Mikołaj
Dominika miała mi za złe rozstanie z Olką. W sumie
sam miałem sobie to za złe. Jeszcze ta akcja wczoraj z chłopakiem
Dominiki. Nie wiedziałem jak mam ją za to przeprosić. Najpierw
jednak musiałem pogadać z Olką. Byłem już w jej starym
mieszkaniu, u Olgi i u Wysockiego. Nigdzie jej nie było. Poszedłem
się szykować do pracy i odwiozłem dziewczynki do szkoły. Całą
drogę milczały. Spoglądały na mnie z ogromnym wyrzutem. Potem
pojechałem na komendę, jeszcze zanim się przebrałem zostałem
wezwany do komendanta. Zapukałem.
-Wejść.
-Dzień dobry, co takiego się stało że nawet nie mogę
się przebrać?
-Białach co wy wyprawiacie?
-Ale o co chodzi?
-O twoje córki. Dobrze wiesz ze MOPS depcze ci po
piętach a ty się upijasz do nieprzytomności. Twoja córka
przychodzi do mnie bo nie wie co się z tobą dzieje. Policja cie
pijanego do domu odwozi.
-Ale panie komendancie.
-Mikołaj, weź się za siebie. Tu chodzi o twoje córki.
-Dobrze.
-Mikołaj a co się dzieje z Olką?
-Myślałem ze Pan mi to powie.
-Kurwa, zostawiła mi ostatnio na biurku wypowiedzenie.
Nie mam z nią kontaktu. Mikołaj twoja córka mówiła że się
pokłóciliście.
-Tak, Olka się spakowała i wyszła.
-Ale co się stało?
-Nie wiem.
-Dobrze Mikołaj jak byś miał z nią jakiś kontakt to
daj znać.
-Oczywiście. Do widzenia.- Poszedłem się przebrać.
Potem udałem się na odprawę. Patrol miałem z Julią. Cały czas
powtarzałem do niej Ola. A z chwili na chwilę nie mogłem się
pogodzić z jej utratą.
Aleksandra
Kilka tygodni temu rozstałam się z Mikołajem,
wyprowadziłam się do Gdańska. Nie miałam kontaktu z nikim. Nie
chciałam mieć z nimi kontakty, przynajmniej na razie. Musiałam to
wszystko przemyśleć i ułożyć sobie wszystko. Miałam troszkę
oszczędności. No i oczywiście znajomości. Przez kilka dni
mieszkałam u Beaty, chodziłyśmy razem do Liceum. Załatwiła mi
pracę, jako polonistka. Jej znajoma poszła na zwolnienie na dwa
miesiące i szukali kogoś na jej miejsce. Byłam jej za to bardzo
wdzięczna. Po tygodniu znalazłam sobie małą kawalerką.
Przeprowadziłam się. Urządziłam po swojemu. Wiele nocy
przepłakałam, cały czas się obwiniałam za to że się z
Mikołajem rozstałam. Tak bardzo mi go zaczęło brakować. Rano
obudził mnie telefon. Dzwoniła Olga. Postanowiłam odebrać.
-Olka, no wreszcie co się z tobą dzieje?
-Olga?
-Nie duch święty. Co się z tobą dzieje?
-Nic, po prostu muszę sobie wszystko poukładać.
-Poukładać? Olka a nie pomyślałaś że my się o
ciebie boimy.
-Olga, ja wiem ale....
-Olka żadne ale.... Gdzie ty teraz jesteś?
-W Gdańsku.
-Że kurwa gdzie?
-No w Gdańsku.
-I co ty tam robisz?
-Mam mieszkanie pracuję. Żyję.
-Dobra, dziś wieczorem będę, podaj mi adres.
-Kopernika 34/67 A.
-Dobra widzimy się wieczorem.- Jakoś nie miałam
ochoty na spotkanie z Olgą, no ale już się umówiłam. Wstałam z
łóżka zrobiłam sobie śniadanie i poszłam do pracy. Weszłam do
szkoły i od razu rozległy się krzyki młodych uczniów. Przeszłam
korytarzem, weszłam do pokoju nauczycielskiego. Zabrałam dziennik
3b, bo to właśnie z nimi miałam pierwszą lekcję i poszłam do
klasy. Po chwili uczniowie zaczęli się schodzić. Po dzwonku
zamknęłam klasę.
-Witam was. To co wyciągamy karteczki.- Powiedziałam
stanowczo.
-Nie, no znowu, proszę pani.
-A możemy przełożyć.
-Prosimy.
-Jeszcze dziś z matmy mamy.
-Z matematyki moi drodzy. I wyciągamy karteczki. Im
szybciej to zrobicie tym szybciej go skończycie.- Klasa wyjęła
karteczki a ja podyktowałam pytania, dotyczące ostatniej lektury.
Uczniowie pisali sprawdzian przez całą lekcje. Pod sam koniec
zebrałam karteczki i w tym momencie zdzwonił do mnie telefon.
Przestraszyłam się dzwonka. Przeprosiłam klasę i wyszłam
odebrać. To była Olga.
-Ola nie zabij mnie.
-Co zrobiłaś?
-Powiedziałam Monice gdzie jesteś.
-Nie no nie zabiję cie przecież.
-A gdzie ty pracujesz?
-W technikum, na Słowackiego.
-No dobra dzięki.
-Olga, fajnie że dziś będziesz.
-Też się ciesz, dobra pracuj, buźka.
-No pa pa.- Pożegnałam Olgę i wróciłam do klasy.
Uczniowie po dzwonku opuścili klasę a na ich miejsce przyszła 1c.
Kolejna klasa z zapowiedzianym sprawdzianem z polskiego. Lekcja
wyglądała dokładnie tak samo z tym że gdy dzwonił mój telefon,
to go nie odbierałam. Dzwonił Mikołaj, już wiedziałam że albo
Olga albo Monika się wygadały. Po lekcji miałam godzinna przerwę.
Siedziałam w pokoju nauczycielskim. Sprawdzałam sprawdziany i piłam
kawę. Mikołaj znów dzwonił. Odebrałam zdenerwowana.
-Czego chcesz?
-Olka spotkajmy się.
-Nie, i przestań do mnie wydzwaniać.
-Ola błagam cię jedna rozmowa.
-Nie Mikołaj nie mamy o czym rozmawiać.
-Ola dobrze wiesz ze mamy.
-Nie, Mikołaj.
-Ola błagam jedna rozmowa. Będę czekał na ciebie w
parku tam gdzie ci się oświadczyłem.
-Nie.- Rozłączyłam się i zaczęłam płakać. Po
moich policzkach spływało coraz więcej łez. Do pokoju przyszedł
Tomek, nauczyciel chemii. Podszedł do szafki z dziennikami i wyjął
jeden z nich.
-Co tam, jak tam ci się podoba w naszej szkole.- Nie
odpowiedziałam, zakryłam dłońmi twarz i próbowałam opanować
łzy.- Ola co się dzieje?
-Nic, otarłam oczy i wróciłam do sprawdzania
kartkówek.
-Czemu płaczesz?
-Nie płacze to alergia.
-Ta jasne, widzę, mów co jest?
-Nic.- Znów dzwonił mój telefon, to był znów
Mikołaj. Rozłączyłam się ale on wciąż dzwonił.
-Mikołaj nie dzwoń, nie rozumiesz.
-Ola chcę pogadać.
-Ale nie mamy o czym.
-Ola ja nie chciałem.
-I dlatego się całowałeś z Kamilą. Nie ośmieszaj
się.- Rzuciłam telefonem. Nie miałam siły nawet płakać. Tomek
mnie przytulił. Zaczął pocieszać. Uspokoiłam się. Wróciłam do
pracy. Skończyłam zajęcia około czternastej. Już miałam wyjść
ze szkoły gdy zatrzymał mnie Tomek.
-Ola, poczekaj. Twój telefon.
-Dzięki.- Wzięłam telefon i poszłam ku wyjściu.
-Posłuchaj, możemy pogadać.- Złapał mnie za
nadgarstki, przy uczniach, wiedziałam że po szkole pójdzie plotka.
Poszłam z nim do pracowni chemicznej.
-Co się stało?
-Bo gdybyś potrzebowała pomocy. To wiesz.
-No dzięki ale śpieszę się.
-No chyba nie chcesz się z nim spotkać.
-Nie umówiłam się z siostrą. Nie mam zamiaru się
widzieć z Mikołajem.
-A co się stało?- W oczach pojawiły mi się łzy.
-Przepraszam.- Uciekłam z płaczem, Tomek mnie jeszcze
gonił, ale wsiadłam do auta i odjechałam. Już słyszałam te
plotki że płakałam prze Tomka. Ale nie przejmowałam się tym.
Wróciłam do mieszkania i przygotowałam się do spotkania z Olgą.
Około dwudziestej ktoś zadzwonił do drzwi. Udałam się otworzyć.
Ku mojemu zdziwieniu w drzwiach nie było Olgi tylko Tomek z ogromnym
bukietem róż.
-Co ty tu robisz?
-Pomyślałem że jest ci smutno i przyniosłem lody na
pocieszenie.
-Fajnie, wejdziesz?
-Tak.- Zaprosiłam Tomka do środka. Nalałam nam wina
do kieliszków i wstawiłam kwiaty do wazonu. Usiedliśmy na kanapie
i zaczęliśmy rozmawiać. W pewnym momencie jego dłoń znalazła
się na moim policzku a nasze usta się do siebie zbliżyły.
Odsunęłam się.
-Tomek przestań.- Wyrwałam się z jego objęć.
-Co się stało?
-Idź stąd.
-Co?
-Proszę wyjdź stąd i zapomnijmy o tym.
-Olka co ty wygadujesz?
-Błagam cię idź stąd.- Tomek opuścił moje
mieszkanie a ja siadłam na kanapie i zaczęłam płakać. Czułam
się jak bym zdradziła. Jak bym zdradziła Mikołaja. Płakałam,
nagle ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć.
-Ola.- Olga rzuciła mi się w objęcia. Mocno mnie
przytuliła.
-Cześć.
-Czemu płaczesz?
-Wejdź nie chcę mówić o tym na korytarzu.
-Co się dzieje?
-Napijesz się czegoś?
-Kawy, wiesz, mogę u ciebie na noc zostać. Wiesz nie
mam zamiaru po nocy do Wrocławia wracać.
-No jasne, rozgość się.
-Dzięki, dobra to mów. Czemu wyjechałaś?- Zaczęłam
opowiadać wszystko. Olga oczywiście co zdanie mówiła że powinnam
się z Mikołajem spotkać i pogadać, że to pewnie nie tak. Ale ja
nie chciałam tego słuchać. Rozmawiałyśmy do późnej godziny.
Potem poszłyśmy spać. Opowiedziałam jej oczywiście o Tomku i o
tym co dziś zaszło, no i oczywiście Olga doszła do wniosku że
naprawdę muszę kochać Mikołaja i powinnam się, z nim spotkać.
Poszłyśmy spać bardzo późno. Na całe szczęście był piątek
więc miałam wolne i mogłam sobie dłużej pospać. Nad ranem
zrobiło mi się niedobrze i poszłam do toalety. Niestety od kilku
dni mam mdłości. Jestem już pewna że jestem w ciąży, a dziś
mam wizytę u ginekologa.
-Olka dobrze wszystko?
-Wiesz właśnie wymiotuję, jest idealnie.
-Ola czy ty jesteś....
-Tak.-Zaczęłam płakać. Olga mnie przytuliła i
zaczęła uspokajać.
-To pewne?
-Nie dziś mam wizytę u lekarza. Pojedziesz ze mną? Ja
nie chcę być sama.
-No jasne.- Zjadłyśmy śniadanie i o 11 pojechałyśmy
do lekarza. Siedziałam z Olgą na poczekali. Bałam się i to
bardzo. Z gabinety wyszedł mężczyzna w białym fartuchu.
-Pani Aleksandra Wysocka. Zapraszam.
-No idź.- Olga mnie popchnęła. Weszłam do gabinetu i
usiadłam na kozetce.
-No dobrze, przejdziemy od razu do USG.- Powiedział
lekarz.- Proszę podnieść koszulkę, a teraz spokojnie nałożę
pani zimny żel, ale proszę się nie bać.- Ta nie bać się, znów
jestem w ciąży. Znów z nie odpowiednim facetem. Prawie się
popłakałam.
-Gratuluję, to siódmy tydzień.- I zaczęłam płakać.-
Ale proszę nie płakać, to przecież cudowna wiadomość.
-No chyba dla pana. Nie pan będzie wychowywał dziecko
bez ojca.
-Dzieci.- Powiedział mężczyzna.
-Jak dzieci?
-To ciąża mnoga.
-Jak to mnoga, to niemożliwe.
-Ale proszę się uspokoić. Nie może się pani
denerwować w tym stanie.
-Jak mam się nie denerwować. Nie pan będzie miał
bliźniaki.
-No nie ja, ale będzie lepiej dla pani i dzieci jeśli
się pani uspokoi.- Wyszłam z gabinetu zapłakana. Olga tylko na
mnie spojrzała i wiedziała co jest grane.
-Dobra siostra, wracasz ze mną do Wrocławia.
-No ty chyba żartujesz.
-A masz jakiś lepszy pomysł?
-No ja mam pracę. Dam sobie radę.
-Tak a łóżeczko postawisz na klatce schodowej.
-Łóżeczka to bliźniaki.
-Co.
-No to będą bliźniaki.
-No to na pewno wracasz do Wrocławia bez gadania.
-Pod jednym warunkiem.
-No dobra na jeden mogę się zgodzić.
-Mikołaj nic o tym ma nie wiedzieć.
-Jak będziesz chciała to sama mu powiesz.- Wróciłyśmy
do mieszkania.
Super opowiadanie. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Emilka
Mam nadzieje, że ikołaj będzie walczył o Olę gdy ta wróci do Wrocławia.Opowiadanie bardzo mi sie podoba. Życzę weny w dalszym pisaniu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń