czwartek, 4 lutego 2016

1.4

Bezradną ciszę przerwał nam dyżurny.
-05 do 00.
-Piątka zgłaszam się.- Chwyciłem za radiostację.
-Podjedźcie na Połomskiego 34 mieszkania 15.
-A co tam się dzieje?
-Włamanie. Zgłasza sąsiadka.
-A coś więcej.
-Wracała z zakupów i zobaczyła że drzwi od mieszkania sąsiadów są wyważone.
-A no dobra już jedziemy.
-Dajcie znać po wszystkim.- I udaliśmy się na miejsce. Zastaliśmy tam przerażoną sąsiadkę, przedstawiłem nas. Potem weszliśmy do mieszkania, nikogo tam nie było. Ola wezwała techników i nasza praca się na tym skończyła. Przekazaliśmy sprawę dochodzeniówce i zgłosiliśmy dyżurnemu przerwę na mieście. Wyskoczyłem z samochodu zamówiłem dwie sałatki i dwie duże kawy i wróciłem do radiowozu.
-Proszę.- Podałem Oli sałatkę oraz kawę.
-Dzięki, oddam ci potem, nie mam przy sobie portfela.
-Nie no przestań. To w ramach przeprosin.
-Przeprosin? Za co?
-No za tą sytuację z rana. Wiesz z Kamilą i z twoim ojcem.
-Przestań to nie twoja wina. Ale dziękuje za kawę.
-Niema sprawy.- Na twarzy Oli znów pojawił się uśmiech a ja byłem szczęśliwy że to dzięki mnie. Zjedliśmy w spokoju i zgłosiliśmy dyżurnemu koniec przerwy. Reszta patrolu minęła nam spokojnie. Wlepiliśmy kilka mandatów za przekroczenie prędkości i za picie w miejscu publicznym. Po służbie, wróciliśmy na komendę aby skończyć raporty. Po ciężkim dniu wróciłem do domu. Zdjąłem buty i wszedłem do kuchni. Moim oczom ukazał się niesamowity bałagan, moje córki sprzątały.
-Cześć dziewczynki, co tu się stało?- Zapytałem witając się z dziewczynkami.
-Cześć tato jak dobrze że jesteś.- Powiedziała Ania i mocno mnie przytuliła.
-Hej, mama robiła obiad i zasłabła.
-Ale nic jej się nie stało? Pogotowie ją zabrało?
-Tato, bo widzisz do tego nie jest potrzebny lekarz.- Powiedziała Dominika, spoglądając na stół na którym stało mnóstwo butelek po alkoholu. To mówiło samo za siebie.
-Dobra dziewczynki, idźcie do siebie ja to posprzątam.- Powiedziałem. Dominika jednak została w kuchni i sprzątała dalej.- Dominisiu zostaw ja posprzątam.
-Przestań tato jesteś zmęczony po pracy.- Po tych słowach zrozumiałem jaką mam cudowną rodzinę.
-Zostaw to, ja to zrobię.
-Przestań już kończę.- Powiedziała Dominika i dalej sprzątała, postanowiłem nie nalegać. Poszedłem do Ani, widziałem że była przestraszona gdy wróciłem. Zapukałem do drzwi i wszedłem do jej pokoju.
-Hej córcia, co robisz?
-Pracę domową z polskiego. Pomożesz mi?-Zapytała a ja usiadłem obok niej.
-Pokaż co tam masz.- Pomogłem Ani zrobić lekcje, potem udałem się do kuchni, przygotować coś na kolację dla dziewczynek. Dominika stała przy oknie, wpatrywała się w coś. Podszedłem bliżej i usłyszałem delikatne szlochanie.
-Coś się stało?
-Nie.- Odpowiedziała Dominika, ocierając łzy i wychodząc z kuchni.
-Dlaczego płaczesz?
-Nieważne.
-Dominika co się dzieje?
-Powiedziałam że nic.- Dominika poszła do swojego pokoju i trzasnęła drzwiami. Nie wiedziałem co się dzieje, poszedłem więc do niej. Zapukałem.
-Idź sobie, nie chcę z tobą rozmawiać.
-Otwórz proszę.
-Powiedziałam idź sobie.
-Otwórz proszę.
-Nie, chcę być sama.- Po tych słowach zrezygnowałem, wróciłem do kuchni i przygotowałem kolację. Zawołałem dziewczynki.
-Dominika, Ania chodźcie na kolację.
-Nie jestem głodna.- Krzyknęła Dominika.
-A ja się nie pytam czy jesteś głodna tylko mówię ze masz przyjść.
-No dobra.- Po kilku minutach dziewczynki były już w kuchni i jadły kolację. Ja natomiast postanowiłem obudzić Kamilę i zobaczyć jak się czuje. Wszedłem do sypialni, usiadłem na łóżku obok Kamili i zacząłem ją budzić.
-Kamila, wstań. Obudź się, kolację zrobiłem.
-Odwal się.
-Kamila wstawaj.
-Jak śmiesz się tu pokazywać.
-Kamila chodź coś zjeść.
-Nigdzie nie idę, odwal się.- I wyszedłem z sypialni, nie chciałem kolejnej kłótni tym bardziej że w domu były dziewczynki. Poszedłem do nich, zjedliśmy razem kolację. Potem dziewczynki wróciły do swoich pokoi. Ja udałem się do sypialni. Kamila pakowała moje rzeczy do torby podróżnej.
-Kamila co ty robisz?
-Nie chcę cię znać, wynoś się.
-Kamila co ty wygadujesz?
-Wynoś się stąd i nie wracaj.
-A gdzie ja niby mam pójść?
-Nie wiem może do tej twoje przyjaciółeczki Oli, zapewne cię przenocuje.
-Mamo dlaczego wyrzucasz tatę z domu?- Zapytała Dominika, widocznie słyszała całą naszą rozmowę.
-Nie wtrącaj się.
-Mamo co ty robisz?- Zapytała ponownie Dominika ze łzami w oczach.
-Nie wtrącaj się smarkulo.- Powiedziała Kamila i podniosła rękę. Szybko przesunąłem się i złapałem ją za rękę. Prawdo podobnie uderzyła by Dominikę.
-Puszczaj mnie.- Kamila zaczęła się szarpać.
-Tato boje się.- powiedziała Dominika.

-Idź spakuj się i siostrę i poczekajcie na mnie przy samochodzie.- Dominika zrobiła to o co ją poprosiłem. Kamila rzuciła we mnie torbą z moimi rzeczami. Po piętnastu minutach dziewczynki były już gotowe. Poszliśmy do samochodu a Kamila została w domu. Nie wiedziałem co mam zrobić. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz