Bezradną ciszę przerwał nam dyżurny.
-05 do 00.
-Piątka zgłaszam się.- Chwyciłem za radiostację.
-Podjedźcie na Połomskiego 34 mieszkania 15.
-A co tam się dzieje?
-Włamanie. Zgłasza sąsiadka.
-A coś więcej.
-Wracała z zakupów i zobaczyła że drzwi od
mieszkania sąsiadów są wyważone.
-A no dobra już jedziemy.
-Dajcie znać po wszystkim.- I udaliśmy się na
miejsce. Zastaliśmy tam przerażoną sąsiadkę, przedstawiłem nas.
Potem weszliśmy do mieszkania, nikogo tam nie było. Ola wezwała
techników i nasza praca się na tym skończyła. Przekazaliśmy
sprawę dochodzeniówce i zgłosiliśmy dyżurnemu przerwę na
mieście. Wyskoczyłem z samochodu zamówiłem dwie sałatki i dwie
duże kawy i wróciłem do radiowozu.
-Proszę.- Podałem Oli sałatkę oraz kawę.
-Dzięki, oddam ci potem, nie mam przy sobie portfela.
-Nie no przestań. To w ramach przeprosin.
-Przeprosin? Za co?
-No za tą sytuację z rana. Wiesz z Kamilą i z twoim
ojcem.
-Przestań to nie twoja wina. Ale dziękuje za kawę.
-Niema sprawy.- Na twarzy Oli znów pojawił się
uśmiech a ja byłem szczęśliwy że to dzięki mnie. Zjedliśmy w
spokoju i zgłosiliśmy dyżurnemu koniec przerwy. Reszta patrolu
minęła nam spokojnie. Wlepiliśmy kilka mandatów za przekroczenie
prędkości i za picie w miejscu publicznym. Po służbie, wróciliśmy
na komendę aby skończyć raporty. Po ciężkim dniu wróciłem do
domu. Zdjąłem buty i wszedłem do kuchni. Moim oczom ukazał się
niesamowity bałagan, moje córki sprzątały.
-Cześć dziewczynki, co tu się stało?- Zapytałem
witając się z dziewczynkami.
-Cześć tato jak dobrze że jesteś.- Powiedziała Ania
i mocno mnie przytuliła.
-Hej, mama robiła obiad i zasłabła.
-Ale nic jej się nie stało? Pogotowie ją zabrało?
-Tato, bo widzisz do tego nie jest potrzebny lekarz.-
Powiedziała Dominika, spoglądając na stół na którym stało
mnóstwo butelek po alkoholu. To mówiło samo za siebie.
-Dobra dziewczynki, idźcie do siebie ja to posprzątam.-
Powiedziałem. Dominika jednak została w kuchni i sprzątała
dalej.- Dominisiu zostaw ja posprzątam.
-Przestań tato jesteś zmęczony po pracy.- Po tych
słowach zrozumiałem jaką mam cudowną rodzinę.
-Zostaw to, ja to zrobię.
-Przestań już kończę.- Powiedziała Dominika i dalej
sprzątała, postanowiłem nie nalegać. Poszedłem do Ani, widziałem
że była przestraszona gdy wróciłem. Zapukałem do drzwi i
wszedłem do jej pokoju.
-Hej córcia, co robisz?
-Pracę domową z polskiego. Pomożesz mi?-Zapytała a
ja usiadłem obok niej.
-Pokaż co tam masz.- Pomogłem Ani zrobić lekcje,
potem udałem się do kuchni, przygotować coś na kolację dla
dziewczynek. Dominika stała przy oknie, wpatrywała się w coś.
Podszedłem bliżej i usłyszałem delikatne szlochanie.
-Coś się stało?
-Nie.- Odpowiedziała Dominika, ocierając łzy i
wychodząc z kuchni.
-Dlaczego płaczesz?
-Nieważne.
-Dominika co się dzieje?
-Powiedziałam że nic.- Dominika poszła do swojego
pokoju i trzasnęła drzwiami. Nie wiedziałem co się dzieje,
poszedłem więc do niej. Zapukałem.
-Idź sobie, nie chcę z tobą rozmawiać.
-Otwórz proszę.
-Powiedziałam idź sobie.
-Otwórz proszę.
-Nie, chcę być sama.- Po tych słowach zrezygnowałem,
wróciłem do kuchni i przygotowałem kolację. Zawołałem
dziewczynki.
-Dominika, Ania chodźcie na kolację.
-Nie jestem głodna.- Krzyknęła Dominika.
-A ja się nie pytam czy jesteś głodna tylko mówię
ze masz przyjść.
-No dobra.- Po kilku minutach dziewczynki były już w
kuchni i jadły kolację. Ja natomiast postanowiłem obudzić Kamilę
i zobaczyć jak się czuje. Wszedłem do sypialni, usiadłem na łóżku
obok Kamili i zacząłem ją budzić.
-Kamila, wstań. Obudź się, kolację zrobiłem.
-Odwal się.
-Kamila wstawaj.
-Jak śmiesz się tu pokazywać.
-Kamila chodź coś zjeść.
-Nigdzie nie idę, odwal się.- I wyszedłem z sypialni,
nie chciałem kolejnej kłótni tym bardziej że w domu były
dziewczynki. Poszedłem do nich, zjedliśmy razem kolację. Potem
dziewczynki wróciły do swoich pokoi. Ja udałem się do sypialni.
Kamila pakowała moje rzeczy do torby podróżnej.
-Kamila co ty robisz?
-Nie chcę cię znać, wynoś się.
-Kamila co ty wygadujesz?
-Wynoś się stąd i nie wracaj.
-A gdzie ja niby mam pójść?
-Nie wiem może do tej twoje przyjaciółeczki Oli,
zapewne cię przenocuje.
-Mamo dlaczego wyrzucasz tatę z domu?- Zapytała
Dominika, widocznie słyszała całą naszą rozmowę.
-Nie wtrącaj się.
-Mamo co ty robisz?- Zapytała ponownie Dominika ze
łzami w oczach.
-Nie wtrącaj się smarkulo.- Powiedziała Kamila i
podniosła rękę. Szybko przesunąłem się i złapałem ją za
rękę. Prawdo podobnie uderzyła by Dominikę.
-Puszczaj mnie.- Kamila zaczęła się szarpać.
-Tato boje się.- powiedziała Dominika.
-Idź spakuj się i siostrę i poczekajcie na mnie przy
samochodzie.- Dominika zrobiła to o co ją poprosiłem. Kamila
rzuciła we mnie torbą z moimi rzeczami. Po piętnastu minutach
dziewczynki były już gotowe. Poszliśmy do samochodu a Kamila
została w domu. Nie wiedziałem co mam zrobić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz