poniedziałek, 29 sierpnia 2016

1.33

Kilka dni później
Dużymi krokami zbliżają się święta, z tego też względu, razem z Mikołajem, udaliśmy się po choinkę. Idealnego drzewka szukaliśmy kilka godzin. Ale udało nam się je w końcu znaleźć. Zabraliśmy je do mieszkania. Dziewczynki z niecierpliwością czekały aż wrócimy. Gdy tylko tak się stało, od razu wzięliśmy się za jej ubranie. W międzyczasie szykując obiad. Gdy skończyliśmy, stroić nasze maleńkie drzewko, usiedliśmy wszyscy na kanapie, z kubkami gorącej czekolady.
-Śliczne.- Powiedziała Dominika, opierając głowę o moje ramie.
-Tak, jest idealna.
-Co powiecie na rodzinne zdjęcie?- Zaproponował Mikołaj a Ania od razu poleciała po aparat. Zrobiliśmy kilka zdjęć.
-Wiecie co, mam pomysł.- Odrzekłam, patrząc na moją kochaną rodzinkę.
-Co takiego wymyśliłaś znowu?- Powiedział Mikołaj udając załamanego.
-Po obiedzie, może byśmy poszli na łyżwy. Co wy na to?
-No pomysł świetny. Ale wiesz ja mam dziś na 16 zbiórkę żywności.-Odrzekła Dominika.
-A ja mam koncert o 17, zapomniałaś, miałaś mnie zawieść.- Dodała Ania.
-Przyznam się, zapomniałam.
-Ale jest z tego wyjście. Możemy pójść po koncercie i jak Dominika wróci ze zbiórki.- Powiedział Mikołaj.
-No tak, tato ma rację.- Wtrąciła Dominika.- Czyli co jesteśmy umówieni.
-No tak, nie mamy wyjścia, jesteśmy skazani na łyżwy.- Powiedział Mikołaj.
-To co idziemy jeść obiad.- Dodałam po chwili ciszy.
-No a mamy inne wyjście?- Odparła Ania.
-Nie macie, zapraszam do kuchni.- Powiedziałam z dużym uśmiechem na twarzy. Po chwili wszyscy jedliśmy już obiad. Około 16 Mikołaj zawiózł Dominikę na zbiórkę a ja i Ania szykowałyśmy się do koncertu. Umówiłam się z Mikołajem że spotkamy się na miejscu, ponieważ miał jeszcze coś do załatwienia na mieście i nie wiedział ile mu się z tym zejdzie. Chwilkę po 16 wyjechałyśmy. Ania chciała być nieco wcześniej aby przećwiczyć piosenkę którą będzie śpiewać. Także około 16.30 byłyśmy na miejscu. Weszłyśmy do teatru, i zaniosłyśmy nasze rzeczy do garderoby. Ania od razu pobiegła na scenę i przywitała się ze znajomymi. Zaczęła się próba generalna. Usiadłam na widowni i wsłuchiwałam się w piękne brzmienie kolęd i pastorałek. Po chwili próba dobiegła końca a ja jak zahipnotyzowana siedziałam dalej na widowni. Zaczęli się schodzić zaproszeni goście. Mikołaj zdążył w ostatniej chwili. Zgasły wszystkie światła a kurtyna zaczęła się podnosić. Wszystkie reflektory zaczęły błądzić po sali. Wszystko rozpoczęło się od kolędy „Wśród nocnej ciszy”, chór dzieci przebrany za aniołki pięknie współgrał z otaczającą ich scenografią. Na scenę wyszedł narrator i przywitał wszystkich gości. Zaczęły się jasełka. Na środek wyszedł Anioł, różnił się od innych. Miał inne skrzydła i był znacznie starszy od reszty aniołków. Zaczął śpiewać kolędę „Bóg się rodzi”, na scenę zaczęły wychodzić inne dzieci przebrane za postacie z jasełek. Każde z nich zajęło swoje miejsce. Na środek sceny wyszło sześcioro uczniów. Za nimi ustawił się chór aniołów. Zaczęli śpiewać „Tryumfy”. Kilkoro dzieci grało na instrumentach, a mimo to wciąż nie mogłam dostrzec Ani. Uczniowie zaczęli czytać fragment biblii. W międzyczasie chór aniołów śpiewał kolędy i pastorałki. Na końcu na scenie pojawiła się Ania zaczęła śpiewać kolędę „Przekażcie sobie znak pokoju” Pięknie śpiewała. W oku pojawiła mi się mała łezka. Wtuliłam się w Mikołaja. Uczniowie się ukłonili. Narrator zaprosił na scenę nauczycieli oraz rodziców zaangażowanych w te jasełka. Wszyscy na widowni zaczęli klaskać a uczniowie dostali owacje na stojąco. Gdy goście się rozeszli na widowni zostali rodzice uczniów. Każde po kolei schodziło do nich. Ania również przyszła do nas. Potem udaliśmy się do garderoby aby zabrać nasze rzeczy. Wsiedliśmy do samochodów. Ja z Anią pojechałyśmy prosto na lodowisko a Mikołaj po Dominikę. Spotkaliśmy się na miejscu. Wypożyczyliśmy łyżwy i udaliśmy się na lud. Nikogo nie było. Tylko nasza czwórka. Na dworze było już ciemno, a jedynie światełka choinkowe oświetlały plac na którym się znajdowaliśmy. Szaleliśmy na lodzie, każde po kolei się wywracało, nawet mi zdarzyło się to kilkukrotnie. W pewnym momencie Mikołaj podjechał do mnie niczym gwiazda wieczoru, złapał za dłoń i ukląkł. Wiedziałam co się święci. Wyjął z kieszeni pierścionek.
-Ola, bo ja chciałem ci coś powiedzieć.- Odparł a ja stałam niepewnie.- Jesteś dla mnie najważniejsza i mimo tego co się między nami wydarzyło, ja wciąż cię kocham. To jak zostaniesz moją żoną i będziesz po mnie sprzątać.- Uśmiechnął się, oczywiście ja zaczęłam się śmiać, nie mogąc tego opanować. Pokazałam mu dłonią aby wstał. Gdy to zrobił pocałowałam go a on delikatnie wsunął mi pierścionek na palec. W cudownych nastrojach wróciliśmy do mieszkania. Musieliśmy jeszcze omówić kwestię wigilii. W związku z tym całą rodzinką siedliśmy przy stole, zaraz po powrocie. Zrobiłam nam gorącą czekoladę.
-Proszę bardzo.- Powiedziałam podając każdemu kubek.
-A czemu tak w ogóle chcecie z nami porozmawiać?- zapytała Dominika.
-Bo widzicie, zbliża się wigilia.- Powiedział Mikołaj.
-No i co z tego.- Odrzekła Ania.
-Mamy problem.- Dodałam.
-Niby jaki?- Zapytała Dominika.
-Bo dostałyście zaproszenie do Kamili na święta.
-No dostałyśmy i co w związku z tym?-Odrzekła Dominika.
-Jak wiecie ja i Ola nie pojedziemy do waszej mamy.- Zaczął Mikołaj.- Dlatego musicie zdecydować czy święta spędzacie z nami czy z mamą.
-Ale że jak?
-No na wigilie bym was zawiózł do rodziców waszej matki a wtedy święta z nami. Albo wigilia z nami u moich rodziców a święta u rodziców waszej matki.
-A nie możemy całych świąt spędzić z wami?- Zapytała Ania.
-Ania tu chodzi o to że jak zostaniemy w domu na całe święta to mama będzie wściekła.- Powiedziała Dominika.
-Twoja siostra ma rację.- Dodał Mikołaj.
-Ale przecież mówiła że ma nas gdzieś i że macie wy nas wychować. Ja nie chcę do niej jechać.- Krzyknęła Ania i odeszła od stołu.
-Aniu, zrozum, mimo wszystko to jest była i będzie twoja mama. Nie możesz tak mówić. Sprawiasz jej tym przykrość.- Podeszłam do Ani i zaczęłam jej tłumaczyć.
-A ona może nam nie sprawiła?
-Słonko, to tylko święta. Jak nie chcecie jechać w wigilię to możemy was zawieźć na pierwszy lub drugi dzień świąt.
-Idę spać, rano wam powiem.- Odrzekła Ania i poszła do swojego pokoju. Nie sądziłam że Ania nie będzie chciała jechać do swojej mamy. Prędzej bym się tego spodziewała po Dominice, ale jak to się mówi pozory mylą. Wróciłam więc do Mikołaja i Dominiki.
-Jest dziś w nie najlepszym humorze.- Odparła Dominika gdy siadałam do stołu.
-Dla czego?- zapytałam ze zdziwieniem w głosie.
-Mama obiecała że przyjedzie na jej występ ale tego nie zrobiła. Teraz będzie na nią obrażona, ale spoko za kilka dni jej przejdzie.
-No dobrze.- Odparł niepewnie Mikołaj i popatrzył w moją stronę.
-Wiecie co ja chcę święta spędzić z wami. Na te dwa dni mogę jechać do mamy ale w wigilię chcę być z wami.
-No dobrze, zobaczymy co zdecyduje Ania.- odrzekł Mikołaj.

-Raczej też tak chce, choć wątpię w to że mama nie będzie znów pijana jak do niej pojedziemy, ale mimo to święta i chciała bym je spędzić z wami wszystkimi. No w końcu jesteśmy rodziną a za kilka miesięcy będę miała rodzeństwo.- Rozmawialiśmy jeszcze chwilkę i wszyscy poszliśmy spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz