środa, 14 września 2016

2.2

Obudziłem się rano. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i byłem pewien że to salon Oli. Okropny ból głowy, suchość w gardle. Na stole stała szklanka z sokiem a obok niej trzy puste butelki po winie. No to wszystko jasne. Tylko gdzie do diabła jest Ola. Podniosłem się z kanapy i zacząłem jej szukać po mieszkaniu. Kuchnia pusta, łazienka też. Postanowiłem wejść do sypialni. Tam również jej nie było. Wróciłem do kuchni i dopiero teraz dostrzegłem kartkę na lodówce.
Wyszłam zrobić zakupy, zaraz wracam.
Uśmiechnąłem się pod nosem i usłyszałem że drzwi od mieszkania się otwierają. Wyszedłem na korytarz. Ola akurat zdążyła wejść do mieszkania z zakupami.
-Daj, pomogę.- Wziąłem od niej kilka siatek.
-Myślałam że jeszcze śpisz.
-No właśnie wstałem. My to wypiliśmy?- Zapytałem wskazując na puste butelki.
-Nie ty to zrobiłeś. Później mi się oświadczyłeś.- Powiedziała złowieszczo się uśmiechając. Chwila jak ja się jej oświadczyłem. Totalnie nic nie pamiętam.
-No co tak patrzysz?
-Ja ci się oświadczyłem?
-Tak, ale ja cię nie przyjęłam i ty stwierdziłeś że to nie koniec i wyszedłeś przed blok i na samych bokserkach krzyczałeś że mnie kochasz. A potem to tylko sąsiadki zadzwoniły po policję. Masz szczęście że przyjechał Mieszko i cię nie aresztował.
-Przepraszam.
-A nie masz za co przepraszać, widok aspiranta w samych bokserkach stojącego na mrozie i śpiewającego dla mnie serenady wszystko załatwił.
-Śpiewałem ci serenady? Ja jakąś znam?
-Nie nie znasz i nie nie umiesz śpiewać. A teraz za karę i w ramach przeprosin robisz śniadanie. A bym zapomniała, dziś na patrolu ja prowadzę radiowóz.- Powiedziała i zostawiła mnie samego w kuchni. Samego z kilkoma siatami jedzenia. No to trzeba się wziąć do roboty i zrobić śniadanie. Tak też zrobiłem, po chwili na stole stały kanapki i kubki z cieplutka kawą.
-Olka śniadanie.- Krzyknąłem a po chwili posterunkowa pojawiła się w kuchni.
-Wiesz co wolałam jak byłeś pijany.
-Czemu?
-Byłeś we mnie tak zakochany że śniadanie bym jadła w łóżku a nie w kuchni.
-No tak a pościel bym musiał wyprać jak wytrzeźwieje, nawet nie ma takiej opcji.
-Ops przepraszam.- Powiedziała gdy zaczął dzwonić jej telefon.
-Tak słucham...Nie nie wiem....no raczej w domu...Jacek co się dzieje?....mów o co chodzi...Jacek poczekaj...słyszysz mnie...no skąd mam wiedzieć gdzie jest....nie wiem jedź do niego...zadzwoń...no to jak nie odbiera to wyślij do niego patrol niech zobaczą co się dzieje....a skąd ja mam to wiedzieć...Jacek nie denerwuj mnie.....dobra czekam na twój telefon.- Ola rzuciła telefon na stół.
-Coś się stało?- Zapytałem.
-Jacek do mnie dzwonił że tato nie przyjechał do pracy i czy nie wiem co się z nim dzieje.
-No a korki, przecież na mieście są korki.
-Są ale nie o tej godzinie. Tata zresztą nigdy się nie spóźnił. A nawet jeśli to dzwonił do Jacka żeby przez chwilkę go zastąpił.
-Dobra jemy śniadanie i pojedziemy do twojego taty.
-Dzięki.- Delikatnie się uśmiechnęła. Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy się ubrać. Właśnie mieliśmy wyjść gdy ktoś przyszedł. Ola poszła otworzyć.
-Krzysiek, Emilka, a co wy tu robicie?- Zapytała wyszedłem zdziwiony z kuchni. Po oczach Krzyśka widziałem że nie ma najlepszej wiadomości dla Oli.
-Ola usiądź tak będzie lepiej.
-Co się dzieje?- Zapytała gdy już usiadła.
-Bo my w sprawie twojego ojca.
-Jejku, mówiłam już że nie wiem gdzie jest. Zaraz z Mikołajem do niego jedziemy.
-Ola nie będzie takiej potrzeby.
-A czyli już przyjechał na komendę, i tylko po to przyjechaliście?
-Ola bo twój ojciec...on nie żyje.- Powiedział Krzysiek.
-Mogłeś zrobić to delikatniej.- Krzyknęła Emilka. Ola siedziała jak słup soli. Jakby nie dotarły do niej słowa wypowiedziane przez Krzyśka. Usiadłem obok niej.
-Jak to się stało?- Zapytałem. Wiedziałem że skoro oni przyjechali nas o tym poinformować to są również poinformowani o tym co się wydarzyło.
-Znaleźliśmy go w mieszkaniu. Miał pistolet w prawej dłoni. Resztę ustali koroner.- I dopiero teraz zauważyłem że po policzkach Oli spływają łzy. Mimo to dalej siedziała nieruchomo. Po chwili jej ciało jakby opadło na moje. Ola nie dawała oznak życia.
-Oddycha.- Usłyszałem głos Krzyśka.- Wezwij karetkę. Już po kilku minutach pojawiła się w jej mieszkaniu. Cały czas nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Komendant wysocki nie żyje. To niemożliwe. Nawet nie spostrzegłem gdy znalazłem się przy szpitalnym łóżku Oli. Obudziła się dopiero po godzinie.
-Mikołaj? Co się stało? Czemu ja tu jestem?
-Olka, jak ja się o ciebie martwiłem.
-Co się stało?
-Straciłaś przytomność i zabrało cię pogotowie.
-Nie pamiętam. Śniło mi się że Krzysiek z Emilką u nas byli. Powiedzieli że tato nie żyje. Przecież to niedorzeczne.- Powiedziała a przede mną stanęło najgorsze musiałem jej wyjaśnić że to nie był sen.
-Ola bo chodzi o to że....
-Spokojnie wiem że nie masz gdzie mieszkać. Pokłóciłeś się z Kamilą?
-A skąd to wiesz?
-Wywnioskowałam po walizkach które miałeś w samochodzie. Widziałam jak szłam na zakupy. Spokojnie możesz u mnie na kanapie zamieszkać. O ile będziesz robił śniadania.
-A pamiętasz może co wydarzyło się po tym jak wróciłaś z zakupów?- Zapytałem niepewnie. Też chciałem usłyszeć że to tylko żart.
-Tak zadzwonił do mnie Jacek ale nie wiem po co. Potem zjedliśmy śniadanie i mieliśmy jechać do mojego ojca. A po co mieliśmy do niego jechać?
-Bo nie przyszedł do pracy. Dlatego dzwonił do ciebie Jacek.
-Jak to nie przyszedł, może w korku stał i się spóźnił.
-Ola, on nie żyje, to nie był sen. Emilka i Krzysiek byli u ciebie.
-Co ty wygadujesz? Jak to tata nie żyje?- Powiedziała a po policzku zaczęły jej spływać łzy. Nie wiedziałem jak mam ją pocieszyć. Postanowiłem więc przy niej być. W takiej chwili chyba było to jej bardziej potrzebna czyjaś obecność niż słowa wsparcia. Cały czas płakała a ja nie potrafiłem na nią spojrzeć. Nie wiem dlaczego ale gdy płakała czułem się jak dzieciak który coś przeskrobał i miał dostać karę.
KILKA DNI PÓŹNIEJ....
Dziś odbył się pogrzeb komendanta. Od kilku dni mieszkałem u Oli. Starałem się ją wspierać choć nie jest łatwo. Olka miała na sobie czarną sukienkę i okulary przeciw słoneczne. Reszta zgromadzonych była w mundurach. Pogrzeb skończył się około 14. Ola nie miała zamiaru robić stypy a ja nie nalegałem. Te kilka dni które skumulowały jej emocje na pogrzebie były naprawdę trudne. Często budziła się w nocy i płakała albo w ogóle nie szła spać. Oboje wzięliśmy na najbliższy tydzień wolne aby móc pozałatwiać sprawy pogrzebowe. W międzyczasie gdy Ola była u psychologa (zapisałem ją tak na wszelki wypadek aby nic głupiego jej nie przyszło do głowy) zajrzałem na komendę. Nowa Pani komendant bardzo miło mnie przywitała. Ja natomiast nie czułem do niej żalu ale jakoś tak nie łatwo było mi ją zaakceptować. Zabrałem rzeczy komendanta z jego biura, wszelkie dyplomy i podziękowania. Nawet nie wiedziałem że aż tyle ich ma. Na cmentarzu zaraz po pogrzebie zrobiło się pusto. Byliśmy sami. Ola wtuliła się we mnie, a ja ją objąłem. Nie chciałem aby płakała. W pewnym momencie podszedł do nas młody mężczyzna, na oko był w wieku posterunkowej.
-Co ty tu robisz?- Zapytała po chwili gdy tylko go rozpoznała.
-To mój teść przyszedłem się z nim pożegnać.- Odparł i puścił do Oli oczko.
-Jaki teść? Olka o co chodzi?- Zapytałem po chwili ciszy.
-To jest...Kamil...
-Cześć miło mi poznać.- Mężczyzna podał mi dłoń.
-Aspirant Mikołaj Białach.- Odparłem. Również podałem mu dłoń na powitanie.
-Wracajmy do domu.- Powiedziała Ola gdy Kamil próbował zabić mnie wzrokiem.
-No dobrze.- Odparłem a Ola przeżegnała się nad grobem ojca.
-Nawet mnie nie poinformowałaś, tylko z gazet się dowiedziałem.
-Nie wiem po co tu przyszedłeś ale lepiej dla ciebie będzie jak się tu nigdy więcej nie pokażesz.- Powiedziała Ola, gdy odchodziliśmy od grobu.
-Uuuu uwielbiam jak jesteś zła i mi grozisz.- Odrzekł Kamil.
-Posłuchaj koleś, albo się od niej odwalisz albo gorzko tego pożałujesz. Zrozumiałeś?
-Złapałem mężczyznę za koszulę i popchnąłem do tyłu.
-A ty co nie powiedziałaś swojemu nowemu facetowi że masz męża?- Zwrócił się do Olki, w tym momencie nie wiedziałem co się dzieje. Puściłem go i spojrzałem na Olę która miała niezbyt zadowoloną minę.
-Ola o czym on mówi?
-Mikołaj chodźmy stąd. Proszę.
-Ola jakie małżeństwo?- Ponownie ją zapytałem. Starałem się nie okazywać zdenerwowania z powodu jej kłamstwa. No może nie kłamstwa bo w sumie nigdy nie pytałem czy ma męża ale mimo to prawdę o nim przede mną ukryła.

-Mikołaj, proszę jedźmy już. Wszystko wyjaśnię ci w domu.- Powiedziała a ja spojrzałem jej głęboko w oczy. Wiedziałem że coś jest nie tak.



Jak myślicie, dlaczego Ola nie powiedziała Mikołajowi o Kamilu? Dlaczego Kamil się pojawił i czego chce od Wysockiej? Jak myślicie czy posterunkowa ukrywa coś jeszcze przed aspirantem?

2 komentarze:

  1. No to się porobiło. Może ten Kamil jakoś się nad Olą znęcał albo zdradzał ją na każdym kroku. Kamil pewnie będzie domagał się jakiegoś majątku po Wysockim. Może Ola ma/miała jeszcze dziecko.
    No cóż, czekam na next. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadania czekam na następne pozdrawiam Sandra

    OdpowiedzUsuń