czwartek, 12 stycznia 2017

2.28

Rano obudziłam się około 8.00, zadzwoniłam do Renaty, że źle się czuję i jadę do lekarza. Bez problemu dała mi dzień wolnego. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę. Ledwo przełykałam, straszny ból gardła doprowadzał mnie do szału. Przygotowałam się do wyjścia. Już miałam wyjść gdy ktoś zapukał do drzwi. Chwyciłam w dłoń kurtkę i torebkę i poszłam otworzyć. W drzwiach stała Dominika. Byłam zdziwiona jej wizytą.
-Co ty tu robisz?- Zapytałam zdziwiona.
-Dlaczego nie możesz pogodzić się z tatą, co ona takiego zrobił?- Naskoczyła na mnie a ja nie wiedziałam co mam jej powiedzieć.
-Dominisia to nie jest najlepszy moment na taką rozmowę.
-A kiedy będzie? Możecie wyjaśnić co tu się dzieje?
-Posłuchaj ja się śpieszę nie mogę teraz rozmawiać, a jeśli chodzi o twojego tatę to nie jestem z nim pokłócona.
-Jasne i dlatego się wyprowadziłaś.
-Posłuchaj, owszem powodem wyprowadzki była kłótnia z twoim tatą.
-No więc...co takiego zrobił?
-Nic ważnego, już o tym zapomniałam.
-Zapomniałaś już o tacie, no powiem ci że szybko, kim jest twój nowy facet.
-Dominika nie mam nikogo, kocham twojego ojca, pogodziliśmy się jak mi nie wierzysz to się jego zapytaj, a jestem tu bo chcę sprzedać mieszkanie i muszę je ogarnąć.- Powiedziałam i wyszłam z mieszkania. Zamknęłam drzwi na klucz i zaczęłam schodzić na dół. Dominika ruszyła za mną.
-Podwieźć cię do szkoły?- Zaproponowałam gdy byłyśmy już obok mojego samochodu.
-A nie spóźnisz się do pracy?
-Nie, jadę do lekarza, przeziębiłam się.
-A no dobra, jeśli to nie problem.
-Żaden wsiadaj.- Powiedziałam i obie wsiadłyśmy do mojego auta. Podrzuciłam ją do szkoły a sama pojechałam do lekarza. Niepewnie weszłam do przychodni. Nie lubię takich miejsc. Zarejestrowałam się i usiadłam na poczekalni, czekając na swoją kolej. W międzyczasie dostałam wiadomość od Mikołaja.
-Cześć kochanie, jak się dziś czujesz? Mikołaj
-Nie najlepiej, czekam właśnie na lekarza.
-Wpadnę do ciebie po pracy.
-Jeśli chcesz.
-A ty chcesz?
-Bardzo, ale powinieneś najpierw wyjaśnić wszystko dzieciakom.
-A co się stało.
-Była u mnie Dominika, no sporo do omówienia mamy.
-No dobrze, w takim razie podjadę wieczorem. Daj znać jak wyjdziesz od lekarza.
-Dobrze. Miłej pracy.
Skończyłam pisać z Mikołajem i akurat z gabinetu wyszła pielęgniarka.
-Pani Aleksandra Wysocka, zapraszam do gabinetu.- Powiedziała kobieta, a ja podniosłam się z krzesła i ruszyłam w stronę pomieszczenia. Weszłam do środka niepewnym krokiem.
-Proszę usiąść doktor zaraz do Pani przyjdzie.- Powiedziała opuszczając gabinet. Przez chwilkę byłam w nim sama. Zaczęłam się rozglądać. Na ścianach było kilka dyplomów i podziękowań. Nagle drzwi znajdujące się po mojej prawej stronie otworzyły się.
-Dzień dobry nazywam się Paweł Podgórski.- Powiedział mężczyzna podchodząc do biurka, gdy go zobaczyłam zaniemówiłam. Wysoki brunet w okularach i o szczupłej ale wysportowanej sylwetce. To był ten sam mężczyzna który był wczoraj u Pani Kasi. On chyba też się zdziwił na mój widok bo zaniemówił. Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Po kilku minutach zaczął przeglądać moją kartę.
-Więc Pani Olu co Panią do mnie sprowadza?- Zapytał, miał bardzo delikatny i spokojny głos.
-Nie mogę mówić.- Wydusiłam z siebie ostatkiem sił.
-No dobrze proszę otworzyć usta i zrobić Aaaaaaa.
-Aaaaaaa.-Wykonałam jego polecenie a on włożył mi do gardła drewniany patyczek.
-Aham, yhym.- Powtarzał pod nosem.- No dobrze, od dawna ma pani taką dolegliwość?
-Od wczoraj.
-Yhym.- Zaczął coś notować.- Dobrze a inne objawy występują?
-Gorączka i ogólnie zmęczenie.
-No dobrze. Proszę zdjąć bluzkę muszę panią osłuchać.- Powiedział a ja ponownie wykonałam jego polecenie. Przyłożył mi do piersi zimny stetoskop, aż zadrżałam a moje ciało przeszły ciarki.- Głęboki wdech...i wydech.- Powtórzył kilka razy.- Dobrze proszę się odwrócić.- Powiedział a ja się odwróciłam, stetoskop był już nieco cieplejszy, prawdopodobnie przyzwyczaiłam się do jego temperatury.
-Może się Pani ubrać.- Powiedział i usiadł przy biurku. Zaczął coś notować.
-I co mi jest?- Zapytałam zachrypłym głosem.
-Ma pani Anginę ropną, przepiszę Pani antybiotyk.
-A długo będę musiała go brać?
-Tak, przepiszę go pani na razie na tydzień. Za tydzień zgłosi się Pani do mnie do kontroli.
-Dobrze, ale czy to oznacza że będę musiała zostać na zwolnieniu lekarskim przez najbliższy tydzień?
-Tak, potem się zobaczy. Ale wydaje mi się że wyzdrowieje pani. Tak więc, antybiotyk dwa razy dziennie, rano i wieczorem. Reszta leków trzy razy dziennie, czyli śniadanie, obiad i kolacja.- Powiedział i podał mi receptę.
-Dziękuję.- Powiedziałam i schowałam kartkę do torebki. Na kilka minut wkradła się niezręczna cisz. Postanowiłam ją przerwać.
-To ja już pójdę.- Powiedziałam wstając z krzesła.
-Tak, Tak.- Powiedział mężczyzna i również wstał z krzesła.-Mogę o coś zapytać?- Powiedział gdy zbliżałam się do drzwi.
-Rozmawiała Pani wczoraj z....
-Nie, zmieniła temat.
-Aha.- Odrzekł a po jego minie wywnioskowałam że nie cieszy się z tej odpowiedzi.
-A o co chodziło, jeśli mogę wiedzieć?- Zapytałam.
-Może nie rozmawiajmy tutaj.- Powiedział i oboje wyszliśmy z gabinetu.- Mam teraz przerwę może pójdzie Pani ze mną do bufetu obok. Tam Pani wszystko wyjaśnię.
-No dobrze.- Odparłam. Udaliśmy się do kawiarni obok. Mężczyzna zmówił dla nas kawę i ciasto. Byłam bardzo ciekawa.
-Więc może Pan mi to wyjaśnić?- Zapytałam po dłuższej chwili milczenia.
-Zapewne nie jest to najlepszy moment na taką rozmowę a ja nie mam pewności czy Pani to odpowiednia osoba.
-Odpowiednia do czego?
-Pani mama to Joanna Wysocka z domu Podgórska?
-Tak.- Powiedziałam, przecież on ma tak samo na nazwisko, czyli jednak mam jakąś rodzinę ze strony mamy, ale dlaczego to przede mną ukrywali.
-Więc, nie wiem jak mam to powiedzieć...
-Zapewne jesteśmy rodziną, tylko że zawsze mówiona mi że mama nie ma rodziny, znaczy się że wszyscy nie żyją.
-Tak jesteśmy rodziną. Mam siostrę Beatę, oboje jesteśmy dziećmi Joanny.
-Jak to dziećmi?- Zapytałam, ta odpowiedź mnie zamurowała.- Pan chyba sobie żartuje.
-Niestety nie. Też niedawno się o tym dowiedzieliśmy.
-Jakim cudem? Przecież to niemożliwe.
-Proszę mnie wysłuchać. Ja i moja siostra trafiliśmy do domu dziecka.
-Jak to, moja mama by nigdy czegoś takiego nie zrobiła.
-Ola.- Powiedział i złapał moją dłoń. Wyrwałam się i wstałam od stolika.
-Przepraszam ale muszę iść.- Powiedziałam opuszczając bufet.
-Poczekaj.- Krzyknął i dogonił mnie na korytarzu.- Wiem że nie jest to dla ciebie łatwe ale dla nas też to nie było.
-Jak to się stało?- Zapytałam.
-Jak co się stało?
-Jak się o mnie dowiedzieliście?
-To był czysty przypadek, opuszczając dom dziecka w wieku 21 lat, byłem już na studiach medycznych. Postanowiłem po kilku latach odszukać rodzinę. Wtedy dowiedziałem się że mama nie żyje. Beata wtedy miała 29 lat. Starała się unikać takich tematów i żyć normalnie. Przez przypadek gdy udaliśmy się na cmentarz, był akurat pogrzeb.
-Pogrzeb taty.- Powiedziałam ze łzami w oczach.
-Tak, to był pogrzeb twojego taty.
-Ale skąd wiedzieliście że jestem ich córką?
-Po pierwsze jesteś strasznie podobna do Beaty gdy miała tyle lat co ty. Te same oczy, nos, usta, kolor włosów.
-A po drugie?
-Jestem lekarzem od trzech lat współpracuję z policją więc mam dostęp do danych. Sprawdziłem twojego ojca, który sugerując się po wyglądzie pogrzebu był policjantem.
-Tak, tato był komendantem.
-No właśnie w ten sposób trafiłem na ciebie. Niestety jesteś wciąż zameldowana na mieszkanie ojca. Starałem się uzyskać jakieś informacje od Kaśki. Była opiekunką w naszym domu.
-Nie chciała abyście się ze mną skontaktowali?
-Chciała, ale potrzebowała czasu, a ja chciałem tylko ciebie poznać. To że się wczoraj spotkaliśmy to był czysty przypadek. Nikt się nie spodziewał.
-Po co chciałeś mnie poznać?
-Nie wiem, zawsze marzyłem o rodzinie. O czymś co ty masz.
-Skąd wiesz co ja mam. Skąd w ogóle u ciebie tyle odwagi żeby wejść z butami do czyjegoś życia bez pozwolenia.
-Ola ja wiem jak się czujesz, oboje przeżywamy to samo.
-Nie wiesz co ja przeżywam. Nigdy nie miałam rodzeństwa, zawsze byłam sama myślisz że tak sobie przyjdziesz powiesz cześć jestem twoim starszym bratem, może nadrobimy te 28 lat?, co ty sobie w ogóle wyobrażasz?
-Ale nie krzycz. Ja ciebie doskonale rozumiem, ale chyba powinniśmy sobie wszystko wyjaśnić.
-Nie, nie mamy nic do wyjaśniania.- Krzyknęłam chciałam jeszcze coś dodać ale straciłam głos i to chyba na dobre.
-No i widzisz. Jazda do apteki po leki.- Powiedział a ja wyszłam z przychodni. Udałam się do apteki. Wykupiłam potrzebne leki. Napisałam do Mikołaja że mam Anginę i że wracam do domu. Wróciłam do mieszkania ojca. Spakowałam swoje rzeczy i wyszłam. Najpierw jednak poszłam do Pani Kasi. Musiałam coś z nią wyjaśnić. Zapukałam do drzwi. Po kilku minutowym dobijaniu się otworzyła.
-Ola a co ty tu robisz?- Zapytała, chciałam jej odpowiedzieć ale nie mogłam. Wyjęłam więc notatnik z torebki i zaczęłam pisać.
Wiem o Pawle i Beacie. Nie rozumiem dlaczego mama to zrobiła i dlaczego wszyscy to przede mną ukrywali.
-Twój ojciec, gdy był u mnie kilka dni przed tym dniem....on poprosił mnie abym się tobą zaopiekowała a przede wszystkim żebym nigdy ci o mamie nie mówiła.
Ale dlaczego?
-Nie wiem, nie znam całej historii twojej rodziny, nie mam pojęcia dlaczego chcieli to przed tobą ukryć, ale widocznie mieli powód.
Ale ja dalej nic z tego nie rozumiem.
-Wiem Ola, to dla ciebie teraz nie łatwa sytuacja, ale musisz porozmawiać z Pawłem i Beatą.
A może mi Pani powiedzieć coś więcej, coś co Pani wie na ten temat.
-Wejdź.- Powiedziała a ja wykonałam jej prośbę. Chciałam się dowiedzieć wszystkiego. Usiadłam na kanapie w salonie. Pani Kasia usiadła naprzeciwko mnie. Po chwili wstała i wyjęła z szafki album ze zdjęciami.
-Zobacz.- Podała mi album i siadła obok mnie.- To twoi rodzice, obok są twoi dziadkowie. Rodzice Joanny. Oni wciąż żyją. Pewnie chcesz zapytać jak to możliwe.- Odparła a ja kiwnęłam głową że tak.- Oni zerwali kontakt z twoją mamą zaraz po tym jak związała się z Wojtkiem, nie akceptowali go przez to że był policjantem. Wiem że twoja mama miała 17 lat jak urodził się Paweł, nic więcej nie jestem w stanie ci powiedzieć.
I tak dużo mi Pani powiedziała.-Napisałam w notatniku. Po kilku minutach pożegnałam ją i udałam się do samochodu. Wyjęłam na chwilkę z torebki kartkę na której Paweł napisał mi jak mam stosować leki. Na odwrocie był napis.
Jak byś chciała się skontaktować to masz tu mój numer. Niepewnie ale wyjęłam z kieszeni telefon. Wbiłam jego numer i zadzwoniłam.
-Paweł Podgórski słucham.- Powiedział.
-Ola z tej strony.- Powiedziałam niepewnym głosem.
-Coś się stało?
-Tak chcę porozmawiać, możemy się spotkać?
-Jasne ale gdzie i kiedy?
-Przyjedź do mnie wyślę ci SMS adres.
-No dobra, ale po pracy mogę, wiesz jak jest.
-Tak tak, tylko daj znać o której skończysz.
-No dobra, to do zobaczenia.
-Cześć.- Odparłam i rozłączyłam się. Byłam całkowicie niepewna tego co robię, ale chciałam znać prawdę. Wracając do domu, zajechałam jeszcze na komendę. Musiałam zanieść do Renaty zwolnienie. Zaparkowałam samochód tam gdzie zawsze i poszłam do jej gabinetu. Zapukałam.
-Wejść.- Usłyszałam jej głos. Chwyciłam za klamkę i mocno ją naciskając weszłam do pomieszczenia.
-Dzień dobry.
-O Ola dobrze że cię widzę, usiądź proszę.- Powiedziała.
-A coś się stało?
-Tak, znaczy się nie, po prostu....słuchaj po komendzie chodzą pewne plotki.
-Jakie plotki?- Zapytałam i ponownie straciłam głos, no miałam już po prostu dosyć tej anginy.
-NO o twoim rzekomym romansie z Nowakiem, ja w nie nie wierzę ale tyle się dzieje ostatni. Tylko się nie denerwuj w twoim stanie nie wolno.- W jakim stanie pomyślałam w pierwszej chwili. Wzięłam kartkę z biurka Renaty i długopis. Zaczęłam pisać.
Nie mam żadnego romansu, nie rozumiem dlaczego wszyscy mi to ostatnio wmawiają i o co chodzi z tym stanem?
-Ola ja tam nie wierzę w ten romans, znam cię i Jacka, jak to jaki stan, mówię o twojej ciąży.
Ja nie jestem w ciąży, mam anginę i zwolnienie na tydzień.
-Jak to? Byłam pewna że jesteś w ciąży.- Kiwnęłam głową że nie, wyjęłam z torebki zwolnienie i położyłam je na biurku.- No dobrze, możesz iść.- Odparła Renata a ja opuściłam jej gabinet. Cały czas zastanawiał mnie fakt skąd wszystkim przyszło na myśl to że jestem w ciąży, no do cholery. Byłam bardzo zdenerwowana. Opuściłam komendę, oczywiście wcześniej sprawdzając czy Mikołaj czasem nie ma przerwy. Nie miał więc wróciłam do domu. Wjechałam samochodem do garażu. Zabrałam z bagażnika rzeczy i weszłam do domu. Zaniosłam torbę do sypialni i się rozpakowałam. Z torebki wyjęłam leki i wzięłam te które miałam brać w porze obiadowej. Popiłam je wodą i zaczęłam szykować obiad. Właśnie kończyłam obierać ziemniaki gdy usłyszałam że ktoś wchodzi do domu. Odłożyłam wszystko i poszłam do drzwi. Otworzyłam je.
-Ola.- Krzyknęła Ania i rzuciła się na mnie. Przytuliłam ją i delikatnie pocałowałam w czubek głowy. Weszłyśmy do środka.- Gdzie ty byłaś?- Zapytała a ja nie byłam w stanie jej odpowiedzieć. Udałyśmy się do kuchni a ja wyjęłam jakąś kartkę z szafki.
Nie mogę mówić jestem chora. Napisałam.
-A no dobra.- Odparła Ania i usiadła przy stole.- A nie powinnaś leżeć w łóżku?- Zapytała a ja wzruszyłam ramionami. Wróciłam do obierania ziemniaków a po chwili postawiłam je na gazie. Nie minęło dziesięć minut a Dominika z Markiem wrócili do domu po szkole. Zaskoczeni stanęli w kuchni, tak samo jak Ania przybiegli do mnie i się przytulili.
-Olka, co ty tu robisz?- Zapytała Dominika.
-Jest chora i nie mówi.- Powiedziała Ania a dzieciaki spojrzały na mnie niepewnie. W międzyczasie odlałam ziemniaki i nałożyłam młodzieży obiad. Zjedliśmy posiłek no w sumie to oni zjedli bo ja nie mogłam nic przełknąć. Paweł napisał do mnie SMS-a że będzie około 16, a Mikołaj napisał że za chwilkę będzie w domu bo Renata powiedziała mu że może wrócić do mnie bo jestem chora. Tak jak napisał tak był.
-Cześć kochanie.- Krzyknął już w progu. Poszłam się z nim przywitać. Pocałowaliśmy się na powitanie i wróciliśmy do kuchni. Ponownie wzięłam kartkę i napisałam na niej że będziemy dziś mieli gościa. Na początku Mikołaj nie rozumiał o co chodzi ale ja sama za wiele nie byłam mu w stanie powiedzieć. Około szesnastej w domu rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć.
-Cześć. Cieszę się że zdecydowałaś się na spotkanie.- Powiedział a ja delikatnie odsunęłam się od drzwi i pewnym ruchem ręki wskazałam mu aby wszedł do środka. Mikołaj również stał w korytarzu był równie niepewny tego spotkania co ja.
-Mikołaj Białach.
-Paweł Podgórski.- Oboje podali sobie dłonie.
-Jestem partnerem Oli i jak nie będzie ci to przeszkadzać to będę za nią zadawać pytania.
-Żaden problem, najważniejsze że chciała się ze mną spotkać.
Mikołaj
Zanim Przyszedł Paweł, rzekomy brat Oli, uzgodniliśmy że to ja będę mówił a Ola spisała na kartce pytania i różne takie notatki. Jako policjantka była bardzo skrupulatna jeśli o to chodzi. Zanotowała dokładnie to co było jej potrzebne. Zaprosiłem naszego gościa do środka. Ola poszła przygotować kawę a ja i nasz gość usiedliśmy przy stole w jadalni.
-Piękny dom.- Powiedział.
-Dziękuję. Więc Pan jest bratem przyrodnim Oli?
-Na to wygląda. W papierach z aktu urodzenia mojego i mojej siostry jest nazwisko panieńskie matki Oli.
-Tak wiem, ale bardziej ciekawi mnie czy wie Pan o tym że wasi no bo tak mogę powiedzieć dziadkowie żyją.
-Wiem, mam tego świadomość, jednakże nie miałem z nimi żadnego kontaktu, po dość długiej rozmowie z moją siostrą doszliśmy do wniosku że najpierw powinniśmy odnaleźć naszą rodzinę. Mieliśmy nadzieje że dowiemy się czegoś od ojca Oli.
-Przykro mi ale on nie żyje.
-Tak wiemy, byliśmy na pogrzebie.
-Jak to?- Zapytałem zdziwiony.

-No przez przypadek, poszliśmy zobaczyć grób mamy i akurat był pogrzeb.- Po dość długiej rozmowie z Pawłem, doszliśmy zgodnie do wniosku że musimy się dowiedzieć czegoś więcej. Ola nie była za tym aby poznawać swoich dziadków w końcu oni nie chcieli z nią utrzymywać kontaktu,tak przynajmniej wynikało z jej wcześniejszej rozmowy z Panią Kasią. Paweł zaproponował nam kolejne spotkanie tym razem w pełnym gronie, całą że tak powiem rodziną no bo jak by nie patrzeć w końcu była to rodzina Oli. Około 22, Paweł opuścił nasze mieszkanie a my poszliśmy spać. 

4 komentarze:

  1. Super opowiadanie. Pozdrawiam Xenia

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie, oby tak dalej. Mam nadzieję, że ta rodzina dużych problemów nie przyniesie. PoDrawiam

    OdpowiedzUsuń