poniedziałek, 9 stycznia 2017

2.27

Ola
Nie spodziewałam się że Mikołaj przyjdzie. Byłam pewna że na noc nie wróci. Udaliśmy się do salonu. Usiadłam na kanapie a Mikołaj obok mnie. Nie wiem dlaczego ale odruchowo odsunęłam się kawałek od niego.
-Ola, jak to było z Jackiem.
-Nagle cię to obchodzi?
-Wiem że mnie z nim zdradziłaś, chcę tylko usłyszeć to od ciebie.
-Zdradziłam, no chyba się przesłyszałam.- Wrzasnęłam na niego i podniosłam się z kanapy.- Nie wierzę jak mogłeś tak pomyśleć. Spakuj swoje rzeczy i się wynoś.- Krzyknęłam po chwili.- Nie mam lepszy pomysł ja się wyprowadzę.- Powiedziałam i poszłam do sypialni. Zaczęłam pakować swoje ubrania do niewielkiej torby podróżnej. Po chwili w sypialni pojawił się Białach.
-Ola.- Powiedział Mikołaj łapiąc mnie za nadgarstki.
-Puść mnie.- Powiedziałam wyrywając się. Opuściłam sypialnię i zaczęłam schodzić po schodach.
-Dokąd chcesz pójść?- Zapytał łapiąc mnie za ramię.
-Nie wiem, ale to już nie twoja sprawa. Cześć.- Powiedziałam wychodząc z domu. Trzasnęłam za sobą drzwiami i poszłam do garażu. Wsiadłam do swojego auta i odjechałam. Przez dłuższą chwilkę krążyłam po mieście. W końcu przypomniało mi się że przecież nie sprzedałam mieszkania Ojca. Sprawdziłam w torebce czy czasem nie mam kluczy do mieszkania. Dziwnym trafem miałam je. Ucieszyłam się i pojechałam tam. W mieszkaniu ojca nie byłam od chwili jego śmierci. Już prawie nie pamiętam jak tam jest. Zaparkowałam auto pod blokiem i wzięłam z bagażnika torbę. Weszłam do bloku. Wszystkie wspomnienia momentalnie wróciły. Przypomniało mi się jak wracałam po tych schodach ze szkoły i szłam nimi na zakupy z tatą. Po chwili znalazłam się pod drzwiami wzięłam głęboki oddech i przekręciłam kluczyk. Już miałam chwycić za klamkę gdy usłyszałam znajomy głos za plecami.
-Witaj Olu.- Powiedziała kobieta, na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Odwróciłam się i zobaczyłam sąsiadkę z piętra wyżej. Była o kilka lat młodsza od taty.
-Dzień dobry Pani Kasiu.- Powiedziałam a kobieta mnie przytuliła.
-Co tu robisz słoneczko?- Zapytała a ja posmutniałam.
-Wprowadzam się.- Powiedziałam spoglądając na torbę.
-Chodźmy do mnie tutaj ściany mają uszy.- Powiedziała a ja nie potrafiłam jej odmówić. Zamknęłam z powrotem mieszkanie ojca i udałam się z nią na górę, do jej mieszkania. Weszłyśmy do środka. Położyłam swoją torbę w korytarzu z pani Kasia zaprowadziła mnie do salonu.
-Siadaj proszę.- Powiedziała wskazując na kanapę.- Napijesz się czegoś?
-Nie dziękuję, strasznie się u Pani zmieniło.
-Oj nie przesadzaj mały remont zrobiłam. Po śmierci twojego ojca za dużo rzeczy mi o nim przypominało.- Powiedziała i zamilkła na kilka minut.- To ja zrobię ci herbatki. Powiedziała i zniknęła gdzieś w korytarzu. Cały czas miałam w głowie jej słowa, o tym że zrobiła remont i o powodzie dla którego go zrobiła.
-Proszę bardzo słoneczko.- Powiedziała stawiając kubek z herbatą na stoliku przede mną.
-Kochała Pani tatę prawda.- Powiedziałam prosto z mostu, zawsze uczyła mnie szczerości i mówiła abym pytała ją o wszystko. Tak naprawdę po śmierci mamy, to ona się mną opiekowała. Odbierała ze szkoły, robiła obiad i odrabiała ze mną lekcje. Nie raz nocowałam u niej jak tato był w pracy.
-Tak. Kochałam twojego ojca.- Powiedziała ze smutkiem w oczach.
-Była Pani przy nim szczęśliwa?
-Jak nigdy. Zawsze mnie pocieszał. Zakochałam się w nim jeszcze jak twoja mama żyła. Zanim wzięli ślub.
-Powiedziała mu Pani o tym?
-Nie musiałam, Wojtek doskonale wiedział jakim uczuciem go darzę. Wybrał Joannę a ja się z tym pogodziłam.
-I nigdy nie przestała go Pani kochać.
-Nie, gdy twoja mama zmarła na raka byłam w szoku. Na początku unikałam kontaktu z twoim tatą.
-Dlaczego, nie rozumiem.
-Bałam się.
-Czego?
-Że pomyśli sobie że chcę za wszelką cenę go zdobyć. Potem twój tata i ty przeprowadziliście się do mojej kamienicy. Nie znałam cię, mimo tego często do mnie wpadałaś jak byłaś sama.
-Nie wiedziała Pani że jestem jego córką.
-Nie miałam pojęcia. Dowiedziałam się pewnego wieczoru, gdy byłaś u mnie a on po ciebie przyszedł.
-Co Pani czuła jak się dowiedziała o mamie?
-Byłam zawiedziona, w głębi duszy chciałam być na jej miejscu a z drugiej tak kochałam twojego ojca że pozwoliłam mu odejść z inną aby był szczęśliwy. Miłość wybaczy wszystko, kochaniutka.
-Nie wiem.- Odparłam.
-Co się dzieje? Ktoś ci złamał serce?
-Bo to jeden facet.- Odparłam.
-Opowiadaj, zobaczysz ulży ci.- Powiedziała a ja wzięłam łyka kawy.
-Jest pewien facet.- Zaczęłam mówić.
-Jak ma na imię?
-Mikołaj, pracujemy razem. Znaczy się pracowaliśmy.
-Problemy w pracy.
-Znaczy się nie do końca, po prostu są w to zamieszani nasi znajomi z pracy.
-Zdradził cię z inną, z jakąś dziewczyna z komendy.
-Nie, on myśli że ja go zdradziłam.- Powiedziałam ze łzami w oczach.
-A zrobiłaś to?
-Nie, w życiu bym mu czegoś takiego nie zrobiła. Kocham go.
-Ale nie wiesz czy on cię kocha?
-Tak, po prostu, nie rozumiem dlaczego on tak pomyślał.
-Powiedz mi o nim coś więcej.
-Ale co chce Pani wiedzieć?
-No nie wiem coś o jego poprzednich związkach.
-Miał żonę, rozwiedli się.
-Dlaczego?
-Od dłuższego czasu im się nie układało, ona ubzdurała sobie że mamy ze sobą romans, co było dla mnie chore. Ja się wtedy spotykałam z innym. Ostatecznie ona zdradziła Mikołaja z moim facetem aby się na mnie zemścić. Potem pojawiła się Ania. Byłam strasznie o nią zazdrosna. Mikołaj chciał się jej oświadczyć a ja mu pomagałam wybrać pierścionek.
-Nie oświadczył się jej?
-Nie, zdradziła go. Stwierdziła że ich miłość nie ma szans.
-Od dawna się spotykacie?
-Od kilku miesięcy.
-A jak się czujesz kiedy jest obok ciebie?
-Bezpiecznie, niczego się wtedy nie boję.- Powiedziałam a po policzkach zaczęły mi spływać łzy.
-Widzisz kochana z miłością nie jest tak lekko trzeba sporo przejść. Jest wiele murów do pokonania. Musicie je pokonać we dwóch.- Powiedziała Pani Kasia. Zaczęłam rozumieć co musiała czuć gdy straciła tatę. Bardzo długo rozmawiałam z nią, potem zaproponowała mi nocleg w swoim mieszkaniu, bo nie wiedziałyśmy czego się spodziewać w mieszkaniu ojca. Sama nie wiem o której zasnęłam. Obudziły mnie promienie słońca, które wkradały się do salonu w którym spałam. Delikatnie otworzyłam oczy aby przyzwyczaić je do światła. Zaczęłam się przeciągać i ziewać. Spod poduszki wyjęłam telefon. Była 7.30. Postanowiłam wstać. Po chwili usłyszałam kogoś w kuchni. Pani Kasia wstała. Poszłam więc do niej.
-Dzień dobry.- Powiedziałam przeciągając się w wejściu.
-O jaki ranny ptaszek.- Powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
-Nie akurat to że jestem śpiochem to się nie zmieniło, po prostu na 9 muszę być w pracy.- Powiedziałam siadając przy stole.
-Proszę kawka na śniadanie.- Powiedziała stawiając przede mną kubek z cieplutką kawusią.
-Dziękuję bardzo.- Powiedziałam i uśmiechnęłam się do kobiety.
-I śniadanie, ma być zjedzone.- Powiedziała stanowczym głosem i postawiła przede mną talerz z kanapkami.
-Ale nie trzeba było.- Powiedziałam.
-Ola jedz, nie puszczę cię bez śniadania do pracy.
-Dobrze.- Powiedziałam, czułam się jak dziecko. Jak miałam 10 lat, zawsze robiła mi śniadania i szantażowała że mnie nigdzie nie puści bez niego. Grzecznie je zjadłam, przy okazji rozmawiając troszkę z Panią Kasią.
-No to ja idę się ubierać.- Powiedziałam podnosząc się od stołu, wzięłam jeszcze łyk kawy.
-Z czym ci zrobić kanapki do pracy?- To pytanie mnie ścięło z nóg.
-Nie musi mi Pani robić śniadania do pracy, my mamy tam posiłki.
-Nie dyskutuj, morze być ser, szynka i pomidor.
-A ogóreczek jeszcze?- Dopytałam, wiedziałam doskonale że muszę wziąć kanapki od niej bo za żadne skarby bym tego nie wygrała.
-Oczywiście, no to idź się szykuj a ja ci tu zrobię kanapeczki.- Powiedziała a ja szybko uciekłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Założyłam koszulę w kratę do tego jeansy i adidasy. Zrobiłam sobie delikatny makijaż i ułożyłam włosy. Byłam gotowa gdy na zegarku była 8.15. Z racji tego że komenda jest dwie ulice dalej postanowiłam się przejść. Czyli zostało mi jeszcze kilka minut. Wróciłam więc do kuchni, gdzie była pani Kasia.
-Ślicznie wyglądasz.- Powiedziała a ja uśmiechnęłam się pod nosem.- Proszę bardzo.- Powiedziała podając mi kanapki. Zrobiła mi aż cztery, zaczęłam się im przyglądać.
-Coś z nimi nie tak?- Zapytała.
-Nie nie wszystko w porządku tylko troszkę ich dużo.- Powiedziałam.
-To jest połowa tego co brał twój tata do pracy. Tylko mi nie mów że tego nie zjesz. Już ja dopilnuję żebyś zjadła.- Powiedziała, jeszcze chwilkę porozmawiałam z panią Kasią i udałam się do pracy. Weszłam na komendę na całe szczęście nie było jeszcze auta Mikołaja. Weszła do biura. Krzysiek już był.
-Cześć.- Powiedziałam chowając rzeczy do szafki.
-Hej i jak sytuacja z Mikołajem?- Zapytał Krzysiek.
-Jaka sytuacja z Mikołajem?
-No bo, nie rozmawiał z tobą.
-Nie pokłóciliśmy się, ty coś wiesz. Mów.
-Nie ja w życiu nie wiem o czym ty mówisz.
-Dobra nie ściemniaj tylko gadaj co jest grane.
-No był u mnie wczoraj Mikołaj, jakoś po 19 było. Powiedział że go zdradziłaś z Jackiem.
Mikołaj
Przyjechałem na firmę, wiedziałem że Ola się pojawi w pracy. Pierwsze co to poszedłem do jej biura. Drzwi były otwarte na oścież, wszedłem do środka. Ola stała tyłem do mnie. Przodem natomiast stał Krzysiek. Pokiwałem mu dłonią żeby nie mówił Oli że jestem chciałem usłyszeć jej wersje.
-Ja pie***le. Czy on nie może zrozumieć że tego nie zrobiłam. To było zwykłe nieporozumienie.- Powiedziała Ola zdenerwowanym głosem.
-Jakie nieporozumienie?- Zapytał Krzysiek.
-Normalne, Jacek zapytał Dominikę w mojej obecności o to czy jest w ciąży.
-No i co to ma do rzeczy?
-To że Dominika jest po przejściach jeśli chodzi o ciążę i na to pytanie zareagowała płaczem. Ja byłam tam całkiem przypadkiem. Ona wybiegła no to pobiegłam z Jackiem za nią no i na to wszystko wpadł Mikołaj.- Powiedziała Ola a po jej głosie poznałem że płacze.
-No to nieźle.- Odparła Krzysiek a ja stałem osłupiały. Ola po chwili przytuliła się do Krzyśka nie miałem nic przeciwko.
-Wiesz co jest najgorsze?- Ola odsunęła się kawałek od Zapały.- Że Mikołaj mógł tak pomyśleć. Osoba która podobno mnie kocha i chce założyć ze mną rodzinę.
-Ola. Kochasz go?
-Jak diabli, ale po tym co zrobił, nie wiem co mam robić.
-Może z nim pogadaj, spróbuj mu to wyjaśnić.
-Nie nie chcę go widzieć.- Machnąłem Krzyśkowi aby kontynuował rozmowę.
-A wy razem mieszkacie teraz?- Zapytał niepewnie a ja pokazałem mu okejka.
-Nie.
-To gdzie ty teraz jesteś?
-W mieszkaniu taty, no w sumie to u jego sąsiadki, mieszka piętro wyżej, a czemu pytasz?- Zapytała zdziwiona.
-Tak z ciekawości.- Powiedział Krzysiek jednak to też nie umknęło uwadze Oli. Od razu się odwróciła. Wzięła głęboki oddech i wyszła z biura. Poszedłem za nią.
-Ola poczekaj. No poczekaj.- Dogoniłem ją obok dyżurki i złapałem za ramię.
-Możesz mnie nie dotykać.- Krzyknęła na mnie.
-Ciszej jesteśmy na komendzie.- Z dyżurki wyszedł Jacek i nas uspokoił. Spojrzałem na niego.-To ja lepiej już pójdę.- Powiedział i wrócił do swojego pomieszczenia zamykając za sobą drzwi.
-Czego chcesz?- Zapytała Ola wciąż podniosłym tonem.
-Przepraszam.- Powiedziałem.
-Chyba się przesłyszałam.
-No Ola przepraszam, ale tak to wyglądało.
-Mam w dupie twoje przepraszam.
-Ola poczekaj.- Krzyknąłem gdy ona odeszła kawałek.
-Nie mam zamiaru na ciebie czekać już za dużo życia dla ciebie zmarnowałam.
-O czym ty mówisz Ola.
-O tym że mi nie ufasz a zaufanie to podstawa.- Powiedziała i wściekła zamknęła drzwi od szatni przed moją twarzą. Zrezygnowany i zdenerwowany sam na siebie wróciłem do biura. Zabrałem swoje rzeczy i przebrałem się w mundur. W ciszy przebiegł mi i Karolinie patrol, nie chciałem przy niej poruszać tego tematu. Wracając na firmę po dość ciężkim patrolu miałem nadzieję że spotkam Olkę. Wszedłem do firmy i skierowałem się w stronę jej biura. Zapukałem i wszedłem do środka.
-O Mikołaj co się do nas sprowadza?- Zapytał Krzysiek.
-A gdzie Olka?- Zapytałem nie widząc jej w pokoju.
-Pojechała już, źle się czuła i wzięła wolne.
-Dzięki- Odparłem i szybko się przebrałem. Po kilku minutowym przebijaniu się przez korki, byłem już pod jej blokiem, w sumie to pod blokiem jej ojca. Wziąłem głęboki oddech i wysiadłem z samochodu. Doskonale pamiętałem że Wysocki mieszkał pod 9. Ola wspominała że mieszka u jakieś sąsiadki. No cóż nie mam pojęcia co to za sąsiadka ale warto próbować. Najpierw postanowiłem pójść do mieszkania jej taty. Zadzwoniłem dzwonkiem. Nikt nie otwierał więc postanowiłem zapukać. Po kilku minutach dobijania się do drzwi usłyszałem czyjeś kroki. Po chwili drzwi się otworzyły. Przede mną stanęła Ola. Miała na sobie koc. Podkrążone oczy i była bardzo blada.
-Co tu robisz?- Zapytała ledwo mówiąc.
-Jak się czujesz?
-Fatalnie, chyba widzisz.- Powiedziała.
-Musisz się położyć, brałaś jakieś leki?- Zapytałem i przyłożyłem jej dłoń do czoła aby sprawdzić czy nie ma gorączki.
Ola
Zdziwiła mnie wizyta Mikołaja, ale cieszyłam się że przyszedł.
-Po co przyszedłeś?- Zapytałam pociągając nosem. Będąc w pracy troszkę źle się poczułam i postanowiłam wziąć wolne. Po powrocie do mieszkania taty pogorszyło mi się.
-Chciałem zobaczyć jak się czujesz, Krzysiek powiedział że się źle poczułaś.
-Nagle się o mnie martwisz?
-Ola przecież wiesz że zawsze się o ciebie martwiłem.- Powiedział wchodząc do mieszkania. Zamknął za sobą drzwi. Spojrzałam na niego niepewnie.
-Powinnaś teraz odpoczywać.- Powiedział i pocałował mnie w czoło.- Masz gorączkę, zrobię ci mleko z miodem postawi cię to na nogi.- Powiedział, wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Zrobiło mi się jakoś cieplej na sercu wiedząc że Mikołaj się o mnie martwi. Położył mnie na łóżku i wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił do pokoju z miksturką która miała mi pomóc.
-Dzięki.- Powiedziałam biorąc od niego kubek.
-Ola bo chciałem ci powiedzieć.- Zaczął Mikołaj. Spojrzałam niepewnie na niego i przyłożyłam mu wskazujący palec do ust.
-Ciii, nie musisz nic mówić.- Powiedziałam uśmiechając się. Spojrzałam mu głęboko w oczy i doskonale wiedziałam co chce mi powiedzieć.
-Kocham cię.- Powiedział po chwili i pocałował mnie w czoło.
-Mikołaj, przepraszam jeśli kiedykolwiek dałam ci powód do zazdrości.
-Co?- Zapytał zdziwiony.
-Musiałam ci ich dać wiele skoro pomyślałeś że mogłam cię zdradzić.
-Ola przestań. To nie twoja wina. Ja po prostu...
-Po prostu co, nigdy mi nie ufałeś?
-Nie, po tym jak Kamila mnie zdradziła potem Ania, jak zacząłem się z tobą spotykać to nie wierzyłem że to mogło mnie spotkać naprawdę.
-Nie wierzyłeś że cię kocham, teraz też nie wierzysz?
-Ola wierzę i wiem że nigdy byś tego mi nie zrobiła.
-Jasne i dlatego mnie o to oskarżyłeś i nie pozwoliłeś się wytłumaczyć.
-To nie tak.
-A jak, może mi powiesz że nie wierzysz w miłość, że to zwykłe przyzwyczajenie do kogoś?
-Ola nie powiedziałem tego.
-Ale pewnie masz to na myśli.
-Nie nie mam, wiem bywam okropny, nie do zniesienia, masz mnie dosyć, ale się staram a przede wszystkim cię kocham. Nie wiem co by się stało walczył bym o ciebie, jesteś dla mnie najważniejsza. Kocham cię czy ci się to podoba czy nie.- Krzyknął a w moich oczach pojawiły się łzy. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-No powiedz coś w końcu. Kochasz mnie?- Zapytał a ja spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Nie...- Próbowałam powiedzieć że nie mogę mówić ale tego też nie mogłam powiedzieć. Mikołaj spojrzał na mnie smutnymi oczami. Podniósł się z łóżka. Złapałam go za dłoń i przyciągnęłam do siebie. Mimo choroby miałam jeszcze siłę aby szarpnąć go tak że leżał teraz na mnie. Pocałowałam go. Po chwili nasze pocałunki były coraz bardziej namiętne. Nie przestawaliśmy, pragnęłam go. Mikołaj zaczął delikatnie zdejmować ze mnie rzeczy.
Leżeliśmy z Mikołajem w sypialni gdy nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, dzwonił Marek. Bez wahania odebrałam.
-Marek, coś się stało?
-Gdzie wy jesteście?
-W....no w...
-Tylko mi ciocia nie mówi że w pracy bo nie uwierzę, byliśmy na komendzie ciocia podobno pojechała do domu, a to ciekawe.
-Marek posłuchaj.
-Nie ciociu nie mam zamiaru słuchać. Doskonale wiemy co się dzieje.
-Skąd wiecie i co dokładnie wiecie?
-Nieważne co wiemy a czego nie, mamy dość tej sytuacji ciocia bez słowa się wyprowadza, wujek wpada w jakąś paranoję i do tego nie wraca na noc.
-Mikołaj jest ze mną.
-Jakoś cioci nie wierzę. Dobranoc.- Powiedział zdenerwowanym głosem Marek i się rozłączył.
-Coś się stało?- Zapytał mnie Mikołaj gdy ja miałam łzy w oczach po rozmowie z chłopakiem.
-Tak, dzwonił Marek.
-Co jest? Komuś coś się stało?
-Nie o to chodzi.
-No to co jest grane?
-Obwiniają się o naszą kłótnię, tak mi się wydaje.- Powiedziałam i właśnie w tym momencie zadzwonił telefon Mikołaja. Zdążyłam tylko zauważyć że dzwoni Dominika. Byłam w szoku bo Mikołaj wyszedł z sypialni, wyglądało to tak jakby nie chciał żebym słyszała rozmowę z jego córką. Po chwili wrócił do mnie. Zrezygnowany usiadł na łóżku.
-Co jest?- Zapytałam kładąc dłoń na jego ramieniu.
-Muszę wracać. Jedziesz ze mną?- Zapytał a mnie ogarnęła pewnego rodzaju niepewność. Rozmowę przerwał mi dziwny krzyk na klatce schodowej. Szybko pobiegliśmy z Mikołajem zobaczyć co tam się dzieje. Otworzyłam drzwi i pobiegłam piętro wyżej, słyszałam krzyk Pani Kasi i jeszcze kogoś. Nie rozpoznałam tego głosu. Bez wahania weszliśmy z Mikołajem do jej mieszkania. Ujrzałam Panią Kasię, miała łzy w oczach. Obok niej stał młody mężczyzna. Szczupła ale wysportowana sylwetka, brązowe wręcz kasztanowe włosy i okulary na nosie. Miał na sobie garnitur. Wyglądał jak mecenas albo ktoś dobrze ustatkowany.
-Ola.- Powiedziała niepewnie Pani Kasia a ja podeszłam do niej. Przytuliłam ją.
-Skończymy rozmowę kiedy indziej.- Odezwał się mężczyzna.
-Raczej nie skończy Pan. Proszę opuścić to mieszkanie i więcej nie nachodzić tej kobiety.- Odezwał się Mikołaj.
-Bo co zagrozi mi Pan policją?
-Nie muszę panu grozić wystarczy że pokażę odznakę. Do widzenia.-Mikołaj szarpnął mężczyznę.
-Nalegam aby Pani wszystko jej powiedziała.- To były ostatnie słowa mężczyzny. Mikołaj wyprowadził go z mieszkania.
-Spokojnie, już wszystko dobrze.- Powiedziałam a Pani Kasia powoli opanowywała łzy i emocje.
-Dziękuję za pomoc.- Powiedziała i usiadła na kanapie. Mikołaj wrócił do mieszkania.
-Już tu więcej nie przyjdzie.- Powiedział i stanął obok mnie.
-Dziękuję wam.- Powiedziała.
-Pani Kasiu, przepraszam że pytam ale kim jest ten facet?
-Ola powinnaś już pójść spać. Jest późno. Niech pan ją odprowadzi.- Powiedziała, od razu spostrzegłam że chce coś przede mną ukryć. Tylko co. Wraz z Mikołajem opuściliśmy jej mieszkanie. Wróciliśmy do mieszkania ojca.
-To co wracasz ze mną?- Zapytał Mikołaj i objął mnie w pasie.
-Przepraszam ale chciała bym tu jeszcze zostać.
-Dobrze do niczego nie będę cię zmuszał.- Powiedział smutnym i zrezygnowanym głosem.
-Mikołaj to nie tak. Ja po prostu chcę...
-Potrzebujesz czasu, rozumiem.
-Nie chodzi o to że chcę tu zostać. Chciałabym w końcu sprzedać to mieszkanie. Rozumiesz, stoi cały czas puste, żadnego pożytku z niego. Ogarnęłabym tu, zrobiła kilka zdjęć zarosiła rzeczoznawcę, rozumiesz. Może uda się sprzedać.
-Dobrze, ale wolałbym gdybyś mieszkała w domu.
-Rozumiem ale chcę tu sobie wszystko poukładać.
-Kochanie, gdybyś czegoś potrzebowała to dzwoń.
-Kocham cię.

-Ja ciebie też. A teraz marsz do łóżka musisz odpocząć.- Powiedział Mikołaj całując mnie w czoło. Uśmiechnęłam się i odprowadziłam go do drzwi. Pożegnaliśmy się namiętnym pocałunkiem i rozstaliśmy na kilka godzin. Poszłam do sypialni i położyłam się spać. 

5 komentarzy:

  1. Wow niesamowiye. :). Czekam na next. Opowiadanie pojawi się na drugim blogi? Czekam z niecierpliwością :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u Ciebie kiedy się pojawi jakieś opowiadanie

      Usuń
    2. Mam nadzieję że już niebawem na który serdecznie zapraszam ;)

      Usuń
  2. Genialny jak zawsze
    Czekam na kolejne

    OdpowiedzUsuń
  3. Super opowiadanie. Pozdrawiam Xenia

    OdpowiedzUsuń