy one będą się uczyć.
-Ola, spokojnie. Maleństwo jeszcze się nie urodziło, a ty już panikujesz. Zobaczysz że jeszcze się wszystko ułoży. Na pewno jakoś sobie poradzimy.- Powiedział aspirant i mnie przytulił. Moje serce zaczęło wariować, wtuliłam się w niego. Po chwili odkleiliśmy się od siebie. Skończyłam szykować kolację i nałożyłam nam na talerze. Po trzydziestu minutach talerze były puste a Mikołaj zaczął zmywać po posiłku.
-To co teraz robimy?
-Nie wiem ale na pewno nie chcę siedzieć w domu.
-Czyli co idziemy do parku na watę cukrową.
-Oczywiście.- Spodobał mi się pomysł Mikołaja. Mimo późnej pory, wyszliśmy z domu. Po kilku minutach siedzieliśmy już na ławce w parku i jedliśmy watę cukrową. Wygłupialiśmy się przy tym jak dzieci. Po udanym spacerze, wróciliśmy do domu. Poszłam się myć. Wzięłam kąpiel. Po godzinie wyszłam z łazienki i poszłam do sypialni. Mikołaj czytał jakąś gazetkę sportową. Położyłam się na łóżku i przykryłam kołdrą. Mikołaj poszedł się myć, a ja wyjęłam z szafki książkę i zaczęłam ją czytać. Uwielbiałam kryminały. Białach zawsze się ze mnie śmiał że jestem policjantką a czytam kryminały aby się dowartościować. Po trzydziestu minutach aspirant przyszedł do sypialni. Położył się obok. Kontem oka spoglądałam na to co robił. Znów czytał jakiś magazyn sportowy. Po około godzinie położyłam się spać, zasnęłam od razu.
Mikołaj
-Wyłącz ten budzik, błagam.- Usłyszałem nad ranem.
-Sama zgaś.
-Super.- Powiedziała posterunkowa i wyłączyła budzik. Wróciła z powrotem do łóżka.
-Ola musimy do pracy wstać.
-Nie chcę.
-Wstawaj.
-Oj no nie chcę. Źle się czuje.
-Co się dzieje? Jedziemy do lekarza.- Powiedziałem wyskakując z łóżka jak poparzony.
-Spokojnie, tylko mnie mdli. Nic mi nie jest.
-Olka, jak coś to od razu do lekarza jedziemy.
-Uspokój się, nic mi nie jest.- Powiedziała, mimo to dalej się o nią bałem. Jest w ciąży i wszystko jest dla niej a przede wszystkim dla dziecka zagrożeniem. Po chwili Olka wyszła z łóżka i poszliśmy zrobić śniadanie. Potem pojechaliśmy do pracy. Tak jak ustaliłem z komendantem Ola zostaje na komendzie a ja mam patrol z Kownacką. Widziałem ją raptem cztery razy, podczas odprawy. Nie znam jej ale ludzie na komendzie mówią że to kobieta legenda. Mam nadzieję że dobrze będzie nam się pracowało. Poszliśmy się przebrać w mundury i poszliśmy do swojej pracy. Ola poszła do biura a ja udałem się na odprawę. Potem udałem się do radiowozu gdzie była już Monika. Wsiadłem od strony kierowcy.
-A tobie się nie pomyliło.- Powiedziała stanowczo Kownacka.
-Nie, jestem dowódcą więc prowadzę.
-Jesteś kim?
-Dowódcą.
-No chyba żartujesz.
-Jestem starszym stopniem, więc jestem dowódcą.
-No i jeszcze czego. Ile masz lat pracy?
-No dwanaście.
-Ja trzynaście. Ja jestem dowódcą.
-Dobra ale ja prowadzę.
-Niech ci będzie.- Odpowiedziała i pojechaliśmy. W międzyczasie Monika zgłosiła dyżurnemu gotowość do działań. Dostaliśmy spokojny rewir więc na radiu na razie było bardzo spokojnie.
-Mogę o coś zapytać?
-No jasne co jest?
-Dlaczego mamy dziś razem patrol?
-Bo Olka nie może. I komendant zrobił zmiany.
-A no ok. A czemu nie może?
-Bo jest w.....-zaciąłem się.
-Jest co?
-No wiesz Wasyl jest na wolności.
-A no Ok. A powiedz mi jak to jest z tobą i Wysocką?
-Nie rozumiem.
-No bo wiesz....nie pomyśl sobie że jestem jakaś wścibska czy coś....ale bo wy tak razem do pracy jeździcie i w ogóle....na komendzie gadają że wy razem mieszkacie.
-A o to ci chodzi. To pomysł Wysockiego.
-Ale że co?
-No nasze mieszkanie. Ze względu na to że Wasyl jest na wolności, komendant stwierdził ze to będzie najlepsze rozwiązanie.
-A spoko.- Odpowiedziała Kownacka i zapadła grobowa cisza, którą przerwał nam dyżurny. Miał dla nas pierwsze tego dnia wezwanie. Niestety na jednym się nie skończyło. Byłą godzina szesnasta, zaczął dzwonić mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz. Dzwoniła Olka, od razu odebrałem. Ze względu na to że prowadziłem włączyłem głośno mówiący.
-Co się dzieje.- odebrałem.
-O której kończysz?
-Nie wiem, raczej nam się jeszcze zejdzie. A ty już po pracy?
-No tak.
-To weź moje auto, i wróć do domu.
-No co ty poczekam. Pójdę do taty albo coś.
-Nie Olka, jedź do domu odpocznij.
-Mikołaj rozmawialiśmy na ten temat.
-Tak wiem to nie choroba, ale uważaj na siebie.
-No pewnie spokojnie jestem już duża. A o której Kamila dziewczynki przywiezie?
-Nie wiem mówiła że po szkole je przywiezie.
-Dobra. To wiesz co ja zostanę na komendzie. Jak by Kamila dzwoniła to jej powiedz żeby je podrzuciła na komendę.
-No nie wiem czy to dobry pomysł.
-Czemu?
-Już nie pamiętasz jak się to ostatnim razem skończyło?
-Mikołaj spokojnie nic mi nie zrobi. Nie bój się.
-Olka uważaj na siebie.
-No oczywiście. Już się o mnie nie martw. Widzimy się potem. Buźka. Pa.- Ola rozłączyła się. Monika patrzyła na mnie jak by chciała mnie zabić nie wiedziałem o co chodzi. Ale po chwili się dowiedziałem.
-No dobra pytaj bo widzę że zaraz nie wytrzymasz.- Zażartowałem.
-Kto to Kamila i czemu miała by coś Wysockiej zrobić?
-Kamila to moja była żona. A Olka już raz trafiła przez nią do szpitala. Wolał bym aby tym razem to się tak nie skończyło.
-A to co się stało?
-No Kamila przyszła do Oli i zaczęła się awanturować. Potem zrzuciła Olę ze schodów i miała wstrząśnienie mózgu.
-Uuu to nieźle. Nie wiedziałam.
-Nie no spoko.
-Martwisz się o Wysocką jak by was coś łączyło.- Powiedziała a ja pomyślałem że już łączy, no w końcu Ola jest w ciąży. Co prawda nie ze mną ale to i tak dziecko. Ono nie jest niczemu winne.
-Co, nie dlaczego?
-Powinnaś odpocząć i uważać na siebie. No wcale się o nią nie martwisz.
-Dobra skończ temat.
-A o co chodzi z tą chorobą?
-Jaką chorobą?
-No bo mówiłeś coś że to nie choroba....chwila Olka jest z tobą w ciąży?- Zapytała mnie Kownacka. Akurat podjechaliśmy pod firmę, gwałtownie zahamowałem.- Czyli jednak.- Dodała Kownacka widząc moją reakcję.
-Nie, nie jednak.
-Ta jasne, to dlatego nie jeździ w patrolu.
-Monika posłuchaj. Tak Olka jest w ciąży. Z tym że nie ze mną i niech to zostanie między nami. Tak będzie lepiej. Wolał bym żeby Olka się o tej rozmowie nie dowiedziała.
-No jasne. A Wysocki wie?
-Nie, i nikt o tym nie wie, jasne?
-No tak, tak. Spoko nikomu nie powiem.
-No więc idziemy na firmę.
-Mikołaj, poczekaj.- Monika złapała mnie za rękę i zatrzymała gdy wysiadałem z radiowozu.
-No co się dzieje?
-Jak byście czegoś potrzebowali to daj znać.
-Dzięki.- Poszliśmy zdać broń potem jeszcze szybko wypełniliśmy papiery. W międzyczasie przyszła do nas Olka.
-Cześć.- Powiedziała wchodząc do pokoju.
-O powitać posterunkową.
-Jak wam patrol minął?
-A niezbyt spokojnie, ale daliśmy radę. A tobie jak minął dzień?
-A nawet dobrze.
-Dobra ja się zmywam.-Powiedziała Monika i wyszła z pokoju.
-A jak się czujesz?
-Dobrze. To co zbieramy się do domu?
-No tak. Jeszcze zadzwonię do Kamili o której będzie z dziewczynkami i możemy jechać.
-No dobra to daj mi kluczyki do auta, poczekam tam na ciebie.
-Dobra.- Zadzwoniłem do Kamili.
-Kamila Białach słucham.
-Cześć Kamila. O której dziewczynki przywieziesz?
-Wiesz co Dominika jest przeziębiona. Lepiej będzie jak zostaną u mnie jeszcze przez kilka dni.
-No dobra. A co się z nią dzieje?
-No wymiotuje mi odkąd ją przywiozłeś.
-Aha no dobra. To ucałuj je ode mnie.
-No na razie.- Rozłączyłem się i poszedłem do samochodu gdzie była Olka. Wsiadłem i pojechaliśmy do domu. Weszliśmy na górę. Olka poszła wziąć prysznic a ja w tym czasie zrobiłem obiad.
-O jak ładnie pachnie. Co jemy?- Olka wyszła z łazienki.
-Pierś z kurczaka z ryżem.
-Uuu nie wiedziałam że tak dobrze gotujesz.
-Jeszcze nie spróbowałaś a już chwalisz.
-No życie, Panie aspirancie życie.- Nałożyłem nam na talerze.
-A dziewczynki o której będą?
-Za kilka dni.
-A czemu, coś się stało?
-Dominika jest chora i stwierdziliśmy z Kamilą że będzie lepiej jak zostaną u niej na kilka dni.
-A czyli jak to się mówi chata wolna.
-Dokładnie. To co robimy po obiedzie?
-No jak co, oglądamy telewizję.
-Nie no to się robi powoli nudne.
-A masz lepszy pomysł?
-No pewnie. Zagramy na konsoli a potem na spacer.
-No dobra. W sumie to niezły pomysł.- Zjedliśmy obiad i poszliśmy grać na konsoli. Jednak bardzo szybko nam się znudziło. Poszliśmy więc na spacer. Wędrowaliśmy po mieście, wygłupiając się jak dzieci. Przechodziliśmy obok sklep z asortymentem dla dzieci. Ola stanęła przed witryną sklepu i zaczęła się przyglądać wystawie. No powiem szczerze że mi również się spodobała ta wystawa. Przedstawiała pokoik dla dzieci. Dla dziewczynki i chłopca. Śliczne łóżeczka i malutkie ubranka na szafce. Małe misie i zabawki. A w rogu fotel bujany. Ola złapała się za brzuch i zaczęła go głaskać. Przysunąłem się do niej i ją przytuliłem. W odbiciu na szybie widziałem że delikatnie się uśmiechnęła. Zrobiłem dokładnie to samo. Wpatrywaliśmy się w wystawę dobre pięć minut. Potem poszliśmy dalej. Co kawałek mijaliśmy kogoś z wózkiem dziecięcym lub kobietę w ciąży. W głębi duszy wyobraziłem sobie mnie i Olkę na spacerze, pchających wózek z maluszkiem. Kawałek przed nami szły dziewczynki.
-Mikołaj....Ej...Mikołaj.
-Co się stało?
-No wołam cię i wołam.
-Zamyśliłem się co się stało?
-Mówiłam żebyśmy wracali już do domu.
-A co się stało?
-Zgłodniałam zresztą późno się robi.

-No to chodźmy.- Wróciliśmy do domu. Zrobiliśmy kolację. Potem usiedliśmy przed telewizorem. Akurat leciał nasz ulubiony serial. Potem poszliśmy się myć i spać. Ola wtuliła się we mnie i bardzo szybko zasnęła. Niestety nie można tego powiedzieć o mnie bo cały czas rozmyślałem nad tym co będzie za jakiś czas. Za kilka miesięcy Olka urodzi. Co wtedy? Po woli powinniśmy zacząć nastawiać wszystkich na nowego człowieka w naszym świecie. No i oczywiście powinniśmy zacząć szykować pokoik dla maluszka. Ciekawe czy to będzie chłopiec czy dziewczynka. Sam nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Obudził mnie krzyk Oli. Szybko ją przytuliłem i włączyłem światło w pokoju.......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz