Kilka
dni później
Dużymi krokami zbliżają się święta, z tego też
względu, razem z Mikołajem, udaliśmy się po choinkę. Idealnego
drzewka szukaliśmy kilka godzin. Ale udało nam się je w końcu
znaleźć. Zabraliśmy je do mieszkania. Dziewczynki z
niecierpliwością czekały aż wrócimy. Gdy tylko tak się stało,
od razu wzięliśmy się za jej ubranie. W międzyczasie szykując
obiad. Gdy skończyliśmy, stroić nasze maleńkie drzewko,
usiedliśmy wszyscy na kanapie, z kubkami gorącej czekolady.
-Śliczne.- Powiedziała Dominika, opierając głowę o
moje ramie.
-Tak, jest idealna.
-Co powiecie na rodzinne zdjęcie?- Zaproponował
Mikołaj a Ania od razu poleciała po aparat. Zrobiliśmy kilka
zdjęć.
-Wiecie co, mam pomysł.-
Odrzekłam, patrząc na moją kochaną rodzinkę.
-Co takiego wymyśliłaś
znowu?- Powiedział Mikołaj udając załamanego.
-Po obiedzie, może byśmy
poszli na łyżwy. Co wy na to?
-No pomysł świetny. Ale
wiesz ja mam dziś na 16 zbiórkę żywności.-Odrzekła Dominika.
-A ja mam koncert o 17,
zapomniałaś, miałaś mnie zawieść.- Dodała Ania.
-Przyznam się,
zapomniałam.
-Ale jest z tego wyjście.
Możemy pójść po koncercie i jak Dominika wróci ze zbiórki.-
Powiedział Mikołaj.
-No tak, tato ma rację.-
Wtrąciła Dominika.- Czyli co jesteśmy umówieni.
-No tak, nie mamy wyjścia,
jesteśmy skazani na łyżwy.- Powiedział Mikołaj.
-To co idziemy jeść
obiad.- Dodałam po chwili ciszy.
-No a mamy inne wyjście?-
Odparła Ania.
-Nie macie, zapraszam do
kuchni.- Powiedziałam z dużym uśmiechem na twarzy. Po chwili
wszyscy jedliśmy już obiad. Około 16 Mikołaj zawiózł Dominikę
na zbiórkę a ja i Ania szykowałyśmy się do koncertu. Umówiłam
się z Mikołajem że spotkamy się na miejscu, ponieważ miał
jeszcze coś do załatwienia na mieście i nie wiedział ile mu się
z tym zejdzie. Chwilkę po 16 wyjechałyśmy. Ania chciała być
nieco wcześniej aby przećwiczyć piosenkę którą będzie śpiewać.
Także około 16.30 byłyśmy na miejscu. Weszłyśmy do teatru, i
zaniosłyśmy nasze rzeczy do garderoby. Ania od razu pobiegła na
scenę i przywitała się ze znajomymi. Zaczęła się próba
generalna. Usiadłam na widowni i wsłuchiwałam się w piękne
brzmienie kolęd i pastorałek. Po chwili próba dobiegła końca a
ja jak zahipnotyzowana siedziałam dalej na widowni. Zaczęli się
schodzić zaproszeni goście. Mikołaj zdążył w ostatniej chwili.
Zgasły wszystkie światła a kurtyna zaczęła się podnosić.
Wszystkie reflektory zaczęły błądzić po sali. Wszystko
rozpoczęło się od kolędy „Wśród nocnej ciszy”, chór dzieci
przebrany za aniołki pięknie współgrał z otaczającą ich
scenografią. Na scenę wyszedł narrator i przywitał wszystkich
gości. Zaczęły się jasełka. Na środek wyszedł Anioł, różnił
się od innych. Miał inne skrzydła i był znacznie starszy od
reszty aniołków. Zaczął śpiewać kolędę „Bóg się rodzi”,
na scenę zaczęły wychodzić inne dzieci przebrane za postacie z
jasełek. Każde z nich zajęło swoje miejsce. Na środek sceny
wyszło sześcioro uczniów. Za nimi ustawił się chór aniołów.
Zaczęli śpiewać „Tryumfy”. Kilkoro dzieci grało na
instrumentach, a mimo to wciąż nie mogłam dostrzec Ani. Uczniowie
zaczęli czytać fragment biblii. W międzyczasie chór aniołów
śpiewał kolędy i pastorałki. Na końcu na scenie pojawiła się
Ania zaczęła śpiewać kolędę „Przekażcie sobie znak pokoju”
Pięknie śpiewała. W oku pojawiła mi się mała łezka. Wtuliłam
się w Mikołaja. Uczniowie się ukłonili. Narrator zaprosił na
scenę nauczycieli oraz rodziców zaangażowanych w te jasełka.
Wszyscy na widowni zaczęli klaskać a uczniowie dostali owacje na
stojąco. Gdy goście się rozeszli na widowni zostali rodzice
uczniów. Każde po kolei schodziło do nich. Ania również przyszła
do nas. Potem udaliśmy się do garderoby aby zabrać nasze rzeczy.
Wsiedliśmy do samochodów. Ja z Anią pojechałyśmy prosto na
lodowisko a Mikołaj po Dominikę. Spotkaliśmy się na miejscu.
Wypożyczyliśmy łyżwy i udaliśmy się na lud. Nikogo nie było.
Tylko nasza czwórka. Na dworze było już ciemno, a jedynie
światełka choinkowe oświetlały plac na którym się
znajdowaliśmy. Szaleliśmy na lodzie, każde po kolei się
wywracało, nawet mi zdarzyło się to kilkukrotnie. W pewnym
momencie Mikołaj podjechał do mnie niczym gwiazda wieczoru, złapał
za dłoń i ukląkł. Wiedziałam co się święci. Wyjął z
kieszeni pierścionek.
-Ola, bo ja chciałem ci
coś powiedzieć.- Odparł a ja stałam niepewnie.- Jesteś dla mnie
najważniejsza i mimo tego co się między nami wydarzyło, ja wciąż
cię kocham. To jak zostaniesz moją żoną i będziesz po mnie
sprzątać.- Uśmiechnął się, oczywiście ja zaczęłam się
śmiać, nie mogąc tego opanować. Pokazałam mu dłonią aby wstał.
Gdy to zrobił pocałowałam go a on delikatnie wsunął mi
pierścionek na palec. W cudownych nastrojach wróciliśmy do
mieszkania. Musieliśmy jeszcze omówić kwestię wigilii. W związku
z tym całą rodzinką siedliśmy przy stole, zaraz po powrocie.
Zrobiłam nam gorącą czekoladę.
-Proszę bardzo.-
Powiedziałam podając każdemu kubek.
-A czemu tak w ogóle
chcecie z nami porozmawiać?- zapytała Dominika.
-Bo widzicie, zbliża się
wigilia.- Powiedział Mikołaj.
-No i co z tego.- Odrzekła
Ania.
-Mamy problem.- Dodałam.
-Niby jaki?- Zapytała
Dominika.
-Bo dostałyście
zaproszenie do Kamili na święta.
-No dostałyśmy i co w
związku z tym?-Odrzekła Dominika.
-Jak wiecie ja i Ola nie
pojedziemy do waszej mamy.- Zaczął Mikołaj.- Dlatego musicie
zdecydować czy święta spędzacie z nami czy z mamą.
-Ale że jak?
-No na wigilie bym was
zawiózł do rodziców waszej matki a wtedy święta z nami. Albo
wigilia z nami u moich rodziców a święta u rodziców waszej matki.
-A nie możemy całych
świąt spędzić z wami?- Zapytała Ania.
-Ania tu chodzi o to że
jak zostaniemy w domu na całe święta to mama będzie wściekła.-
Powiedziała Dominika.
-Twoja siostra ma rację.-
Dodał Mikołaj.
-Ale przecież mówiła że
ma nas gdzieś i że macie wy nas wychować. Ja nie chcę do niej
jechać.- Krzyknęła Ania i odeszła od stołu.
-Aniu, zrozum, mimo
wszystko to jest była i będzie twoja mama. Nie możesz tak mówić.
Sprawiasz jej tym przykrość.- Podeszłam do Ani i zaczęłam jej
tłumaczyć.
-A ona może nam nie
sprawiła?
-Słonko, to tylko święta.
Jak nie chcecie jechać w wigilię to możemy was zawieźć na
pierwszy lub drugi dzień świąt.
-Idę spać, rano wam
powiem.- Odrzekła Ania i poszła do swojego pokoju. Nie sądziłam
że Ania nie będzie chciała jechać do swojej mamy. Prędzej bym
się tego spodziewała po Dominice, ale jak to się mówi pozory
mylą. Wróciłam więc do Mikołaja i Dominiki.
-Jest dziś w nie
najlepszym humorze.- Odparła Dominika gdy siadałam do stołu.
-Dla czego?- zapytałam ze
zdziwieniem w głosie.
-Mama obiecała że
przyjedzie na jej występ ale tego nie zrobiła. Teraz będzie na nią
obrażona, ale spoko za kilka dni jej przejdzie.
-No dobrze.- Odparł
niepewnie Mikołaj i popatrzył w moją stronę.
-Wiecie co ja chcę święta
spędzić z wami. Na te dwa dni mogę jechać do mamy ale w wigilię
chcę być z wami.
-No dobrze, zobaczymy co
zdecyduje Ania.- odrzekł Mikołaj.
-Raczej też tak chce,
choć wątpię w to że mama nie będzie znów pijana jak do niej
pojedziemy, ale mimo to święta i chciała bym je spędzić z wami
wszystkimi. No w końcu jesteśmy rodziną a za kilka miesięcy będę
miała rodzeństwo.- Rozmawialiśmy jeszcze chwilkę i wszyscy
poszliśmy spać.