poniedziałek, 8 lutego 2016

1.5

Aleksandra
Oglądałam telewizję i jadłam kolację, gdy nagle zadzwonił do mnie Mikołaj, zdziwiłam się nigdy nie dzwonił do mnie o tej porze.
-Cześć Olka.
-No hej coś się stało?
-No mam mały problem.
-A co się stało?
-Słuchaj Kamila wyrzuciła mnie i dziewczynki z domu. Nie mam gdzie się podziać.
-Wpadaj, nie ma problemu. A dziewczynki są z tobą?
-Nie zawiozłem je do moich rodziców na wieś.
-A no dobra wpadaj.- Mikołaj rozłączył się a ja szybko ogarnęłam w mieszkaniu. Po godzinie Mikołaj był już u mnie w mieszkaniu.
-Hej, przepraszam że ci zawracam głowę.
-Nie no przestań nic się nie stało.
-Ola, naprawdę dziękuję.- Mikołaj przytulił mnie na podziękowanie. Ucieszyłam się że mogłam pomóc przyjacielowi.
-Przygotowałam ci kanapę.
-Dzięki, kochana jesteś.- Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
-Zjesz coś, tylko mi nie mów że nie będziesz mnie objadał.
-No w sumie to zjadł bym coś.
-A co? Może naleśniki zrobię.
-No jak to nie kłopot.
-Żaden Mikołaj.
-No dobra a może ci pomogę?
-Jeśli chcesz.- I przygotowaliśmy razem kolację, zjedliśmy i udaliśmy się spać. Nie mogłam zasnąć więc poszłam do kuchni napić się wody. Mikołaj również nie spał.
-Czemu nie śpisz?- Zapytał Mikołaj gdy wychodziłam z kuchni.
-Nie mogę spać. A ty?
-Myślę o dziewczynkach.
-Spokojnie są u twoich rodziców.
-Nie o to mi chodzi.- Usiadłam obok Mikołaja.
-A co się stało?
-Kamila podniosła rękę na Dominikę. Płakała dziś i nie chciała powiedzieć dlaczego.
-Myślisz że Kamila by ją uderzyła?
-Nie wiem. Była pijana a wiesz jaka jest kiedy się napije.
-No wiem.- Niestety wiedziałam, widziałam Kamilę nie raz pod wpływem.
-Mam nadzieję że Dominika płakała przez chłopaka. Nigdy bym sobie nie wybaczył gdyby Kamila skrzywdziła moją Dominisię. Dziewczynki są jedynym co mi zostało. Nie wiem co bym zrobił gdyby coś im się stało.
-Spokojnie, nic im nie będzie są bezpieczne u twoich rodziców.- Zaczęłam pocieszać Mikołaja.
-Dzięki.
-Za co?
-Za to że jesteś przy mnie w takiej chwili.
-Mikołaj od tego są przyjaciele. Ale ty robisz śniadanie.
-No i jeszcze czego. Jestem gościem powinnaś mi usługiwać.
-Skończyłeś już marzyć?
-O ty mała wredoto.- Mikołaj zaczął mnie łaskotać.- Chcesz wojnę?
-Już przegrałaś.- zaśmiał się Mikołaj, i miał rację bo już po chwili leżałam na podłodze przygnieciona i obezwładniona przez Mikołaja. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Mikołaj ma taki cudowny blask w oku. Po chwili puścił mnie i oboje siedzieliśmy na podłodze i się śmialiśmy. Tematy zdawały się nam nie kończyć. Rozmawialiśmy o wszystkim, o dzieciństwie, wspominaliśmy nasze pierwsze patrole.
-A pamiętasz jak mieliśmy wezwanie do psa na cmentarzu?
-No pewnie, przecież tato opiekuje się teraz Warsem. Ten pies mnie zawsze zaskakuje. Ostatnio jak poszłam z nim na spacer to wyrywał się na cmentarz.
-Tęskni jeszcze za Panem.
-Też tak pomyślałam ale on nie szedł na grób swojego Pana tylko mojej Mamy.- W oku pojawiła mi się łezka. Posmutniałam.
-Ola, co się stało? Czemu jesteś smutna?
-Nic, idźmy już spać.- Powiedziałam i poszłam do sypialni. Położyłam się i zaczęłam płakać. Po chwili do sypialni przyszedł Mikołaj, odwróciłam głowę w stronę okna nie chciałam żeby widział że płaczę. Położył się na łóżku obok mnie. Przytulił się do mnie.
-Czemu płaczesz? Powiedziałem coś nie tak?
-Nie, po prostu....tęsknię za mamą...-powiedziałam szlochając.- Miałam dziesięć lat jak zmarła....bardzo mi jej brakuje....
-Nie płacz, proszę. Bo ja zaraz zaczną płakać.- Powiedział ocierając mi łzy.
-Mikołaj....
-Spokojnie, spróbuj zasnąć, jutro idziemy do pracy.- Powiedział i przykrył mnie kocem. Przytulił mnie mocno a ja zasnęłam w jego objęciach. Gdy się rano obudziłam Mikołaja już nie było. Na stole stało gotowe śniadanie i leżała karteczka.
Musiałem jeszcze coś załatwić na mieście, widzimy się w pracy. Mikołaj.
PS. Smacznego.
Zjadłam śniadanie, przygotowałam się i pojechałam do pracy. Poszłam do pokoju, Mikołaja jeszcze nie było. Przebrałam się w mundur i wróciłam do pokoju. Po chwili przyszedł Mikołaj. Był już przebrany w mundur i gotowy do pracy.
-To co gotowa?
-Tak, możemy iść.
-Panie przodem.- powiedział Mikołaj i przepuścił mnie w drzwiach, udaliśmy się na odprawę. Potem poszliśmy do radiowozu. Mikołaj dostał telefon. Z tego co zrozumiałam to w sprawie mieszkania. Gdy skończył rozmawiać postanowiłam go o to podpytać.
-Szukasz mieszkania.
-No tak.
-Źle ci się ze mną mieszka?
-Nie, bardzo dobrze ale nie mogę cały czas mieszkać u ciebie.
-Ale nie przeszkadzasz mi.
-Olka, nie o to chodzi.
-No to o co?
-No twój tata, jak się dowie to chyba by nas pozabijał.
-Boisz się tego co ludzie powiedzą. Dlatego dziś tak szybko wyszedłeś. Bałeś się ze ktoś nas może zobaczyć.
-Nie Olka, to nie o to chodzi.- Mikołaj próbował się tłumaczyć ale ja nie miałam zamiaru go słuchać. Wpatrywałam się w okno. Niezręczną ciszę przerwał nam dyżurny, który miał dla nas zadanie. Para nastolatek biła się pod szkołą. Pojechaliśmy na miejsce. Po dziesięciu minutach byliśmy już w szkole. Weszliśmy do budynku, czekali na nas dyrektor szkoły oraz wychowawca uczennic.
-O dobrze ze już jesteście.- Powiedział dyrektor szkoły.
-Aspirant Białach, Posterunkowa Wysocka KMP we Wrocławiu. Co się stało?
-Więc jak by to powiedzieć. Panie Mikołaj Pana córka Dominika pobiła się z koleżanką z klasy.

-Jak to Dominika się pobiła?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz