czwartek, 6 października 2016

2.6

Wstałem około ósmej, w domu była wyjątkowa cisz. Ola jeszcze spała wtulona we mnie. Delikatnie wstałem tak aby jej nie obudzić. Zszedłem na dół. W salonie był mój tato i rozpalał w kominku. Mama natomiast krzątała się to po kuchni to po salonie. Po chwili do domu wbiegła Dominika Ania i Franek. W przedpokoju pojawiło się dużo śniegu i hałasu. Po schodach zeszła na dół Ola. Na twarzy miała piękny uśmiech. Podszedłem do niej.
-Cześć.-Powiedziałem dając jej buziaka w policzek.
-Hej.- Odparła i delikatnie się do mnie przytuliła.
-Jak się spało?
-Bardzo dobrze.- Powiedziała i zaczęła się przeciągać.
-A ty się wyspałeś?
-Przy tobie zawsze.- Powiedziałem i pocałowałem ją w czółko.
-Dominisia możesz obudzić ciocię Monikę i wujka Artura na śniadanie.- Poprosiła moja mama a Dominika pobiegła na górę do pokoju mojej siostry. Po kilku minutach dołączyli do nas. Usiedliśmy do stołu. Zjedliśmy rodzinne śniadanie. Potem Panie poszły sprzątać, w sumie to zawsze mnie zastanawiało czemu aż pięć kobiet idzie do kuchni w celu pomycia kilku talerzy w jednej zmywarce. Widocznie kobiety to lubią robić w kilka osób. My w tym czasie zasiedliśmy obok kominka. Tato po chwili przyniósł karafkę i trzy kieliszki.
-Ola możesz na chwilkę pozwolić.- Krzyknął tata a ja ze zdziwieniem spoglądałem na to co robi.
-Tak.-Powiedziała wchodząc do salonu.
-Napijesz się ze mną i Arturem koniaku?- Zaproponował mój tata. Ola spojrzała na mnie jak by pytała o pozwolenie.
-Nie wiem....A Mikołaj nie może się z panem napić bo ja nie przepadam za alkoholem.
-Mógł by ale ja bym wolał z tobą, Mikołaja mam na co dzień a ty jesteś nowym członkiem rodziny. To jak napijesz się z głowa tej rodziny?
-No chyba z nogą rodziny Roman.- Wtrąciła się moja mama wychodząc z kuchni.- Odłóż ten koniak w tej chwili.
-Ale Marzenko.
-Nie Marzenkuj mi tu tylko odstaw ten koniak i przynieś jeszcze dwa kieliszki. My chyba też możemy się napić.- Powiedziała stanowczo mama. Panie usiadły obok nas a tato po chwili wrócił z kieliszkami. Zaczął polewać.
-Artur ty nie pijesz, prowadzisz samochód.- Stanowczo powiedziała Monika.
-Właśnie Roman, ty też nie jedziemy dziś do Stefana.- Dodała mama. Spojrzałem na Olkę która po wzniesionym toaście przez moją mamę zaczęła się krzywić. Na pewno koniak nie był jej ulubionym alkoholem. Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo i doszliśmy do wniosku że będziemy już jechać.
-Mamo, my się będziemy zbierać.- Powiedziałem.
-O tak szybko?- Mama posmutniała.
-No wiesz mamo z Krzyśkiem się umówiliśmy już.
-A co u mojego małego Zapały słychać?
-No w sumie to dużo ale sam ci powie bo z tego co kojarzę to ma do was wpaść za kilka dni.
-O jak miło, chociaż ktoś nas na starość odwiedza.- Powiedziała i spojrzała znacząco na mnie i Monikę.
-Mamo nie dramatyzuj, dobrze wiesz że jesteśmy u was jak tylko mamy chwilkę.
-Monisia nie mydl mi oczu. Chodź ze mną Olu, zapakuję wam troszkę ciasta do domu.- Powiedziała mama a Olka poszła z nią do kuchni. Po kilku minutach wróciły z kilkoma siatkami jedzenia. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i wróciliśmy do domu. W sumie to do mieszkania Oli. Zaniosłem siatki na górę. Gdy wszedłem do mieszkania zobaczyłem Olkę siedzącą na podłodze. Dookoła panował bałagan. Podszedłem bliżej i spojrzałem na nią. Nie musiała nic mówić wiedziałem że ktoś się włamał. Na ścianie widniał ogromny napis „Ty będziesz następna”. Z przerażeniem spoglądałem na to wszystko. Po chwili jak bym obudził się z transu i zadzwoniłem na policję. Przyjechali bardzo szybko a jeszcze szybciej zabezpieczyli ślady i odjechali. Wiedziałem że teraz Olka potrzebuje mojego wsparcia. Wykonałem więc pewien telefon. Do końca nie byłem pewien tego co robię.
-Cześć Marek. Mikołaj z tej strony.
-Cześć, co jest bo raczej nie dzwonisz żeby mi życzenia złożyć?
-No nie, słuchaj, jeśli dobrze kojarzę to ty masz taki mały ośrodek wypoczynkowy.
-No mam mam, a co potrzebujesz się wybrać na kilka dni?
-Tak, chciał bym wynająć domek tak na tydzień do sylwestra.
-Ale z nowym rokiem włącznie?
-Tak, wieczorem byśmy odjechali.
-No dobra, mam jeden wolny, ale ostrzegam nie jest idealny.
-To znaczy?
-Ostatni była tam grupa studentów i zrobili tam niezły armagedon. Spory remont ogólnie.
-Ale ogrzewanie działa, woda jest, prąd też?
-Tak tak wszystko jest, no tylko tyle że wiesz ściany pomazane, płytki popękane, no i ogólnie pobojowisko przez remont, a wiesz święta to wszystko stoi w miejscu.
-Nic nie szkodzi, a ile pokoi?
-Jedna sypialnia, kuchnia, łazienka i taki nawet spory salonik z kominkiem.
-No dobra, to biorę.
-A kiedy wpadasz?
-Jak najszybciej.
-No dobra to zaraz ci tam ogarnę.
-Dzięki wielkie, a jeszcze jedną prośbę bym miał.
-No mów co zrobić? Świece jakieś, romantyczna kolacja, spacer w świetle księżyca, oświadczyny na lodzie, co przygotować?
-Domek dasz radę ozdobić świątecznie?
-Żaden problem mówisz i masz. Jakieś konkretne ozdoby?
-Świąteczne, choinka i lampki.
-Nie ma sprawy dla ciebie wszystko, a posiłki w naszej restauracji czy będziesz sobie robił sam?
-Wiesz co sam będę wszystko robił.
-No dobra, coś jeszcze?
-Tak, masz tam monitoring?
-No oczywiście, bez tego by mi wszystko wynieśli z ośrodka.
-To dobrze, a mogę cię jeszcze prosić o dyskrecję. To ważne.
-No pewnie, ale się z ciebie zbereźnik zrobił.
-Marek nawet nie będę tego komentował.
-Uuuu pan policjant się zezłościł.
-Tak, to sprawa służbowa, chodzi o bezpieczeństwo i dyskrecję odnośnie tej sprawy. Dlatego proszę cię o pomoc.
-Policja prosi mnie o pomoc. Dobra. Możesz nawet w tej chwili przyjechać. A jeszcze jedno, sylwester w naszej restauracji. Zaczynamy o 19, kończymy jakoś nad ranem. Obowiązkowo stroje wyjściowe.
-Dobra będę pamiętał. Cześć i wielkie dzięki.
-Nie ma sprawy będę na ciebie czekał. Cześć.- Rozłączyłem się. Po chwili spostrzegłem że Ola dziwnie się mi przygląda.
-Z kim rozmawiałeś?
-Ze znajomym ze szkoły, pakuj się.
-Ale że co?
-No spakuj swoje rzeczy, zabieram cię stąd. Nie możesz tu zostać.
-Ale co ty wygadujesz? Gdzie niby mam pójść?
-Ola nie zadawaj pytań tylko wykonuj moje polecenia.
-Mikołaj powiedz mi dokąd mnie zabierasz?
-Tam gdzie będziesz bezpieczna.
-Skąd mam wiedzieć że będę tam bezpieczna. Policja nie znalazła śladów włamania a do mojego mieszkania tylko ty miałeś klucze.
-Co ty wygadujesz, jesteś przemęczona.
-Nie Mikołaj nigdzie z tobą nie pojadę.
-Uważasz że mógł bym coś takiego zrobić?
-Nie wiem, tylko ty miałeś klucze.
-Ale klucze można dorobić. A ja bym w życiu cię nie skrzywdził.
-Każdy tak mówi a potem robi swoje.
-Kiedy cię skrzywdziłem? Powiedz kiedy zrobiłem coś nie tak?
-Skąd niby włamywacz miał by klucze do mojego mieszkania? Tylko ty je miałeś.
-Ola to naprawdę nie ja, nie wierzę w to że mnie oskarżasz o coś takiego.- Powiedziałem zakładając kurtkę.
-Co ty robisz?- Zapytała gdy chwyciłem za klamkę.
-Wychodzę.
-Mikołaj poczekaj.-Krzyknęła ale ja nie odwróciłem się, wyszedłem przed blok. Nie mogłem uwierzyć w to że Olka mnie oskarżyła o coś takiego. Po chwili poczułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłem się i ujrzałem niebieskooką szatynkę. Przytuliłem ją mocno a ona się we mnie wtuliła. Czułem jak moja koszula robi się coraz bardziej wilgotna. Słyszałem jak delikatnie łka. Pocałowałem ją delikatnie w czółko i powiedziałem że będzie dobrze. Czułem że jest w niebezpieczeństwie. Wróciliśmy w ciszy do jej mieszkania. Pomogłem jej spakować najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyliśmy w drogę. Jechaliśmy kilka godzin. Ola w pewnym momencie zasnęła w aucie. Pięknie wyglądała gdy spała. Po woli robiło się szaro gdy dojeżdżaliśmy na miejsce.
-Olka wstawaj, jesteśmy na miejscu.- Powiedziałem gdy zatrzymaliśmy się przed domkiem który wynająłem. Marek już na nas czekał.
-Co się stało?- Zapytała.
-Mówiłem że już dojechaliśmy.
-Super.- Odparła i się przeciągnęła. Wysiedliśmy z auta i Marek od razu do nas przyszedł.
-Cześć Mikołaj.- Powiedział podchodząc do nas.
-Cześć Marek.-Odparłem i podałem mu dłoń na powitanie.- To jest Ola.- Powiedziałem spoglądając na brunetkę która stała obok mnie.
-Miło mi poznać.- Odparł Marek. Ola jednak milczała.- To zapraszam do środka.- Powiedział przerywając ciszę. Udaliśmy się do domku. Marek naprawdę się postarał. W salonie stało ogromne drzewko choinkowe a cały dom był przystrojony świątecznie. Na twarzy Oli widziałem delikatny uśmiech. Marek oprowadził nas po domku, dał nam klucze a na koniec pomógł mi przynieść nasze rzeczy. Podziękowałem mu za pomoc i po chwili zostałem sam z starszą posterunkową. Postanowiłem rozpalić w kominku.
-Jesteś głodna?- Zapytałem siadając obok niej.
-Nie, jestem zmęczona.- Odparła.- Idę się umyć.
-Oki.- Odparłem i poszedłem zrobić sobie coś do zjedzenia. Po kilku minutach do kuchni weszła Ola. Miała na sobie czarną obcisłą bokserkę i krótkie równie obcisłe spodenki. Wyglądała pięknie. Rzekł bym że olśniewająco.
-Może jednak coś zjesz?- Zapytałem.
-Nie dzięki. Jestem zmęczona.- Powiedziała a ja nie mogłem oderwać od niej wzroku.- Mikołaj do cholery miałeś już tego nie robić.- Krzyknęła po chwili.
-Ale czego?- Zapytałem, nie wiedziałem o co jej chodzi.
-Miałeś mnie tak nie mierzyć wzrokiem.
-Przepraszam, nie robię tego specjalnie.
-Mam nadzieję.- Odparła i opuściła kuchnię. Zjadłem kolację i poszedłem się umyć. Wychodząc z łazienki wziąłem z przejścia pościel, którą przygotował dla nas Marek. Przygotowałem sobie spanie w salonie na kanapie. Położyłem się i spoglądałem na choinkę i kominek. Nie mogłem zasnąć, cały czas myślałem o tym że ktoś grozi Oli. Po chwili usłyszałem czyjeś kroki. Ktoś zbliżał się do mojego łóżka. Po chwili poczułem jak ktoś siada obok mnie.
-Mogę spać z tobą? Boje się spać sama.-Powiedziała Olka a ja przesunąłem się robiąc jej miejsce obok mnie.- Dziękuję.- Powiedziała i wtuliła się we mnie.
-Za co?- Zapytałem okrywając ją kołdrą.
-Za to że mi pomagasz. Przepraszam że wtedy na ciebie tak naskoczyłam, byłam przerażona.- Powiedziała. Poczułem jak moja koszulka robi się coraz bardziej wilgotna.
-Ola, nie płacz nic się nie stało.
-Przepraszam.
-Następnym razem jak mówię że to nie ja to mi uwierz. Nigdy bym nie zrobił nic co miałoby dla ciebie się źle skończyć.
-Wiem, przepraszam.- Powiedziała ponownie.
-No a teraz przestań płakać. Nienawidzę gdy taka piękność jak ty płacze.
-Słabe pocieszenie.
-Ale się uśmiechnęłaś. Więc podziałało.
-Mikołaj.- Powiedziała po chwili odwracając się tak że leżała na mnie.
-Tak?
-Kłamałam.
-Ale że co?
-Tak naprawdę jestem bardzo głodna.- Powiedziała i jak poparzona wyskoczyła z łóżka.- Idziesz do kuchni?- Zapytała a ja się zacząłem zastanawiać czym jeszcze mnie zaskoczy.- No idziesz czy nie?- Zaczęła mnie szarpać. Niefortunnie upadłem na podłogę. Na całe szczęście nic mi się nie stało.
-Nigdzie z tobą nie idę jeszcze mi coś zrobisz.- Udałem obrażonego.
-Jak tam chcesz.- Odparła Olka i poszła do kuchni. Wróciła z ogromnym talerzem jedzenia i ciasta.- Chcesz kawałek?- Zapytała podsuwając mi talerz pod nos.
-Tak.- Odparłem a Olka podała mi łyżeczkę do ciasta. Po chwili podniosłem się z podłogi i poszedłem do kuchni. Przyniosłem kolejny talerz z ciastem oraz butelkę wina. Usiedliśmy naprzeciwko kominka. Nalałem nam po lampce czerwonego wina. Tematy do rozmów nam się nie kończyły.
-Ale ty wiesz że jak byłam nastolatką to byłam nieznośna.- Powiedziała Ola.
-Do tej pory jesteś.
-Nieprawda.
-Prawda.
-Mikołaj bo się obrażę.
-Groźba karalna.- Zaśmiałem się.- A co takiego robiłaś?
-Generalnie to ojciec miał mnie dosyć.
-Uuuu to niezłą byłaś.
-No nieźle to było jak mnie jeden z patroli zatrzymał.
-Za co?
-No tak wyszło.
-No mów.
-To był jeden z pierwszych dni w nowej szkole. Jak wiadomo każdy chciał się każdemu przypodobać, a szczególnie nauczycielom. Wiesz jak jest, zostaniesz zapamiętany na początku to potem masz z górki.
-No trochę w tym prawdy jest.
-Więc ja jako idealna córeczka i uczennica poszłam do szkoły. Podobał mi się wtedy taki jeden chłopak z klasy. Miał na imię Kuba.
-Pierwsza miłość pani posterunkowej.
-Starszej posterunkowej i nie pierwsza. Pierwszy był Tomek w przedszkolu.
-Ciekawie się zapowiada, o nim też mi opowiesz?
-Może kiedyś. No i wtedy wiadomo trzeba było zwrócić na siebie uwagę. Niestety w mojej nowej klasie było kilka osób które mnie znały. Kuba zaproponował abyśmy poszli na wagary. Zaczęły się docinki że przecież ja nie pójdę, że mój ojciec to glina i takie tam. Ale co ja jak już coś sobie postanowię to nie ma zmiłuj. Poszliśmy na wagary do parku. Kojarzysz gdzie kiedyś były stare tory.
-No tak teraz tam melina ćpunów jest.
-Tak dokładnie to pod tym mostem się schowaliśmy. Byłam przerażona to były moje pierwsze wagary. Modliłam się aby wychowawczyni nie zadzwoniła do taty.
-Co było dalej, robi się coraz ciekawiej.
-Dalej to już się samo potoczyło. Kuba powiedział nam w tajemnicy oczywiście że jest starszy od nas o dwa lata. Czyli był już dorosły nie to co my. Załatwił nam piwo. Które też było moim pierwszym piwem. Potem był pierwszy papieros no a na końcu pojawiła się policja. Zabrali nas na komendę. Tam sprawdzili nasze legitymacje. Akurat wtedy do pokoju przesłuchań wpadł ojciec bo dostał wiadomość ze szkoły że mnie nie ma i chciał powiedzieć któremuś z funkcjonariuszy żeby go na chwilkę zastąpił. Więc wszedł do pokoju stanął jak wryty. A ja wtedy wypaliłam cześć tato. Wszyscy w szoku tato w największym. Wtedy się pyta co ja tu robię. No to policjanci mówią że wagary, alkohol i papierosy w miejscu publicznym.
-Komendant się wściekł?
-No ale najlepsze było jak się dowiedział że zaczęłam się spotykać z Kubą.
-Co zrobił?
-Odwoził mnie do szkoły, odbierał z niej. Na całe szczęście nie skumał się że Kuba chodzi ze mną do klasy.
-E to tam wiesz....jak moja Dominika przyprowadziła swojego chłopaka pierwszy raz to myślałem że go z domu wyrzucę.
-Dlaczego?
-Nie pasował do niej.- Olka spojrzała na mnie nie dowierzając.- No co wyglądał jak typowy kryminalista.
-Nie ocenia się ludzi po wyglądzie.
-A pamiętasz interwencje w szkole jak dilera złapaliśmy?
-No na jednym z pierwszych patroli?
-Tak, myślisz że skąd znałem jego nazwisko jak w bazie nie figurował?
-A skąd ja mam to wiedzieć.
-No to teraz wiesz że to był chłopak mojej córki.

-To ładnie.- Powiedziała i przytuliła się do mnie.-Troszkę mi zimno.- Odparła a ja sięgnąłem po koc. Przykryłem ją. Nawet nie spostrzegłem gdy oboje zasnęliśmy.



Cześć. Jak tam wam minął wrzesień? Mam nadzieję że dobrze :) Za wami kolejne opowiadanie, mam nadzieję że się wam podoba. Piszcie w komentarzach co o nim sądzicie. Jak myślicie kto grozi Oli i co miał na myśli pisząc "Ty będziesz następna"?  

1 komentarz:

  1. Super opowiadanie czekam na kolejne. Zapraszam do mnie na bloga. pozdrawiam Sandra.

    OdpowiedzUsuń