Wstałem
około ósmej, w domu była wyjątkowa cisz. Ola jeszcze spała
wtulona we mnie. Delikatnie wstałem tak aby jej nie obudzić.
Zszedłem na dół. W salonie był mój tato i rozpalał w kominku.
Mama natomiast krzątała się to po kuchni to po salonie. Po chwili
do domu wbiegła Dominika Ania i Franek. W przedpokoju pojawiło się
dużo śniegu i hałasu. Po schodach zeszła na dół Ola. Na twarzy
miała piękny uśmiech. Podszedłem do niej.
-Cześć.-Powiedziałem
dając jej buziaka w policzek.
-Hej.-
Odparła i delikatnie się do mnie przytuliła.
-Jak
się spało?
-Bardzo
dobrze.- Powiedziała i zaczęła się przeciągać.
-A
ty się wyspałeś?
-Przy
tobie zawsze.- Powiedziałem i pocałowałem ją w czółko.
-Dominisia
możesz obudzić ciocię Monikę i wujka Artura na śniadanie.-
Poprosiła moja mama a Dominika pobiegła na górę do pokoju mojej
siostry. Po kilku minutach dołączyli do nas. Usiedliśmy do stołu.
Zjedliśmy rodzinne śniadanie. Potem Panie poszły sprzątać, w
sumie to zawsze mnie zastanawiało czemu aż pięć kobiet idzie do
kuchni w celu pomycia kilku talerzy w jednej zmywarce. Widocznie
kobiety to lubią robić w kilka osób. My w tym czasie zasiedliśmy
obok kominka. Tato po chwili przyniósł karafkę i trzy kieliszki.
-Ola
możesz na chwilkę pozwolić.- Krzyknął tata a ja ze zdziwieniem
spoglądałem na to co robi.
-Tak.-Powiedziała
wchodząc do salonu.
-Napijesz
się ze mną i Arturem koniaku?- Zaproponował mój tata. Ola
spojrzała na mnie jak by pytała o pozwolenie.
-Nie
wiem....A Mikołaj nie może się z panem napić bo ja nie przepadam
za alkoholem.
-Mógł
by ale ja bym wolał z tobą, Mikołaja mam na co dzień a ty jesteś
nowym członkiem rodziny. To jak napijesz się z głowa tej rodziny?
-No
chyba z nogą rodziny Roman.- Wtrąciła się moja mama wychodząc z
kuchni.- Odłóż ten koniak w tej chwili.
-Ale
Marzenko.
-Nie
Marzenkuj mi tu tylko odstaw ten koniak i przynieś jeszcze dwa
kieliszki. My chyba też możemy się napić.- Powiedziała stanowczo
mama. Panie usiadły obok nas a tato po chwili wrócił z
kieliszkami. Zaczął polewać.
-Artur
ty nie pijesz, prowadzisz samochód.- Stanowczo powiedziała Monika.
-Właśnie
Roman, ty też nie jedziemy dziś do Stefana.- Dodała mama.
Spojrzałem na Olkę która po wzniesionym toaście przez moją mamę
zaczęła się krzywić. Na pewno koniak nie był jej ulubionym
alkoholem. Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo i doszliśmy do
wniosku że będziemy już jechać.
-Mamo,
my się będziemy zbierać.- Powiedziałem.
-O
tak szybko?- Mama posmutniała.
-No
wiesz mamo z Krzyśkiem się umówiliśmy już.
-A
co u mojego małego Zapały słychać?
-No
w sumie to dużo ale sam ci powie bo z tego co kojarzę to ma do was
wpaść za kilka dni.
-O
jak miło, chociaż ktoś nas na starość odwiedza.- Powiedziała i
spojrzała znacząco na mnie i Monikę.
-Mamo
nie dramatyzuj, dobrze wiesz że jesteśmy u was jak tylko mamy
chwilkę.
-Monisia
nie mydl mi oczu. Chodź ze mną Olu, zapakuję wam troszkę ciasta
do domu.- Powiedziała mama a Olka poszła z nią do kuchni. Po
kilku minutach wróciły z kilkoma siatkami jedzenia. Pożegnaliśmy
się ze wszystkimi i wróciliśmy do domu. W sumie to do mieszkania
Oli. Zaniosłem siatki na górę. Gdy wszedłem do mieszkania
zobaczyłem Olkę siedzącą na podłodze. Dookoła panował bałagan.
Podszedłem bliżej i spojrzałem na nią. Nie musiała nic mówić
wiedziałem że ktoś się włamał. Na ścianie widniał ogromny
napis „Ty będziesz następna”. Z przerażeniem spoglądałem na
to wszystko. Po chwili jak bym obudził się z transu i zadzwoniłem
na policję. Przyjechali bardzo szybko a jeszcze szybciej
zabezpieczyli ślady i odjechali. Wiedziałem że teraz Olka
potrzebuje mojego wsparcia. Wykonałem więc pewien telefon. Do końca
nie byłem pewien tego co robię.
-Cześć
Marek. Mikołaj z tej strony.
-Cześć,
co jest bo raczej nie dzwonisz żeby mi życzenia złożyć?
-No
nie, słuchaj, jeśli dobrze kojarzę to ty masz taki mały ośrodek
wypoczynkowy.
-No
mam mam, a co potrzebujesz się wybrać na kilka dni?
-Tak,
chciał bym wynająć domek tak na tydzień do sylwestra.
-Ale
z nowym rokiem włącznie?
-Tak,
wieczorem byśmy odjechali.
-No
dobra, mam jeden wolny, ale ostrzegam nie jest idealny.
-To
znaczy?
-Ostatni
była tam grupa studentów i zrobili tam niezły armagedon. Spory
remont ogólnie.
-Ale
ogrzewanie działa, woda jest, prąd też?
-Tak
tak wszystko jest, no tylko tyle że wiesz ściany pomazane, płytki
popękane, no i ogólnie pobojowisko przez remont, a wiesz święta
to wszystko stoi w miejscu.
-Nic
nie szkodzi, a ile pokoi?
-Jedna
sypialnia, kuchnia, łazienka i taki nawet spory salonik z kominkiem.
-No
dobra, to biorę.
-A
kiedy wpadasz?
-Jak
najszybciej.
-No
dobra to zaraz ci tam ogarnę.
-Dzięki
wielkie, a jeszcze jedną prośbę bym miał.
-No
mów co zrobić? Świece jakieś, romantyczna kolacja, spacer w
świetle księżyca, oświadczyny na lodzie, co przygotować?
-Domek
dasz radę ozdobić świątecznie?
-Żaden
problem mówisz i masz. Jakieś konkretne ozdoby?
-Świąteczne,
choinka i lampki.
-Nie
ma sprawy dla ciebie wszystko, a posiłki w naszej restauracji czy
będziesz sobie robił sam?
-Wiesz
co sam będę wszystko robił.
-No
dobra, coś jeszcze?
-Tak,
masz tam monitoring?
-No
oczywiście, bez tego by mi wszystko wynieśli z ośrodka.
-To
dobrze, a mogę cię jeszcze prosić o dyskrecję. To ważne.
-No
pewnie, ale się z ciebie zbereźnik zrobił.
-Marek
nawet nie będę tego komentował.
-Uuuu
pan policjant się zezłościł.
-Tak,
to sprawa służbowa, chodzi o bezpieczeństwo i dyskrecję odnośnie
tej sprawy. Dlatego proszę cię o pomoc.
-Policja
prosi mnie o pomoc. Dobra. Możesz nawet w tej chwili przyjechać. A
jeszcze jedno, sylwester w naszej restauracji. Zaczynamy o 19,
kończymy jakoś nad ranem. Obowiązkowo stroje wyjściowe.
-Dobra
będę pamiętał. Cześć i wielkie dzięki.
-Nie
ma sprawy będę na ciebie czekał. Cześć.- Rozłączyłem się. Po
chwili spostrzegłem że Ola dziwnie się mi przygląda.
-Z
kim rozmawiałeś?
-Ze
znajomym ze szkoły, pakuj się.
-Ale
że co?
-No
spakuj swoje rzeczy, zabieram cię stąd. Nie możesz tu zostać.
-Ale
co ty wygadujesz? Gdzie niby mam pójść?
-Ola
nie zadawaj pytań tylko wykonuj moje polecenia.
-Mikołaj
powiedz mi dokąd mnie zabierasz?
-Tam
gdzie będziesz bezpieczna.
-Skąd
mam wiedzieć że będę tam bezpieczna. Policja nie znalazła śladów
włamania a do mojego mieszkania tylko ty miałeś klucze.
-Co
ty wygadujesz, jesteś przemęczona.
-Nie
Mikołaj nigdzie z tobą nie pojadę.
-Uważasz
że mógł bym coś takiego zrobić?
-Nie
wiem, tylko ty miałeś klucze.
-Ale
klucze można dorobić. A ja bym w życiu cię nie skrzywdził.
-Każdy
tak mówi a potem robi swoje.
-Kiedy
cię skrzywdziłem? Powiedz kiedy zrobiłem coś nie tak?
-Skąd
niby włamywacz miał by klucze do mojego mieszkania? Tylko ty je
miałeś.
-Ola
to naprawdę nie ja, nie wierzę w to że mnie oskarżasz o coś
takiego.- Powiedziałem zakładając kurtkę.
-Co
ty robisz?- Zapytała gdy chwyciłem za klamkę.
-Wychodzę.
-Mikołaj
poczekaj.-Krzyknęła ale ja nie odwróciłem się, wyszedłem przed
blok. Nie mogłem uwierzyć w to że Olka mnie oskarżyła o coś
takiego. Po chwili poczułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
Odwróciłem się i ujrzałem niebieskooką szatynkę. Przytuliłem
ją mocno a ona się we mnie wtuliła. Czułem jak moja koszula robi
się coraz bardziej wilgotna. Słyszałem jak delikatnie łka.
Pocałowałem ją delikatnie w czółko i powiedziałem że będzie
dobrze. Czułem że jest w niebezpieczeństwie. Wróciliśmy w ciszy
do jej mieszkania. Pomogłem jej spakować najpotrzebniejsze rzeczy i
ruszyliśmy w drogę. Jechaliśmy kilka godzin. Ola w pewnym momencie
zasnęła w aucie. Pięknie wyglądała gdy spała. Po woli robiło
się szaro gdy dojeżdżaliśmy na miejsce.
-Olka
wstawaj, jesteśmy na miejscu.- Powiedziałem gdy zatrzymaliśmy się
przed domkiem który wynająłem. Marek już na nas czekał.
-Co
się stało?- Zapytała.
-Mówiłem
że już dojechaliśmy.
-Super.-
Odparła i się przeciągnęła. Wysiedliśmy z auta i Marek od razu
do nas przyszedł.
-Cześć
Mikołaj.- Powiedział podchodząc do nas.
-Cześć
Marek.-Odparłem i podałem mu dłoń na powitanie.- To jest Ola.-
Powiedziałem spoglądając na brunetkę która stała obok mnie.
-Miło
mi poznać.- Odparł Marek. Ola jednak milczała.- To zapraszam do
środka.- Powiedział przerywając ciszę. Udaliśmy się do domku.
Marek naprawdę się postarał. W salonie stało ogromne drzewko
choinkowe a cały dom był przystrojony świątecznie. Na twarzy Oli
widziałem delikatny uśmiech. Marek oprowadził nas po domku, dał
nam klucze a na koniec pomógł mi przynieść nasze rzeczy.
Podziękowałem mu za pomoc i po chwili zostałem sam z starszą
posterunkową. Postanowiłem rozpalić w kominku.
-Jesteś
głodna?- Zapytałem siadając obok niej.
-Nie,
jestem zmęczona.- Odparła.- Idę się umyć.
-Oki.-
Odparłem i poszedłem zrobić sobie coś do zjedzenia. Po kilku
minutach do kuchni weszła Ola. Miała na sobie czarną obcisłą
bokserkę i krótkie równie obcisłe spodenki. Wyglądała pięknie.
Rzekł bym że olśniewająco.
-Może
jednak coś zjesz?- Zapytałem.
-Nie
dzięki. Jestem zmęczona.- Powiedziała a ja nie mogłem oderwać od
niej wzroku.- Mikołaj do cholery miałeś już tego nie robić.-
Krzyknęła po chwili.
-Ale
czego?- Zapytałem, nie wiedziałem o co jej chodzi.
-Miałeś
mnie tak nie mierzyć wzrokiem.
-Przepraszam,
nie robię tego specjalnie.
-Mam
nadzieję.- Odparła i opuściła kuchnię. Zjadłem kolację i
poszedłem się umyć. Wychodząc z łazienki wziąłem z przejścia
pościel, którą przygotował dla nas Marek. Przygotowałem sobie
spanie w salonie na kanapie. Położyłem się i spoglądałem na
choinkę i kominek. Nie mogłem zasnąć, cały czas myślałem o tym
że ktoś grozi Oli. Po chwili usłyszałem czyjeś kroki. Ktoś
zbliżał się do mojego łóżka. Po chwili poczułem jak ktoś
siada obok mnie.
-Mogę
spać z tobą? Boje się spać sama.-Powiedziała Olka a ja
przesunąłem się robiąc jej miejsce obok mnie.- Dziękuję.-
Powiedziała i wtuliła się we mnie.
-Za
co?- Zapytałem okrywając ją kołdrą.
-Za
to że mi pomagasz. Przepraszam że wtedy na ciebie tak naskoczyłam,
byłam przerażona.- Powiedziała. Poczułem jak moja koszulka robi
się coraz bardziej wilgotna.
-Ola,
nie płacz nic się nie stało.
-Przepraszam.
-Następnym
razem jak mówię że to nie ja to mi uwierz. Nigdy bym nie zrobił
nic co miałoby dla ciebie się źle skończyć.
-Wiem,
przepraszam.- Powiedziała ponownie.
-No
a teraz przestań płakać. Nienawidzę gdy taka piękność jak ty
płacze.
-Słabe
pocieszenie.
-Ale
się uśmiechnęłaś. Więc podziałało.
-Mikołaj.-
Powiedziała po chwili odwracając się tak że leżała na mnie.
-Tak?
-Kłamałam.
-Ale
że co?
-Tak
naprawdę jestem bardzo głodna.- Powiedziała i jak poparzona
wyskoczyła z łóżka.- Idziesz do kuchni?- Zapytała a ja się
zacząłem zastanawiać czym jeszcze mnie zaskoczy.- No idziesz czy
nie?- Zaczęła mnie szarpać. Niefortunnie upadłem na podłogę. Na
całe szczęście nic mi się nie stało.
-Nigdzie
z tobą nie idę jeszcze mi coś zrobisz.- Udałem obrażonego.
-Jak
tam chcesz.- Odparła Olka i poszła do kuchni. Wróciła z ogromnym
talerzem jedzenia i ciasta.- Chcesz kawałek?- Zapytała podsuwając
mi talerz pod nos.
-Tak.-
Odparłem a Olka podała mi łyżeczkę do ciasta. Po chwili
podniosłem się z podłogi i poszedłem do kuchni. Przyniosłem
kolejny talerz z ciastem oraz butelkę wina. Usiedliśmy naprzeciwko
kominka. Nalałem nam po lampce czerwonego wina. Tematy do rozmów
nam się nie kończyły.
-Ale
ty wiesz że jak byłam nastolatką to byłam nieznośna.-
Powiedziała Ola.
-Do
tej pory jesteś.
-Nieprawda.
-Prawda.
-Mikołaj
bo się obrażę.
-Groźba
karalna.- Zaśmiałem się.- A co takiego robiłaś?
-Generalnie
to ojciec miał mnie dosyć.
-Uuuu
to niezłą byłaś.
-No
nieźle to było jak mnie jeden z patroli zatrzymał.
-Za
co?
-No
tak wyszło.
-No
mów.
-To
był jeden z pierwszych dni w nowej szkole. Jak wiadomo każdy chciał
się każdemu przypodobać, a szczególnie nauczycielom. Wiesz jak
jest, zostaniesz zapamiętany na początku to potem masz z górki.
-No
trochę w tym prawdy jest.
-Więc
ja jako idealna córeczka i uczennica poszłam do szkoły. Podobał
mi się wtedy taki jeden chłopak z klasy. Miał na imię Kuba.
-Pierwsza
miłość pani posterunkowej.
-Starszej
posterunkowej i nie pierwsza. Pierwszy był Tomek w przedszkolu.
-Ciekawie
się zapowiada, o nim też mi opowiesz?
-Może
kiedyś. No i wtedy wiadomo trzeba było zwrócić na siebie uwagę.
Niestety w mojej nowej klasie było kilka osób które mnie znały.
Kuba zaproponował abyśmy poszli na wagary. Zaczęły się docinki
że przecież ja nie pójdę, że mój ojciec to glina i takie tam.
Ale co ja jak już coś sobie postanowię to nie ma zmiłuj.
Poszliśmy na wagary do parku. Kojarzysz gdzie kiedyś były stare
tory.
-No
tak teraz tam melina ćpunów jest.
-Tak
dokładnie to pod tym mostem się schowaliśmy. Byłam przerażona to
były moje pierwsze wagary. Modliłam się aby wychowawczyni nie
zadzwoniła do taty.
-Co
było dalej, robi się coraz ciekawiej.
-Dalej
to już się samo potoczyło. Kuba powiedział nam w tajemnicy
oczywiście że jest starszy od nas o dwa lata. Czyli był już
dorosły nie to co my. Załatwił nam piwo. Które też było moim
pierwszym piwem. Potem był pierwszy papieros no a na końcu pojawiła
się policja. Zabrali nas na komendę. Tam sprawdzili nasze
legitymacje. Akurat wtedy do pokoju przesłuchań wpadł ojciec bo
dostał wiadomość ze szkoły że mnie nie ma i chciał powiedzieć
któremuś z funkcjonariuszy żeby go na chwilkę zastąpił. Więc
wszedł do pokoju stanął jak wryty. A ja wtedy wypaliłam cześć
tato. Wszyscy w szoku tato w największym. Wtedy się pyta co ja tu
robię. No to policjanci mówią że wagary, alkohol i papierosy w
miejscu publicznym.
-Komendant
się wściekł?
-No
ale najlepsze było jak się dowiedział że zaczęłam się spotykać
z Kubą.
-Co
zrobił?
-Odwoził
mnie do szkoły, odbierał z niej. Na całe szczęście nie skumał
się że Kuba chodzi ze mną do klasy.
-E
to tam wiesz....jak moja Dominika przyprowadziła swojego chłopaka
pierwszy raz to myślałem że go z domu wyrzucę.
-Dlaczego?
-Nie
pasował do niej.- Olka spojrzała na mnie nie dowierzając.- No co
wyglądał jak typowy kryminalista.
-Nie
ocenia się ludzi po wyglądzie.
-A
pamiętasz interwencje w szkole jak dilera złapaliśmy?
-No
na jednym z pierwszych patroli?
-Tak,
myślisz że skąd znałem jego nazwisko jak w bazie nie figurował?
-A
skąd ja mam to wiedzieć.
-No
to teraz wiesz że to był chłopak mojej córki.
-To
ładnie.- Powiedziała i przytuliła się do mnie.-Troszkę mi
zimno.- Odparła a ja sięgnąłem po koc. Przykryłem ją. Nawet nie
spostrzegłem gdy oboje zasnęliśmy.
Cześć. Jak tam wam minął wrzesień? Mam nadzieję że dobrze :) Za wami kolejne opowiadanie, mam nadzieję że się wam podoba. Piszcie w komentarzach co o nim sądzicie. Jak myślicie kto grozi Oli i co miał na myśli pisząc "Ty będziesz następna"?
Super opowiadanie czekam na kolejne. Zapraszam do mnie na bloga. pozdrawiam Sandra.
OdpowiedzUsuń