-Hej tato, nareszcie jesteś.
-Cześć córcia.
-Hej tato.- Krzyknęła Ania, rzucając się Mikołajowi
na szyję, ja w tym czasie sprzątałam w kuchni. Po chwili aspirant
przyszedł do mnie.
-A co tu się stało?
-Kubek mi spadł.
-Pomogę ci.
-Nie trzeba dam radę.- Mikołaj jednak, kucnął obok i
zaczął ścierać rozlaną kawę z podłogi. Ja ledwo
powstrzymywałam się od płaczu. Cały czas w uszach brzęczała mi
rozmowa telefoniczna. Zdenerwowana, skończyłam sprzątać i
podgrzałam Mikołajowi obiad. Potem przygotowałam frytki i
uczciliśmy konkurs Ani.
-To...ale jak to możliwe...czemu nic mi nie
powiedziałaś o konkursie?
-Tato, nikomu nie powiedziała.
-No ale wy byłyście.
-No bo Majka mi powiedziała.
-A no dobra, ale się cieszę.- Powiedział Mikołaj i
przytulił Anię.
-Za dwa tygodnie mam kolejny etap konkursu.- Powiedziała
radosnym głosem Ania.
-Dobrze na pewno będę na nim.- Odpowiedział Mikołaj
a ja dostałam kolejny telefon.
-Wysocka słucham.
-Jak się czujesz wiedząc że niedługo umrzesz?- Do
oczu napłynęły mi łzy, wyszłam z pokoju.
-Kto mówi?
-A ty znowu z tym samym? To niespodzianka. Ale swoją
drogą ślicznie wyglądasz w tym oknie.- Przestraszyłam się,
faktycznie stałam przy oknie.
-Czego chcesz?
-Zemsty. Podobno najlepiej smakuje na zimno, a ty za
jakiś czas będziesz zimna.- I ponownie usłyszałam sygnał. Byłam
cała roztrzęsiona nie wiedziałam co mam zrobić. Do kuchni
przyszedł Mikołaj.
-Ola, co się dzieje?
-Nic.- Odpowiedziałam odwracając się w stronę okna i
ocierając łzy.
-Czy ty płaczesz?
-Nie, coś mi do oka wpadło.
-Ola co się dzieje? Odebrałaś telefon a teraz
płaczesz.
-Nic.- Mikołaj mnie przytulił.
-Widzę mów co się dzieje.
-Mówię że nic.- Uciekłam do łazienki, zamknęłam
się i zaczęłam płakać. Nie wiedziałam co mam zrobić. Bałam
się bardzo. Płakałam dobre dwie godziny. Potem nie miałam siły i
wyszłam z łazienki.
-Gdzie dziewczynki?- Zapytałam widząc Mikołaja
siedzącego w salonie.
-Zawiozłem je do moich rodziców. Masz wolną
sypialnię.- Jakoś mnie to nie ucieszyło. Poszłam do kuchni,
zrobiłam sobie melisę na uspokojenie. Poszłam do sypialni i
położyłam się na łóżku. Wypiłam herbatę i zasnęłam. Około
północy dostałam kolejny telefon. Nieznany numer. Odebrałam.
-Przemyślałem wszystko. Zabije twoich bliskich na
twoich oczach. Ciebie na końcu.- Rozmówca się rozłączył.
Zaczęłam znów płakać. Rzuciłam telefonem o ścianę. Musiałam
tym obudzić Mikołaja, bo przyszedł do mnie. Usiadł na łóżku i
mnie przytulił.
-Olka, widzę ze coś się dzieje, mów o co tu chodzi.
-Dostaje, dziwne telefony. Ktoś mi grozi.- Powiedziałam
szlochając. Nie mogłam się uspokoić, wtuliłam się w Mikołaja.
-Spokojnie, będzie dobrze. Od kiedy dostajesz te
telefony?
-Pierwszy dostałam chwilę zanim wróciłeś. Mikołaj
ja się boję. On powiedział że zabije wszystkich których kocham.-
Mówiłam szlochając. Byłam bardzo przerażona.
-Mężczyzna?
-Tak mówił w rodzaju męskim. Ja się naprawdę boję.
-Spokojnie. Jutro pójdziemy do kryminalnych, załatwimy
ci ochronę i twojemu tacie też. Będzie dobrze.- Mikołaj próbował
mnie pocieszyć i uspokoić. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie dobrą
godzinę.- Dobra śpij już, jutro wcześnie wstajemy. Mikołaj
wychodził z pokoju a ja odruchowo złapałam go za rękę.
-Mikołaj, zostań, nie chcę być sama.- Mikołaj mi
nie odmówił, przytulił mnie i zasnęliśmy. Rano obudził mnie
dzwonek do drzwi, przestraszyłam się, ale mimo to poszłam
otworzyć. Na wycieraczce znalazłam czarną różę z wstążką z
napisem, Kochaną córkę żegna ojciec. Przestraszyłam się i od
razu zawołałam Mikołaja.
-Mikołaj.
-Co się stało?- Przybiegł od razu. Ja stałam
zapłakana.- Dzwonię po policję. A ty zadzwoń do ojca i zapytaj o
której będzie w pracy.- Tak też zrobiłam. Po dziesięciu
minutach, był u mnie patrol policji. Siedziałam przerażona na
łóżku. Do salonu przyszła Monika i Krzysiek którzy mieli dziś
patrol.
-Co się stało?- zapytała Monika, wchodząc do
pomieszczenia.
-Ktoś grozi Oli.- Odpowiedział Mikołaj.
-Mów jak to się zaczęło. Krzysiek notuj.
-Wczoraj dostałam telefon, jakoś po południu, to była
pierwsza groźba, powiedział że mnie zabije i wszystkich których
kocham. Potem były jeszcze dwa takie telefony. Mówił że chce
zemsty. A dziś rano znalazłam to na wycieraczce.- Powiedziałam ze
łzami w oczach, pokazując na różę, leżącą na stoliku. Mikołaj
zrobił mi herbatę i usiadł obok mnie. Nie mogłam utrzymać kubka
w ręku, byłam cała roztrzęsiona. Z oczu leciały mi łzy.
-No dobra, to ogarnijcie się i zapraszamy na komendę.-
Powiedziała Monika, spoglądając na nas.
-No dobra, słuchajcie, dacie rade załatwić Olce i
komendantowi ochronę jeszcze dziś.
-Raczej w to wątpię, ale zrobimy co w naszej mocy.
Złapiemy go, nie przejmuj się.
-Nie przejmuj się, on chce mnie zabić a ty mówisz że
mam się nie przejmować.
-Ola uspokój się. Jak ochłoniesz to przyjedź zgłosić
zawiadomienie.- Funkcjonariusze opuścili moje mieszkanie. Wstałam i
zaczęłam się ubierać.
-Co ty robisz?
-No ubieram się, przecież zaczynamy służbę o
dziewiątej.
-Ty chcesz iść do pracy w takim stanie.
-Mikołaj ja chcę o tym zapomnieć.
-Ola ja cię rozumiem ale nie pojedziesz do pracy w tym
stanie.- Usiadłam zrezygnowana na kanapie obok Mikołaja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz