niedziela, 9 października 2016

Miniaturka

Ola

Stać nad grobem ukochanej osoby nie jest przyjemnością. Nawet jeśli sprawiła nam wiele bólu. Każda łza przypomina nam o tym. Każdy oddech uświadamia że żyjemy tylko po to aby kiedyś umrzeć. Najpierw życie pozbawiło mnie matki. Kobiety która dała mi życie. Teraz stoję sama nad grobem ojca i nie chcę już żyć. Śmierć kogoś bliskiego to największy ból.

Mikołaj

Siedziałem w biurze. Niby dzień jak każdy. Tak zwana szklana pogoda. A jednak myśl że nie ma z nami kogoś kto wskazywał nam drogę do celu rozrywa w pół cały świat. Do biura wbiegła zdyszana brunetka. Niebieskie oczy, nieskazitelny uśmiech. To już nie to.
-Cześć Mikołaj.- Powiedziała uśmiechając się do mnie.
-Hej. Czekam w radiowozie.- Powiedziałem biorąc do ręki radiostację i wychodząc z biura. Korytarze nie były już takie same. Wszędzie panował smutek. Na ścianie wisiało zdjęcie komendanta z czarną wstążką. Wsiadłem do radiowozu i czekałem na Magdę która miała dziś ze mną patrol. Nie tylko dziś. Odkąd wydarzenia minionych dni zmieniły nasze życie. W pewnym momencie ujrzałem brunetkę na której widok serce zaczęło mi bić mocniej. Jak poparzony wyskoczyłem z radiowozu.
-Olka, co ty tu robisz?
-Cześć Mikołaj.- Powiedziała z uśmiechem na ustach. Mocno ją przytuliłem na powitanie.
-Wracasz do nas? Mogłaś zadzwonić. Wiesz jak się o ciebie martwiłem.- Powiedziałem w jej oczach pojawił się smutek.
-Mikołaj przepraszam.- Powiedziała a w oczach pojawiły się jej łzy. Zaczęły delikatnie spływać po jej policzkach.
-Olka, prawdziwy glina nie płacze.- Powiedziałem, jednak ona ode mnie odeszła. Poszła do budynku w którym spędzaliśmy razem każdy dzień. Zniknęła gdzieś za szklanymi drzwiami. Po kilku minutach pojawiła się Magda.
-To co jedziemy?- Zapytała wyrywając mnie z rozmyślań.
-Tak. Tak.- Powiedziałem i wsiedliśmy do radiowozu. Dzień spokojny, jednak bardzo deszczowy. Z braku wezwań, zjechaliśmy na komendę na przerwę. Magda od razu poszła do naszego bufetu. Ja jednak udałem się do biura. Odkładając radiostację zauważyłem na biurku kopertę. Był na niej napis Dla Mikołaja. Postanowiłem otworzyć ją od razu. Poznałem pismo. To od Olki. Zacząłem czytać.

Byłeś przy mnie gdy stawiałam pierwsze kroki w szeregach. Nie jednokrotnie uratowałeś mi życie. Zawsze mnie wspierałeś i podnosiłeś na duchu. Doskonale wiedziałeś co się ze mną dzieje gdy coś się wydarzyło. W pracy dogadywałeś się ze mną bez słów. Jestem ci za to wszystko wdzięczna.

Mikołaj, to już koniec. Żegnaj i przepraszam. Ola.

Czytałem ten list ze łzami w oczach. Dopiero gdy skończyłem go czytać ponownie zrozumiałem że Ola w ten sposób się ze mną żegna. Wyjąłem telefon i próbowałem do niej zadzwonić. Nie odbierała. Wybiegłem z komendy i wsiadłem w samochód. Miałem gdzieś co powie Jackowska. Teraz byłą ważniejsza Olka. Bardzo szybko znalazłem się pod jej blokiem. Wbiegłem na trzecie piętro. Zacząłem dobijać się do drzwi. Nikt nie otwierał. Postanowiłem je wyważyć. Ogromny huk obiegł cały blok. Wszedłem do mieszkania i bałem się tego co mogę tam zastać. Kuchnia, salon, sypialnia. Olki nie było. Została tylko łazienka. Ponownie wyważyłem drzwi. Leżała na podłodze. Była nieprzytomna. Dookoła niej leżało mnóstwo środków na depresję, wiem bo zauważyłem że je bierze.
-Ola błagam cię obudź się, proszę cię.- Zacząłem nią potrząsać, jednak nie reagowała. Zadzwoniłem po pogotowie. Zjawili się błyskawicznie. Ola wciąż nie odzyskała przytomności.

Kilka dni później

Od kilku dni nie spałem, nie jadłem. Mój jedyny posiłek to kawa z mlekiem i bułka ze szpitalnego bufetu. Ola wciąż się nie obudziła. Wziąłem urlop w pracy. Nie odchodziłem od jej łóżka. Lekarze na okrągło powtarzali że jej stan się poprawia, że trzeba mieć nadzieję, ale co z tego jak już prawie od tygodnia jest nieprzytomna. Zmęczenie dawało za wygraną. Zdarzało mi się zasnąć przy jej łóżku albo na korytarzu. Tak było i tym razem. Spałem przy jej łóżku. Nagle poczułem ciepłą dłoń wplatającą się w moją. Otworzyłem oczy.

Ola

Mikołaj spał przy moim łóżku. Doskonale pamiętałam to co się wydarzyło. Nie chciałam wtedy żyć, nie miałam po co. Delikatnie wplotłam swoją dłoń w jego. Wtedy otworzył swoje oczy. Były całe zaczerwienione i podpuchnięte od zmęczenia. Domyśliłam się że spędził przy moim łóżku dość sporo czasu. Po chwili jednak na sali pojawił się lekarz i nie było nam dane porozmawiać. Nienawidzę szpitali, więc moje pierwsze pytanie dotyczyło tego kiedy będę mogła go opuścić. Nie dostałam jednak odpowiedzi.

Mikołaj

Minęły długie dni zanim Olka wyszła ze szpitala. Ciągłe wizyty u psychologa i długie rozmowy ze mną. Nie pozwalałem jej zostawać samej na dłużej niż pięć minut. Śmiała się że pilnuję jej jak pies swojej budy, ale dla mnie to była konieczność. Przyszła wiosna a z nią życie zaczęło się budzić. Tak samo Olka z każdym dniem budziła się z lepszym humorem. Powoli zaczynaliśmy zapominać o tym co się wydarzyło. Mieszkaliśmy wspólnie. Ja pracowałem Ola siedziała w domu. Dopiero po kilku miesiącach wróciła do pracy. Każdy patrol z nią był dla mnie czymś cudownym. Każdy jej uśmiech sprawiał że zaczynałem ją kochać coraz mocniej.

Ola

To co się wydarzyło kilka miesięcy temu to przeszłość o której pragnę zapomnieć. Cieszę się że Mikołaj mnie wtedy znalazł i uratował, po raz kolejny. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Z każdym dniem gdy wracał po pracy i sprawdzał czy jestem w domu cieszyłam się coraz bardziej z jego powrotu. Gdy w środku nocy zakradał się do mojej sypialni i sprawdzał czy żyję....no właśnie ja żyłam dzięki niemu i dla niego. Czułam że z każdym dniem kocham go bardziej. Właśnie szykowaliśmy się na ślub do Emilki i Krzyśka. Robiłam sobie makijaż gdy do łazienki wszedł Mikołaj. Był w samych bokserkach i niedopiętej białej koszuli. Uśmiechnęłam się do niego a on mnie mocno przytulił. Po chwili odsunął się ode mnie. Wyjął zza pleców małe pudełeczko.
-Ola wiem że to nie najlepszy moment....-Zaczął mówić a ja byłam przerażona. To przecież niemożliwe. On nie może mi się w taki sposób oświadczyć.- Ale możesz....znaczy się czy mogła byś...zapiąć mi spinki do mankietów?-Zapytał podając mi pudełeczko a ja stałam jak wryta. Kiwnęłam tylko głową że tak. Nie wiedziałam czy jestem bardziej szczęśliwa że mi się jednak nie oświadczył czy bardziej było mi smutno z tego powodu.

Mikołaj

Minął już ponad rok od tych okropnych wydarzeń. Siedziałem właśnie w radiowozie. Magda prowadziła dziś auto. Miałem z nią patrol, taki w sumie wyjątkowy. Wszystko za sprawą Olki która akurat miała grypę i nie była w stanie pracować. W pewnym momencie Jacek wywołał nas przez radio.
-05 do 00.
-Piątka zgłaszam się.- Odparłem licząc na kolejne zgłoszenie.
-Wpadnijcie na chwilkę na firmę.
-A co się stało?
-Mikołaj nie chcę cię martwić ale Olka tu była.
-I co?
-No była zapłakana i znowu zostawiła dla ciebie list.
-Cholera, jedziemy na światłach do nas.
-Nie ma po co, powiedziała że w domu jej nie znajdziesz a w liście masz odpowiedź.- Powiedział Jacek a ja byłem przerażony. Magda chyba to zauważyła bo na błyskach pojechaliśmy na komendę. Jak poparzony wbiegłem do biura. Chwyciłem za kopertę i zacząłem czytać list.
Drogi Mikołaju.
Nauczyłeś mnie już wszystkiego. Pomogłeś w niejednej chwili. Przeżyliśmy razem wiele wzlotów i upadków. Uratowałeś mi życie nie raz, za co dziękuję. Dogadujemy się bez słów, nie tylko w pracy ale i w życiu prywatnym. Tym razem to nie jest list pożegnalny. Mam dla kogo żyć. Nie piszę tu tylko o tobie ale też o naszym maleństwie które noszę pod sercem. Dziękuję za wszystko. Ola.

PS. Jestem u Emilki i pomagam jej w urządzeniu pokoiku dla maluszka. Kocham cię, Ola.

Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie przeczytałem. Będę tatą po raz trzeci. Kamień spadł mi z serca gdy skończyłem go czytać a za razem nie wiedziałem co zrobić. W mojej głowie pojawił się plan. Plan który musiałem zrealizować jak najszybciej.

Ola

Zadzwonił do mnie Mikołaj i powiedział że mają dziś ciężką sprawę i że wróci bardzo późno do domu. Poprosił abym nie czekała na niego z kolacją. Jakąś godzinkę później dostałam telefon od szefowej, żebym jak najszybciej przyjechała na komendę. Powiedziała że chodzi o Mikołaja. Przestraszyłam się i bardzo szybko tam pojechałam. Na parkingu nie było jego samochodu. Przed oczami miałam już wizję wypadku samochodowego. Wzięłam jednak głęboki oddech i weszłam do budynku. Wszędzie były porozwieszane lampki choinkowe. To było niesamowite, lampki świąteczne w środku wakacji na komendzie. Od razu coś zaczęło mi w tym nie pasować. Szłam korytarzem gdy nagle podszedł do mnie Mieszko i wręczył mi czerwoną różę. Stanęłam jak wryta.
-Idź dalej.- Powiedział Mieszko i pocałował mnie w policzek. Posłuchałam go, szłam korytarzem mijając kolejnych policjantów. Każdy z nich wręczał mi jedną różę i również całował w policzek. Totalnie nie wiedziałam co się dzieje. Na ścianach wisiały czerwone strzałki za którymi szłam. Co jakiś kawałek wisiały moje zdjęcia, z dzieciństwa ze szkoły potem ze studiów i tak aż do zdjęcia z Mikołajem. Zdjęcia które zrobiliśmy sobie na pierwszym patrolu. To miała być nasz tajemnica i piękne wspomnienie. Pod zdjęciem był napis. Gdy cię pierwszy raz ujrzałem....Potem było kolejne zdjęcie, z dnia policjanta i kolejny napis Miałaś piękny uśmiech...Następne zdjęcie gdy jedliśmy w trakcie przerwy pączki, nawet nie wiedziałam że mi je zrobił. Zawsze byłaś radosna. Potem była ramka ale bez zdjęcia był napis Potem pojawiły się twoje łzy.... szłam dalej korytarzem zastanawiając się o co tu chodzi. Pojawiły się kolejne zdjęcia. Nasze wspólne, zrobione już jak byliśmy parą. Na końcu ponownie była pusta ramka z napisem Chcę abyś płakała już tylko ze szczęścia i tylko w moje ramie....Wtedy z biura wyszedł Mikołaj miał w dłoni ogromny bukiet róż. Podszedł do mnie i oboje spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Ukląkł przede mną.
-Aleksandro, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i zostaniesz matką moich dzieci a przy okazji moją żoną?- Zapytał a mi po policzku zaczęły spływać łzy.
-Tak.- Odparłam a Mikołaj podniósł się i mnie pocałował. Założył mi pierścionek na prawą dłoń. Wszyscy zebrani policjanci zaczęli nam bić brawo i śpiewać sto lat.

Kilka miesięcy później


Od kilku miesięcy wraz z Mikołajem jesteśmy po ślubie. A trzy dni temu zostaliśmy rodzicami małej Amelki. Jesteśmy szczęśliwi. Jestem pewna że mam dla kogo żyć.




Dziękuję że ze mną jesteście :) 20 000 wyświetleń. Zaczynając pisać tego bloga liczyłam na jakieś 2000 wyświetleń a tu 10 razy więcej :) naprawdę wam dziękuję :) mam nadzieję że miniaturka się wam podoba :)

2 komentarze:

  1. Super miniaturka. Gratuluje sukcesu. Zapraszam do mnie. pozdrawiam Sandra

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń