Olka
od kilku dni chodzi jakaś nieobecna, zamyślona. Nie tylko ja to
zauważyłem ale też Krzysiek, który sam do mnie przyszedł.
-No
ale znasz powód?- Zapytała Zapała, wyrywając mnie z rozmyślań.
-Nie
wiem stary, sam się niepokoję. Nie mam pojęcia co jest grane.
-Ale
nie zastanowiło cię dlaczego oni chcieli nawiązać z nią kontakt?
-Zastanawiało,
ale sam nie mam pomysłu.
-Przecież
musi być coś na rzeczy.
-Wiem
i strasznie źle to wygląda, zaczynam się martwić o Olkę.
-Ale
co się z nią dzieje?
-No
niby nic, ale wciąż jest nieobecna myślami albo jej w ogóle nie
ma bo jest u tej swojej rodzinki.
-Mikołaj
to nie jest dla niej łatwa sytuacja. Sam się kiedyś w takiej
znalazłem, wiem przez co ona teraz przechodzi.
-Krzysiek
ja to rozumiem, ale sam nie wiem mi ta sprawa jakoś śmierdzi.
-O
czym gadacie?- Do mojego biura weszła Ola.
-Cześć
kochanie.- Powiedziałem i przywitałem się z nią, ucałowałem ją
w policzek i przytuliłem.
-Zapała
do roboty to rozkaz.- Powiedziała stanowczym głosem Ola i na pewno
nie żartowała, znałem ten głos, coś się święciło. Nie
wiedziałem tylko co.
-Tak
jest.- Powiedział z uśmiechem na ustach i wyszedł z biura.
-Co
jest skarbie?- Zapytałem nie wypuszczając jej z objęć.
-A
nic, tak tylko przyszłam.
-Jasne
mów o co chodzi.
-Zaprosiłam
Beatę z rodziną dziś na kolację.
-Mieliśmy
dziś jechać do moich rodziców, od dwóch tygodni już tą wizytę
przekładamy.
-Ja
wiem Mikołaj ale to ważne.
-A
czyli moja rodzina nie jest ważna tak.
-Nie
Mikołaj nie to miałam na myśli.- Zaczęła się tłumaczyć.
-00
do 05.- Jacek wywołam mnie przez radio.
-Piątka
zgłaszam się.-Chwyciłem za radiostację, na twarzy Oli malowało
się zdziwienie a za razem złość.
-Jesteście
jeszcze na firmie?- Zapytał dyżurny a do biura weszła Karolina.
-Tak,
a co jest?
-Interwencja,
podjedźcie na Karmelicką 15.- Odpowiedział Jacek a Karolina
chwyciła za nasze kamizelki.
-A
powiedz co tam się dzieje?
-Włamanie,
ale kobieta była przerażona.
-Dobra
przyjąłem udajemy się.
-Dobra
dajcie znać jak będziecie na miejscu.- Powiedział Jacek a ja z
Karoliną szybko założyliśmy kamizelki. Bez słowa opuściłem
biuro. Nie chciałem kłutni z Olką a niestety ta rozmowa do tego
zmierzała. Po około piętnastu minutach byliśmy na miejscu
interwencji. Wysiedliśmy z radiowozu i poszliśmy do domu. Karolina
zapukała do drzwi.
-Chyba
nikogo nie ma.- Odparła zdziwiona Karolina, mnie zresztą też
zamurowało.
-Halo,
proszę otworzyć.- Dodała po chwili.
-Policja
proszę otworzyć.- Przejąłem stery tej interwencji.
-Mikołaj
ewidentnie nikogo nie ma w domu.
-Dobra
dam znać Jackowi co jest grane a ty pukaj, może nikt nas nie
słyszy.- Powiedziałem i odszedłem na bok.
-00
do 05.
-Słucham
cię piątka.
-Słuchaj
na miejscu nikogo nie ma.
-Jak
to nikogo nie ma?- Zapytał zdziwiony dyżurny.
-No
nie ma od dziesięciu minut dobijamy się do drzwi. Nikt nam nie
otwiera. Nie było żadnego włamania. Spróbuj może skontaktować
się z tą kobietą co nas wzywała.
-Dobra
dam wam zaraz znać, a wy rozejrzyjcie się po okolicy.
-Zrozumiałem,
bez odbioru.- Powiedziałem i schowałem radiostację do kamizelki,
wróciłem do Karoliny.
-I
co?
-Mamy
zostać na miejscu i się rozejrzeć po okolicy, Jacek skontaktuje
się z tą kobietą co nas wezwała i ma nam dać znać.
-No
dobra to do roboty.- Powiedziała Karolina a my zaczęliśmy
rozglądać się po okolicy. Na posesji nikogo nie było.
Przepytaliśmy też sąsiadów, ale oni stwierdzili że właściciele
wyjechali na wakacje i mają wrócić za dwa dni. Dziwna sprawa.
Postanowiliśmy wrócić do radiowozu.
-No
to co dajemy znać dyżurnemu co i jak.
-A
mamy wyjście?- Zapytała Karolina a ja wziąłem radio.
-00
do 05.
-Słucham
was piątka.
-No
rozejrzeliśmy się, nikogo tu nie ma, sąsiedzi twierdzą że
właściciele wyjechali i za kilka dni wrócą. A ty coś masz?
-Numer
był na kartę. Ostatnie miejsce logowania, to okolice tego domu.
-Cholera.
Dobra, wypisz nas z interwencji. Wracamy na patrol.
-Dobra
bez odbioru.- Odrzekł Jacek a ja odłożyłem radio.
-Kurde
dziwna sprawa.- Powiedziała Karolina a ja ruszyłem w stronę
naszego rewiru.
-Po
co ktoś miałby nas wzywać do włamania, skoro go nie było.-
Powiedziałem poirytowany zachowaniem tej kobiety.
-Uspokój
się ktoś sobie zrobił żarty.- Powiedziała Karolina.
-Nieśmieszne
żarty, przecież ktoś naprawdę mógł nas potrzebować. -
Podniosłem głos.- Sorki.- Powiedziałem po chwili widząc minę
Karoliny na mój wybuch.
-Nic
się nie stało. Lepiej powiedz co jest grane?
-A
co ma być grane.
-Widzę
że coś się dzieje, mów.
-No
nic naprawdę.- Starałem się uniknąć tematu kłótni z Olką.
-Widziałam
że pokłóciłeś się z Wysocką, o co wam poszło?
-Karola
to nie twoja sprawa.- Krzyknąłem. W napiętej atmosferze wróciliśmy
na patrol. Reszta dnia minęła nam nawet spokojnie, no gdyby nie
napięta sytuacja. Około 17.30 wróciliśmy na bazę. Od razu
spostrzegłem chłodną atmosferę wewnątrz budynku. Udaliśmy się
do biura. Wypełniłem wszystkie raporty i poszedłem do Jacka. Bez
pukania wszedłem do pomieszczenia.
-O
Mikołaj ty jeszcze tu?- Zapytał a na jego twarzy malowało się
zdziwienie.
-A
gdzie mam być?- Zapytałem równie zdziwiony jego reakcją.
-No
z Olką, myślałem że już pojechaliście.
-No
właśnie przyszedłem zapytać cie o Olę. Już pojechała?
-No
tak, widziałem jak wychodziła jakieś dwadzieścia minut temu z
komendy. Myślałem że poszła do ciebie.
-Nie
no ze mną jej nie ma. Dobra nie ważne, zaraz do niej zadzwonię.
-Trzymaj
się.- Powiedział Jacek a ja wyszedłem przed komendę. Rozejrzałem
się dookoła mając nadzieję że czeka na mnie pod budynkiem.
Niestety jej nie było. Wyjąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem
do niej. Jej telefon nie odpowiadał. Zaniepokoiłem się. Wybrałem
numer do Pawła, jej brata. Niepewnie ale wcisnąłem zieloną
słuchawkę. Po trzecim sygnale odebrał.
-Paweł
Podgórski słucham.- Odezwał się męski głos.
-Mikołaj
z tej strony, Ola jest z tobą?- Zapytałem niepewnie, ale nie miałem
innego pomysłu gdzie mogłaby być.
-Nie,
myślałem że jest z tobą.
-Nie
ma jej, skończyła wcześniej pracę i myślałem że pojechała do
ciebie.
-Nie
u mnie jej na pewno nie ma. Zadzwoń do niej.
-Już
to zrobiłem, jej telefon nie odpowiada.
-Słuchaj
ja nie mogę teraz rozmawiać bo jestem w szpitalu. Daj znać jak coś
będziesz wiedział.
-Dobra,
dzięki.- Powiedziałem i poszedłem do samochodu. Miałem nadzieję
że rozładował się jej telefon i pojechała do domu. No cóż
pojechałem to sprawdzić. W drodze do domu zadzwonił do mnie Marek.
-Tak
słucham.- Odebrałem telefon i włączyłem na głośno mówiący.
-Wujek,
odbierzesz mnie z zajęć.
-A
gdzie jesteś?
-Pod
szkołą z Dominiką, czekamy na ciocię, bo miała przyjechać ale
nie odbiera telefonu.
-No
dobrze zaraz będę. A jesteś pewien że Ola miała was odebrać?
-Tak
napisała mi SMS-a że zaraz po nas będzie, ale jeszcze nie
przyjechała.
-A
kiedy to było?
-Ja
wiem jakieś pół godziny temu. A czemu wujek pyta?
-Nic
nic, tak tylko. Za pięć minut będę po was.
-Dzięki,
czekamy na parkingu.- Powiedział chłopak i się rozłączył.
Zaczęło mnie zastanawiać to dziwne zniknięcie Oli, to było do
niej zupełnie nie podobne. Nie miałem pojęcia co się dzieje.
Odebrałem dzieciaki ze szkoły i wróciłem na komendę. Niestety
Oli w domu nie było. Na całe szczęście Jacek jeszcze był.
-Mikołaj
ty tutaj?- Zdziwił się na mój widok dyżurny.
-Namierz
mi numer Oli, gdzie się ostatni raz logował.
-Co
się dzieje?
-Zniknęła,
nie mam z nią kontaktu.
-Zgłoś
to Jackowskiej.
-Jeszcze
nie.
-Mikołaj
nie możesz robić nic na własną rękę.
-Wiem,
ale proszę cię o jedno namierz mi ten numer.
-No
dobra.- Odparł Jacek a ja poszedłem do kuchni zrobić sobie kawę.
Na korytarzu spotkałem Krzyśka.
-Białach
a co ty tu robisz?- Kolejny zdziwiony tego dnia.
-Nie
mogę skontaktować się z Olką.
-Olka
pojechała już dawno do domu, jakąś godzinę temu.
-Wiem,
ale nie odbiera telefonów, w domu jej nie ma, dzieciaków ze szkoły
też nie odebrała. Zaczynam się o nią martwić. Mówiła coś na
patrolu?
-Nie,
oprócz tego że się znów pokłóciliście to nic. Dzwoniła
przełożyć jakąś kolację, jak się zapytałem dlaczego to
powiedziała że tak będzie dla was lepiej.
-A
nie wiesz z kim rozmawiała.
-Słyszałem
tylko że mówiła do niej Beata, albo jakieś podobne imię.
-Beata
to jej siostra. Dobra dzięki.
-No
spoko. Wiesz powinieneś to zgłosić Jackowskiej.
-Wiem,
ale poczekam co ustali Jacek.
-O
wilku mowa.- Powiedział Zapała gdy Jacek szedł w naszą stronę.
-Masz
coś?- Zapytałem gdy podszedł bliżej.
-Ostatni
raz logował się u nas pod komendą. Potem cisza.- Odparł Jacek.
-Cholera
jasna.- Powiedział Zapała.- Idziemy do Jackowskiej, w tej chwili.-
Dodał po przemyśleniu sprawy.
-Dobra,
Jacek zrób dla mnie coś jeszcze.
-Co?-
Zapytał zdziwiony.
-Sprawdź
mi Beatę i Pawła Podgórskich.
-Dobra
a kto to?- Zapytał dyżurny.
-Dwójka
ludzi, niedawno u nas byli twierdzą że są rodzeństwem Oli.
-To
niemożliwe Ola nie ma rodzeństwa.- Powiedział zaskoczony Jacek.
-Chyba
nie myślisz że coś jej zrobili?- Zapytał Zapała.
-Nie
wiem.- Odparłem i wraz z Zapałą poszliśmy do gabinetu szefowej.
Zapukałem do drzwi.
-Wejść.-
Usłyszeliśmy głos Renaty i weszliśmy do środka.- Mikołaj,
Krzysiek, co wy tu robicie?- Oboje weszliśmy do gabinetu.
-Nie
ma Oli.- Powiedziałem siadając na krześle, Krzysiek zrobił to
samo.
-Jak
to jej nie ma? Dzwoniliście do niej?
-Tak
ale jej numer nie odpowiada.
-Zaraz
poproszę Jacka żeby namierzył gdzie się logował.- Powiedziała
zdenerwowanym głosem.
-U
nas pod komendą był ostatni raz.- Powiedział Zapała.
-Sprawdzałeś
w domu?- Zapytała Renata.
-Tak,
dzieciaków nawet ze szkoły nie odebrała.
-Sprawdziłem
to o co mnie prosiłeś.- Powiedział Jacek wchodząc do gabinetu
Renaty.
-I
co masz coś?- Zapytał Zapała.
-Oboje
nigdy nie karani. Sprawdziłem też ich telefony, Pawła Podgórskiego
loguje się w szpitalu a Beaty Podgórskiej loguje się w gdańsku.
-Cholera
czyli to nie oni.- Powiedział Zapała.
-Mogę
wiedzieć o co chodzi?- Zapytała zdenerwowana szefowa.
-Myśleliśmy
że to może ta dwójka mieć coś wspólnego z zniknięciem Oli.-
Powiedziałem, byłem zmieszany.
-Dlaczego,
kim oni są?
-Kilka
dni temu dowiedzieliśmy się od nich że są rodzeństwem Oli,
pewności nie mamy.- Powiedziałem. Strasznie martwiłem się o Olkę.
-Cholera.
Dobra Jacek, sprawdź czy z więzienia nie wyszedł ktoś kogo Ola
przyskrzyniła.
-Tak
jest.- Powiedział Jacek i wyszedł z gabinetu.
-Zapała
dzwoń po Kownacką, niech przyjedzie jak najszybciej.
-Dobrze.-
Powiedział Krzysiek i wyszedł z gabinetu aby zadzwonić.
-Mikołaj
zrobimy tak. Krzysiek i Monika przyjmą od ciebie zawiadomienie o
zaginięciu. Wyślę czwórkę bo mają zaraz odprawę, do tego
szpitala, niech sprawdzą tego Podgórskiego. Zawiadomimy też
Gdańsk, niech sprawdzą tę kobietę.
-Dobrze
ale co ja mam robić?
-Teraz
poczekasz na szóstkę, wezmą zgłoszenie i pojedziesz do domu.
Staraj się cały czas dzwonić do Oli.
-Dobrze.
-Mikołaj
nie martw się znajdziemy ją.- Powiedziała Renata i oboje wyszliśmy
z jej gabinetu. Udaliśmy się do pokoju przesłuchań gdzie czekali
na nas Krzysiek z Moniką. Złożyłem zawiadomienie o zaginięciu
Oli. Potem poszliśmy do dyżurnego.
-Udało
ci się coś ustalić?- Zapytał Zapała wchodząc do pomieszczenia.
-O
cholera.- Powiedział Jacek a ja niezwłocznie do niego podszedłem.
-Co
jest?- Zapytał niepewnie Monika.
-Kojarzycie
tego kolesia co mordował blondynki, postrzelił wtedy Olkę.
-Nie
gadaj że on uciekł.- Powiedział Zapała a ja spojrzałem na
monitor.
-Ktoś
mu w tym pomógł, zaatakowali konwój.- Odrzekł Jacek.
-Cholera
musimy go namierzyć, przecież on może mieć Olę.- Powiedziała
Monika.
-Kryminalni
już się zajmują tą sprawą, z tego co wiem przeglądają
monitoring.
-Musicie
coś zobaczyć.- Do dyżurki wpadła Maria Przybylska z którą już
kilka razy współpracowaliśmy. Wszyscy szybko poszliśmy do ich
biura. Marysia włączyła nam jedno z nagrań na naszych kamerach.
Widać na niej Olkę jak gdzieś dzwoni. Potem siadła na ławce
niedaleko mojego auta. Podjeżdżający radiowóz. Olka jakby się
czegoś przestraszyła wstała z ławki i ruszyła w stronę komendy.
Jakiś mężczyzna w kapturze do niej podszedł. Było widać jak
przykłada jej spluwę do brzucha. Ola posłusznie szła w stronę
jakiegoś auta.
-Spisaliście
numery, do kogo to auto należy.
-Mikołaj,
wiesz do kogo.- Odparła Marysia.
-Ten
koleś co go z wami zatrzymaliśmy jakiś czas temu.- Odparłem.
-Dokładnie.
Sprawdzamy też monitoring miejski, może gdzieś się nagrał ten
samochód.
-Marysia
chodź na chwilkę.- Do pokoju wszedł Bolek. Przybylska wyszła z
pomieszczenia, po chwili jednak wróciła.
-Chyba
coś mamy.- Powiedziała.
-Chyba?-
Zapytała zdziwiona Renata.
-Tak
wysłałam właśnie tam AT-ków. Kuba i Adam pojechali z nimi.
-Ale
co macie?- Zapytałem.
-Ślad
Olki, monitoring miejski złapał samochód na wylotówce z miasta.
Koło wylotówki na Brzezinę. Podejrzewamy że mógł ją zawieźć
do swojej dawnej dziupli, ale pewności nie mamy.
-Spokojnie
Mikołaj znajdziemy ją.- Powiedział Krzysiek, starając się
załagodzić całą sytuację. Usiadłem pod oknem z niecierpliwością
czekając na wiadomość od chłopaków. To trwało wieczność, ale
po około 30 minutach odezwał się telefon Marysi.
-Weź
głośno mówiący.- Powiedziała szefowa a Przybylska wykonała jej
polecenie.
-I
co macie coś?- Zapytała Marysia.
-Nic,
pusto, samochodu nie ma, żadnych śladów.- Odezwał się Adam.
-Cholera.
Ale jak nic nie macie.- Zdenerwowałem się.
-Mikołaj
uspokój się.- Wrzasnęła na mnie Renata.
-Jak
mam być spokojny jak ten koleś porwał Olkę.
-W
tej chwili wracasz do domu jakby się Ola odezwała, jestem pewna że
ten koleś będzie próbował się z tobą skontaktować.- Odrzekła
a wszyscy na mnie spojrzeli.
-Skąd
taki pomysł, on miał broń, jestem pewien że on coś jej zrobi.-
Odezwał się Zapała.
-Zapała
wy mi tu nic nie sugerujcie. Odwieźcie Białacha radiowozem do domu.
Niech tam ktoś zostanie. - Renata wydała rozkaz. Już po chwili
byliśmy w drodze do radiowozu. Ku naszemu zdziwieniu pod komendą
ktoś na mnie czekał.
-Mikołaj,
co z Olką?- Zapytał mężczyzna podchodząc do nas.
-Niestety
nie możemy panu udzielać tego typu informacji.- Powiedziała
Monika.
-Nie
z Panią rozmawiam, Mikołaj mów co się dzieje.- Zaczął być dość
nerwowy.
-Kim
Pan jest?- Monika chciała ciut załagodzić sytuację.
-Paweł
Podgórski.- Przedstawił się.
-Co
Pan tu robi?- Zapytała Monika.
-Mikołaj
do mnie dzwonił, potem byłą policja, wypytywali o Olkę, co jest
grane?
-Paweł
nie teraz, odezwę się jak coś będę wiedział.- Powiedziałem i
wsiedliśmy do radiowozu. Monika z Krzyśkiem zawieźli mnie do domu
gdzie była zdenerwowana młodzież. Doskonale wiedzieli że coś
jest nie tak. Zaprosiłem policjantów do domu.
-Napijecie
się czegoś, kawy, herbaty?- Zaproponowałem.
-Jeśli
to nie kłopot to dla mnie herbatka.- Powiedział Krzysiek.
-To
dla mnie kawka.- Dodała Monika.
-Jasne,
jasne.- Odparłem i poszliśmy do kuchni. Zacząłem przygotowywać
kawę i właśnie wtedy w pomieszczeniu pojawiła się młodzież.
-Tato
co z Olą, gdzie ona jest?- Zapytała Dominika siadając przy stole.
-O
cześć ciocia, cześć wujek.- Dodała Ania wchodząc do kuchni.
-Gdzie
Marek?- Zapytałem nie widząc go w kuchni.
-Poszedł
na dwór, stwierdził że musi się przewietrzyć.- Odrzekła
Dominika.- Pójdę po niego.
-Dobrze.-
Odparłem i postawiłem na stół kawę i herbatę. Po chwili jakiś
samochód wjechał do nas na podwórko. Wyszedłem przed dom zobaczyć
kto to.
-Cześć
co ty tu robisz?- Zapytałem widząc Bolka z kryminalnych.
-Cześć,
musimy założyć podsłuch na twój telefon. Przypuszczamy że
szefowa miała rację.
-Dlaczego?-
Zapytałem zdziwiony.
-Wiesz
koleś ma coś do ciebie a nie do Wysockiej, jesteśmy wręcz pewni
że będzie chciał się z tobą skontaktować.
-Ta
sama pewność co poprzednio.- Odparłem, ale moją uwagę zwróciło
coś innego. Przed bramą stał nieznany mi samochód a w nim był
jakiś człowiek.- Bolek, możesz udać że odbierasz telefon?
-Ale
po co?
-Ktoś
nas obserwuje, weź zobacz, na twojej 14 jest.
-No
dobra.- Powiedział zdziwiony i wyjął z kieszeni telefon. Po chwili
odwrócił się do mnie.
-Cholera
masz racje Mikołaj. Dobra idziemy do domu.
-No
ale....
-Zamknij
się bo zaraz się skapnie. Chodź do środka.- Powiedział i
weszliśmy do środka. Zaprosiłem Bolka do kuchni gdzie była Monika
z Krzyśkiem.
-Wszyscy
są w domu?- Zapytał po chwili Bolek.
-Nie
dzieciaki są na dworze. A co?
-Idź
do nich, nie możemy ryzykować.
-Dobra.-
Powiedziałem i zawołałem ich do domu. Po chwili weszli zdziwieni
do środka.
-Co
chciałeś tato?- Zapytała Dominika stojąc w przejściu.
-Widzieliście
tego kolesia co siedzi w samochodzie, pod domem?
-No
tak, on tu przyjechał chwilkę po tym jak pojechałeś do pracy a
co?
-Czemu
wcześniej nie powiedzieliście?
-Bo
myślałam że to ktoś od ciebie, od razu coś podejrzewaliśmy jak
Olka po nas nie przyjechała. Byłam pewna że to ochrona.
-Cholera,
przecież...
-Dobra
Mikołaj uspokój się, zrobimy tak. Monika z Krzyśkiem, wyjdą
jakby nic się nie stało. Pójdziecie do radiowozu, posiedzicie tam
chwilkę a potem tego gościa skontrolujecie.- Na całkiem sensowny
pomysł wpadł Bolek.
-No
dobra, może to coś da.- Powiedziała Monika.
-Da
na pewno, a ja dam znać naszym żeby byli w pogotowiu.- Odparł
Bolek.
-Naszym?-
Odrzekłem zdziwiony.
-No
tak daliśmy wam ochronę, mieliście o tym nie wiedzieć.
-Dlaczego?
-Żeby
nie było nic podejrzanego w waszym zachowaniu. Możecie mieć
podsłuchy w telefonach.
-Człowieku
mówisz to u mnie w domu skąd masz pewność że tu nie ma
podsłuchu.- Z każdą chwilą byłem coraz bardziej zdenerwowany.
-Mam
pewność Mikołaj a teraz się uspokój i daj nam pracować.-
Wrzasnął na mnie Bolek. Cholernie martwiłem się o Olkę, nie
miałem pojęcia co ten facet może jej zrobić. Po kilku minutach
Monika z Krzyśkiem ruszyli do działania a Bolek skończył swoją
robotę. Siedzieliśmy wszyscy jak na szpilkach nie wiedząc co nas
czeka. Wieczór nie przyniósł żadnych wieści. Facet który
obserwował nasz dom odjechał zaraz gdy Monika z Krzyśkiem wyszli
od nas z domu, a Bolek po godzinie wrócił na komendę. Tej nocy
nie mogłem spać, nie potrafiłem przestać myśleć o Oli. Około 1
w nocy zszedłem na dół do salonu, z barku wyjąłem wino, które
było schowane na specjalną okazję. Chciałem się napić ale w tym
momencie zadzwonił mój telefon. Wyświetlił mi się numer Oli. Bez
wahania odebrałem.
-Ola
kochanie nic ci nie jest?
-Mikołaj,
pomocy.
-Ola
gdzie ty jesteś?
-Nie
wiem, w jakimś lesie. Błagam cię pomóż mi.- Ledwo mówiła, cały
czas płakała a po jej głosie czułem że jest przerażona.
-Ola
spokojnie, rozejrzyj się dookoła, może coś ci się skojarzy.
-Mikołaj
jestem w lesie jest noc.- Powiedziała i usłyszałem jakiś huk. Od
razu wykręciłem numer do Renaty. Odebrała bez wahania.
-Mikołaj
namierzyliśmy numer.- Powiedziała odbierając.
-Gdzie?
-Las
jak się jedzie na Wadlewo.
-Cholera
przecież to duży teren.
-Wiem
Mikołaj nasi ludzie już są w drodze. Tylko nic nie rób na własną
rękę. Zrozumiałeś.- Zapytała a ja milczałem, byłem w trakcie
ubierania kurtki aby tam pojechać.- Mikołaj zrozumiałeś mnie?-
Krzyknęła a ja wciąż nie odpowiadałem. Po tym co usłyszałem
przez słuchawkę telefonu miałem już w głowie czarny scenariusz.
Rozłączyłem się i zacząłem zakładać buty.
-Tato
co się dzieje?- Zapytała mnie Ania, musiała się obudzić gdy
zadzwonił mój telefon.
-Nic
kochanie, muszę jechać do pracy.- Powiedziałem i przytuliłem
córkę.
-Znaleźli
Olę?
-Nie
wiem kochanie, nie wiem.
-To
kto dzwonił?
-Moja
szefowa, mają jakiś ślad.
-Tato,
ja nie chcę zostać sama.
-Ale
nie będziesz sama, Marek i Dominika są w środku.
-Tato
bo Marek i Dominika nie powiedzieli ci prawdy.
-Jakiej
prawdy córciu?
-Bo
ten Pan, on się tu kręci już od kilku dni.
-Jak
to od kilku dni, co ty mówisz?
-Bo
on często w szkole u nas jest.
-Jak
to u was w szkole.
-No
to jest nasz nowy psycholog.
-Ale
dlaczego on nas obserwuje, o co tu chodzi?- Ania zamilkła i zaczęła
uciekać wzrokiem ode mnie.- Kochanie jeśli coś wiesz to powiedz,
to ważne.
-Ale
on nie ma nic wspólnego ze zniknięciem Oli.
-Dobrze
Aniu powiedz co wiesz.
-Bo
kilka dni temu były u nas takie dziwne zajęcia z tym panem.
-On
coś ci zrobił?
-Nie
nie tato, on nam kazał narysować naszą rodzinę.
-I
co, było dalej?
-No
ja narysowałam mamę, Dominikę, Marka, ciebie i Olkę. On
stwierdził że to nienormalne kiedy powiedziałam że Marek nie jest
moim bratem, myślał też że Olka to siostra ale powiedziałam że
nie jest moją siostrą. Wziął naszą trójkę na rozmowę i
powiedzieliśmy jak jest. Od tamtego czasu nas śledził, mieliśmy
ci dziś powiedzieć, ale wyszło.
-Dobrze
spokojnie Aniu. Chodź ze mną na górę do Dominiki.- Powiedziałem
i poszliśmy do pokoju mojej najstarszej córki. Zapaliłem światło
i zobaczyłem coś bardzo dziwnego. Dominika nie siedziała w łóżku.
Siedziała w otwartym oknie, bardzo szybko wyrzuciła przez nie
papierosa.
-Nie
będę tego komentował w tej chwili.- Powiedziałem starając się
nie podnosić głosu.
-Co
chcesz?- Zapytała Dominika a zza moich pleców wychyliła się
Ania.- Na kapowałaś na mnie, super a podobno jesteś moją siostrą.
-Nic
nie powiedziałam.- Ania zaczęła płakać.
-Uspokójcie
się.- Krzyknąłem.- Dominika zamknij okno.- Powiedziałem
stanowczym głosem a ona grzecznie wykonała moje polecenie.- Jadę
na komendę, zostaniesz z Anią i Markiem dobrze.
-Tak
zostanę. Tato bo....
-Porozmawiamy
później.- Odrzekłem i wyszedłem z jej pokoju. Nie wiedziałem co
mam myśleć o całym tym zajściu. Udałem się na komendę. Bez
pukania wszedłem do gabinetu Renaty.
-Nie
interesuje mnie to, to jest priorytetowa sprawa,
zrozumiałeś.....Biorę wojewódzką na siebie.....nie ma żadnych
innych spraw...nie denerwujcie mnie.- Renata rzuciła słuchawkę
telefonu na biurko.
-Mikołaj
co ty tu robisz?- Zapytała zdziwiona.
-Wiadomo
coś? Co z Olą?
-Siadaj
Mikołaj.
-Powiesz
mi co się dzieje?
-Czekam
cały czas na telefon, na miejsce pojechała grupa AT-ków i kilka
innych osób.
-Ale
co się dzieje, przecież Olka dzwoniła dobrą godzinę temu, ile to
będzie trwać?
-Mikołaj
w rewirze jest cały ten las, nie mamy pewności w którym konkretnie
miejscu logował się jej telefon.
-Ja
pierdole, jak on coś jej zrobi...
-Spokojnie,
wszystko będzie dobrze, poza tym jest jeszcze jedna sprawa.
-O
co chodzi?
-O
tą akcję dziś u was pod domem. Ten koleś nam uciekł, nie wiemy
kto to jest, niestety Monika z Krzyśkiem nie zdążyli zapisać
numerów rejestracyjnych.
-To
szkolny psycholog.
-Jaki
psycholog?
-Od
dzieciaków ze szkoły, troszkę namieszali.
-A
jak oni się czują?
-No
kolorowo nie jest. Marek chyba przeżywa tą całą sytuację
najbardziej.
-Nie
dziwię mu się Mikołaj, sam wiesz co on już przeszedł. A kto z
nimi jest?
-Są
sami, znaczy się jedno pilnuje drugiego.
-Zostawiłeś
ich samych?
-Spokojnie
Renata, nic im nie będzie.
-Jedziemy
do nich, w tej chwili.
-Ale...
-Nie
powinieneś ich teraz samych zostawiać.- Krzyknęła i oboje
wyszliśmy z jej gabinetu.- Samochodem jesteś?
-Tak.
-To
dobrze pojedziemy twoim.- Odparła i nawet nie poszła się przebrać
w cywilne rzeczy. Od razu byliśmy w moim samochodzie. Po kilku
minutach byliśmy w moim domu. Młodzież siedziała w kuchni i jadła
późną kolację. Ucieszyli się na widok Renaty, która ostatnimi
czasy była naszym częstym gościem. Ja postanowiłem na razie nie
wracać do tematu mojego dzisiejszego odkrycia odnośnie Dominiki,
ona zresztą też nie miała ochoty na taką rozmowę. Z
niecierpliwością wyczekiwaliśmy telefonu od chłopaków z AT. Po
około godzinie Renata odebrała jakiś telefon.
-Mikołaj
jedziemy na komendę.- Odparła stanowczym głosem.
-Ale
co się stało?- Zapytała zaskoczona Dominika.
-Mamy
Olkę. Chłopacy ją odbili. Krzysiek i Monika już ją wiozą na
komendę.
-Nic
jej nie jest?- Zapytałem podchodząc do Renaty.
-Jak
sama stwierdziła nigdy lepiej się nie czuła, ale pod komendą ma
czekać na nią karetka i mają ją zbadać.
-No
to na co czekamy, jedziemy po nią.- Powiedziałem i w kilka minut
zdążyłem się ubrać i pobiec do samochodu. Renata szybko do mnie
dołączyła, tak samo jak młodzież.
-A
wy dokąd?- Zapytałem widząc ich wsiadających do mojego samochodu.
-Po
Olę, no chyba nie myślisz że sam pojedziesz.- Powiedział
stanowczo Marek, wzruszyłem tylko ramionami i wsiadłem. Po
piętnastu minutach byliśmy już pod komendą. Z daleka widziałem
karetkę a w niej siedzącą Olkę. Ucieszyłem się na jej widok.
Podjechałem możliwie najbliżej i wszyscy wysiedliśmy.
-Mama.-
Ku mojemu zdziwieniu, jednym chórem krzyknął Marek z Dominiką i
Anią. Podbiegli do Oli i wszyscy się do niej przytulili. Widziałem
w jej oczach łzy i szczęście. Podszedłem bliżej i pocałowałem
ją. Od razu odwzajemniła mój pocałunek. Dopiero po chwili
dostrzegłem na jej policzku dużego siniaka i guza na czole.
-Kochanie
na pewno dobrze się czujesz?- zapytałem tak dla pewności.
-Tak,
jest wspaniale.- Powiedziała i wtuliła się we mnie.- Wracajmy do
domu.- Dodała po chwili.
-A
zeznania?- Odparł Zapała.
-Krzysiek,
dziś już im odpuśćmy.- Dodała Monika i uśmiechnęła się do
nas.
-Dzięki.-
Powiedziałem i w radosnych humorach wróciliśmy do domu. Nie mogłem
nacieszyć się Olką.
Super opowiadanie. Pozdrawiam Xenia
OdpowiedzUsuńSuper kiedy next ?😘😘😘
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, z niecierpliwością czekam na następny😃. A mogłabyś zdradzić co będzie z pozostałymi blogami? Serdecznie pozdrawiam 💕
OdpowiedzUsuń