czwartek, 14 lipca 2016

1.31

Mikołaj
Wstałem wcześnie i przygotowałem śniadanie dla dziewczynek. Potem je obudziłem i odwiozłem do szkoły. Najpierw pojechałem pod szkołę Ani a potem do szkoły Dominiki.
-Miłego dnia.
-Tato bo....
-No co się dzieje?
-Ola jest we Wrocławiu.
-Nie interesuje mnie to.
-Wiem że chcesz się z nią spotkać.
-Nie, nie chcę mieć z nią nic wspólnego.
-To że nie chcesz to nie znaczy że nie masz.
-Co?
-Nic, nic. Dziś mam korki odbierzesz mnie?
-No jasne a skąd?
-Napisze ci SMS-a.
-No dobra miłego dnia.
-Pa tato.- Dominisia poszła do szkoły a ja znów myślałem tylko o Oli. Pojechałem na komendę, przebrałem się w mundur i poszedłem do Moniki, miałem z nią dziś patrol.
-Witam pana aspiranta.
-Cześć.
-Co taki nie w humorze?
-To prawda że Ola jet we Wrocławiu?
-A jest?
-Monika wiem że wiesz, jest.
-Tak jest.
-Od dawna?
-Jakoś od listopada.
-Czemu nic mi nie powiedziałaś?
-Ola prosiła żeby nikomu nie mówić. Spotkałam ją w centrum. Nawet Oldze i komendantowi nic nie mówiłam. A ty skąd wiesz?
-Dominika ją widziała. Nie wierzę że nic mi nie powiedziałaś.
-Mikołaj Ola mnie prosiła.
-A wiesz chociaż gdzie mieszka, co z nią?
-Nie wyobraź sobie że jej nie śledziłam. I wszystko u niej w porządku.
-Ma kogoś, spotyka się z kimś?
-Mikołaj nie wiem nie jestem żadnym detektywem. A teraz chodź na odprawę bo nam Wysocki po premii pojedzie. Wiesz że ostatnio jest nie do zniesienia.
-Dobra, to chodźmy.- Udaliśmy się na odprawę. Komendant faktycznie był nie w sosie. Po odprawie pojechaliśmy na patrol. Mieliśmy spokojny rewir a w międzyczasie dostałem SMS-a od Dominiki z adresem. Po pracy pojechałem ją odebrać. Zatrzymałem się pod domem i czekałem. Lekcje miała skończyć o szesnastej a jest już siedemnasta. Postanowiłem po nią pójść. Wysiadłem z auta i ruszyłem w stronę drzwi.
Aleksandra
Rano zadzwoniła do mnie Dominika że potrzebuje pomocy z polskiego i czy mogła bym jej pomóc. Oczywiście od razu się zgodziłam. Około piętnastej zaraz po szkole przyszła do mnie.
-Hej Ola.
-No cześć. Chcesz coś do picia?
-No herbaty możesz mi zrobić.
-No to z czym masz problem?
-W sumie to pogadać chciałam.
-A co się stało?
-No bo, nie chciałam tak na ciebie naskoczyć ostatnio. Przepraszam ja przemyślałam wszystko. No nie chciałam żeby tak wyszło.
-Nic się nie stało. Ja też przemyślałam to co mi powiedziałaś.
-I do jakich wniosków doszłaś?
-Że mimo iż jesteś jeszcze smarkulą to i tak wiesz dużo o życiu.
-Ola kocham cię jak siostrę i chcę dla ciebie jak najlepiej.
-Wiem, myślisz że powinnam zadzwonić do twojego taty?
-Raczej tak. Ale najpierw pomóż mi z polskiego.
-No dobra, wyciągaj zeszyty.- Pomagałam nastolatce w lekcjach gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, popatrzałyśmy an siebie i poszłam otworzyć drzwi.
-Mikołaj?
-Ola?
-To ja wrócę autobusem.- Powiedziała Dominika wychodząc.
-Co tu robisz?
-Przyjechałem po córkę. Ola.- Mikołaj namiętnie mnie pocałował a ja odwzajemniłam pocałunek. Staliśmy tak w drzwiach patrząc sobie prosto w oczy. W pewnym momencie Mikołaj chwycił mnie za dłoń i założył mi na palec pierścionek. Ja złapałam go za dłoń, pocałowałam i położyłam rękę na moim brzuszku. Mikołaj opuścił wzrok i spojrzał na mój dość widoczny brzuch.
-Który miesiąc?
-Piąty.
-Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję. Wejdziesz?
-Tak, ale tylko żeby cię spakować.
-Spakować?
-No tak, zabieram was do siebie.- Znów się pocałowaliśmy. Po chwili w domu pojawił się tata.
-Cześć córciu, czyj to samochód stoi na podjeździe.
-Mikołaja.
-A co on tu robi?
-Przyjechałem po pana córkę i wnuka.
-No chyba wnuki.- powiedział stanowczo tata wchodząc do salonu gdzie byliśmy z Mikołajem.
-Jak to wnuki?
-No bo Mikołaj to będą bliźnięta.
-Chwila będziemy mieli dwa maleństwa?
-Tak.- Mikołaj znów mnie pocałował. Spakowaliśmy moje rzeczy i pojechaliśmy do mieszkania Mikołaja. Zaniósł moją walizkę do mieszkania i wniósł mnie na rękach do środka. W salonie była Ania z Dominiką i jakimś chłopakiem.
-Ola.- Krzyknęła Ania rzucając mi się w objęcia.
-Ania uważaj. Ola jest w ciąży.
-Co będę miała brata albo siostrę. Jak fajnie.
-Witaj w domu, Mamo.- Powiedziała Dominika i się do mnie przytuliła. Uroniłam łezkę.
-Mniemam że ten przystojniak na kanapie to mój zięć?
-Tak.- Zaśmiała się Dominika też miała łzy w oczach.
-To ja zrobię herbatę.
-Nie ja zrobię, niech pan odpocznie.- Powiedział nastolatek. Po kwadransie piliśmy w salonie herbatę. Mikołaj włączył TV i rodzinnie oglądaliśmy jakiś program historyczny. Miły wieczór przerwał nam dzwonek do drzwi. Dominika poszła otworzyć.
-Dobry wieczór, MOPS.
-O dobry wieczór, zapraszam.- Odpowiedział nastolatka a po chwili w salonie pojawiły się kobiety.
-O na reszcie rodzina w komplecie.
-Jeszcze nie w komplecie.- Odpowiedział Mikołaj kładąc dłoń na moim brzuszku.
-O widzę rodzina się powiększa. A raczej w tym mieszkaniu się państwo nie zmieszczą.- Powiedziała kobieta, spoglądając na nas z pogardą.
-Nie nie zmieścimy się, dlatego szukamy domu na przedmieściach. Wiedzą Panie wieś, mniej zanieczyszczeń, więcej miejsca dla małych dzieci i dziewczynki by miały większy kąt dla siebie. Rozumieją panie.
-Tak, tak.
-Może się czegoś Panie napiją?- Zaproponował Nastolatek.
-Nie nie, my już się zasiedziałyśmy, prawda Mariola.
-Tak tak, życzymy miłego wieczoru.
-Dziękujemy.- Kobiety opuściły nasze mieszkanie. A my wróciliśmy do naszego poprzedniego zajęcia. Po bardzo uczącym programie historycznym, poszłam z Mikołajem do kuchni w celu przygotowania kolacji.
-To co jemy kochanie.- Mikołaj mnie objął w pasie.
-Naleśniki z jagodami.
-Nie chce mi się robić.
-Młodzieży chcecie na kolację naleśniki z jagodami.
-Tak.- Krzyknęli chórem a spojrzałam na Mikołaja robiąc maślane oczka.
-No dobra, no niech wam będzie.
-Kocham cię.
-Wiem.- pocałowaliśmy się i wzięliśmy za robienie naleśników. Po kilku minutach w kuchni pojawiła się młodzież.
-Więc, zięciu jak masz na imię?
-Patryk, moja najdroższa teściowo.- Zaśmiał się chłopak.
-Dobrze, więc Patryku gdzie chodzisz do szkoły?
-Technik mechanik lotniczy. Czwarta klasa.
-Dobrze a jakie masz zamiary względem naszej córki?- Kontynuowałam naszą nietypową i żartobliwą wymianę zdań.
-Najpierw oboje skończymy szkołę. Potem zamieszkamy razem a na końcu ślub i dzieci.
-No dobrze. Rozumiem, a jaki macie budżet na ślub przeznaczony?
-Nie wielki. Ale się jeszcze uzbiera.- Śmialiśmy się podczas rozmowy co niemiara, potem zjedliśmy kolację i poszliśmy spać. Położyłam się na łóżku a po chwili obok mnie pojawił się Mikołaj.
-Dobranoc kochanie.

-Dobranoc.- Namiętnie się pocałowaliśmy. Potem Mikołaj pocałował mnie w brzuszek i powiedział dobranoc naszym maluszkom. Wtuliłam się w niego i zasnęłam.

1 komentarz:

  1. Cudowne opowiadanie ! 😊 Czekam na next!Robi się coraz ciekawiej! Oby tak dalej...Pozdrawiam Ania! 😉

    OdpowiedzUsuń