poniedziałek, 25 stycznia 2016

1.1

Aleksandra
Wstałam dziś bardzo wcześnie. Po dość długim urlopie, cieszyłam się że na reszcie mogę wrócić do pracy. Służbę zaczynałam o dziewiątej, więc miałam czas aby zjeść na spokojnie śniadanie. Wyszłam z łóżka i udałam się w kierunku kuchni. Idąc korytarzem usłyszałam dzwonek do drzwi, nie spodziewałam się nikogo ale postanowiłam otworzyć. W drzwiach stał chłopiec o blond włosach i z plecakiem przewieszonym przez ramie. W dłoniach trzymał bukiet róż.
-Dzień dobry, przepraszam że przeszkadzam to dla Pani.- Młodzieniec podał mi kwiaty.
-Dziękuję, a od kogo te kwiaty?
-Nie wiem jakiś Pan powiedział że mam je tu przynieść.
-A znasz tego Pana?
-Nie. Ale mi zapłacił więc się zgodziłem. A teraz przepraszam muszę iść do szkoły.- Powiedział młodzieniec opuszczając klatkę schodową. Stałam w drzwiach jeszcze dobre pięć minut. Potem weszłam do środka, zamknęłam drzwi i poszłam do kuchni. Zdjęłam z szafki wazon nalałam do niego wody i wstawiłam kwiaty. Szukałam później jakiegoś liściku, czegokolwiek ale nic nie znalazłam. Przygotowałam sobie śniadanie i poszłam szykować się do pracy. Około ósmej piętnaście byłam gotowa i pojechałam. Samochód zaparkowałam pod drzewem, obok samochodu mojego ojca. Nie wiem dlaczego, zawsze tam parkowałam. Po lewej stronie stał samochód ojca a po mojej prawej samochód Mikołaja. Swoją drogą bardzo cieszyłam się na powrót do pracy, dawno nie widziałam się z aspirantem. W trakcie urlopu widzieliśmy się może dwa razy. Wysiadłam z samochodu, wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę komendy. Przed budynkiem spotkałam mojego ojca.
-O witaj Olu.- Powiedział mój ojciec z niezbyt zadowoloną miną. Wiedziałam co mnie czeka.- Jak się czujesz?
-Dobrze, witaj.- Odpowiedziałam, witając się z ojcem.
-Na pewno dobrze.
-Tak tato nic mi nie jest.
-Bo jak źle się czujesz to możesz wrócić jeszcze na urlop.
-Tato, wszystko jest dobrze.- Jakiś czas temu, podczas jednej z akcji dostałam wstrząśnienia mózgu. Przestraszyłam się tego, ale mimo to nie zrezygnowałam z pracy, co nie spodobało się mojemu ojcu.
-Olu jak chcesz to możesz przenieść się za biurko.
-Tato, rozmawialiśmy już na ten temat.
-Ale to dla twojego dobra.
-Tato doskonale wiem co jest dla mnie dobre a teraz przepraszam mam służbę za kilka minut.
-No dobrze widzimy się na odprawie.- Powiedział Tato a ja udałam się do pokoju aby przebrać się w mundur. Mikołaja w pokoju nie było, zapewne poszedł już na odprawę. Przebrałam się, zrobiłam sobie kawę aby się obudzić i siadłam do biurka, czekając na dowódcę patrolu. Po kilku minutach Mikołaj zjawił się w pomieszczeniu.
-O hej Olka, a co ty tu robisz?
-No też się cieszę że cię widzę.- Powiedziałam i przytuliłam partnera na powitanie.
-Co ty tu robisz nie widziałem cię na grafiku.
-No nie dziwi mnie to, tata ledwo się zgodził abym wróciła na patrol.
-No a jak urlop ci minął?
-A wypoczęłam ale tęskniłam za przestępcami.
-No nie dziwię się, nasza praca uzależnia.
-Dobra chodźmy na odprawę.
-Dobra zaraz do ciebie dojdę.- Mikołaj został w pokoju a ja udałam się na odprawę. Mikołaj wszedł troszkę spóźniony ale komendant na szczęście nie był na niego zły. Komendant rozdzielił rewiry i przydzielił zadania. Potem udaliśmy się na patrol. Mikołaj czekał już na mnie w radiowozie.
-Widzę humor ci dziś dopisuje. Można wiedzieć dlaczego?
-A można, można.
-No mów.
-A dostałam dziś kwiaty.
-Od kogo?
-Nie wiem.
-Jak nie wiesz?
-No normalnie, jakiś dzieciak przyniósł mi kwiaty.
-I co.
-Powiedział że nie zna tego Pana.
-Pana, czyli masz wielbiciela.
-Bardzo zabawne. Jedźmy już bo nam wszyscy przestępcy uciekną.- Zaśmiałam się, aby Mikołaj nie drążył dalej tego tematu. Pojechaliśmy patrolować niebezpieczne i tajemnicze ulice Wrocławia. Do południa mieliśmy ciszę na radiu. Wlepiliśmy kilka mandatów za przekroczenie prędkości. Około piętnastej zgłosiliśmy dyżurnemu przerwę.
-00 do 05.- Wywołałam dyżurnego przez radio.
-No słucham was piątka.
-Wpisz nas na przerwę.
-Oczywiście. Wpadnijcie na firmę.
-A co się stało?
-Mam do was sprawę.
-No dobra. Za dziesięć minut będziemy.- Powiedziałam odkładając radiostację. Tak jak powiedziałam po dziesięciu minutach byliśmy na firmie. Od razu poszliśmy do dyżurnego. Weszliśmy do pokoju dyżurnego.
-O proszę, najładniejszy patrol mnie odwiedził.- Powiedział Jacek nasz dyżurny a ja się zarumieniłam.
-No od dawna wiemy że się we mnie kochasz.- Zaśmiał się Mikołaj.
-Dobra mów co masz dla nas.
-Jak skończycie przerwę to trzeba przyjąć zgłoszenie.
-A co się stało?
-Jakieś kradzieże, ale giną tylko mało wartościowe i sentymentalne przedmioty.
-A no to w sumie, najpierw ich przesłuchamy a potem wpisz nas na przerwę.
-No dobrze. Lećcie już.- Poszliśmy do pokoju przesłuchań gdzie czekało na nas zdenerwowane małżeństwo.
-Aspirant Białach a to posterunkowa Wysocka. Co się stało?
-Mój mąż mnie okrada.- Powiedziała kobieta.
-Ja cię okradam, jak śmiesz to mówić.
-Jak śmie, trzeba było mnie nie okradać.
-Ależ proszę się uspokoić są państwo na komendzie.- Powiedział Mikołaj po chwili milczenia, milczenia przez nas oczywiście.
-Widzą państwo nawet na policji nie umie się zachować.- Powiedział mężczyzna a jego małżonka tak się zdenerwowała że zaczęła bić mężczyznę po głowie torebką.
-Proszę się uspokoić bo będę was musiał zakuć.- powiedział Mikołaj i dopiero wtedy małżonkowie się uspokoili i mogliśmy na spokojnie przesłuchać poszkodowanych. Po zgłoszeniu przestępstwa poszliśmy do dyżurnego.
-O i jak, co tam się stało?
-Ktoś ich okrada, a najlepsze jest to że wzajemnie się oskarżają.
-No to ciężka sprawa. Dobra przekaże to kryminalnym.
-No to my idziemy na przerwę.
-Dobra. Przyjdźcie jak skończycie.- Razem z Mikołajem poszliśmy na przerwę. Na stołówce jak zawsze panowała miła i domowa atmosfera. Pani Zosia zachwycała wszystkich swoimi opowiadaniami i podbijała nasze serca swoim jedzeniem.
-Witam mój ulubiony patrol.- Powiedziała Pani Zosia z swoim cudownym uśmiechem. Uwielbiałam z nią rozmawiać czasami zdarzało mi się powiedzieć jej o rzeczach o których nawet Mikołajowi nie mówiłam, mimo iż byliśmy przyjaciółmi.
-Dzień dobry Pani Zosiu.- Odpowiedziałam a na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
-To co dla was?
-Ja poproszę pierogi.- Powiedział Mikołaj nie mogąc odkleić się od lady na której stały.
-Panie aspirancie ile razy mam pana pouczać ze u mnie pierwszeństwo mają kobiety.- Dodała Pani Zosia.- Więc co dla ciebie słonko?
-Rybkę poproszę.- Odpowiedziałam spoglądając na Mikołaja.
-No dobrze, to ja zaraz wam przyniosę obiad do stolika.- Powiedziała Pani Zosia a my udaliśmy się do stolika.
-Co chcesz do picia?- Zapytał Mikołaj gdy siadałam.
-Sok pomarańczowy możesz mi przynieść.- Odpowiedziałam a Mikołaj po chili wrócił ze szklanką soku pomarańczowego.
-Proszę.
-Dzięki wielkie.- I do stolika podeszła Pani Zosia z naszym obiadkiem.
-Macie, musicie zjeść żeby mieć siłę na resztę dnia.
-Dziękujemy. A co u Pani słychać?
-A po staremu dziecko a u was jak tam.
-Dokładnie tak samo Pani Zosiu.- I w tym momencie przyszedł do nas dyżurny.
-Smacznego.
-Dzięki, co cię tu sprowadza?
-Dochodzeniówka prosi o pomoc.
-Co tym razem?
-Znowu trzeba przesłuchać parę osób.
-A co tym razem?
-No to samo co rano.
-No dobra to po przerwie się tym zajmiemy.
-No dobra, a jak skończycie przesłuchanie to zostańcie już na firmie.

-No dobra, niech ci będzie.- Jacek wrócił do swojej pracy, my z resztę też, szybko dokończyliśmy obiad i udaliśmy się na przesłuchanie. Po raz kolejny, młode małżeństwo obwiniające się za wszystko. Zanim doszliśmy do porozumienia była już szesnasta, Jacek miał rację. Dobrze że dostaliśmy pozwolenie na to aby po przesłuchaniu zostać na firmie bo byśmy tego do wieczora nie skończyli. Po przesłuchaniu Mikołaj poszedł zanieść papiery dyżurnemu a ja zajęłam się raportami których przez moją nieobecność nazbierało się dość sporo na moim biurku. Po kilku minutach przyszedł Mikołaj. Był zdenerwowany, co nie trudno było nie zauważyć. Rzucił telefonem o ścianę i usiadł przy biurku naprzeciwko. 

1 komentarz:

  1. Część mi się podobała, chociaż widać, nazwijmy to ładnie - mocną inspirację serialem, ale cóż...postacie były przedstawione podobnie jak w serialu, łatwo się wczuć - trochę jeszcze mgliście, nie wiadomo w jakim kierunku pójdzie akcja. Minusik za mandaty za prędkość - zwyczajnie nie mogli ich wystawiać, nie mają żadnych radarów w radiowozach :D To domena drogówki. Ale to tak, dla uczepienia się czegoś :D Zapraszam: www.pol-fan.blog.pl

    OdpowiedzUsuń