Mikołaj
Obudziłem się wcześnie. Ola jeszcze spała. W
ramionach miałem już swoją narzeczoną. Delikatnie głaskałem ją
po włosach. Tak ślicznie wyglądała gdy spała. Po chwili
otworzyła oczy. Miała takie śliczne jeszcze zaspane oczy.
-Hej misiu.- Powiedziała i pocałowała mnie.
-Cześć kochanie.
-To kiedy ślub?
-Jutro.- Zaśmiałem się i zobaczyłem w jej oczach
przerażenie.
-Nie zdążę kupić sukni.
-No sali i księdza też byśmy do tego czasu nie
załatwili.
-W dupie z księdzem nie miała bym sukni.- Moja
narzeczona widocznie przejęła się najbardziej suknią ślubną.
-Spokojnie, jeszcze mamy czas.
-Cześć zakochańcy.- Krzyknęła Dominika wchodząc do
pokoju.
-Cześć. Co cię do nas sprowadza?
-Sprawa.
-No a jaka?
-Bo chodzi o szkołę.
-No mów dalej.
-Zapisałam się na karate i dziś mam pierwszy trening.
Odbierzecie mnie?
-No jasne.
-Cześć Mamo.- Do sypialni przyszła Ania i siadła
obok Olki która na te słowa prawie się popłakała.
-Ania skarbie możesz mówić do mnie po imieniu.
-Nie chcesz być naszą mamą?- Zapytała moja mała
córeczka ze łzami w oczach.
-Aniu Oli nie o to chodziło. Po prostu jeszcze minie
troszkę czasu zanim się przyzwyczai do tego że będziesz mówiła
do niej mamo.- Ania przytuliła się do posterunkowej. Potem
poszliśmy zjeść rodzinne śniadanie i zawieźliśmy dziewczynki do
szkoły. Ola uparła się aby pojechać na komendę. Musiała pilnie
zobaczyć się z Moniką, Olgą i Emilką. No nie chciałem tym
bardziej że od jutra wracam do pracy. No ale czego się nie robi z
miłości. Podjechaliśmy pod komendę. Akurat wszyscy zmierzali ku
firmy aby zacząć służbę. Poszliśmy z Olką do pokoju i
czekaliśmy tam na dziewczyny. Po chwili przyszły.
-No i ja mu mówię że dziewczynki nie zachodzą w
ciążę od zwykłego całowania tylko do pocałunku z języczkiem, a
Tośiek odetchną z taką ulgą. No nie wiedziałam co mam zrobić.-
Powiedział Emilka wchodząc do pokoju a za nią weszła Monika z
Olgą.
-Ola, cześć. Już wyszłaś ze szpitala?- Powiedziała
Monika rzucając się Oli w objęcia.
-Ej bo będę zazdrosny.- Powiedziałem przysuwając się
do Oli.
-Nie, pozwolę dopiero jak się jej oświadczysz.-
powiedział Olga, porywając do siebie moją narzeczoną.
-Przepraszam ale już za późno.- Pociągnąłem
posterunkową w swoja stronę.
-Jak za późno?- zapytała Olga.
-Oświadczyłeś się jej?- Zapytała Emilka.
-Pokarz pierścionek.- Panie zaczęły się
przekrzykiwać i piszczeć i przytulać. No ogólne zamieszanie się
zrobiło. Ola była taka radosna gdy dzieliła się tą wiadomością
z dziewczynami. Po chwil w pokoju pojawił się Komendant Wysocki.
-Co to za krzyki? O Ola, Mikołaj witajcie co wy tu
robicie?
-Tato Mikołaj się wczoraj Oli oświadczył.
-Jak to oświadczył?
-No normalnie ukląkł przede mną i powiedział że
chce spędzić ze mną resztę życia.
-Zapytałeś się o rękę mojej córki nie uzgadniając
tego wcześniej ze mną. Co ty sobie wyobrażasz.
-Ale jak to pana o zgodę....- Nie wiedziałem co mam
myśleć. Komendant i dziewczyny wybuchnęli ogromnym śmiechem.
-Gratuluje wam. Macie moje błogosławieństwo. Mikołaj
mów mi tato.
-Dobrze Tato.- Komendant mnie przytulił witając w
rodzinie.
-To kiedy ślub?
-Jeszcze nie wiemy.
-A wnuki. Ja mam nadzieję że długo nie będę musiał
czekać. Wiem zrobicie mi prezent na moje urodziny.- Komendant,
znaczy tata zaczął już się wczuwać w rolę mojego przyszłego
teścia. Pobyliśmy na komendzie jeszcze chwilkę i wróciliśmy do
domu. Nacieszyliśmy się naszym szczęściem. Przygotowaliśmy sobie
coś na szybko do zjedzenia i poszliśmy przed TV. Nie leciało nic
ciekawego więc włączyliśmy laptopa i oglądaliśmy komedię
romantyczną, którą i tak przegadaliśmy na temat wczorajszego
wydarzenia. Potem puściłem muzykę i zaczęliśmy tańczyć. No w
sumie to się kołysać, nie potrafię tańczyć. Kaleka ze mnie.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
-Wiesz że jesteś dla mnie wszystkim.
-Wiem.
-Wiesz że zawsze będę cię kochał.
-Tak wiem.
-A to że cię nie opuszczę aż do śmierci i będę
przy tobie w zdrowiu i chorobie.
-Mikołaj wiem.
-Jesteś dla mnie najważniejsza.
-Nie mów tak.
-Dlaczego?
-Bo chcę aby ważniejsze były dziewczynki i nasze
dzieci.
-Zawsze będą. Ale ty też. Kocham cię.- Rzuciliśmy
się na łóżko, namiętnie się całując. Zacząłem rozpinać Oli
bluzkę a ona mi koszulę.
Aleksandra
Leżeliśmy na łóżku, namiętnie się całując i
pozbywając ubrań. Nagle w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka
do drzwi. Mikołaj poszedł otworzyć. Ku mojemu zdziwieniu Mikołaj
zamiast otworzyć drzwi zdenerwowany wrócił do sypialni.
-Kto to?
-Nikt ważny.
-Widzę, kto to był?
-Kamila.
-Co ona tu robi, miała być w zakładzie. Czego ona tu
szuka?
-Nie wiem.
-Boję się.- Powiedziałam wtulając się w Mikołaja.
-Spokojnie, nie pozwolę aby znów ci coś zrobiła.
-Obiecujesz?
-Tak.- W naszym mieszkaniu znów rozległ się dźwięk
dzwonka. Tym razem to ja poszłam otworzyć. To znów była Kamila.
-Czego chcesz?
-Od ciebie nic.
-To po co przyszłaś?
-Chcę się zobaczyć z córkami chyba mam prawo?
-Nie ma ich. Coś przekazać?
-Tak że byłam, a Mikołaj jest?
-Jest, ale zajęty i nie wyjdzie.
-Owszem wyjdzie, Mikołaj możesz mi pomóc przy
samochodzie?- Mikołaj przyszedł do nas. Objął mnie w pasie.
-A sama nie możesz?
-No wyobraź sobie że nie potrafię wymienić koła.
-Opony, wymienia się opony.- Powiedziałam, widząc
wściekłość Mikołaja że Kamila prosi go o coś takiego.
-Już idę.- Zdziwiłam się Mikołaj się od razu
zgodził. Pocałował mnie na oczach Kamili i wyszedł z mieszkania.
Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie herbatę i spojrzałam przez
okno. Widok był na parking. Zobaczyłam Mikołaja jak zmienia oponę
w samochodzie swojej byłej żony. Chodziła koło niego jak by na
coś liczyła. Głaskała go po plecach i po włosach, ale on jej na
to ewidentnie pozwalał. Spoglądałam tak przez okno dobre pięć
minut nie mogąc uwierzyć że Mikołaj jej na to pozwala. Gdy
skończył, siadł na masce i rozmawiali jak by nigdy nic się nie
wydarzyło. Pożegnali się ale nie jak byłe małżeństwo. Mikołaj
żegnał się tak tylko ze mną. Nie mogłam uwierzyć że właśnie
się pocałowali. Stałam w oknie a po policzku spływały mi łzy.
Mikołaj wrócił do mieszkania, był cały w skowronkach. Przytulił
mnie od tyłu i zaczął całować po szyi.
-Zostaw.- Wyrwałam się.
-Ola, co jest?
-Nic, zostaw mnie.
-Czemu płaczesz?
-Nie płacze podlewam policzki.- Wyszłam z kuchni.
-Ola co się stało?
-Nic, odwal się.
-Przecież widzę. Dlaczego płaczesz?
-Nie interesuj się, idź sprawdź czy Kamili samochód
odpalił.
-Nie bądź o nią zazdrosna, tylko zmieniłem jej oponę
w aucie.
-No widziałam.
-Ola naprawdę.
-Zostaw mnie.- Wyrwałam się i uciekłam do sypialni.
Zamknęłam się w środku i zaczęłam pakować walizki. Po chwili w
sypialni pojawił się Mikołaj.
-Kochanie, co ty robisz?
-Pakuje się nie widać?
-Ale dlaczego?
-Bo nie będę żyła z kimś kto mnie oszukuje.-
Zapięłam torbę i wyszłam z pokoju.
-Ola o czym ty mówisz?
-O czym mówię. Naprawdę jesteś taki głupi czy
udajesz?
-Nie obrażaj mnie.
-Nie mam powodu.
-Ola co ty wyprawiasz?
-To koniec Mikołaj.- Podałam mu pierścionek i wyszłam
z mieszkania. Po policzkach spływały mi łzy. Nie wiedziałam co
mam zrobić. Nie mogłam uwierzyć że Mikołaj mógł mi coś
takiego zrobić. Usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Nagle
zadzwonił mój telefon, spojrzałam na wyświetlacz. To był
Mikołaj, nie odebrałam. Otarłam łzę i ruszyłam w kierunku
dworca PKP. Wsiadłam w pierwszy pociąg i pojechałam przed siebie.
Mikołaj
Ola spakowała swoje rzeczy, oddała mi pierścionek i
wyszła z domu. Nie odbierała ode mnie telefonu. Nie miałem pojęcia
co się z nią dzieje. A tym bardziej nie wiedziałem dlaczego
powiedziała że z nami koniec. Jeszcze ten pocałunek z Kamilą. Nie
wierzę w to co się dzieje. Siadłem na łóżku a w ręku miałem
jej sukienkę. Zacząłem płakać. Do domu wróciła Dominika,
weszła do sypialni.
Dominika
-Hej tato.
-Cześć.- Odpowiedziałem odwracając głowę w stronę
okna.
-Ty płaczesz?
-Nie, co tak wcześnie?
-Nie poszłam na trening. Tato a gdzie Ola?
-Nie wiem.
-Jak nie wiesz? Pokłóciliście się?
-Nie, po prostu dała mi pierścionek i powiedziała że
to koniec.
-Chwila Ola z tobą zerwała a ty tu siedzisz i
rozpaczasz?
-A co mam zrobić?
-Szukać jej, niech ci powie chociaż dlaczego.
-Przez twoja matkę.
-Jak to?
-No tak to. Pocałowała mnie na oczach Oli.
-Nie wierzę. Odepchnąłeś mamę, tłumaczyłeś Oli
że to ona cię pocałowała?
-Nie dałem rady. Spakowała się i wyszła.
-Dokąd?
-Nie wiem, może do ojca, albo do Olgi. Nie wiem.
-Dzwoniłeś do nich?
-Nie. Nie mam zamiaru. Zerwała ze mą muszę się
pogodzić i żyć z tym dalej.
-Nie wierze. I to mówi facet, który jakiś czas temu
mi mówił że to facet powinien się starać a nie kobieta. Tato
ogarnij się. Słyszysz. Ogarnij się i jej szukaj.
-Nie.
-Jak wolisz ale żeby nie było że nie ostrzegałam.-
Wyszłam zdenerwowana z sypialni ojca. No co za idiota, jak można
się w ten sposób zachować. Mógł jej wytłumaczyć że ten
pocałunek nic nie znaczył i że to matka go pocałowała. Jeny no
co za idiota. No po prostu nie wierzę, jeszcze niedawno mówił mi
że o taką kobietę jak Olka trzeba walczyć mimo wszystko a teraz
mówi że ma to gdzieś. No zaraz szlag jasny mnie trafi. Co za
idiota. Muszę zadzwonić do Olki i jej to wyjaśnić. Wyjęłam
telefon z plecaka, wykręciłam numer do Olki. Pierwszy sygnał,
drugi, trzeci. Próbuję się połączyć raz, drugi, trzeci, piąty,
nie odbiera. Kurde może potrzebuje czasu. W końcu się spotkają i
będzie dobrze. Mam nadzieję.
-Domi, dlaczego tato leży na podłodze?
-Ania a co ty tu robisz?
-No ze szkoły wróciłam, co jest z tatą?
-Ale nie rozumiem.
-Chodź zobaczysz.- Ania złapała mnie za nadgarstki i
zaprowadziła do salonu. Ojciec leżał na podłodze. W jednej dłoni
miał butelkę z winem na całe szczęście jeszcze nie otwartą a w
drugiej zdjęcie w potłuczonej ramce. Płakał. Siadłam obok taty
i wyjęłam mu z ręki butelkę wina. Podałam Ania a ta schowała ją
do szafki. Przytuliłam mocno tatę. Musiał czuć się wtedy
strasznie.
-Tatku będzie dobrze, zobaczysz. Wszystko się jakoś
ułoży.
-Jakoś. Ja nie chcę jakoś, ja chcę.....-Tato zaczął
szlochać jak dziecko. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie.
Podniósł się, chwycił za płaszcz, który wisiał na korytarzu i
wyszedł z mieszkania. Zostałyśmy same.
-Domi, co się dzieje, gdzie Ola?
-Aniu chodź do pokoju. Odrobimy lekcje.
-Gdzie Ola?
-Już nie wróci. Chodźmy zrobić lekcje.-
Zaprowadziłam małą do pokoju i pomogłam w lekcjach. Nie
powinnyśmy zostać same, ale tato najwidoczniej o nas zapomniał.
Mam już siedemnaście lat więc potrafię się zająć
trzynastolatką. Gdy skończyłyśmy robić lekcje, poszłyśmy coś
zjeść. Na kuchence stało spaghetti. Zapewne przygotowane przez
Olkę bo tato by zrobił bez makaronu lub sosu. Odgrzałam nam obiad
i razem z Anią go zjadłyśmy. Potem poszłyśmy się przejść. Na
lodówce w szklanym króliczku tato chował kasę na kino dla nas.
Wyjęłam dziesięć złotych i zabrałam małą na lody.
Spacerowałyśmy po parku.
-Domi, a czemu Ola już nie wróci?
-Bo widzisz, w życiu czasem dorośli lubią namieszać.
A potem są kłopoty przez to.
-To ja nie chcę być dorosła.- Powiedziała
uśmiechając się, objęłam ją.
-To co wracamy już do domu?
-Nie, ja nie chcę do domu.
-To co chcesz robić?
-Chodźmy do cioci Moniki.
-Nie Aniu, to daleko a nie możemy się tak narzucać
cioci bez zapowiedzi.
-No dobra. To wracajmy.- Wróciłyśmy do domu. Taty
jeszcze nie było. Poszłyśmy się myć. Potem położyłam Anię
spać , sama poszłam spać bardzo późno. Czekałam na tatę, który
bardzo długo nie wracał. Zaczynałam się bać. Zasnęłam na
kanapie. Rano obudziły mnie promienie słońca wkradające się do
salonu i biegające po mojej twarzy. Wstałam i poszłam do łazienki,
po drodze zaglądając do sypialni. Taty wciąż nie było.
Załatwiłam się i poszłam obudzić Anię do szkoły. Przygotowałam
nam śniadanie, potem przyszykowałyśmy się do szkoły. Równo o
7.30 wyszłyśmy z domu, zamykając go na klucz. Odprowadziłam Anię
do szkoły, a następnie poszłam na komendę. Mając nadzieję ze
spotkam tam ojca. Weszłam do środka i zaczęłam szukać albo taty
abo Oli. Nikogo nie mogłam znaleźć więc poszłam do komendanta.
Zapukałam.
-Wejść.- Odpowiedział mi donośny męski głos.
-Dzień dobry.- Weszłam niepewnie do gabinetu.
-Dominika, a co ty tu robisz?
-Szukam taty albo Oli.
-Ale twojego taty tu nie ma.
-Zauważyłam. A Ola?
-Oli też nie ma, a czemu nie jesteś w szkole?
-Bo mam dziś na 9. A tata nie wrócił na noc.
-Jak to nie wrócił na noc?
-Normalnie, pokłócił się z Olką, nie ma ich
nigdzie. Nie odbierają telefonów. Ja jestem sama z Anią, ja się
nią mogę zająć ale nie na dłuższą metę.
-Dobrze, zaraz zobaczę co da się zrobić. Poczekaj
tu.- Siedziałam w gabinecie komendanta dobre piętnaście minut, w
końcu komendant wrócił.
-Dobrze więc, twój tato jest już w drodze do domu.
Nie masz się czym martwić, wraca do szkoły.
-A Ola?
-No Ola, sam nie wiem co się z nią dzieje. Wczoraj
zostawiła na moim biurku wypowiedzenie. Nie podała powodu więc nie
mogę go przyjąć, ale nie odbiera ode mnie telefonu. No dobrze
wracaj do szkoły.- Opuściłam komendę i poszłam do szkoły. Nie
miałam nastroju na naukę ale musiałam przecież to mój obowiązek.
Śmiałam się razem z moimi znajomymi, mimo iż nie miałam
nastroju. Siedziałam na ławce prze wf gdy przyszła do mnie Majka.
-Cześć Domi.
-Hej.
-Co się dzieje?
-Nic.
-No widzę, siedzisz sama, nawet się na wf nie
przebrałaś. Mów co jest grane.
-Nic, po prostu nie mam nastroju.
-Widzę że coś cię drapie mów.
-No ojciec wczoraj wyszedł z domu i jeszcze nie wrócił.
-Uuuu to kiepsko, a dzwoniłaś do niego?
-No a jak myślisz. Chyba ze sto razy, ale nie odbiera.
-A ta jego dziewczyna? Może u niej jest.
-Raczej nie.
-A dlaczego?
-Rozstali się wczoraj.
-Co, ale dlaczego?
-Nie wiem. Po prostu się spakowała i wyszła.
-No to nieźle. Nie martw się pewnie wróci.
-No już wrócił. Byłam na policji i go do domu już
odwieźli.
-Jak, po co na policję?
-No u szefa taty, miałam nadzieję ze poszedł do pracy
a on poszedł się napić. Wiesz co jest najlepsze, oni nas uczą
przestrzegają przed alkoholem i innymi takimi a sami po to sięgają
jak coś się stanie. No dorośli to idioci. Po prostu to duże
dzieci.
-Dziewczęta zapraszam, na małą salę. Dziś aerobik.
Dominika gdzie masz strój?
-Już idę się przebrać.- Dzięki rozmowie z Majką,
ulżyło mi. Szybko poszłam się przebrać w strój i poszłam
ćwiczyć na wf. To były moje ostatnie dziś zajęcia. Po lekcjach
umówiłam się z Majką na plotki i spacer.
-To co lecimy?
-No jasne. Cześć dziewczyny.
-Na razie. Widzimy się jutro.
-No cześć.- Pożegnałyśmy się i poszłyśmy na
lody. Mogłam w końcu na spokojnie z kimś pogadać.
-No wiesz Domi, dorośli są naprawdę dziwni.
-Dziwni. Majka oni są porąbani.
-No niestety tak. Ale co zrobisz.
-Majka błagam cię jak będę dorosła i będę się
tak zachowywać obiecaj mi że mnie zabijesz.
-No pewnie, od dawna o tym marzę.- Zaśmiała się, mi
jednak nie było do śmiechu. Już raz ktoś chciał mnie zabić. -
Przepraszam nie chciałam cię urazić.
-Spoko, nic się nie stało.
-Ej a to nie jest ta twojego Ojca?
-Nie, to nie ona.
-No jak nie ona jak ona.
-Nie to Olga, siostra Oli.
-Skąd wiesz?
-Bo idzie z Oskarem. Mam pomysł.- Podbiegłam do Olgi i
Oskara.
-Cześć. Mam sprawę do was.
-No co jest młoda?
-Bo o Olkę chodzi.
-A co, Mikołaj kolejne oświadczyny szykuje.- Zaśmiał
się Oskar a ja spojrzałam na niego z pogardą.
-Nie, rozstali się wczoraj.
-Jak to się rozstali?
-No normalnie, to koniec, finito, the end, finish. Nie
ma nic.
-No dobra mów co to za sprawa.
-Nie mogę się z Olką skontaktować, może tobie się
uda. Proszę spróbuj.
-No niech ci będzie.- Olga wyjęła telefon i
zadzwoniła.- Nie odbiera.
-No dobra, chociaż próbowałaś. Dzięki wielkie.-
Pożegnałam się i wróciłam do Majki która siedziała z jakimś
chłopakiem.
-I co wiesz już coś?- Zapytała mnie gdy tylko do nich
podeszłam.
-Nie, Olka nie odbiera a Olga nie ma pojęcia gdzie może
być.
-Kurde, no to nieźle się dzieje.
-No nieźle to mało powiedziane.
-A zapomniała bym, to Patryk mój kuzyn, a to Dominika
moja przyjaciółka.
-No muszę powiedzieć że masz piękne przyjaciółki,
Mania.
-Prosiłam nie mów tak do mnie.- Chłopak podał mi
rękę i się przywitał.
-To ten no, idziemy.
-A gdzie?
-No do domu, wiesz Ania i te sprawy.
-No dobra, ale ja muszę lecieć mama na mnie czeka.
-No dobra to widzimy się jutro w szkole.- Pożegnałam
się z Majką.
-To może cię odprowadzę co?- Zaproponował Patryk a
ja się zgodziłam kiwając głową. Poszliśmy pod szkołę Ani.
-Poczekasz ja skoczę po siostrę tylko.
-No jasne leć.- Szybko poszłam po Anię, była już
gotowa i czekała na mnie. Wyszłyśmy ze szkoły.
-To Ania moja siostra a to Patryk mój znajomy.
-Cześć. Będziesz chodził z moją siostrą?
-Anka.- Szarpnęłam ją za rękę.
-No co, chcę wiedzieć.
-Nie nie będzie ze mną chodził a teraz wracajmy do
domu.
-No dobra, a on idzie z nami?
-No właśnie idziesz z nami?
-No tak, obiecałem że cię odprowadzę.
-To chodź, pokarzę ci gdzie mieszkam.- Udaliśmy się
na nasze osiedle. Ania pobiegła do domu a ja zostałam przed blokiem
z Patrykiem.
-No to tu.
-No wiedzę, A co robisz jutro po szkole?
-Jeszcze nie mam planów.- Delikatnie się uśmiechnęłam
a w brzuchu miałam motylki.
-To może wpadnę po ciebie, pójdziemy gdzieś.
-No dobra. No to ten ja już pójdę.
-No tak, a dasz mi swój numer, wiesz jakoś musimy się
jutro skontaktować.
-No jasne, oczywiście.- Podałam mu swój numer.- A
może wejdziesz, na obiad co?
-Znaczy się, no czemu nie.- Poszliśmy do domu.
Zaprosiłam go do salonu. Weszłam do niego i zobaczyłam Ojca,
pijanego na podłodze.
-Nienawidzę cię, rozumiesz nienawidzę.- Rozpłakałam
się i poszłam do pokoju. Po chwili pojawił się w nim Patryk.
Usiadł obok mnie i przytulił.
-Ej, spokojnie nie płacz.
-Jak mam być spokojna jak ten idiota znów się upił.
-Ale Dominika nie możesz się tym przejmować. Twój
ojciec jest alkoholikiem ale to nie twoja wina.
-Mój ojciec nie jest alkoholikiem.- Krzyknęłam
wyrywając się z objęć Patryka. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
Szybko poszłam zobaczyć kto to. Przez judasza zobaczyłam ze to te
babki z MOPS-u. Poszłam do pokoju po Patryka.
-Patryk pomóż mi błagam.
-Co się dzieje?
-To babki z MOPS-u. Pomóż mi.- Poszliśmy do salonu i
zaprowadziliśmy ojca do sypialni. Położyliśmy na łóżku. Ania
pochowała w tym czasie butelki po alkoholu. Włączyliśmy TV aby
mieć wiarygodne alibi i poszłam otworzyć.
-Dzień dobry.
-Witaj Dominiko. Możemy wejść?
-Tak zapraszam.- Kobiety weszły do mieszkania. Patryk z
Anią grzecznie siedzieli przed TV udając zafascynowanych programem.
-Witam młodzież. Sami jesteście?
-Nie, tato odsypia nocną zmianę.- Odrzekłam.
-To ja zrobię coś do picia.- Powiedziała Ania i
poszła do kuchni.
-A młodzieniec jest.....
-To mój znajomy ze szkoły, uczymy się razem.
-No dobrze, a gdzie Pani Aleksandra?
-Olka jest w pracy.
-A o której wróci?
-Za kilka dni, ma jakiś wyjazd służbowy czy coś
takiego.
-A no dobrze. A jak wam w szkole idzie?
-A dziękujemy dobrze. Niech Panie usiądą.- Kobiety
usiadły na kanapie a Ania przyniosła herbatę i ciastka. Postawiła
na stół. Kobiety posiedziały u nas dobre dwie godziny. I w końcu
sobie poszły. Ania udała się do pokoju odrobić lekcje a ja
poszłam zrobić coś do jedzenia.
-Chcesz coś do picia?
-Herbatę, jeśli to nie problem.
-Nie żaden.
-A mogę o coś zapytać?
-No jasne co jest?
-Bo, twój tata on od dawna pije?
-Wiesz to nie najlepszy temat na rozmowę.
-Nie no jasne, nie musisz się tłumaczyć.
-Proszę.- Podałam mu kubek z herbatą i zaczęłam
gotować.- Wiesz, pierwszy raz się upił jak się dowiedział że
Olka spotyka się z Jackiem.
-A kim jest Olka, to twoja siostra?
-Nie Olka to była narzeczona mojego taty. Znali się
kilka lat ale tato bał się jej powiedzieć co czuje a ona znalazła
sobie innego.
-Uuuu to nieźle.
-No ale w ostateczności byli razem, nawet spodziewali
się dziecka.
-Spodziewali, to znaczy?
-No Olka poroniła, bo moja matka ją na ulicy
zaatakowała.
-O kurwa...przepraszam za słowa.
-Nie no nic się nie stało.
-I co było dalej.
-No ojciec się jej oświadczył i byli zaręczeni chyba
przez trzy dni.
-No nie gadaj i co się stało?
-Moja matka pocałowała Tatę na oczach Olki. A tato
oczywiście zamiast wytłumaczyć Oli jak to było to pozwolił jej
odejść. No i od wczoraj chleje.
-O kuźwa, no to nieźle. Przepraszam że nazwałem go
alkoholikiem.- Patryk mnie przytulił a ja to odwzajemniłam.
-Dziękuję.
-Ale za co?
-No bo ja nikomu nigdy o tym nie mówiłam.
-Ale mi powiedziałaś.
-Tak, ale niech ta rozmowa zostanie między nami.
-No pewnie. Pomóc ci przy obiedzie?
-No jak chcesz.- przygotowałam z Patrykiem obiad.
Bardzo szybko zniknął z naszych talerzy. Patryk poszedł do domu a
ja zajęłam się lekcjami. Wieczorem poszłam się myć. Dostałam
SMS-a od Patryka. Życzył mi miłej nocy. Nie mogłam zasnąć, cały
czas o nim myślałam. Rano obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła.
Szybko poszłam do kuchni. Tato klęczał nad potłuczonym talerzem.
Pomogłam mu sprzątać.
-Nie skaleczyłeś się?
-Nie nic mi nie jest. Zrobiłem wam śniadanie do
szkoły.
-Dzięki.- Dałam mu buziaka w policzek i siadłam do
śniadania. Po chwili przyszła do nas Ania.
-Dziewczynki, ja chciałem was przeprosić.
-Za co?
-No za wczoraj i przedwczoraj.
-Ale wiesz że nie nas powinieneś przepraszać.
-Wiem ale co ja mam zrobić. Nawet nie odbiera ode mnie
telefonu.
-No nie tylko od ciebie, ode mnie, Ani i Olgi też nie
odbiera. Dzwoniłam też od Majki bo wiesz nieznany może odbierze.
Nic, ja nie wiem coś ty zrobił że ona aż tak zareagowała.
-No ale ja wiem.
-Tato ty naprawdę nie odpuszczaj. Musisz coś zrobić.
-No ale co. U ojca jej nie ma, w starym mieszkaniu też
nie. Nawet u Olgi.
-Tato ja nie wiem. Sam musisz pomyśleć gdzie mogła
pojechać.
-A kim był ten chłopak wczoraj?- Ojciec się na mnie
spojrzał jak by miał mnie zabić a ja się tylko zarumieniłam.
-To Patryk, uczą się razem.- Walnęła Anka.
-Uczą się, doprawdy.
-Tak, uczymy się.
-A kiedy go poznam?
-Nigdy, on cię wczoraj poznał, i gdyby nie on to nie
miał byś komu robić śniadania.
-Co? O co ci chodzi?
-Bo były te dwie babki z MOPS-u, powiedziałam ze spisz
po nocce. A Patryk ci pomógł dość do sypialni.
-No to wiem że mi pomógł.
-No i potwierdził moją wersję. A co do Olki to
powiedziałam że jest w podróży służbowej.
-Czemu skłamałaś? Mogłaś powiedzieć że już jej
nie ma.
-No pewnie, i może jeszcze miałam powiedzieć że się
najebałeś bo się rozstaliście.
-Uważaj na słowa.
-Nie mam zamiaru.- Odeszłam od stołu i poszłam się
szykować do szkoły.
Super
OdpowiedzUsuń