Olka
bardzo szybko wróciła do siebie po tych wydarzeniach. Oboje
chcieliśmy o tym jak najszybciej zapomnieć. Dziś mija równy
miesiąc od tego dnia. Umówiłem się z Jackiem na kawę, mam do
niego bardzo ważną sprawę. Powinien być za godzinę. Dzieciaki są
w szkole a Oli chwilowo nie ma w domu.
-Cześć
Mikołaj.- Usłyszałem głos mojego przyjaciela.
-Jestem
w salonie chodź.- Odkrzyknąłem a po chwili Jacek był już w tym
samym pomieszczeniu co ja.
-No
co to sprawa nie cierpiąca zwłoki?- Zapytał i podał mi dłoń na
powitanie.
-Siadaj
napijesz się czegoś?
-Nie
dzięki, troszkę mi się śpieszy, mam jeszcze kilka rzeczy do
załatwienia na mieście. Mów o co chodzi?- Powiedział i usiadł na
kanapie, ja usiadłem naprzeciwko niego na fotelu.
-No
więc, musisz mi pomóc.
-No
dobra, ale jak?
-Chcę
się oświadczyć Oli.
-A
właśnie Olka w domu?
-Nie
nie, pojechała z twoją przyszłą żoną wybrać suknię ślubną.
-A
to troszkę im się zejdzie.
-No
to pewne bo Olka chce sobie też coś kupić na wesele.
-To
powiadasz że chcesz się jej oświadczyć.
-No
tak.
-A
i nie wiesz jak to zrobić, no słuchaj stary ja już mam to za sobą
więc pytaj specjalisty.
-Zabawne
ale ja już wiem jak to zrobię.
-No
to słucham co Białaszek wymyślił i do czego jestem mu potrzebny.
-Więc,
chciałbym oświadczyć się Oli na waszym, w sensie twoim i Dominiki
weselu. W trakcie oczepin.- Powiedziałem a Jacek miał jakąś
niewyraźną minę.
-Stary,
pomysł jest świetny ale Zapała cie już uprzedził.
-Jak
to?
-No
tak to, z tego co mi wiadomo to Ola powiedziała Jackowi jakby
chciała żebyś się jej oświadczył a on to wykorzystał z tym że
Olka nie chciała tego na naszym weselu bo nie chce zabierać nam
dnia.
-Czyli
że co?
-Czyli
odpada, musisz coś bardziej oryginalnego wymyślić.
-Ale
ja nie wiem co.
-Ja
też nie mam pojęcia. Poczekaj zaraz coś wymyślimy.- Powiedział i
wyjął z kieszeni telefon.
-Gdzie
dzwonisz?
-Do
Zapały, niech przyjedzie i pomoże nam coś wymyślić a ty włącz
laptopa i szukaj pomysłu w necie, coś musi tam być ciekawego.-
Powiedział i wyszedł z salonu, ja udałem się do sypialni Dominiki
i wziąłem jej laptopa. Na całe szczęście nie miała hasła.
Zszedłem na dół i wpisałem w wyszukiwarce internetowej „pomysł
na oryginalne zaręczyny” Wyszukiwarka mnie nie zawiodła, miałem
od razu milion pomysłów z tym że prawie każdy wydawał się
banalny i pospolity.
-I
co masz coś?- Zapytał mnie Jacek wchodząc do salonu.
-Most
Tumski, zakochani, kłódki na moście.- Odparłem.
-Serio,
chcesz żeby Olka uciekła?
-Czemu
ma uciekać?
-Znasz
ją nie lubi takich miejsc, wiesz że tam jest dużo gapiów poza tym
od razu jak tam pójdziecie to się skapnie że chcesz się
oświadczyć.
-A
ty coś załatwiłeś?
-Tak
Krzysiek zaraz będzie bo Emilka pojechała z dziewczynami z tym że
mamy jeszcze Tośka do pomocy.
-No
trzy i pół głowy to nie jedna.- Zaśmiałem się.
-Dobra
idź zrób kawę a ja coś poszukam. To rozkaz.
-Tak
jest.- Zaśmiałem się i poszedłem do kuchni. Zrobiłem dwie kawy a
w międzyczasie pojawił się Krzysiek z Tośkiem.
-Cześć.-Krzyknął
Zapała wchodząc do domu.
-Chodź
do salonu.- Odkrzyknął Jacek.
-Cześć
wujek.- Powiedział mały Zapała i wpadł do kuchni niczym
poparzony.
-No
cześć mały.- Odparłem i przytuliłem go.
-Nie
jestem mały.- Powiedział zbulwersowany.
-Dobrze
duży, napijesz się soku pomarańczowego?
-Ahym.-
Chrząknął kiwając głową na potwierdzenie.
-Krzysiek
napijesz się kawy?- Zaproponowałem.
-Jasne
że tak, czarna z cukrem.- Krzyknął a ja szybo mu zaparzyłem.
Wróciłem po chwili do salonu z kawą i sokiem dla Tośka.
-No
to co to za sprawa? -Zapytał zapała gdy stawiałem kawę na
stoliku.
-Okradłeś
mnie.- Stwierdziłem a Jacek wybuchł śmiechem.
-Co
proszę?- Zapytał zdziwiony Krzysiek.
-Zabrałeś
mi pomysł na zaręczyny, to teraz mi wymyśl coś innego.
-A
to o to ci chodzi.- Powiedział i zaczął się śmiać.
-No
to myślimy Panowie jak ja mogę się oświadczyć Oli.
-Szukałeś
w necie?- Zapytał mały Zapała.
-No
właśnie to robimy.- Powiedział Jacek.
-Co
tam znalazłeś?- Zapytałem widząc że ma otwartą jakąś
zakładkę.
-Romantyczny
rejs po Odrze, kolacja na jachcie.- Odrzekł.
-Oszalałeś,
Olka się skuma my nigdy nie byliśmy na normalnej randce.
-No
to ja już nie wiem Mikołaj.- Powiedział załamany Jacek.
-Wujek,
a może by tak serce z świeczek w ogrodzie, kwiaty. Tak wiesz byś
wziął ciocię niby tak po prostu się przejść.
-Ty
młody nieźle kombinujesz.- Powiedział Jacek.
-Zrobimy
tak że....- Jacek zaczął zdradzać nam swój plan. Był świetny a
dodatkowo wiedziałem że się uda.
-No
to już wszystko wiemy.- Dodał Krzysiek. W tym momencie na podwórko
wjechał jakiś samochód. Podszedłem do okna aby zobaczyć kto to.
Z auta wysiadły nasze kobiety i w skowronkach weszły do domu.
-Cześć
Mikołaj już jestem.- Krzyknęła Ola wchodząc do domu.
-O
a co wy tu robicie?- Zapytała Emilka widząc moich wcześniejszych
gości.
-Pogadać
wpadliśmy.- Odparł Krzysiek i przywitał się z Emilką.
-Jacek,
miałeś załatwiać na mieście kilka spraw odnośnie ślubu.-
Powiedziała zbulwersowana Dominika widząc swojego przyszłego męża.
-Tak
tak już jadę. To cześć, widzimy się w pracy.- Powiedział Jacek
i pożegnaliśmy się. Kilka minut później pojechał Krzysiek z
Emilką i Tośkiem, na końcu nasz dom opuściła Dominika, chciała
sprawdzić czy Jacek na pewno pojechał zrobić to co miał w
planach. Zostaliśmy z Olką sami. Korzystając z okazji iż
dzieciaki mają do późna zajęcia udaliśmy się do sypialni.
Kilka
dni później
Ola
Dziś
jest wesele Dominiki i Jacka, nie mogłam się go doczekać odkąd
dowiedziałam się o zaręczynach. Dodatkowo jest coś jeszcze, moja
przyjaciółka jest w drugim tygodniu ciąży. Właśnie zaczęliśmy
się szykować na tę uroczystość. Specjalnie na tą okazję
kupiłam sobie nową sukienkę. Mikołaj zakładał garnitur, tak
samo jak Marek. Dominika i Ania miały śliczne sukieneczki. Ja byłam
ostatnia, musiałam jeszcze spiąć dziewczynką włosy. Wyglądały
pięknie. Gdy skończyłam je czesać Mikołaj z dzieciakami czekali
tylko na mnie. Byłam prawie gotowa, musiałam tylko założyć
sukienkę. Nikt nie wiedział jaką sobie kupiłam, to miała być
taka niespodzianka. Wyszłam z sypialni i udałam się do salonu
gdzie wszyscy już czekali.
-Ślicznie
wyglądasz.- Powiedziała Dominika a na mojej twarzy pojawił się
delikatny uśmiech.
-Dziękuję
ty też.- Odparłam i podeszłam do Mikołaja który milczał.
Pocałowałam go delikatnie w usta.- Jestem gotowa możemy jechać.-
Powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi. Po kilku minutach byliśmy
już w drodze do kościoła. Przystroiliśmy sobie jeszcze samochód
wstążkami i balonikami, tak aby było widać że to wesele.
Cieszyłam się że Dominika nie wymyśliła sobie że mamy być w
mundurach, zaprosiła nas jako przyjaciół a Renata wybrała
specjalną delegację od nas z komendy. Ona również była
zaproszona jako osoba prywatna. Msza rozpoczęła się o 17, tak jak
było to zaplanowane. Dominika miała piękną białą suknię. Jacek
nieziemsko przystojny w tym garniturze. Troszkę jej zazdrościłam i
z niecierpliwością czekałam aż Mikołaj mi się oświadczy i to
ja będę stała na ślubnym kobiercu i przysięgała miłość do
grobowej deski Mikołajowi. Niestety, oboje jesteśmy po rozwodach i
ślub kościelny w naszym wypadku odpada. Organista zaczął grać
marsz Mendelsona, wszyscy goście powstali a ogromne drzwi na tyle
kościoła otworzyły się. Dominika zaczęła iść w stronę
ołtarza. Wszystkie kamery i oczy zebranych gości były skierowane
na nią. Co chwila ktoś spoglądał na Jacka albo ich rodziców.
Rozpoczęła się przysięga małżeńska.
-Powtarzajcie
za mną.- Powiedział Ksiądz.
-Ja
Jacek biorę ciebie Dominiko za żonę i ślubuję ci miłość,
wierność i uczciwość małżeńską oraz to że cię nie opuszczę
aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy
Jedyny i wszyscy święci.
-Ja
Dominika biorę ciebie Jacku za męża i ślubuję ci miłość,
wierność i uczciwość małżeńską oraz to że cię nie opuszczę
aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy
Jedyny i Wszyscy święci.- W oczach obojga pojawiły się łzy,
bezbarwna ciecz radości. Po chwili Tosiek podszedł do ołtarza z
obrączkami.
-Powtarzajcie
za mną.- Ponownie powiedział ksiądz i poświęcił obrączki.
-Dominiko
przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w
imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
-Jacku,
przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w
imię Ojca i Syna i Ducha świętego.
-Możesz
pocałować Pannę młodą.- Odrzekł ksiądz a Jacek podniósł z
twarzy Dominiki welon i pocałował ją. Po mszy udaliśmy się na
wesele. Pierwszy taniec zatańczyli pięknie. Widać było że bardzo
dużo czasu poświęcali na naukę tańca. W ich oczach było widać
miłość, nie zawsze łatwo jest to wychwycić w takich chwilach.
Potem było pierwsze gorzko i sto lat. Impreza zaczęła się na
całego. Nie wiedziałam że z Mikołaja taki tancerz. Nie oszczędzał
mnie i co chwilkę wołał „ to nasza piosenka” i porywał mnie
na parkiet. O północy zaczęły się oczepiny. Ku zdziwieniu
wszystkich gości nie było wybierania nowej Pary młodej. Krzysiek
wyszedł na środek sali i o świadczył się Emilce. Przyjęła go,
wszyscy byli w szoku. Zaśpiewaliśmy im sto lat i wszyscy wrócili
do tańca. Zabawa trwała do rana bo odśpiewaliśmy nawet Gdy
poranne wstają zorze. Nad ranem wróciliśmy do domu. Oczywiście na
drugi dzień w sensie w niedzielę mieliśmy wszyscy wolne
postanowiliśmy z Mikołajem nie jechać na poprawiny, chcieliśmy
wyspać się przed pracą w poniedziałek a dzieciaki musiały iść
do szkoły. Od razu zasnęłam wtulając się w Mikołaja. Spałam
jakoś do południa, nie lubię spać w dzień. Wstałam więc z
łóżka i poszłam do kuchni. Zaparzyłam sobie kawę i usiadłam
przy stole. Po chwili dołączył do mnie Mikołaj.
-Cześć
kochanie.- Powiedział i pocałowaliśmy się na powitanie.
-Cześć.-
Odparłam.
-Czemu
nie śpisz?
-Nie
mogę jakoś w dzień zasnąć. Chcesz kawy?
-A
poproszę.- Odparł i usiadł naprzeciwko mnie. Postawiłam kubek na
stole i przez chwilkę stałam obok niego. Objął mnie w pasie i
posadził na swoich kolanach.
-Kocham
cię.- Powiedział i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy.
-Ja
ciebie też.- Odparłam i uśmiechnęłam się.
-Zobacz
szykuje nam się kolejne wesele.- Odparł uśmiechając się.
-No
tak.- Powiedziałam i zeszłam z jego kolan, usiadłam naprzeciwko
niego.
-Coś
się stało?
-Nie
nic.
-Olka
no przecież widzę, mów co jest grane.
-No
wszystko jest dobrze.
-Nie
kłam widzę.
-O
jejku no bo dziewczyny albo są już mężatkami albo są zaręczone,
no myślałam że wpadniesz na taki pomysł i mi się w końcu
oświadczysz. Też bym chciała przysięgać ci miłość aż po grób
i ubrać białą sukienkę.
-Kochanie,
wszystko w swoim czasie.- Powiedział a ja siedziałam jak wryta. Nie
wiedziałam co mam mu powiedzieć.- Wiesz że kupiliśmy dom,
zaczęliśmy go remontować. Nie stać nas na ślub jak na razie.
-Jak
na razie to nawet mi się nie oświadczyłeś.- Krzyknęłam na niego
i z płaczem wyszłam z kuchni. Nie wiem dlaczego tak na niego
naskoczyłam. Miałam kiepski dzień spowodowany miesiączką i tak
jakoś wybuchnęłam. Poszłam z płaczem do sypialni. Położyłam
się na łóżku i schowałam głowę w poduszkę. Po chwili
usłyszałam kroki Mikołaja. Siadł na łóżku i delikatnie zaczął
jeździć swoją dłonią po moich plecach. Uwielbiam kiedy tak robi
zawsze mnie to uspokaja i czuję się wtedy bezpieczniejsza. Położył
się obok mnie i mocno przytulił.
-Kochanie
wiesz że cie kocham.
-Wiem,
przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło.
-Rozumiem,
po prostu im zazdrościsz.
-Nie
Mikołaj to nie tak, nie chcę wymuszać na tobie zaręczyn.
-Ale
nie wymuszasz.
-Czyli
nie wyjmiesz teraz pierścionka i nie zapytasz się mnie czy za
ciebie nie wyjdę.
-Nie
mam pierścionka.- Powiedział a ja położyłam się na nim i
zaczęłam go całować.
-Kocham
cie Mikołaj.- Powiedziałam a nasze pocałunki stawały się coraz
to bardziej namiętne.
-Yhym,
nie chcę wam przeszkadzać, ale mamy gości.- Do naszej sypialni
wpadła Dominika na dzień dobry walnęła minę pod tytułem: udam
że tego nie widziałam. Opuściła nasz pokój a my zaczęliśmy się
śmiać.- Ja nie żartowałam, serio ktoś przyjechał.- Dziewczyna
ponownie pokazała się w drzwiach. Wstaliśmy więc z Mikołajem z
łóżka, on poszedł otworzyć a ja założyłam szlafrok. Schodząc
po schodach usłyszałam głos Kamili, byłej żony Mikołaja.
Zdziwiła mnie jej wizyta. Byłam bardzo ciekawa po co przyszła.
-Mikołaj
chcę zabrać dziewczynki do siebie tylko na kilka dni.- Powiedziała
gdy ja podeszłam do nich.
-Ostatnio
też tak mówiłaś a nawet nie zdążyłaś ich zabrać.
-Ale
zrozum, ja już się leczę.
-Już,
no proszę miałaś to robić kilka miesięcy temu.- Powiedział
Mikołaj, był bardzo zdenerwowany.
-Kochanie,
pozwól jej, ona naprawdę chce dobrze poza tym to ich mama nie
możesz jej tego zakazywać.- Odezwałam się, było mi jej żal że
przez to co robiła w przeszłości, no tak przeszłości bo jakby
nie patrzeć zaczęła się leczyć, nie może mieć córek przy
sobie. Była naprawdę dzielną kobietą, ja sama nie wiem co bym
zrobiła w takiej sytuacji.
-No
dobra Kamila, ale tylko do wtorku, dziewczynki mają szkołę.-
Powiedział Mikołaj.
-Dziękuję,
nic im się nie stanie.- Powiedziała Kamila i przytuliła Mikołaja,
on stanął jak wryty nie wiedząc co robić.
-To
ja pójdę po dziewczynki.- Odrzekł po chwili i odsunął się od
Kamili. Poszedł na górę je obudzić.
-Dlaczego
się za mną wstawiłaś?- Zapytała gdy zostałyśmy same.
-Wejdziesz
do środka.- Zaproponowałam a Kamila weszła do naszego domu.
-Ładnie
się urządziliście.
-Dzięki
ale jeszcze chcemy parę rzeczy pozmieniać, napijesz się czegoś,
troszkę potrwa zanim Mikołaj je obudzi.
-Obudzi,
czemu one śpią o tej godzinie?
-Byliśmy
na weselu około siódmej rano wróciliśmy, to co napijesz się
kawy?
-Nie
chcę robić wam kłopotu.
-Przestań,
żaden kłopot.
-Jak
nie już wam zrobiłam nalot na chatę, obudziłam was a teraz mam
pić jeszcze kawę.
-No
to rozumiem że mam zrobić kawę.- Odparłam.
-Nie
no ile będą się pakować?
-Znając
je, z jakieś pół godziny zanim wstaną i drugie pół na
spakowanie rzeczy i książek.
-No
dobra, ale taką malutką kawę.- Odparła i weszłyśmy do kuchni.
-Z
mlekiem pijesz?
-Tak
i z cukrem.- Odparła i rozglądała się po pomieszczeniu.- Nie no
naprawdę ładny dom, bardzo duży jak na cztery osoby.
-Pięć
osób.- Odparłam i uśmiechnęłam się.
-Jesteś
w ciąży?
-Nie,
Marek z nami mieszka jestem jego prawnym opiekunem.
-Nie
wiedziałam że masz syna.
-Mam
i chodzi z Dominiką do klasy.
-A
to dlatego widziałam cie kiedyś na wywiadówce, ale wcześniej nie
przychodziłaś.
-Zaczęłam
chodzić jak uzyskałam prawa do opieki nad nim.
-A
jeśli mogę wiedzieć, czemu się nim opiekujesz?
-Jego
rodzice nie żyją, obiecałam to jego ojcu zanim zmarł.
-Przykro
mi.
-Nie
to już dawno zamknięty rozdział.- Powiedziałam i postawiłam na
stole kawę. Rozmawiałyśmy jeszcze chwilkę i Mikołaj się po
chwili do nas dołączył. Po niecałej godzinie, dziewczynki i
Kamila pojechały, a ja Mikołaj i Marek zostaliśmy sami w domu.
Moi kochani ostatnio często pytacie mnie co z pozostałymi blogami. Chwilowo są one zawieszone ze względu na brak czasu. Wszystko to jest spowodowane tym że jestem obecnie w maturalnej klasie i czas jaki mogę poświęci na napisanie nowego opowiadania jest bardzo mały. Oczywiście cały czas pracuję nad czymś nowym, ale nie wiem kiedy może się coś pojawić. Zapewne zauważyliście też że coraz rzadziej pojawiają się opowiadania na tym blogu, chciałam was za to również przeprosić i obiecać że postaram się poświęcać temu blogu jak najwięcej czasu, oczywiście w miarę możliwości.
Piszcie w komentarzach jak wam się podoba ten blog i co myślicie o oświadczynach Mikołaja? Dojdzie do nich, a może ktoś albo coś w nich przeszkodzi? Co wymyślili na oświadczyny i jaki będzie tego skutek? A tak z innej beczki mieliście już ferie? Jak tak to piszcie w komentarzach jak je spędziliście, a jeśli jeszcze ich nie było to napiszcie jakie macie plany. Pozdrawiam Domcia :D