Rano
obudziłam się około 8.00, zadzwoniłam do Renaty, że źle się
czuję i jadę do lekarza. Bez problemu dała mi dzień wolnego.
Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę. Ledwo przełykałam,
straszny ból gardła doprowadzał mnie do szału. Przygotowałam się
do wyjścia. Już miałam wyjść gdy ktoś zapukał do drzwi.
Chwyciłam w dłoń kurtkę i torebkę i poszłam otworzyć. W
drzwiach stała Dominika. Byłam zdziwiona jej wizytą.
-Co
ty tu robisz?- Zapytałam zdziwiona.
-Dlaczego
nie możesz pogodzić się z tatą, co ona takiego zrobił?-
Naskoczyła na mnie a ja nie wiedziałam co mam jej powiedzieć.
-Dominisia
to nie jest najlepszy moment na taką rozmowę.
-A
kiedy będzie? Możecie wyjaśnić co tu się dzieje?
-Posłuchaj
ja się śpieszę nie mogę teraz rozmawiać, a jeśli chodzi o
twojego tatę to nie jestem z nim pokłócona.
-Jasne
i dlatego się wyprowadziłaś.
-Posłuchaj,
owszem powodem wyprowadzki była kłótnia z twoim tatą.
-No
więc...co takiego zrobił?
-Nic
ważnego, już o tym zapomniałam.
-Zapomniałaś
już o tacie, no powiem ci że szybko, kim jest twój nowy facet.
-Dominika
nie mam nikogo, kocham twojego ojca, pogodziliśmy się jak mi nie
wierzysz to się jego zapytaj, a jestem tu bo chcę sprzedać
mieszkanie i muszę je ogarnąć.- Powiedziałam i wyszłam z
mieszkania. Zamknęłam drzwi na klucz i zaczęłam schodzić na dół.
Dominika ruszyła za mną.
-Podwieźć
cię do szkoły?- Zaproponowałam gdy byłyśmy już obok mojego
samochodu.
-A
nie spóźnisz się do pracy?
-Nie,
jadę do lekarza, przeziębiłam się.
-A
no dobra, jeśli to nie problem.
-Żaden
wsiadaj.- Powiedziałam i obie wsiadłyśmy do mojego auta.
Podrzuciłam ją do szkoły a sama pojechałam do lekarza. Niepewnie
weszłam do przychodni. Nie lubię takich miejsc. Zarejestrowałam
się i usiadłam na poczekalni, czekając na swoją kolej. W
międzyczasie dostałam wiadomość od Mikołaja.
-Cześć
kochanie, jak się dziś czujesz? Mikołaj
-Nie
najlepiej, czekam właśnie na lekarza.
-Wpadnę
do ciebie po pracy.
-Jeśli
chcesz.
-A
ty chcesz?
-Bardzo,
ale powinieneś najpierw wyjaśnić wszystko dzieciakom.
-A
co się stało.
-Była
u mnie Dominika, no sporo do omówienia mamy.
-No
dobrze, w takim razie podjadę wieczorem. Daj znać jak wyjdziesz od
lekarza.
-Dobrze.
Miłej pracy.
Skończyłam
pisać z Mikołajem i akurat z gabinetu wyszła pielęgniarka.
-Pani
Aleksandra Wysocka, zapraszam do gabinetu.- Powiedziała kobieta, a
ja podniosłam się z krzesła i ruszyłam w stronę pomieszczenia.
Weszłam do środka niepewnym krokiem.
-Proszę
usiąść doktor zaraz do Pani przyjdzie.- Powiedziała opuszczając
gabinet. Przez chwilkę byłam w nim sama. Zaczęłam się rozglądać.
Na ścianach było kilka dyplomów i podziękowań. Nagle drzwi
znajdujące się po mojej prawej stronie otworzyły się.
-Dzień
dobry nazywam się Paweł Podgórski.- Powiedział mężczyzna
podchodząc do biurka, gdy go zobaczyłam zaniemówiłam. Wysoki
brunet w okularach i o szczupłej ale wysportowanej sylwetce. To był
ten sam mężczyzna który był wczoraj u Pani Kasi. On chyba też
się zdziwił na mój widok bo zaniemówił. Przez chwilę
siedzieliśmy w milczeniu. Po kilku minutach zaczął przeglądać
moją kartę.
-Więc
Pani Olu co Panią do mnie sprowadza?- Zapytał, miał bardzo
delikatny i spokojny głos.
-Nie
mogę mówić.- Wydusiłam z siebie ostatkiem sił.
-No
dobrze proszę otworzyć usta i zrobić Aaaaaaa.
-Aaaaaaa.-Wykonałam
jego polecenie a on włożył mi do gardła drewniany patyczek.
-Aham,
yhym.- Powtarzał pod nosem.- No dobrze, od dawna ma pani taką
dolegliwość?
-Od
wczoraj.
-Yhym.-
Zaczął coś notować.- Dobrze a inne objawy występują?
-Gorączka
i ogólnie zmęczenie.
-No
dobrze. Proszę zdjąć bluzkę muszę panią osłuchać.- Powiedział
a ja ponownie wykonałam jego polecenie. Przyłożył mi do piersi
zimny stetoskop, aż zadrżałam a moje ciało przeszły ciarki.-
Głęboki wdech...i wydech.- Powtórzył kilka razy.- Dobrze proszę
się odwrócić.- Powiedział a ja się odwróciłam, stetoskop był
już nieco cieplejszy, prawdopodobnie przyzwyczaiłam się do jego
temperatury.
-Może
się Pani ubrać.- Powiedział i usiadł przy biurku. Zaczął coś
notować.
-I
co mi jest?- Zapytałam zachrypłym głosem.
-Ma
pani Anginę ropną, przepiszę Pani antybiotyk.
-A
długo będę musiała go brać?
-Tak,
przepiszę go pani na razie na tydzień. Za tydzień zgłosi się
Pani do mnie do kontroli.
-Dobrze,
ale czy to oznacza że będę musiała zostać na zwolnieniu
lekarskim przez najbliższy tydzień?
-Tak,
potem się zobaczy. Ale wydaje mi się że wyzdrowieje pani. Tak
więc, antybiotyk dwa razy dziennie, rano i wieczorem. Reszta leków
trzy razy dziennie, czyli śniadanie, obiad i kolacja.- Powiedział i
podał mi receptę.
-Dziękuję.-
Powiedziałam i schowałam kartkę do torebki. Na kilka minut wkradła
się niezręczna cisz. Postanowiłam ją przerwać.
-To
ja już pójdę.- Powiedziałam wstając z krzesła.
-Tak,
Tak.- Powiedział mężczyzna i również wstał z krzesła.-Mogę o
coś zapytać?- Powiedział gdy zbliżałam się do drzwi.
-Rozmawiała
Pani wczoraj z....
-Nie,
zmieniła temat.
-Aha.-
Odrzekł a po jego minie wywnioskowałam że nie cieszy się z tej
odpowiedzi.
-A
o co chodziło, jeśli mogę wiedzieć?- Zapytałam.
-Może
nie rozmawiajmy tutaj.- Powiedział i oboje wyszliśmy z gabinetu.-
Mam teraz przerwę może pójdzie Pani ze mną do bufetu obok. Tam
Pani wszystko wyjaśnię.
-No
dobrze.- Odparłam. Udaliśmy się do kawiarni obok. Mężczyzna
zmówił dla nas kawę i ciasto. Byłam bardzo ciekawa.
-Więc
może Pan mi to wyjaśnić?- Zapytałam po dłuższej chwili
milczenia.
-Zapewne
nie jest to najlepszy moment na taką rozmowę a ja nie mam pewności
czy Pani to odpowiednia osoba.
-Odpowiednia
do czego?
-Pani
mama to Joanna Wysocka z domu Podgórska?
-Tak.-
Powiedziałam, przecież on ma tak samo na nazwisko, czyli jednak mam
jakąś rodzinę ze strony mamy, ale dlaczego to przede mną
ukrywali.
-Więc,
nie wiem jak mam to powiedzieć...
-Zapewne
jesteśmy rodziną, tylko że zawsze mówiona mi że mama nie ma
rodziny, znaczy się że wszyscy nie żyją.
-Tak
jesteśmy rodziną. Mam siostrę Beatę, oboje jesteśmy dziećmi
Joanny.
-Jak
to dziećmi?- Zapytałam, ta odpowiedź mnie zamurowała.- Pan chyba
sobie żartuje.
-Niestety
nie. Też niedawno się o tym dowiedzieliśmy.
-Jakim
cudem? Przecież to niemożliwe.
-Proszę
mnie wysłuchać. Ja i moja siostra trafiliśmy do domu dziecka.
-Jak
to, moja mama by nigdy czegoś takiego nie zrobiła.
-Ola.-
Powiedział i złapał moją dłoń. Wyrwałam się i wstałam od
stolika.
-Przepraszam
ale muszę iść.- Powiedziałam opuszczając bufet.
-Poczekaj.-
Krzyknął i dogonił mnie na korytarzu.- Wiem że nie jest to dla
ciebie łatwe ale dla nas też to nie było.
-Jak
to się stało?- Zapytałam.
-Jak
co się stało?
-Jak
się o mnie dowiedzieliście?
-To
był czysty przypadek, opuszczając dom dziecka w wieku 21 lat, byłem
już na studiach medycznych. Postanowiłem po kilku latach odszukać
rodzinę. Wtedy dowiedziałem się że mama nie żyje. Beata wtedy
miała 29 lat. Starała się unikać takich tematów i żyć
normalnie. Przez przypadek gdy udaliśmy się na cmentarz, był
akurat pogrzeb.
-Pogrzeb
taty.- Powiedziałam ze łzami w oczach.
-Tak,
to był pogrzeb twojego taty.
-Ale
skąd wiedzieliście że jestem ich córką?
-Po
pierwsze jesteś strasznie podobna do Beaty gdy miała tyle lat co
ty. Te same oczy, nos, usta, kolor włosów.
-A
po drugie?
-Jestem
lekarzem od trzech lat współpracuję z policją więc mam dostęp
do danych. Sprawdziłem twojego ojca, który sugerując się po
wyglądzie pogrzebu był policjantem.
-Tak,
tato był komendantem.
-No
właśnie w ten sposób trafiłem na ciebie. Niestety jesteś wciąż
zameldowana na mieszkanie ojca. Starałem się uzyskać jakieś
informacje od Kaśki. Była opiekunką w naszym domu.
-Nie
chciała abyście się ze mną skontaktowali?
-Chciała,
ale potrzebowała czasu, a ja chciałem tylko ciebie poznać. To że
się wczoraj spotkaliśmy to był czysty przypadek. Nikt się nie
spodziewał.
-Po
co chciałeś mnie poznać?
-Nie
wiem, zawsze marzyłem o rodzinie. O czymś co ty masz.
-Skąd
wiesz co ja mam. Skąd w ogóle u ciebie tyle odwagi żeby wejść z
butami do czyjegoś życia bez pozwolenia.
-Ola
ja wiem jak się czujesz, oboje przeżywamy to samo.
-Nie
wiesz co ja przeżywam. Nigdy nie miałam rodzeństwa, zawsze byłam
sama myślisz że tak sobie przyjdziesz powiesz cześć jestem twoim
starszym bratem, może nadrobimy te 28 lat?, co ty sobie w ogóle
wyobrażasz?
-Ale
nie krzycz. Ja ciebie doskonale rozumiem, ale chyba powinniśmy sobie
wszystko wyjaśnić.
-Nie,
nie mamy nic do wyjaśniania.- Krzyknęłam chciałam jeszcze coś
dodać ale straciłam głos i to chyba na dobre.
-No
i widzisz. Jazda do apteki po leki.- Powiedział a ja wyszłam z
przychodni. Udałam się do apteki. Wykupiłam potrzebne leki.
Napisałam do Mikołaja że mam Anginę i że wracam do domu.
Wróciłam do mieszkania ojca. Spakowałam swoje rzeczy i wyszłam.
Najpierw jednak poszłam do Pani Kasi. Musiałam coś z nią
wyjaśnić. Zapukałam do drzwi. Po kilku minutowym dobijaniu się
otworzyła.
-Ola
a co ty tu robisz?- Zapytała, chciałam jej odpowiedzieć ale nie
mogłam. Wyjęłam więc notatnik z torebki i zaczęłam pisać.
Wiem
o Pawle i Beacie. Nie rozumiem dlaczego mama to zrobiła i dlaczego
wszyscy to przede mną ukrywali.
-Twój
ojciec, gdy był u mnie kilka dni przed tym dniem....on poprosił
mnie abym się tobą zaopiekowała a przede wszystkim żebym nigdy ci
o mamie nie mówiła.
Ale
dlaczego?
-Nie
wiem, nie znam całej historii twojej rodziny, nie mam pojęcia
dlaczego chcieli to przed tobą ukryć, ale widocznie mieli powód.
Ale
ja dalej nic z tego nie rozumiem.
-Wiem
Ola, to dla ciebie teraz nie łatwa sytuacja, ale musisz porozmawiać
z Pawłem i Beatą.
A
może mi Pani powiedzieć coś więcej, coś co Pani wie na ten
temat.
-Wejdź.-
Powiedziała a ja wykonałam jej prośbę. Chciałam się dowiedzieć
wszystkiego. Usiadłam na kanapie w salonie. Pani Kasia usiadła
naprzeciwko mnie. Po chwili wstała i wyjęła z szafki album ze
zdjęciami.
-Zobacz.-
Podała mi album i siadła obok mnie.- To twoi rodzice, obok są twoi
dziadkowie. Rodzice Joanny. Oni wciąż żyją. Pewnie chcesz zapytać
jak to możliwe.- Odparła a ja kiwnęłam głową że tak.- Oni
zerwali kontakt z twoją mamą zaraz po tym jak związała się z
Wojtkiem, nie akceptowali go przez to że był policjantem. Wiem że
twoja mama miała 17 lat jak urodził się Paweł, nic więcej nie
jestem w stanie ci powiedzieć.
I
tak dużo mi Pani powiedziała.-Napisałam
w notatniku. Po kilku minutach pożegnałam ją i udałam się do
samochodu. Wyjęłam na chwilkę z torebki kartkę na której Paweł
napisał mi jak mam stosować leki. Na odwrocie był napis.
Jak
byś chciała się skontaktować to masz tu mój numer.
Niepewnie ale wyjęłam z kieszeni telefon. Wbiłam jego numer i
zadzwoniłam.
-Paweł
Podgórski słucham.- Powiedział.
-Ola
z tej strony.- Powiedziałam niepewnym głosem.
-Coś
się stało?
-Tak
chcę porozmawiać, możemy się spotkać?
-Jasne
ale gdzie i kiedy?
-Przyjedź
do mnie wyślę ci SMS adres.
-No
dobra, ale po pracy mogę, wiesz jak jest.
-Tak
tak, tylko daj znać o której skończysz.
-No
dobra, to do zobaczenia.
-Cześć.-
Odparłam i rozłączyłam się. Byłam całkowicie niepewna tego co
robię, ale chciałam znać prawdę. Wracając do domu, zajechałam
jeszcze na komendę. Musiałam zanieść do Renaty zwolnienie.
Zaparkowałam samochód tam gdzie zawsze i poszłam do jej gabinetu.
Zapukałam.
-Wejść.-
Usłyszałam jej głos. Chwyciłam za klamkę i mocno ją naciskając
weszłam do pomieszczenia.
-Dzień
dobry.
-O
Ola dobrze że cię widzę, usiądź proszę.- Powiedziała.
-A
coś się stało?
-Tak,
znaczy się nie, po prostu....słuchaj po komendzie chodzą pewne
plotki.
-Jakie
plotki?- Zapytałam i ponownie straciłam głos, no miałam już po
prostu dosyć tej anginy.
-NO
o twoim rzekomym romansie z Nowakiem, ja w nie nie wierzę ale tyle
się dzieje ostatni. Tylko się nie denerwuj w twoim stanie nie
wolno.- W jakim stanie pomyślałam w pierwszej chwili. Wzięłam
kartkę z biurka Renaty i długopis. Zaczęłam pisać.
Nie
mam żadnego romansu, nie rozumiem dlaczego wszyscy mi to ostatnio
wmawiają i o co chodzi z tym stanem?
-Ola
ja tam nie wierzę w ten romans, znam cię i Jacka, jak to jaki stan,
mówię o twojej ciąży.
Ja
nie jestem w ciąży, mam anginę i zwolnienie na tydzień.
-Jak
to? Byłam pewna że jesteś w ciąży.- Kiwnęłam głową że nie,
wyjęłam z torebki zwolnienie i położyłam je na biurku.- No
dobrze, możesz iść.- Odparła Renata a ja opuściłam jej gabinet.
Cały czas zastanawiał mnie fakt skąd wszystkim przyszło na myśl
to że jestem w ciąży, no do cholery. Byłam bardzo zdenerwowana.
Opuściłam komendę, oczywiście wcześniej sprawdzając czy Mikołaj
czasem nie ma przerwy. Nie miał więc wróciłam do domu. Wjechałam
samochodem do garażu. Zabrałam z bagażnika rzeczy i weszłam do
domu. Zaniosłam torbę do sypialni i się rozpakowałam. Z torebki
wyjęłam leki i wzięłam te które miałam brać w porze obiadowej.
Popiłam je wodą i zaczęłam szykować obiad. Właśnie kończyłam
obierać ziemniaki gdy usłyszałam że ktoś wchodzi do domu.
Odłożyłam wszystko i poszłam do drzwi. Otworzyłam je.
-Ola.-
Krzyknęła Ania i rzuciła się na mnie. Przytuliłam ją i
delikatnie pocałowałam w czubek głowy. Weszłyśmy do środka.-
Gdzie ty byłaś?- Zapytała a ja nie byłam w stanie jej
odpowiedzieć. Udałyśmy się do kuchni a ja wyjęłam jakąś
kartkę z szafki.
Nie
mogę mówić jestem chora.
Napisałam.
-A
no dobra.- Odparła Ania i usiadła przy stole.- A nie powinnaś
leżeć w łóżku?- Zapytała a ja wzruszyłam ramionami. Wróciłam
do obierania ziemniaków a po chwili postawiłam je na gazie. Nie
minęło dziesięć minut a Dominika z Markiem wrócili do domu po
szkole. Zaskoczeni stanęli w kuchni, tak samo jak Ania przybiegli do
mnie i się przytulili.
-Olka,
co ty tu robisz?- Zapytała Dominika.
-Jest
chora i nie mówi.- Powiedziała Ania a dzieciaki spojrzały na mnie
niepewnie. W międzyczasie odlałam ziemniaki i nałożyłam
młodzieży obiad. Zjedliśmy posiłek no w sumie to oni zjedli bo ja
nie mogłam nic przełknąć. Paweł napisał do mnie SMS-a że
będzie około 16, a Mikołaj napisał że za chwilkę będzie w domu
bo Renata powiedziała mu że może wrócić do mnie bo jestem chora.
Tak jak napisał tak był.
-Cześć
kochanie.- Krzyknął już w progu. Poszłam się z nim przywitać.
Pocałowaliśmy się na powitanie i wróciliśmy do kuchni. Ponownie
wzięłam kartkę i napisałam na niej że będziemy dziś mieli
gościa. Na początku Mikołaj nie rozumiał o co chodzi ale ja sama
za wiele nie byłam mu w stanie powiedzieć. Około szesnastej w domu
rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć.
-Cześć.
Cieszę się że zdecydowałaś się na spotkanie.- Powiedział a ja
delikatnie odsunęłam się od drzwi i pewnym ruchem ręki wskazałam
mu aby wszedł do środka. Mikołaj również stał w korytarzu był
równie niepewny tego spotkania co ja.
-Mikołaj
Białach.
-Paweł
Podgórski.- Oboje podali sobie dłonie.
-Jestem
partnerem Oli i jak nie będzie ci to przeszkadzać to będę za nią
zadawać pytania.
-Żaden
problem, najważniejsze że chciała się ze mną spotkać.
Mikołaj
Zanim
Przyszedł Paweł, rzekomy brat Oli, uzgodniliśmy że to ja będę
mówił a Ola spisała na kartce pytania i różne takie notatki.
Jako policjantka była bardzo skrupulatna jeśli o to chodzi.
Zanotowała dokładnie to co było jej potrzebne. Zaprosiłem naszego
gościa do środka. Ola poszła przygotować kawę a ja i nasz gość
usiedliśmy przy stole w jadalni.
-Piękny
dom.- Powiedział.
-Dziękuję.
Więc Pan jest bratem przyrodnim Oli?
-Na
to wygląda. W papierach z aktu urodzenia mojego i mojej siostry jest
nazwisko panieńskie matki Oli.
-Tak
wiem, ale bardziej ciekawi mnie czy wie Pan o tym że wasi no bo tak
mogę powiedzieć dziadkowie żyją.
-Wiem,
mam tego świadomość, jednakże nie miałem z nimi żadnego
kontaktu, po dość długiej rozmowie z moją siostrą doszliśmy do
wniosku że najpierw powinniśmy odnaleźć naszą rodzinę. Mieliśmy
nadzieje że dowiemy się czegoś od ojca Oli.
-Przykro
mi ale on nie żyje.
-Tak
wiemy, byliśmy na pogrzebie.
-Jak
to?- Zapytałem zdziwiony.
-No
przez przypadek, poszliśmy zobaczyć grób mamy i akurat był
pogrzeb.- Po dość długiej rozmowie z Pawłem, doszliśmy zgodnie
do wniosku że musimy się dowiedzieć czegoś więcej. Ola nie była
za tym aby poznawać swoich dziadków w końcu oni nie chcieli z nią
utrzymywać kontaktu,tak przynajmniej wynikało z jej wcześniejszej
rozmowy z Panią Kasią. Paweł zaproponował nam kolejne spotkanie
tym razem w pełnym gronie, całą że tak powiem rodziną no bo jak
by nie patrzeć w końcu była to rodzina Oli. Około 22, Paweł
opuścił nasze mieszkanie a my poszliśmy spać.
Super opowiadanie. Pozdrawiam Xenia
OdpowiedzUsuńGenialne czekam na kolejne
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie, oby tak dalej. Mam nadzieję, że ta rodzina dużych problemów nie przyniesie. PoDrawiam
OdpowiedzUsuńKiedy kolejne opowiadanie?
OdpowiedzUsuń