-Cześć.- Krzyknąłem
wchodząc do mieszkania.
-Hej tato.- Odpowiedziała
Dominika i przyszłą się przytulić.
-Jak w szkole?- Zapytałem.
-A nawet dobrze, a u
ciebie w pracy?
-Męcząco. A gdzie Ania?
-Odrabia lekcje.
-A mama?
-Jeszcze nie wróciła.-
Odparła Dominika, a ja poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie kawę.
-A dawno wyszła?-
Zapytałem gdy nastolatka pojawiła się w kuchni.
-Jak wróciłam z Anią ze
szkoły to już jej nie było.- Zdziwiłem się, nigdy tak nie robiła
zazwyczaj dzwoniła do mnie i mówiła że wróci później, ale nie
tym razem. Zmartwiło mnie to.
-I co tak same siedzicie?
-No tak, a co mamy robić?
-No a coś jadłyście?
-Zrobiłam nam naleśniki
z parówkami. Odgrzać ci?
-Nie, nie jestem głodny,
jadłem w pracy.- Byłem dumny z Dominiki że przygotowała obiad.
-Hej tatuś.- Do kuchni
przyszłą Ania.
-Witaj księżniczko.-
Przytuliłem młodszą z córek.
-Księżniczko.-
Powtórzyła Dominika i zrobiła obrażoną minę.
-Kocham was dziewczynki.-
Powiedziałem, obie się do mnie przytuliły.
-My ciebie też.-
Powiedziała starsza. Po chwili dziewczynki poszły do swoich pokoi a
ja postanowiłem odgrzać sobie obiad. Najpierw jednak poszedłem
wziąć prysznic. Gdy otworzyłem szafę spostrzegłem że brakuje
rzeczy Kamili. Nie było jej ubrań, ani butów. Coś tu było nie
tak. Wyjąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem do niej. Numer
jednak nie odpowiadał. Zadzwoniłem więc do jej rodziców. Niestety
oni nic nie wiedzieli. Kamila zapadła się jak kamień w wodę. Nie
miałem pojęcia co się dzieje, dlaczego nie ma Kamili a tym
bardziej jej rzeczy. Może ktoś ją porwał. Pomyślałem ale jeśli
tak to po co mu jej ubrania. Zadzwoniłem więc do Krzyśka, mojego
serdecznego przyjaciela a za razem kolegi z pracy. Po kilku minutach
był już u mnie.
-Cześć Krzysiek, sorki
że cię z domu wyrywam....
-Nic się nie stało. Mów
co jest grane, bo przez telefon brzmiałeś jak by ktoś umarł.
-Wejdź do środka, nie
będziemy na klatce rozmawiać.
-Coś się stało?
-No widzisz, bo Kamila
zniknęła.
-Jak to zniknęła?
-No nie ma jej, jak
dziewczynki wróciły do domu to jej nie było a niedawno odkryłem
że nie ma jej rzeczy.
-Dzwoniłeś do niej?
-Tak ale numer nie
odpowiada.
-A do teściów?
-Też ale wiesz jak to z
teściową, najpierw cię zwyzywa a potem...
-No tak, a gdzie
dziewczynki?
-W swoich pokojach. A co?
-No nie wiem, może coś
zauważyły rano. Ty wychodzisz do pracy to dziewczynki akurat do
szkoły wstają. Wiem bo Tosiek chodzi z Anią do klasy.
-No faktycznie. Dominika
pozwól do mnie.- Krzyknąłem a po chwili w salonie pojawiła się
moja starsza córka.
-Wołałeś tato? O cześć
wujku, a co ty tu robisz? Tosiek jest z tobą?
-Nie Tosiek jest w domu,
mamy do ciebie kilka pytań. Usiądź sobie.- Odparł Krzysiek.
-Jak na przesłuchaniu.-
Zaśmiała się Dominika.
-Bo to będzie
przesłuchanie. Posłuchaj dziś rano jak wasz tata wyszedł do
pracy, zauważyłaś może coś dziwnego w zachowaniu waszej mamy?
-Nie wiem, chyba nie,
chociaż...Mama nigdy się nie malowała, przynajmniej ja tego nie
zauważyłam wcześniej. Byłą bardzo radosna.
-A jak wychodziłyście do
szkoły, może coś powiedziała?
-Nie, pożegnała się z
nami tak jak zawsze gdy idziemy do szkoły, ale dziś nie powiedziała
„to do obiadu”, zawsze tak mówiła. Tato czy mamie coś się
stało?
-Nie wiem kochanie,
próbujemy to z Krzyśkiem ustalić.
-Ale to, ja nic z tego nie
rozumiem.
-Dominika nie teraz ja ci
to wyjaśnię ale nie teraz.
-Dlaczego nie chcesz mi
nic powiedzieć. Tu chodzi o mamę.- Krzyknęła a w oczach pojawiły
się jej łzy.
-Co mam ci powiedzieć, że
się spakowała i gdzieś poszła. Nawet listu nam nie zostawiła.-
Również podniosłem głos, w tamtym momencie emocje przejęły
górę.
-Może miała powód.-
Nastolatka krzyknęła.
-Ciekawe jaki co?
-Gdybyś jej nie zdradzał
to by tego nie było. Mama by się nie wyprowadziła.
-Dziecko co ty mówisz,
nigdy bym mamy nie zdradził.
-No pewnie, myślisz że
nie widzę jak wracasz późno z pracy albo w ogóle nie wracasz na
noc. Ciekawe gdzie wtedy jesteś?
-Dużo pracuje.
-Jasne, jakoś kiedyś
tyle nie pracowałeś. Do domu zawsze na noc wróciłeś. Myślisz że
nie słyszę jak się z mamą kłócisz?
-Owszem kłócimy się od
jakiegoś czasu ale co to ma do rzeczy?
-To że zdradzasz mamę.
Ona dobrze o tym wie. Wiesz co jesteś okropny.- Krzyknęła i
uciekła do swojego pokoju. Siedziałem jak zamurowany, nie
wiedziałem skąd mojej córce do głowy przyszedł taki pomysł.
Faktycznie z Kamilą ostatnio często się kłóciliśmy ale ja bym
jej nigdy nie zdradził. Rodzina jest dla mnie najważniejsza.
Krzysiek jeszcze przez chwilkę był u mnie. Około 22 wrócił do
siebie a ja położyłem się spać. Tej nocy nie zasnąłem.
Spoglądałem co chwila na zegarek stojący obok łóżka. Godzina
mijała za godziną a ja nie mogłem spać. Cały czas myślałem o
Kamili. Siadłem na łóżku i zastanawiałem się co tak naprawdę
się dzieje. Nagle zadzwonił budzik. Była już siódma. Poszedłem
do kuchni i zjadłem śniadanie. Obudziłem dziewczynki i wyszedłem
do pracy. Tego dnia na komendzie byłem bardzo wcześnie. Było kilka
minut po ósmej. Jak widać nie tylko ja nie mogłem spać. Moja
partnerka Ola również przyszła wcześniej.
-Cześć Mikołaj.-
Powiedziała a jej oczy mówiły dokładnie to samo co moje.
-Nieprzespana noc.-
Stwierdziłem. Ola próbowała się uśmiechnąć ale dzisiaj to nie
było możliwe.- Idę po kawę chcesz?
-Tak poproszę.- Odparła
a ja wyszedłem z biura. Zrobiłem nam kawę i wróciłem. Ola
siedziała przy biurku i wciąż się wpatrywała w jeden punkt na
ścianie. Postawiłem kawę na jej biurku i siadłem naprzeciwko
niej.
-Powiedz, dlaczego jak już
jest dobrze to nagle wszystko musi się spieprzyć?- Zapytała
odrywając wzrok od ściany.
-Wiesz co sam bym chciał
to wiedzieć. Co się dzieje?
-Wyobraź sobie że....
-00 do 05.- Przerwał nam
dyżurny.
-Jak zawsze.- Odparłem.
-05 zgłaszam się.- Ola
chwyciła za radiostację.
-Widziałem ze jesteście
już na komendzie. Możecie podjechać na Trzech Króli?
-No jasne a co się
dzieje?
-Awantura.
-Coś więcej?
-Kobieta złapała męża
na zdradzie. Policje wzywa kochanka.
-Dobra już się tam
udajemy.- Powiedziała Ola mając nietęgą minę.
-Pięknie pierwsza sprawa
i to jeszcze awantura z kochanką.- Dodała gdy wsiadaliśmy do
radiowozu. W ciszy udaliśmy się na miejsce. Weszliśmy do budynku.
Od razu było słychać krzyki. Udaliśmy się na drugie piętro. To
co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
-Kamila co ty tu robisz?-
Zapytałem widząc swoją żonę w samej bieliźnie kłócącą się
z dwójką pozostałych osób.
-Nosz Ku*wa...jeszcze
ciebie tu brakowało.- Powiedziała.
-Kochanie, kim jest ten
policjant?- Zapytał się mężczyzna.
-Kim jestem? To ty kim
jesteś i dlaczego mówisz do mojej żony kochanie?- Krzyknąłem.
Nie wierzyłem w to co widzę.
-Jakiej żony, przecież
Kamila jest wdową.- Odrzekł mężczyzna.
-Tak samo jak ty jesteś
po rozwodzie.- Dodała Ola. Teraz to już w ogóle nie wiedziałem co
się dzieje. Zgłosiliśmy dyżurnemu aby przysłał kolejny radiowóz
i zabraliśmy wszystkich na komendę. W radiowozie mieliśmy żonę
kochanka mojej żony.
-Pan jest mężem tej
wywłoki? No widzę udana rodzinka.- Powiedziała gdy już
dojeżdżaliśmy na miejsce.
-A Pani jest żoną tego
rozwodnika, który rozbija cudze małżeństwa?- Dodałem. Widać
było że kobieta jest oburzona. Gdy dojechaliśmy na miejsce
zaprowadziliśmy ją do pokoju przesłuchań a sami poszliśmy do
komendanta.
-Wejść.- Usłyszałem
zaraz po tym jak zapukaliśmy z Olą do drzwi.
-Dzień dobry
komendancie.- Powiedziałem.
-Co was do mnie sprowadza?
-Chcemy aby odsunął nas
Pan od sprawy która zaczęliśmy prowadzić.- Powiedziałem.
-A mogę znać powód?
-Sprawy rodzinne.-
Powiedziałem a komendant ze zdziwieniem na mnie spojrzał.
-Sprawy rodzinne to
załatwiajcie po pracy Białach.
-Tak wiem ale chodzi o to
że zatrzymaliśmy moją żonę z kochankiem.- Powiedziałem. Ola
stała obok mnie i cały czas milczała.
-A.- Odparł komendant,
spodziewałem się innej reakcji.- No dobrze, wróćcie na patrol a
ja zgłoszę to do Jacka. Odmeldujcie się.
-Tak jest.- Powiedzieliśmy
i opuściliśmy gabinet szefa. W ciszy wróciliśmy na patrol. Niby
nie rozmawialiśmy a miałem wrażenie że czuję dokładnie to samo
co Ola.
-05 do 00.
-Co jest piątka?
-Wpisz nas na przerwę.
-Już się robi, a na
mieście zostajecie czy wracacie?
-Na mieście.
-No dobra, to jak coś to
jesteśmy na radiu.
-Tak, tak.- Odparłem i
odłożyłem radiostację.- Kawa i pączki?- Zapytałem a Ola kiwnęła
głową że się zgadza. Zaparkowałem obok cukierni i poszedłem
zrobić zakupy. Gdy wróciłem Ola siedziała na ławce obok budynku.
Przysiadłem się do niej.
-Smacznego.- Powiedziałam
podając jej pączka i kawę.
-Dzięki.- Odparła.-
Podejrzewałam że mnie zdradza, ale że ma żonę i w dodatku
zdradza mnie z twoją żoną. Faceci są do dupy, zawsze muszą coś
spieprzyć.
-Dzięki.- Odparłem.
-Przepraszam, nie miałam
ciebie na myśli.
-Nic się nie stało. Ja
nawet nie podejrzewałem. Wczoraj gdy wróciłem z pracy jej już nie
było. Tak samo jak jej rzeczy. Córka powiedziała że ją zdradzam
i że dlatego się wyprowadziła bez słowa.
-My to mamy w życiu do
dupy. Cały czas coś się wali. A jak coś odbudujemy to znowu się
wali.
-Dobra zbieramy się bo
zaraz nas Jacek wezwie.
-No niestety, taka praca.-
Odparła posterunkowa wsiadając do radiowozu. Reszta dnia minęła
nam nawet spokojnie. Jakoś koło 16 dostałem SMS-a od Dominiki że
nocuje dziś u koleżanki. Zadzwoniłem więc do Krzyśka i zapytałem
czy nie zajął by się dziś Anią. Zgodził się od razu. Doskonale
wiedział o co chodzi to jego patrol przejął naszą poranną
sprawę. Nawet nie spostrzegłem kiedy moja partnerka zasnęła.
Postanowiłem jej nie budzić.
-00 do 05.
-Tak Jacek.
-Macie pozwolenie od szefa
na powrót na komendę.
-Dobra przyjąłem już
wracamy.- Odparłem i pojechałem pod komendę. Gdy zaparkowałem
radiowóz na policyjnym parkingu postanowiłem obudzić posterunkową.
-Ola, Ola. Wstawaj.-
Delikatnie szarpnąłem ją za ramie.
-Co się stało?- Zapytała
przeciągając się.
-Kończymy służbę.
-No w końcu, już
myślałam że nigdy tego nie powiesz.
-Serio, ty chociaż mogłaś
się zdrzemnąć a ja to co?
-No tak, ale sam
powiedziałeś że w twoim patrolu kobieta nie będzie prowadzić
radiowozu.
-Ja tak powiedziałem?
Kiedy?
-Nie zgrywaj się.
Wysiadamy.- Powiedziała a ja grzecznie wykonałem jej rozkaz.
Zdaliśmy broń, radiostację i raporty. Mogliśmy wrócić do domu.
-Jakieś plany na
wieczór?- Zapytałem gdy opuszczaliśmy już komendę.
-Chwilowo brak, ale po
twojej minie widzę ze zaraz to się zmieni.- Odparła idąc na
parking.
-Piwko? Należy nam się
po takim dniu.
-Wiesz co po takim dniu to
należy nam się co najmniej skrzynka.- Zaśmiała się.
-No to jak idziesz?
-Idę ale najpierw muszę
samochód pod blokiem zostawić.
-No dobra widzimy się na
miejscu.
-O 20?
-Niech będzie.- Odparłem
i oboje wsiedliśmy do samochodów. Pojechaliśmy każde w swoim
kierunku. Gdy dojechałem na miejsce zobaczyłem auto mojej żony.
Zdziwiłem się bardzo. Wszedłem do środka. Kamila kończyła
pakować walizki.
-Co tu robisz?- Zapytałem
widząc ją w naszym salonie.
-Pakuje cię. Nie widzisz?
-No właśnie widzę.
-Wynosisz się stąd i
nigdy tu nie wracaj.- Krzyknęła.
-Co ty wygadujesz? Gdzie
ja będę mieszkał?
-Nie interesuje mnie to.
Złożyłam papiery o rozwód. Możesz szukać adwokata.
-Jak ty to sobie
wyobrażasz, nie mam gdzie pójść.
-Powiedziałam że mnie to
nie interesuje.
-Dlaczego to robisz?
Dlaczego niszczysz nasze małżeństwo?
-Ja niszczę, a kto mnie
zdradził?
-No na pewno nie ja.
-Jasne mam tylko nadzieję
że ta twoja suka poczuła się dziś tak samo jak ja gdy
dowiedziałam się że mnie z nią zdradzasz.
-Kamila, nigdy cię nie
zdradziłem.
-Jasne, wynoś się stąd
i nigdy, ale to przenigdy nie wracaj.
-A co z dziewczynkami,
przecież to moje córki.
-Już nie, zabraniam ci
się z nimi jakkolwiek kontaktować. Zrozumiałeś a teraz stąd
wyjdź.- Wrzeszczała jak opętana, nie mam pojęcia dlaczego to
zrobiła. Zabrałem swoje rzeczy. Nie miałem gdzie pojechać. Nie
wiedziałem też co zrobić. Pamiętałem tylko że umówiłem się z
Olką na piwo o 20. Miałem jeszcze ponad godzinę. Jeździłem tak
po mieście szukając miejsca. Sam nie wiem jakim cudem znalazłem
się pod blokiem posterunkowej. Zawróciłem się na CPN, kupiłem
kilka win i wróciłem. Wszedłem do bloku a następnie na trzecie
piętro bo tam mieszkała Ola. Zapukałem. Po chwili drzwi się
otworzyły a ja ujrzałem posterunkową w ślicznej białej sukience.
-Cześć. Ślicznie
wyglądasz.- Powiedziałem.
-Hej, wejdź proszę.-
Odparła. Po chwili siedziałem już w salonie.- A czy my przypadkiem
nie mieliśmy iść na piwo za półgodziny?
-Mieliśmy.
-Ale nie pójdziemy.
Zgadłam?
-Tak.
-Dlaczego?
-Napijemy się wina.
Zasłużyliśmy.- Odparłem i postawiłem na stole trzy butelki wina.
-A mogę wiedzieć czemu
zmieniłeś decyzję?
-Jeszcze nie teraz.
Korkociąg i kieliszki tam gdzie zawsze?
-Tak.- Odparła a ja
udałem się do kuchni. Wziąłem korkociąg i dwa kieliszki.
Wróciłem do salonu. Nalałem nam po lampce i usiadłem obok
Wysockiej.
-No, to wypijmy za nasze
beznadziejne życie.- Podałem jej kieliszek. Siedzieliśmy tak
bardzo długo opróżniając po kolei wszystkie butelki. Sam nie wiem
jak to się stało ale zasnęliśmy na kanapie, wtuleni w siebie.
Moi kochani, oto nowa seria, a w sumie dopiero jej początek. Mam nadzieję że pierwszy rozdział się wam podoba. Zapraszam do komentowania, Jak myślicie co wydarzy się dalej? Czy Mikołaj odzyska córki?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWOW! Genialny rozdział
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejne rozdziały
Super opowiadanie czekam na następne. Zapraszam do mnie.Pozdrawiam Sandra
OdpowiedzUsuńMyślę że tak uzyska swoje córki tylko musi minąć trochę czasu.f dalej może wszystko się stać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń