piątek, 12 lutego 2016

1.6

-No po prostu w trakcie lekcji zaczęły się szarpać nauczycielka nie mogła ich rozdzielić.
-Coś jej się stało?
-Dominice nie, gorzej z Majką.
-Możemy porozmawiać z uczennicami.- Wtrąciłam.
-Oczywiście, zapraszamy do mojego gabinety.- Dyrektor poprowadził nas do swojego gabinetu gdzie czekały dziewczynki.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry.- Odpowiedziały dziewczynki.
-Więc dlaczego się pobiłyście?- Zapytał Mikołaj podniosłym głosem.
-Spokojnie Mikołaj.- Uspokoiłam aspiranta i zaczęłam rozmawiać z dziewczynkami.
-Więc dlaczego się pobiłyście?- Zaczęłam rozmowę z Majką, koleżanką Dominiki, ona rozmawiała z Mikołajem.- Dowiem się dlaczego się pobiłyście.- Dziewczyna dalej nie odpowiadała. Wszyłam razem z Mikołajem aby uzgodnić fakty w sumie to dowiedzieć się co Mikołaj wydusił z Dominiki.
-I co ustaliłeś?
-Nic, milczy.
-To tak jak u mnie.
-To co robimy?
-Nie wiem. Zabieramy Dominikę ze szkoły.
-Ale gdzie, do Kamili jej nie zawiozę, wiesz jak jest, a do rodziców za daleko dyżurny się nie zgodzi.
-Zabierzmy ją do mnie.
-Nie nie chcę ci się narzucać.
-Przestań to żaden problem.
-No dobra.- Mikołaj zwolnił Dominikę z reszty lekcji a ja dostałam pozwolenie od dyżurnego na odwiezienie Dominiki do domu. Po około piętnastu minutach byliśmy już w moim mieszkaniu. Weszliśmy na górę, na wycieraczce leżał bukiet róż. Po woli zaczynało mnie to irytować. Podniosłam kwiaty i włożyłam do wazonu. Potem pokazałam Dominice gdzie co trzymam.
-Powiedz mi o co wam tak naprawdę poszło?
-Nie ważne.
-Spokojne, nie powiem tacie. Możesz mi zaufać.
-Bo Majka widziała mamę jak była pijana. Rozgadywała to po szkole.
-I dlatego się pobiłyście?
-Tak, znaczy ja nie chciałam ale ona powiedziała że jestem taka jak ona i że też tak skończę.- Dominika zaczęła płakać a ja ją przytuliłam bardzo mocno.
-Olka, co tam się dzieje musimy już wracać.- Mikołaj wywołał mnie przez radio.
-Muszę już iść.
-Mogę cię o coś po prosić.
-No pewnie.
-Namów tatę żebyśmy nie wracali do mamy.
-Na pewno nie wrócicie.
-Ale to gdzie my będziemy mieszkać?
-Nie wiem.
-Ola, dziękuję.
-Nie ma za co.
-Jest, jesteś jak siostra.
-Dobra ja już muszę iść.- Ponownie przytuliłam Dominikę i wyszłam z mieszkania zostawiając jej klucze. Wróciłam do radiowozu i pojechaliśmy na patrol. Reszta dnia minęła nam spokojnie, wlepiliśmy kilka mandatów i pouczeń. Po służbie wróciliśmy jeszcze na bazę aby wypełnić resztę papierów.
-Ola, mogę mieć do ciebie prośbę?
-No pewnie co się stało?
-Odebrała byś Anię ze szkoły. Ja muszę jeszcze załatwić kilka spraw na mieście. Proszę.
-No jasne, a o której kończy?
-Za piętnaście minut.
-No to muszę już jechać, skończysz za mnie?
-No jasne leć. Widzimy się w domu.
-No dobra.- Pojechałam po Anię do szkoły a potem pojechałyśmy do mojego mieszkania gdzie czekała na nas Dominika. Weszłyśmy do środka. Pokazałam Ani mieszkanie a potem zajęłam się robieniem obiadu. Dominiak i Ania mi pomagały. Zrobiłyśmy pierogi, zjadłyśmy obiad. Potem pozmywałam naczynia i poszłam pomóc dziewczynkom w lekcjach. Zrobiło się późno a Mikołaja wciąż nie było. Ania zasnęła na kanapie więc przeniosłam ją do mojej sypialni i tam położyłam spać. Razem z Dominiką włączyłyśmy telewizor i oglądałyśmy program muzyczny ale i my zrobiłyśmy się zmęczone. Dominika poszła położyć się w mojej sypialni a ja przygotowałam sobie spanie na kanapie. Położyłam się spać. Obudziły mnie kroki, wstałam i włączyłam światło.
-Mikołaj.- Powiedziałam zaspanym głosem.
-Przepraszam nie chciałem cię obudzić.
-Gdzie byłeś?
-Musiałem coś załatwić. A gdzie dziewczynki?
-Śpią w sypialni, czemu nie odbierałeś?
-Musiałem wyłączyć telefon. Idź spać.
-A ty gdzie będziesz spał?
-Na podłodze się położę.
-Weź przestań, chodź do mnie jest miejsce, spokojnie ja nie gryzę.
-No ty nie.- Zaśmiał się Mikołaj i po chwili położył się koło mnie. Zasnęłam od razu, byłam bardzo zmęczona. Nad ranem obudziły mnie promienie słońca delikatnie wkradające się do mojego mieszkania. Leżałam na podłodze, ale dlaczego? Mikołaj jak gdyby nigdy nic smacznie chrapał na kanapie, rozwalony jak by zapomniał że spaliśmy razem. Podniosłam się z zimnej podłogi i poszłam do kuchni przygotować śniadanie. Najpierw zaparzyłam kawę, potem zrobiłam kanapki gdy do kuchni przyszła Dominika.
-Hej już nie śpisz?- Zapytałam widząc wchodzącą nastolatkę do kuchni.
-Jakoś nie mogę spać. O śniadanko robisz.
-No pewnie, masz ochotę?
-No pewnie że mam.
-Chcesz kawy?
-Nie mogę, tato mi nie pozwala, twierdzi że jestem za młoda.
-A no to herbatę ci zrobię.- Jak powiedziałam tak zrobiłam, podałam nastolatce kubek gorącej herbaty i przysiadłam się do niej.- A na którą masz dziś do szkoły?
-Na ósmą ale najchętniej to bym nie szła.
-Dlaczego?
-Jakoś nie mam ochoty widzieć się z Majką, nie po tym co zrobiła.
-Ale nie możesz się poddawać, nie pokazuj że jesteś słaba bo będą to wykorzystywać.
-Ola to nie takie łatwe, ja nie potrafię jej tego wybaczyć.
-No ale...-W tym momencie do kuchni przyszedł Mikołaj a ja postanowiłam nie kończyć mojej wypowiedzi.
-Witam Panie.- Powiedział Mikołaj i przywitał się z Dominiką.
-Cześć Tatuś.
-O śniadanko, kurczę ale mam dobrze.- Zaśmiał się Mikołaj.
-Dobra idę obudzić Anię.- Powiedziałam i wyszłam z kuchni, weszłam do sypialni. Ania już nie spała, siedziała na łóżku i wpatrywała się w okno.
-Hej, mogę wejść?
-No jasne to twój pokój.- Odpowiedziała a ja przysiadłam się do niej. Moim oczom ukazał się dość duży siniak na ramieniu dziewczynki. Postanowiłam delikatnie dopytać się jak go sobie nabiła.
-Bardzo boli?- Zapytałam a dziewczynka zakryła ramie.
-Nie już nie.
-Jak go sobie nabiłaś?
-Uderzyłam się o biurko.
-O biurko, na ramieniu.- Od początku wiedziałam że Ania coś ściemnia.
-No tak. Daj mi spokój.- Odpowiedziała i wtuliła się w poduszkę.
-Ania, spokojnie, możesz mi powiedzieć.
-A umiesz dochować tajemnicy?
-No pewnie.- Powiedziałam a na twarzy dziewczynki pojawił się delikatny uśmiech.
-Bo to wszystko....Mama...jak zaczęła pić to nad sobą nie panuje...
-Kamila cię uderzyła?- Byłam w szoku po tym co usłyszałam.
-Tak. Od kąt rozstała się z tatą. Cały czas nas o to obwinia.
-Od dawna cię bije? Kiedy to się zaczęło?
-Mnie pierwszy raz uderzyła wczoraj ale zasłużyłam sobie.

-Aniu, to że coś nie tak zrobiłaś to nie powód żeby cię bić. Zapamiętaj nikt nie ma prawa cię uderzyć za coś co źle zrobiłaś.- Przytuliłam dziewczynkę. Postanowiłam nie drążyć dalej tematu.- Chodź, śniadanie zrobiłam.- Wraz z Anią udałyśmy się do kuchni, gdzie Mikołaj i Dominika jedli już śniadanie. Przysiadłyśmy się do nich. Po udanym posiłku zaczęliśmy się szykować. Dziewczynki do szkoły a Mikołaj i ja do pracy. Ustaliliśmy kolejkę do łazienki i zaczęliśmy się przygotowywać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz