Ola
Stać nad grobem ukochanej
osoby nie jest przyjemnością. Nawet jeśli sprawiła nam wiele
bólu. Każda łza przypomina nam o tym. Każdy oddech uświadamia że
żyjemy tylko po to aby kiedyś umrzeć. Najpierw życie pozbawiło
mnie matki. Kobiety która dała mi życie. Teraz stoję sama nad
grobem ojca i nie chcę już żyć. Śmierć kogoś bliskiego to
największy ból.
Mikołaj
Siedziałem w biurze. Niby
dzień jak każdy. Tak zwana szklana pogoda. A jednak myśl że nie
ma z nami kogoś kto wskazywał nam drogę do celu rozrywa w pół
cały świat. Do biura wbiegła zdyszana brunetka. Niebieskie oczy,
nieskazitelny uśmiech. To już nie to.
-Cześć Mikołaj.-
Powiedziała uśmiechając się do mnie.
-Hej. Czekam w
radiowozie.- Powiedziałem biorąc do ręki radiostację i wychodząc
z biura. Korytarze nie były już takie same. Wszędzie panował
smutek. Na ścianie wisiało zdjęcie komendanta z czarną wstążką.
Wsiadłem do radiowozu i czekałem na Magdę która miała dziś ze
mną patrol. Nie tylko dziś. Odkąd wydarzenia minionych dni
zmieniły nasze życie. W pewnym momencie ujrzałem brunetkę na
której widok serce zaczęło mi bić mocniej. Jak poparzony
wyskoczyłem z radiowozu.
-Olka, co ty tu robisz?
-Cześć Mikołaj.-
Powiedziała z uśmiechem na ustach. Mocno ją przytuliłem na
powitanie.
-Wracasz do nas? Mogłaś
zadzwonić. Wiesz jak się o ciebie martwiłem.- Powiedziałem w jej
oczach pojawił się smutek.
-Mikołaj przepraszam.-
Powiedziała a w oczach pojawiły się jej łzy. Zaczęły delikatnie
spływać po jej policzkach.
-Olka, prawdziwy glina nie
płacze.- Powiedziałem, jednak ona ode mnie odeszła. Poszła do
budynku w którym spędzaliśmy razem każdy dzień. Zniknęła
gdzieś za szklanymi drzwiami. Po kilku minutach pojawiła się
Magda.
-To co jedziemy?- Zapytała
wyrywając mnie z rozmyślań.
-Tak. Tak.- Powiedziałem
i wsiedliśmy do radiowozu. Dzień spokojny, jednak bardzo deszczowy.
Z braku wezwań, zjechaliśmy na komendę na przerwę. Magda od razu
poszła do naszego bufetu. Ja jednak udałem się do biura.
Odkładając radiostację zauważyłem na biurku kopertę. Był na
niej napis Dla Mikołaja.
Postanowiłem otworzyć ją od razu. Poznałem pismo. To od Olki.
Zacząłem czytać.
Byłeś przy mnie gdy
stawiałam pierwsze kroki w szeregach. Nie jednokrotnie uratowałeś
mi życie. Zawsze mnie wspierałeś i podnosiłeś na duchu.
Doskonale wiedziałeś co się ze mną dzieje gdy coś się
wydarzyło. W pracy dogadywałeś się ze mną bez słów. Jestem ci
za to wszystko wdzięczna.
Mikołaj, to już
koniec. Żegnaj i przepraszam. Ola.
Czytałem
ten list ze łzami w oczach. Dopiero gdy skończyłem go czytać
ponownie zrozumiałem że Ola w ten sposób się ze mną żegna.
Wyjąłem telefon i próbowałem do niej zadzwonić. Nie odbierała.
Wybiegłem z komendy i wsiadłem w samochód. Miałem gdzieś co
powie Jackowska. Teraz byłą ważniejsza Olka. Bardzo szybko
znalazłem się pod jej blokiem. Wbiegłem na trzecie piętro.
Zacząłem dobijać się do drzwi. Nikt nie otwierał. Postanowiłem
je wyważyć. Ogromny huk obiegł cały blok. Wszedłem do mieszkania
i bałem się tego co mogę tam zastać. Kuchnia, salon, sypialnia.
Olki nie było. Została tylko łazienka. Ponownie wyważyłem drzwi.
Leżała na podłodze. Była nieprzytomna. Dookoła niej leżało
mnóstwo środków na depresję, wiem bo zauważyłem że je bierze.
-Ola
błagam cię obudź się, proszę cię.- Zacząłem nią potrząsać,
jednak nie reagowała. Zadzwoniłem po pogotowie. Zjawili się
błyskawicznie. Ola wciąż nie odzyskała przytomności.
Kilka
dni później
Od
kilku dni nie spałem, nie jadłem. Mój jedyny posiłek to kawa z
mlekiem i bułka ze szpitalnego bufetu. Ola wciąż się nie
obudziła. Wziąłem urlop w pracy. Nie odchodziłem od jej łóżka.
Lekarze na okrągło powtarzali że jej stan się poprawia, że
trzeba mieć nadzieję, ale co z tego jak już prawie od tygodnia
jest nieprzytomna. Zmęczenie dawało za wygraną. Zdarzało mi się
zasnąć przy jej łóżku albo na korytarzu. Tak było i tym razem.
Spałem przy jej łóżku. Nagle poczułem ciepłą dłoń wplatającą
się w moją. Otworzyłem oczy.
Ola
Mikołaj
spał przy moim łóżku. Doskonale pamiętałam to co się
wydarzyło. Nie chciałam wtedy żyć, nie miałam po co. Delikatnie
wplotłam swoją dłoń w jego. Wtedy otworzył swoje oczy. Były
całe zaczerwienione i podpuchnięte od zmęczenia. Domyśliłam się
że spędził przy moim łóżku dość sporo czasu. Po chwili jednak
na sali pojawił się lekarz i nie było nam dane porozmawiać.
Nienawidzę szpitali, więc moje pierwsze pytanie dotyczyło tego
kiedy będę mogła go opuścić. Nie dostałam jednak odpowiedzi.
Mikołaj
Minęły
długie dni zanim Olka wyszła ze szpitala. Ciągłe wizyty u
psychologa i długie rozmowy ze mną. Nie pozwalałem jej zostawać
samej na dłużej niż pięć minut. Śmiała się że pilnuję jej
jak pies swojej budy, ale dla mnie to była konieczność. Przyszła
wiosna a z nią życie zaczęło się budzić. Tak samo Olka z każdym
dniem budziła się z lepszym humorem. Powoli zaczynaliśmy zapominać
o tym co się wydarzyło. Mieszkaliśmy wspólnie. Ja pracowałem Ola
siedziała w domu. Dopiero po kilku miesiącach wróciła do pracy.
Każdy patrol z nią był dla mnie czymś cudownym. Każdy jej
uśmiech sprawiał że zaczynałem ją kochać coraz mocniej.
Ola
To co
się wydarzyło kilka miesięcy temu to przeszłość o której
pragnę zapomnieć. Cieszę się że Mikołaj mnie wtedy znalazł i
uratował, po raz kolejny. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Z
każdym dniem gdy wracał po pracy i sprawdzał czy jestem w domu
cieszyłam się coraz bardziej z jego powrotu. Gdy w środku nocy
zakradał się do mojej sypialni i sprawdzał czy żyję....no
właśnie ja żyłam dzięki niemu i dla niego. Czułam że z każdym
dniem kocham go bardziej. Właśnie szykowaliśmy się na ślub do
Emilki i Krzyśka. Robiłam sobie makijaż gdy do łazienki wszedł
Mikołaj. Był w samych bokserkach i niedopiętej białej koszuli.
Uśmiechnęłam się do niego a on mnie mocno przytulił. Po chwili
odsunął się ode mnie. Wyjął zza pleców małe pudełeczko.
-Ola
wiem że to nie najlepszy moment....-Zaczął mówić a ja byłam
przerażona. To przecież niemożliwe. On nie może mi się w taki
sposób oświadczyć.- Ale możesz....znaczy się czy mogła
byś...zapiąć mi spinki do mankietów?-Zapytał podając mi
pudełeczko a ja stałam jak wryta. Kiwnęłam tylko głową że tak.
Nie wiedziałam czy jestem bardziej szczęśliwa że mi się jednak
nie oświadczył czy bardziej było mi smutno z tego powodu.
Mikołaj
Minął
już ponad rok od tych okropnych wydarzeń. Siedziałem właśnie w
radiowozie. Magda prowadziła dziś auto. Miałem z nią patrol, taki
w sumie wyjątkowy. Wszystko za sprawą Olki która akurat miała
grypę i nie była w stanie pracować. W pewnym momencie Jacek
wywołał nas przez radio.
-05 do
00.
-Piątka
zgłaszam się.- Odparłem licząc na kolejne zgłoszenie.
-Wpadnijcie
na chwilkę na firmę.
-A co
się stało?
-Mikołaj
nie chcę cię martwić ale Olka tu była.
-I co?
-No
była zapłakana i znowu zostawiła dla ciebie list.
-Cholera,
jedziemy na światłach do nas.
-Nie
ma po co, powiedziała że w domu jej nie znajdziesz a w liście masz
odpowiedź.- Powiedział Jacek a ja byłem przerażony. Magda chyba
to zauważyła bo na błyskach pojechaliśmy na komendę. Jak
poparzony wbiegłem do biura. Chwyciłem za kopertę i zacząłem
czytać list.
Drogi Mikołaju.
Nauczyłeś mnie już
wszystkiego. Pomogłeś w niejednej chwili. Przeżyliśmy razem wiele
wzlotów i upadków. Uratowałeś mi życie nie raz, za co dziękuję.
Dogadujemy się bez słów, nie tylko w pracy ale i w życiu
prywatnym. Tym razem to nie jest list pożegnalny. Mam dla kogo żyć.
Nie piszę tu tylko o tobie ale też o naszym maleństwie które
noszę pod sercem. Dziękuję za wszystko. Ola.
PS. Jestem u Emilki i
pomagam jej w urządzeniu pokoiku dla maluszka. Kocham cię, Ola.
Nie
mogłem uwierzyć w to co właśnie przeczytałem. Będę tatą po
raz trzeci. Kamień spadł mi z serca gdy skończyłem go czytać a
za razem nie wiedziałem co zrobić. W mojej głowie pojawił się
plan. Plan który musiałem zrealizować jak najszybciej.
Ola
Zadzwonił
do mnie Mikołaj i powiedział że mają dziś ciężką sprawę i że
wróci bardzo późno do domu. Poprosił abym nie czekała na niego z
kolacją. Jakąś godzinkę później dostałam telefon od szefowej,
żebym jak najszybciej przyjechała na komendę. Powiedziała że
chodzi o Mikołaja. Przestraszyłam się i bardzo szybko tam
pojechałam. Na parkingu nie było jego samochodu. Przed oczami
miałam już wizję wypadku samochodowego. Wzięłam jednak głęboki
oddech i weszłam do budynku. Wszędzie były porozwieszane lampki
choinkowe. To było niesamowite, lampki świąteczne w środku
wakacji na komendzie. Od razu coś zaczęło mi w tym nie pasować.
Szłam korytarzem gdy nagle podszedł do mnie Mieszko i wręczył mi
czerwoną różę. Stanęłam jak wryta.
-Idź
dalej.- Powiedział Mieszko i pocałował mnie w policzek.
Posłuchałam go, szłam korytarzem mijając kolejnych policjantów.
Każdy z nich wręczał mi jedną różę i również całował w
policzek. Totalnie nie wiedziałam co się dzieje. Na ścianach
wisiały czerwone strzałki za którymi szłam. Co jakiś kawałek
wisiały moje zdjęcia, z dzieciństwa ze szkoły potem ze studiów i
tak aż do zdjęcia z Mikołajem. Zdjęcia które zrobiliśmy sobie
na pierwszym patrolu. To miała być nasz tajemnica i piękne
wspomnienie. Pod zdjęciem był napis. Gdy cię pierwszy raz
ujrzałem....Potem było kolejne zdjęcie, z dnia policjanta i
kolejny napis Miałaś piękny uśmiech...Następne zdjęcie
gdy jedliśmy w trakcie przerwy pączki, nawet nie wiedziałam że mi
je zrobił. Zawsze byłaś radosna. Potem była ramka ale bez
zdjęcia był napis Potem pojawiły się twoje łzy.... szłam
dalej korytarzem zastanawiając się o co tu chodzi. Pojawiły się
kolejne zdjęcia. Nasze wspólne, zrobione już jak byliśmy parą.
Na końcu ponownie była pusta ramka z napisem Chcę abyś płakała
już tylko ze szczęścia i tylko w moje ramie....Wtedy z biura
wyszedł Mikołaj miał w dłoni ogromny bukiet róż. Podszedł do
mnie i oboje spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Ukląkł przede
mną.
-Aleksandro,
czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i
zostaniesz matką moich dzieci a przy okazji moją żoną?- Zapytał
a mi po policzku zaczęły spływać łzy.
-Tak.-
Odparłam a Mikołaj podniósł się i mnie pocałował. Założył
mi pierścionek na prawą dłoń. Wszyscy zebrani policjanci zaczęli
nam bić brawo i śpiewać sto lat.
Kilka miesięcy później
Od kilku miesięcy wraz z Mikołajem jesteśmy po
ślubie. A trzy dni temu zostaliśmy rodzicami małej Amelki.
Jesteśmy szczęśliwi. Jestem pewna że mam dla kogo żyć.
Dziękuję że ze mną jesteście :) 20 000 wyświetleń. Zaczynając pisać tego bloga liczyłam na jakieś 2000 wyświetleń a tu 10 razy więcej :) naprawdę wam dziękuję :) mam nadzieję że miniaturka się wam podoba :)
Super miniaturka. Gratuluje sukcesu. Zapraszam do mnie. pozdrawiam Sandra
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń