niedziela, 11 września 2016

2.1

-Cześć.- Krzyknąłem wchodząc do mieszkania.
-Hej tato.- Odpowiedziała Dominika i przyszłą się przytulić.
-Jak w szkole?- Zapytałem.
-A nawet dobrze, a u ciebie w pracy?
-Męcząco. A gdzie Ania?
-Odrabia lekcje.
-A mama?
-Jeszcze nie wróciła.- Odparła Dominika, a ja poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie kawę.
-A dawno wyszła?- Zapytałem gdy nastolatka pojawiła się w kuchni.
-Jak wróciłam z Anią ze szkoły to już jej nie było.- Zdziwiłem się, nigdy tak nie robiła zazwyczaj dzwoniła do mnie i mówiła że wróci później, ale nie tym razem. Zmartwiło mnie to.
-I co tak same siedzicie?
-No tak, a co mamy robić?
-No a coś jadłyście?
-Zrobiłam nam naleśniki z parówkami. Odgrzać ci?
-Nie, nie jestem głodny, jadłem w pracy.- Byłem dumny z Dominiki że przygotowała obiad.
-Hej tatuś.- Do kuchni przyszłą Ania.
-Witaj księżniczko.- Przytuliłem młodszą z córek.
-Księżniczko.- Powtórzyła Dominika i zrobiła obrażoną minę.
-Kocham was dziewczynki.- Powiedziałem, obie się do mnie przytuliły.
-My ciebie też.- Powiedziała starsza. Po chwili dziewczynki poszły do swoich pokoi a ja postanowiłem odgrzać sobie obiad. Najpierw jednak poszedłem wziąć prysznic. Gdy otworzyłem szafę spostrzegłem że brakuje rzeczy Kamili. Nie było jej ubrań, ani butów. Coś tu było nie tak. Wyjąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem do niej. Numer jednak nie odpowiadał. Zadzwoniłem więc do jej rodziców. Niestety oni nic nie wiedzieli. Kamila zapadła się jak kamień w wodę. Nie miałem pojęcia co się dzieje, dlaczego nie ma Kamili a tym bardziej jej rzeczy. Może ktoś ją porwał. Pomyślałem ale jeśli tak to po co mu jej ubrania. Zadzwoniłem więc do Krzyśka, mojego serdecznego przyjaciela a za razem kolegi z pracy. Po kilku minutach był już u mnie.
-Cześć Krzysiek, sorki że cię z domu wyrywam....
-Nic się nie stało. Mów co jest grane, bo przez telefon brzmiałeś jak by ktoś umarł.
-Wejdź do środka, nie będziemy na klatce rozmawiać.
-Coś się stało?
-No widzisz, bo Kamila zniknęła.
-Jak to zniknęła?
-No nie ma jej, jak dziewczynki wróciły do domu to jej nie było a niedawno odkryłem że nie ma jej rzeczy.
-Dzwoniłeś do niej?
-Tak ale numer nie odpowiada.
-A do teściów?
-Też ale wiesz jak to z teściową, najpierw cię zwyzywa a potem...
-No tak, a gdzie dziewczynki?
-W swoich pokojach. A co?
-No nie wiem, może coś zauważyły rano. Ty wychodzisz do pracy to dziewczynki akurat do szkoły wstają. Wiem bo Tosiek chodzi z Anią do klasy.
-No faktycznie. Dominika pozwól do mnie.- Krzyknąłem a po chwili w salonie pojawiła się moja starsza córka.
-Wołałeś tato? O cześć wujku, a co ty tu robisz? Tosiek jest z tobą?
-Nie Tosiek jest w domu, mamy do ciebie kilka pytań. Usiądź sobie.- Odparł Krzysiek.
-Jak na przesłuchaniu.- Zaśmiała się Dominika.
-Bo to będzie przesłuchanie. Posłuchaj dziś rano jak wasz tata wyszedł do pracy, zauważyłaś może coś dziwnego w zachowaniu waszej mamy?
-Nie wiem, chyba nie, chociaż...Mama nigdy się nie malowała, przynajmniej ja tego nie zauważyłam wcześniej. Byłą bardzo radosna.
-A jak wychodziłyście do szkoły, może coś powiedziała?
-Nie, pożegnała się z nami tak jak zawsze gdy idziemy do szkoły, ale dziś nie powiedziała „to do obiadu”, zawsze tak mówiła. Tato czy mamie coś się stało?
-Nie wiem kochanie, próbujemy to z Krzyśkiem ustalić.
-Ale to, ja nic z tego nie rozumiem.
-Dominika nie teraz ja ci to wyjaśnię ale nie teraz.
-Dlaczego nie chcesz mi nic powiedzieć. Tu chodzi o mamę.- Krzyknęła a w oczach pojawiły się jej łzy.
-Co mam ci powiedzieć, że się spakowała i gdzieś poszła. Nawet listu nam nie zostawiła.- Również podniosłem głos, w tamtym momencie emocje przejęły górę.
-Może miała powód.- Nastolatka krzyknęła.
-Ciekawe jaki co?
-Gdybyś jej nie zdradzał to by tego nie było. Mama by się nie wyprowadziła.
-Dziecko co ty mówisz, nigdy bym mamy nie zdradził.
-No pewnie, myślisz że nie widzę jak wracasz późno z pracy albo w ogóle nie wracasz na noc. Ciekawe gdzie wtedy jesteś?
-Dużo pracuje.
-Jasne, jakoś kiedyś tyle nie pracowałeś. Do domu zawsze na noc wróciłeś. Myślisz że nie słyszę jak się z mamą kłócisz?
-Owszem kłócimy się od jakiegoś czasu ale co to ma do rzeczy?
-To że zdradzasz mamę. Ona dobrze o tym wie. Wiesz co jesteś okropny.- Krzyknęła i uciekła do swojego pokoju. Siedziałem jak zamurowany, nie wiedziałem skąd mojej córce do głowy przyszedł taki pomysł. Faktycznie z Kamilą ostatnio często się kłóciliśmy ale ja bym jej nigdy nie zdradził. Rodzina jest dla mnie najważniejsza. Krzysiek jeszcze przez chwilkę był u mnie. Około 22 wrócił do siebie a ja położyłem się spać. Tej nocy nie zasnąłem. Spoglądałem co chwila na zegarek stojący obok łóżka. Godzina mijała za godziną a ja nie mogłem spać. Cały czas myślałem o Kamili. Siadłem na łóżku i zastanawiałem się co tak naprawdę się dzieje. Nagle zadzwonił budzik. Była już siódma. Poszedłem do kuchni i zjadłem śniadanie. Obudziłem dziewczynki i wyszedłem do pracy. Tego dnia na komendzie byłem bardzo wcześnie. Było kilka minut po ósmej. Jak widać nie tylko ja nie mogłem spać. Moja partnerka Ola również przyszła wcześniej.
-Cześć Mikołaj.- Powiedziała a jej oczy mówiły dokładnie to samo co moje.
-Nieprzespana noc.- Stwierdziłem. Ola próbowała się uśmiechnąć ale dzisiaj to nie było możliwe.- Idę po kawę chcesz?
-Tak poproszę.- Odparła a ja wyszedłem z biura. Zrobiłem nam kawę i wróciłem. Ola siedziała przy biurku i wciąż się wpatrywała w jeden punkt na ścianie. Postawiłem kawę na jej biurku i siadłem naprzeciwko niej.
-Powiedz, dlaczego jak już jest dobrze to nagle wszystko musi się spieprzyć?- Zapytała odrywając wzrok od ściany.
-Wiesz co sam bym chciał to wiedzieć. Co się dzieje?
-Wyobraź sobie że....
-00 do 05.- Przerwał nam dyżurny.
-Jak zawsze.- Odparłem.
-05 zgłaszam się.- Ola chwyciła za radiostację.
-Widziałem ze jesteście już na komendzie. Możecie podjechać na Trzech Króli?
-No jasne a co się dzieje?
-Awantura.
-Coś więcej?
-Kobieta złapała męża na zdradzie. Policje wzywa kochanka.
-Dobra już się tam udajemy.- Powiedziała Ola mając nietęgą minę.
-Pięknie pierwsza sprawa i to jeszcze awantura z kochanką.- Dodała gdy wsiadaliśmy do radiowozu. W ciszy udaliśmy się na miejsce. Weszliśmy do budynku. Od razu było słychać krzyki. Udaliśmy się na drugie piętro. To co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
-Kamila co ty tu robisz?- Zapytałem widząc swoją żonę w samej bieliźnie kłócącą się z dwójką pozostałych osób.
-Nosz Ku*wa...jeszcze ciebie tu brakowało.- Powiedziała.
-Kochanie, kim jest ten policjant?- Zapytał się mężczyzna.
-Kim jestem? To ty kim jesteś i dlaczego mówisz do mojej żony kochanie?- Krzyknąłem. Nie wierzyłem w to co widzę.
-Jakiej żony, przecież Kamila jest wdową.- Odrzekł mężczyzna.
-Tak samo jak ty jesteś po rozwodzie.- Dodała Ola. Teraz to już w ogóle nie wiedziałem co się dzieje. Zgłosiliśmy dyżurnemu aby przysłał kolejny radiowóz i zabraliśmy wszystkich na komendę. W radiowozie mieliśmy żonę kochanka mojej żony.
-Pan jest mężem tej wywłoki? No widzę udana rodzinka.- Powiedziała gdy już dojeżdżaliśmy na miejsce.
-A Pani jest żoną tego rozwodnika, który rozbija cudze małżeństwa?- Dodałem. Widać było że kobieta jest oburzona. Gdy dojechaliśmy na miejsce zaprowadziliśmy ją do pokoju przesłuchań a sami poszliśmy do komendanta.
-Wejść.- Usłyszałem zaraz po tym jak zapukaliśmy z Olą do drzwi.
-Dzień dobry komendancie.- Powiedziałem.
-Co was do mnie sprowadza?
-Chcemy aby odsunął nas Pan od sprawy która zaczęliśmy prowadzić.- Powiedziałem.
-A mogę znać powód?
-Sprawy rodzinne.- Powiedziałem a komendant ze zdziwieniem na mnie spojrzał.
-Sprawy rodzinne to załatwiajcie po pracy Białach.
-Tak wiem ale chodzi o to że zatrzymaliśmy moją żonę z kochankiem.- Powiedziałem. Ola stała obok mnie i cały czas milczała.
-A.- Odparł komendant, spodziewałem się innej reakcji.- No dobrze, wróćcie na patrol a ja zgłoszę to do Jacka. Odmeldujcie się.
-Tak jest.- Powiedzieliśmy i opuściliśmy gabinet szefa. W ciszy wróciliśmy na patrol. Niby nie rozmawialiśmy a miałem wrażenie że czuję dokładnie to samo co Ola.
-05 do 00.
-Co jest piątka?
-Wpisz nas na przerwę.
-Już się robi, a na mieście zostajecie czy wracacie?
-Na mieście.
-No dobra, to jak coś to jesteśmy na radiu.
-Tak, tak.- Odparłem i odłożyłem radiostację.- Kawa i pączki?- Zapytałem a Ola kiwnęła głową że się zgadza. Zaparkowałem obok cukierni i poszedłem zrobić zakupy. Gdy wróciłem Ola siedziała na ławce obok budynku. Przysiadłem się do niej.
-Smacznego.- Powiedziałam podając jej pączka i kawę.
-Dzięki.- Odparła.- Podejrzewałam że mnie zdradza, ale że ma żonę i w dodatku zdradza mnie z twoją żoną. Faceci są do dupy, zawsze muszą coś spieprzyć.
-Dzięki.- Odparłem.
-Przepraszam, nie miałam ciebie na myśli.
-Nic się nie stało. Ja nawet nie podejrzewałem. Wczoraj gdy wróciłem z pracy jej już nie było. Tak samo jak jej rzeczy. Córka powiedziała że ją zdradzam i że dlatego się wyprowadziła bez słowa.
-My to mamy w życiu do dupy. Cały czas coś się wali. A jak coś odbudujemy to znowu się wali.
-Dobra zbieramy się bo zaraz nas Jacek wezwie.
-No niestety, taka praca.- Odparła posterunkowa wsiadając do radiowozu. Reszta dnia minęła nam nawet spokojnie. Jakoś koło 16 dostałem SMS-a od Dominiki że nocuje dziś u koleżanki. Zadzwoniłem więc do Krzyśka i zapytałem czy nie zajął by się dziś Anią. Zgodził się od razu. Doskonale wiedział o co chodzi to jego patrol przejął naszą poranną sprawę. Nawet nie spostrzegłem kiedy moja partnerka zasnęła. Postanowiłem jej nie budzić.
-00 do 05.
-Tak Jacek.
-Macie pozwolenie od szefa na powrót na komendę.
-Dobra przyjąłem już wracamy.- Odparłem i pojechałem pod komendę. Gdy zaparkowałem radiowóz na policyjnym parkingu postanowiłem obudzić posterunkową.
-Ola, Ola. Wstawaj.- Delikatnie szarpnąłem ją za ramie.
-Co się stało?- Zapytała przeciągając się.
-Kończymy służbę.
-No w końcu, już myślałam że nigdy tego nie powiesz.
-Serio, ty chociaż mogłaś się zdrzemnąć a ja to co?
-No tak, ale sam powiedziałeś że w twoim patrolu kobieta nie będzie prowadzić radiowozu.
-Ja tak powiedziałem? Kiedy?
-Nie zgrywaj się. Wysiadamy.- Powiedziała a ja grzecznie wykonałem jej rozkaz. Zdaliśmy broń, radiostację i raporty. Mogliśmy wrócić do domu.
-Jakieś plany na wieczór?- Zapytałem gdy opuszczaliśmy już komendę.
-Chwilowo brak, ale po twojej minie widzę ze zaraz to się zmieni.- Odparła idąc na parking.
-Piwko? Należy nam się po takim dniu.
-Wiesz co po takim dniu to należy nam się co najmniej skrzynka.- Zaśmiała się.
-No to jak idziesz?
-Idę ale najpierw muszę samochód pod blokiem zostawić.
-No dobra widzimy się na miejscu.
-O 20?
-Niech będzie.- Odparłem i oboje wsiedliśmy do samochodów. Pojechaliśmy każde w swoim kierunku. Gdy dojechałem na miejsce zobaczyłem auto mojej żony. Zdziwiłem się bardzo. Wszedłem do środka. Kamila kończyła pakować walizki.
-Co tu robisz?- Zapytałem widząc ją w naszym salonie.
-Pakuje cię. Nie widzisz?
-No właśnie widzę.
-Wynosisz się stąd i nigdy tu nie wracaj.- Krzyknęła.
-Co ty wygadujesz? Gdzie ja będę mieszkał?
-Nie interesuje mnie to. Złożyłam papiery o rozwód. Możesz szukać adwokata.
-Jak ty to sobie wyobrażasz, nie mam gdzie pójść.
-Powiedziałam że mnie to nie interesuje.
-Dlaczego to robisz? Dlaczego niszczysz nasze małżeństwo?
-Ja niszczę, a kto mnie zdradził?
-No na pewno nie ja.
-Jasne mam tylko nadzieję że ta twoja suka poczuła się dziś tak samo jak ja gdy dowiedziałam się że mnie z nią zdradzasz.
-Kamila, nigdy cię nie zdradziłem.
-Jasne, wynoś się stąd i nigdy, ale to przenigdy nie wracaj.
-A co z dziewczynkami, przecież to moje córki.
-Już nie, zabraniam ci się z nimi jakkolwiek kontaktować. Zrozumiałeś a teraz stąd wyjdź.- Wrzeszczała jak opętana, nie mam pojęcia dlaczego to zrobiła. Zabrałem swoje rzeczy. Nie miałem gdzie pojechać. Nie wiedziałem też co zrobić. Pamiętałem tylko że umówiłem się z Olką na piwo o 20. Miałem jeszcze ponad godzinę. Jeździłem tak po mieście szukając miejsca. Sam nie wiem jakim cudem znalazłem się pod blokiem posterunkowej. Zawróciłem się na CPN, kupiłem kilka win i wróciłem. Wszedłem do bloku a następnie na trzecie piętro bo tam mieszkała Ola. Zapukałem. Po chwili drzwi się otworzyły a ja ujrzałem posterunkową w ślicznej białej sukience.
-Cześć. Ślicznie wyglądasz.- Powiedziałem.
-Hej, wejdź proszę.- Odparła. Po chwili siedziałem już w salonie.- A czy my przypadkiem nie mieliśmy iść na piwo za półgodziny?
-Mieliśmy.
-Ale nie pójdziemy. Zgadłam?
-Tak.
-Dlaczego?
-Napijemy się wina. Zasłużyliśmy.- Odparłem i postawiłem na stole trzy butelki wina.
-A mogę wiedzieć czemu zmieniłeś decyzję?
-Jeszcze nie teraz. Korkociąg i kieliszki tam gdzie zawsze?
-Tak.- Odparła a ja udałem się do kuchni. Wziąłem korkociąg i dwa kieliszki. Wróciłem do salonu. Nalałem nam po lampce i usiadłem obok Wysockiej.

-No, to wypijmy za nasze beznadziejne życie.- Podałem jej kieliszek. Siedzieliśmy tak bardzo długo opróżniając po kolei wszystkie butelki. Sam nie wiem jak to się stało ale zasnęliśmy na kanapie, wtuleni w siebie.




Moi kochani, oto nowa seria, a w sumie dopiero jej początek. Mam nadzieję że pierwszy rozdział się wam podoba. Zapraszam do komentowania, Jak myślicie co wydarzy się dalej? Czy Mikołaj odzyska córki? 

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW! Genialny rozdział
    Czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  3. Super opowiadanie czekam na następne. Zapraszam do mnie.Pozdrawiam Sandra

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę że tak uzyska swoje córki tylko musi minąć trochę czasu.f dalej może wszystko się stać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń