Nadszedł czas świąt.
Każdy od rana był czymś zajęty. Mikołaj z dziewczynkami
szykowali się do kolacji a ja krzątałam się po kuchni. A to
piekłam ciasto a to robiłam rybę po grecku, o dziwo pamiętałam
jeszcze przepis którego nauczyła mnie mama.
-Jeszcze kilka godzin i
wigilia.- Usłyszałam radosny głos Ani wydobywający się z naszego
salonu.
-Tato.- Zaczęła mówić
Dominika.- A kiedy otworzymy prezenty?
-Jak zjemy kolację i
wszyscy goście już będą.
-A nie możemy ich
otworzyć teraz?- Poprosiła Ania.
-Nie bo Mikołaj dostarczy
je do domu dziadka.- Odrzekł stanowczym głosem Mikołaj.
-Tato, dobrze wiemy że
Mikołaj nie istnieje.- Dodała Ania.
-Jak to?- Mikołaj zrobił
przestraszoną minę.- Jak to Święty Mikołaj nie istnieje?
-Serio tato. Nie udawaj
greka.
-O wy małe mendy, nie
wiem po kim wy takie jesteście.
-Yyyy wydaje mi się że
po ojcu. Są do ciebie takie podobne.- Wtrąciłam się w ich
rozmowę.
-Ola a czy ty nie miałaś
gotować?
-No właśnie skończyłam.-
Odparłam wchodząc do salonu. Dziewczynki miały na sobie odświętne
sukienki a Mikołaj. No właśnie miał sweterek w renifery. Gdy
tylko to zobaczyłam oplułam się ze śmiechu. Nie mogłam wydusić
z siebie słowa.
-Wiesz co kochanie, może
się przebież co.- Zaproponowałam.
-Tata zawsze musi się
wyróżniać.- Wtrąciła Dominika.
-Ale co? Źle w tym
wyglądam?- Mikołaj zaczął się przeglądać w lustrze.
-Nie no ładnie ale wiesz
co może lepiej załóż garnitur. Myślę że będziesz w nim lepiej
wyglądał.
-Sugerujesz mi że brzydko
wyglądam?
-Może nie brzydko ale
mało elegancko.- Powiedziałam a Mikołaj udał obrażonego i
poszedł się przebrać. Po chwili dołączyłam do niego. Około
godziny 18 pojechaliśmy do mojego domu rodzinnego. Wysiedliśmy z
auta a dziewczynki od razu pobiegły do domu, przywitać się z
rodziną. Ja i Mikołaj po chwili dołączyliśmy do wszystkich.
-Witaj tato.- Powiedziałam
witając się z ojcem.
-Cześć Oluś. Ślicznie
wyglądasz.- Powiedział i delikatnie się uśmiechnął.
-Wyglądam jak wieloryb.-
Powiedziałam.
-Piękny wieloryb.- Dodał
Mikołaj i mnie przytulił.
-Ty to umiesz pocieszyć.-
Pocałowałam aspiranta.
-Pięknie wyglądasz
siostra.
-Olga a co ty tu robisz?-
Zdziwiłam się jej obecnością.
-W taki dzień powinniśmy
być całą rodziną przy jednym stole.- Powiedział tata a ja
zaczęłam się zastanawiać jaki duch zmienił mojego ojca. Jeszcze
niedawno mówił że Olga nie jest jego córką a teraz.
-No dobrze to może
usiądziemy.- Usłyszałam znajomy, cichy i spokojny głos.
Zamurowało mnie jeszcze bardziej.
-Pani Zosia a co Pani tu
robi?- Zapytałam widząc kobietę wychodzącą z kuchni.
-Wojtek, nie powiedziałeś
jej?- Zapytała a ja spojrzałam niepewnie na tatę.
-Nie było okazji.-
Powiedział tata. Nie musiał nic więcej mówić. Już wiedziałam
wszystko. Najpierw podzieliliśmy się opłatkiem, następnie tata
jako najstarszy członek naszej rodziny odczytał fragment pisma.
Zasiedliśmy do uroczystej kolacji. Aby tradycji stało się zadość
udaliśmy się na pasterkę. Gdy wróciliśmy do domu przyszła pora
na prezenty, do których jak się okazało najbardziej nie mógł
doczekać się Mikołaj. Dominika z Anią około drugiej poszły
spać. My natomiast siedzieliśmy przy stole i rozmawialiśmy.
Rozmawialiśmy tak jak by się nigdy nic nie wydarzyło. To było
niesamowite. Wykończeni całym tym dniem no w sumie nocą udaliśmy
się do pokoi które przygotował dla nas tata z panią Zosią.
Przyłożyłam głowę do poduszki i zasnęłam. Nad ranem obudził
mnie chichot dochodzący z pomieszczenia obok. Ubrałam więc
szlafrok i poszłam zobaczyć co się dzieje. Dziewczynki siedziały
grzecznie w swoim pokoju a Olga je czesała. Zeszłam więc na dół
do kuchni aby przygotować nam śniadanie. Niestety Pani Zosia mnie
ubiegła. Stół był już nakryty a Tata wraz z Panią Zosią
kończyli ustawiać talerze.
-O już nie śpisz?-
Zapytał Mikołaj wchodząc do domu.
-Nie właśnie wstałam. A
gdzie byłeś?
-Musiałem coś załatwić.-
Powiedział i mnie pocałował.
-No to co zapraszam na
śniadanie.- Odrzekł tato a w salonie nagle zrobiło się głośno i
pełno ludzi. Olga z Oskarem zeszli na końcu. Zjedliśmy śniadanie.
-Bo chciałbym coś
powiedzieć.- Mikołaj w pewnym momencie wstał.
-No to mów szwagier.-
Olga zaczęła się śmiać.
-Jak już wszyscy wiecie
nasza rodzina za kilka miesięcy powiększy się o kilka osób. W
związku z tym....- Siedziałam zaskoczona. Przecież mi się już
oświadczył, to co on teraz kombinuje.- Niedawno z Olą zaczęliśmy
szukać większego mieszkania. Jednakże takowe nie istnieją w
związku z tym postanowiliśmy kupić dom. Kochanie bo ja właśnie
kupiłem nam dom.- Powiedział i wręczył mi klucze do niego.
-Jak to kupiłeś dom?-
Zapytałam.
-Normalnie. Dziś rano
byłem podpisać papiery. Dlatego mnie nie było.
-Kocham cię, to
najwspanialszy prezent jaki mogłam dostać.- Powiedziałam i
pocałowałam aspiranta.
-To znaczy że będziemy
miały swoje pokoje?- Zapytała po chwili Dominika. Mikołaj
potwierdził to skinieniem głowy.
-Za tydzień możemy się
wprowadzać.
-To cudowna wiadomość.-
Powiedziała Pani Zosia. W cudownych humorach spędziliśmy pierwszy
dzień świąt.
Kilka miesięcy
później
Mikołaj
Kończyłem właśnie malować pokój dla naszych
maluszków. Gdy nagle zawołała mnie Ola.
-Mikołaj, Mikołaj.- Krzyczała, momentalnie znalazłem
się obok niej. Nie musiała nic mówić wiedziałem że zaczęła
rodzić. Od razu zadzwoniłem na pogotowie. Potem do teścia a na
końcu do Dominiki która właśnie odbierała Anię ze szkoły.
Pogotowie przyjechało po 15 minutach. Zabrali Olę do szpitala.
Spakowałem jej rzeczy i również pojechałem. Kilka godzin
spędziliśmy przed salą porodową, aż w końcu na świat przyszły
nasze dzieci. Pozwolono nam wejść na salę. Ola trzymała na rękach
jedno maleństwo, drugie natomiast leżało w łóżeczku obok jej
łóżka. Uśmiechnąłem się i podszedłem bliżej. Pocałowałem
moją kochaną Olę w czółko a następnie wziąłem na ręce
naszego syna. Już wcześniej znaliśmy płeć naszych dzieci więc
mogliśmy pomyśleć nad imionami. Chłopcu daliśmy na imię Kuba
Stanisław a dziewczynce Amelia Zofia. Rodzicami chrzestnymi zostali
Emilka z Krzyśkiem oraz Olga z Oskarem.
Przed wami ostatnie opowiadanie tej serii. Mam nadzieję że wam się podobało. Nowa seria powinna pojawić się już niebawem. Ja natomiast czekam na waszą opinię na temat tej serii. Mam nadzieję że będziecie razem ze mną podczas następnej. Dziękuję że byliście ze mną i śledziliście losy bohaterów.
Domcia
Super seria. Czekam na następną. Zapraszam do mnie na bloga.pozdrawiam Sandra
OdpowiedzUsuńBardzo fajna seria. Dobrze, że wszystko skończyło się dobrze. życzę weny na kolejną. pozdrawiam
OdpowiedzUsuń