niedziela, 12 czerwca 2016

1.29

Mikołaj
Dominika miała mi za złe rozstanie z Olką. W sumie sam miałem sobie to za złe. Jeszcze ta akcja wczoraj z chłopakiem Dominiki. Nie wiedziałem jak mam ją za to przeprosić. Najpierw jednak musiałem pogadać z Olką. Byłem już w jej starym mieszkaniu, u Olgi i u Wysockiego. Nigdzie jej nie było. Poszedłem się szykować do pracy i odwiozłem dziewczynki do szkoły. Całą drogę milczały. Spoglądały na mnie z ogromnym wyrzutem. Potem pojechałem na komendę, jeszcze zanim się przebrałem zostałem wezwany do komendanta. Zapukałem.
-Wejść.
-Dzień dobry, co takiego się stało że nawet nie mogę się przebrać?
-Białach co wy wyprawiacie?
-Ale o co chodzi?
-O twoje córki. Dobrze wiesz ze MOPS depcze ci po piętach a ty się upijasz do nieprzytomności. Twoja córka przychodzi do mnie bo nie wie co się z tobą dzieje. Policja cie pijanego do domu odwozi.
-Ale panie komendancie.
-Mikołaj, weź się za siebie. Tu chodzi o twoje córki.
-Dobrze.
-Mikołaj a co się dzieje z Olką?
-Myślałem ze Pan mi to powie.
-Kurwa, zostawiła mi ostatnio na biurku wypowiedzenie. Nie mam z nią kontaktu. Mikołaj twoja córka mówiła że się pokłóciliście.
-Tak, Olka się spakowała i wyszła.
-Ale co się stało?
-Nie wiem.
-Dobrze Mikołaj jak byś miał z nią jakiś kontakt to daj znać.
-Oczywiście. Do widzenia.- Poszedłem się przebrać. Potem udałem się na odprawę. Patrol miałem z Julią. Cały czas powtarzałem do niej Ola. A z chwili na chwilę nie mogłem się pogodzić z jej utratą.
Aleksandra
Kilka tygodni temu rozstałam się z Mikołajem, wyprowadziłam się do Gdańska. Nie miałam kontaktu z nikim. Nie chciałam mieć z nimi kontakty, przynajmniej na razie. Musiałam to wszystko przemyśleć i ułożyć sobie wszystko. Miałam troszkę oszczędności. No i oczywiście znajomości. Przez kilka dni mieszkałam u Beaty, chodziłyśmy razem do Liceum. Załatwiła mi pracę, jako polonistka. Jej znajoma poszła na zwolnienie na dwa miesiące i szukali kogoś na jej miejsce. Byłam jej za to bardzo wdzięczna. Po tygodniu znalazłam sobie małą kawalerką. Przeprowadziłam się. Urządziłam po swojemu. Wiele nocy przepłakałam, cały czas się obwiniałam za to że się z Mikołajem rozstałam. Tak bardzo mi go zaczęło brakować. Rano obudził mnie telefon. Dzwoniła Olga. Postanowiłam odebrać.
-Olka, no wreszcie co się z tobą dzieje?
-Olga?
-Nie duch święty. Co się z tobą dzieje?
-Nic, po prostu muszę sobie wszystko poukładać.
-Poukładać? Olka a nie pomyślałaś że my się o ciebie boimy.
-Olga, ja wiem ale....
-Olka żadne ale.... Gdzie ty teraz jesteś?
-W Gdańsku.
-Że kurwa gdzie?
-No w Gdańsku.
-I co ty tam robisz?
-Mam mieszkanie pracuję. Żyję.
-Dobra, dziś wieczorem będę, podaj mi adres.
-Kopernika 34/67 A.
-Dobra widzimy się wieczorem.- Jakoś nie miałam ochoty na spotkanie z Olgą, no ale już się umówiłam. Wstałam z łóżka zrobiłam sobie śniadanie i poszłam do pracy. Weszłam do szkoły i od razu rozległy się krzyki młodych uczniów. Przeszłam korytarzem, weszłam do pokoju nauczycielskiego. Zabrałam dziennik 3b, bo to właśnie z nimi miałam pierwszą lekcję i poszłam do klasy. Po chwili uczniowie zaczęli się schodzić. Po dzwonku zamknęłam klasę.
-Witam was. To co wyciągamy karteczki.- Powiedziałam stanowczo.
-Nie, no znowu, proszę pani.
-A możemy przełożyć.
-Prosimy.
-Jeszcze dziś z matmy mamy.
-Z matematyki moi drodzy. I wyciągamy karteczki. Im szybciej to zrobicie tym szybciej go skończycie.- Klasa wyjęła karteczki a ja podyktowałam pytania, dotyczące ostatniej lektury. Uczniowie pisali sprawdzian przez całą lekcje. Pod sam koniec zebrałam karteczki i w tym momencie zdzwonił do mnie telefon. Przestraszyłam się dzwonka. Przeprosiłam klasę i wyszłam odebrać. To była Olga.
-Ola nie zabij mnie.
-Co zrobiłaś?
-Powiedziałam Monice gdzie jesteś.
-Nie no nie zabiję cie przecież.
-A gdzie ty pracujesz?
-W technikum, na Słowackiego.
-No dobra dzięki.
-Olga, fajnie że dziś będziesz.
-Też się ciesz, dobra pracuj, buźka.
-No pa pa.- Pożegnałam Olgę i wróciłam do klasy. Uczniowie po dzwonku opuścili klasę a na ich miejsce przyszła 1c. Kolejna klasa z zapowiedzianym sprawdzianem z polskiego. Lekcja wyglądała dokładnie tak samo z tym że gdy dzwonił mój telefon, to go nie odbierałam. Dzwonił Mikołaj, już wiedziałam że albo Olga albo Monika się wygadały. Po lekcji miałam godzinna przerwę. Siedziałam w pokoju nauczycielskim. Sprawdzałam sprawdziany i piłam kawę. Mikołaj znów dzwonił. Odebrałam zdenerwowana.
-Czego chcesz?
-Olka spotkajmy się.
-Nie, i przestań do mnie wydzwaniać.
-Ola błagam cię jedna rozmowa.
-Nie Mikołaj nie mamy o czym rozmawiać.
-Ola dobrze wiesz ze mamy.
-Nie, Mikołaj.
-Ola błagam jedna rozmowa. Będę czekał na ciebie w parku tam gdzie ci się oświadczyłem.
-Nie.- Rozłączyłam się i zaczęłam płakać. Po moich policzkach spływało coraz więcej łez. Do pokoju przyszedł Tomek, nauczyciel chemii. Podszedł do szafki z dziennikami i wyjął jeden z nich.
-Co tam, jak tam ci się podoba w naszej szkole.- Nie odpowiedziałam, zakryłam dłońmi twarz i próbowałam opanować łzy.- Ola co się dzieje?
-Nic, otarłam oczy i wróciłam do sprawdzania kartkówek.
-Czemu płaczesz?
-Nie płacze to alergia.
-Ta jasne, widzę, mów co jest?
-Nic.- Znów dzwonił mój telefon, to był znów Mikołaj. Rozłączyłam się ale on wciąż dzwonił.
-Mikołaj nie dzwoń, nie rozumiesz.
-Ola chcę pogadać.
-Ale nie mamy o czym.
-Ola ja nie chciałem.
-I dlatego się całowałeś z Kamilą. Nie ośmieszaj się.- Rzuciłam telefonem. Nie miałam siły nawet płakać. Tomek mnie przytulił. Zaczął pocieszać. Uspokoiłam się. Wróciłam do pracy. Skończyłam zajęcia około czternastej. Już miałam wyjść ze szkoły gdy zatrzymał mnie Tomek.
-Ola, poczekaj. Twój telefon.
-Dzięki.- Wzięłam telefon i poszłam ku wyjściu.
-Posłuchaj, możemy pogadać.- Złapał mnie za nadgarstki, przy uczniach, wiedziałam że po szkole pójdzie plotka. Poszłam z nim do pracowni chemicznej.
-Co się stało?
-Bo gdybyś potrzebowała pomocy. To wiesz.
-No dzięki ale śpieszę się.
-No chyba nie chcesz się z nim spotkać.
-Nie umówiłam się z siostrą. Nie mam zamiaru się widzieć z Mikołajem.
-A co się stało?- W oczach pojawiły mi się łzy.
-Przepraszam.- Uciekłam z płaczem, Tomek mnie jeszcze gonił, ale wsiadłam do auta i odjechałam. Już słyszałam te plotki że płakałam prze Tomka. Ale nie przejmowałam się tym. Wróciłam do mieszkania i przygotowałam się do spotkania z Olgą. Około dwudziestej ktoś zadzwonił do drzwi. Udałam się otworzyć. Ku mojemu zdziwieniu w drzwiach nie było Olgi tylko Tomek z ogromnym bukietem róż.
-Co ty tu robisz?
-Pomyślałem że jest ci smutno i przyniosłem lody na pocieszenie.
-Fajnie, wejdziesz?
-Tak.- Zaprosiłam Tomka do środka. Nalałam nam wina do kieliszków i wstawiłam kwiaty do wazonu. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. W pewnym momencie jego dłoń znalazła się na moim policzku a nasze usta się do siebie zbliżyły. Odsunęłam się.
-Tomek przestań.- Wyrwałam się z jego objęć.
-Co się stało?
-Idź stąd.
-Co?
-Proszę wyjdź stąd i zapomnijmy o tym.
-Olka co ty wygadujesz?
-Błagam cię idź stąd.- Tomek opuścił moje mieszkanie a ja siadłam na kanapie i zaczęłam płakać. Czułam się jak bym zdradziła. Jak bym zdradziła Mikołaja. Płakałam, nagle ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć.
-Ola.- Olga rzuciła mi się w objęcia. Mocno mnie przytuliła.
-Cześć.
-Czemu płaczesz?
-Wejdź nie chcę mówić o tym na korytarzu.
-Co się dzieje?
-Napijesz się czegoś?
-Kawy, wiesz, mogę u ciebie na noc zostać. Wiesz nie mam zamiaru po nocy do Wrocławia wracać.
-No jasne, rozgość się.
-Dzięki, dobra to mów. Czemu wyjechałaś?- Zaczęłam opowiadać wszystko. Olga oczywiście co zdanie mówiła że powinnam się z Mikołajem spotkać i pogadać, że to pewnie nie tak. Ale ja nie chciałam tego słuchać. Rozmawiałyśmy do późnej godziny. Potem poszłyśmy spać. Opowiedziałam jej oczywiście o Tomku i o tym co dziś zaszło, no i oczywiście Olga doszła do wniosku że naprawdę muszę kochać Mikołaja i powinnam się, z nim spotkać. Poszłyśmy spać bardzo późno. Na całe szczęście był piątek więc miałam wolne i mogłam sobie dłużej pospać. Nad ranem zrobiło mi się niedobrze i poszłam do toalety. Niestety od kilku dni mam mdłości. Jestem już pewna że jestem w ciąży, a dziś mam wizytę u ginekologa.
-Olka dobrze wszystko?
-Wiesz właśnie wymiotuję, jest idealnie.
-Ola czy ty jesteś....
-Tak.-Zaczęłam płakać. Olga mnie przytuliła i zaczęła uspokajać.
-To pewne?
-Nie dziś mam wizytę u lekarza. Pojedziesz ze mną? Ja nie chcę być sama.
-No jasne.- Zjadłyśmy śniadanie i o 11 pojechałyśmy do lekarza. Siedziałam z Olgą na poczekali. Bałam się i to bardzo. Z gabinety wyszedł mężczyzna w białym fartuchu.
-Pani Aleksandra Wysocka. Zapraszam.
-No idź.- Olga mnie popchnęła. Weszłam do gabinetu i usiadłam na kozetce.
-No dobrze, przejdziemy od razu do USG.- Powiedział lekarz.- Proszę podnieść koszulkę, a teraz spokojnie nałożę pani zimny żel, ale proszę się nie bać.- Ta nie bać się, znów jestem w ciąży. Znów z nie odpowiednim facetem. Prawie się popłakałam.
-Gratuluję, to siódmy tydzień.- I zaczęłam płakać.- Ale proszę nie płakać, to przecież cudowna wiadomość.
-No chyba dla pana. Nie pan będzie wychowywał dziecko bez ojca.
-Dzieci.- Powiedział mężczyzna.
-Jak dzieci?
-To ciąża mnoga.
-Jak to mnoga, to niemożliwe.
-Ale proszę się uspokoić. Nie może się pani denerwować w tym stanie.
-Jak mam się nie denerwować. Nie pan będzie miał bliźniaki.
-No nie ja, ale będzie lepiej dla pani i dzieci jeśli się pani uspokoi.- Wyszłam z gabinetu zapłakana. Olga tylko na mnie spojrzała i wiedziała co jest grane.
-Dobra siostra, wracasz ze mną do Wrocławia.
-No ty chyba żartujesz.
-A masz jakiś lepszy pomysł?
-No ja mam pracę. Dam sobie radę.
-Tak a łóżeczko postawisz na klatce schodowej.
-Łóżeczka to bliźniaki.
-Co.
-No to będą bliźniaki.
-No to na pewno wracasz do Wrocławia bez gadania.
-Pod jednym warunkiem.
-No dobra na jeden mogę się zgodzić.
-Mikołaj nic o tym ma nie wiedzieć.

-Jak będziesz chciała to sama mu powiesz.- Wróciłyśmy do mieszkania.

2 komentarze:

  1. Super opowiadanie. Czekam na next.
    Pozdrawiam
    Emilka

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje, że ikołaj będzie walczył o Olę gdy ta wróci do Wrocławia.Opowiadanie bardzo mi sie podoba. Życzę weny w dalszym pisaniu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń