Aleksandra
Wstałam dziś bardzo wcześnie. Po dość długim
urlopie, cieszyłam się że na reszcie mogę wrócić do pracy.
Służbę zaczynałam o dziewiątej, więc miałam czas aby zjeść
na spokojnie śniadanie. Wyszłam z łóżka i udałam się w
kierunku kuchni. Idąc korytarzem usłyszałam dzwonek do drzwi, nie
spodziewałam się nikogo ale postanowiłam otworzyć. W drzwiach
stał chłopiec o blond włosach i z plecakiem przewieszonym przez
ramie. W dłoniach trzymał bukiet róż.
-Dzień dobry, przepraszam że przeszkadzam to dla
Pani.- Młodzieniec podał mi kwiaty.
-Dziękuję, a od kogo te kwiaty?
-Nie wiem jakiś Pan powiedział że mam je tu
przynieść.
-A znasz tego Pana?
-Nie. Ale mi zapłacił więc się zgodziłem. A teraz
przepraszam muszę iść do szkoły.- Powiedział młodzieniec
opuszczając klatkę schodową. Stałam w drzwiach jeszcze dobre pięć
minut. Potem weszłam do środka, zamknęłam drzwi i poszłam do
kuchni. Zdjęłam z szafki wazon nalałam do niego wody i wstawiłam
kwiaty. Szukałam później jakiegoś liściku, czegokolwiek ale nic
nie znalazłam. Przygotowałam sobie śniadanie i poszłam szykować
się do pracy. Około ósmej piętnaście byłam gotowa i pojechałam.
Samochód zaparkowałam pod drzewem, obok samochodu mojego ojca. Nie
wiem dlaczego, zawsze tam parkowałam. Po lewej stronie stał
samochód ojca a po mojej prawej samochód Mikołaja. Swoją drogą
bardzo cieszyłam się na powrót do pracy, dawno nie widziałam się
z aspirantem. W trakcie urlopu widzieliśmy się może dwa razy.
Wysiadłam z samochodu, wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w
stronę komendy. Przed budynkiem spotkałam mojego ojca.
-O witaj Olu.- Powiedział mój ojciec z niezbyt
zadowoloną miną. Wiedziałam co mnie czeka.- Jak się czujesz?
-Dobrze, witaj.- Odpowiedziałam, witając się z ojcem.
-Na pewno dobrze.
-Tak tato nic mi nie jest.
-Bo jak źle się czujesz to możesz wrócić jeszcze na
urlop.
-Tato, wszystko jest dobrze.- Jakiś czas temu, podczas
jednej z akcji dostałam wstrząśnienia mózgu. Przestraszyłam się
tego, ale mimo to nie zrezygnowałam z pracy, co nie spodobało się
mojemu ojcu.
-Olu jak chcesz to możesz przenieść się za biurko.
-Tato, rozmawialiśmy już na ten temat.
-Ale to dla twojego dobra.
-Tato doskonale wiem co jest dla mnie dobre a teraz
przepraszam mam służbę za kilka minut.
-No dobrze widzimy się na odprawie.- Powiedział Tato a
ja udałam się do pokoju aby przebrać się w mundur. Mikołaja w
pokoju nie było, zapewne poszedł już na odprawę. Przebrałam się,
zrobiłam sobie kawę aby się obudzić i siadłam do biurka,
czekając na dowódcę patrolu. Po kilku minutach Mikołaj zjawił
się w pomieszczeniu.
-O hej Olka, a co ty tu robisz?
-No też się cieszę że cię widzę.- Powiedziałam i
przytuliłam partnera na powitanie.
-Co ty tu robisz nie widziałem cię na grafiku.
-No nie dziwi mnie to, tata ledwo się zgodził abym
wróciła na patrol.
-No a jak urlop ci minął?
-A wypoczęłam ale tęskniłam za przestępcami.
-No nie dziwię się, nasza praca uzależnia.
-Dobra chodźmy na odprawę.
-Dobra zaraz do ciebie dojdę.- Mikołaj został w
pokoju a ja udałam się na odprawę. Mikołaj wszedł troszkę
spóźniony ale komendant na szczęście nie był na niego zły.
Komendant rozdzielił rewiry i przydzielił zadania. Potem udaliśmy
się na patrol. Mikołaj czekał już na mnie w radiowozie.
-Widzę humor ci dziś dopisuje. Można wiedzieć
dlaczego?
-A można, można.
-No mów.
-A dostałam dziś kwiaty.
-Od kogo?
-Nie wiem.
-Jak nie wiesz?
-No normalnie, jakiś dzieciak przyniósł mi kwiaty.
-I co.
-Powiedział że nie zna tego Pana.
-Pana, czyli masz wielbiciela.
-Bardzo zabawne. Jedźmy już bo nam wszyscy przestępcy
uciekną.- Zaśmiałam się, aby Mikołaj nie drążył dalej tego
tematu. Pojechaliśmy patrolować niebezpieczne i tajemnicze ulice
Wrocławia. Do południa mieliśmy ciszę na radiu. Wlepiliśmy kilka
mandatów za przekroczenie prędkości. Około piętnastej
zgłosiliśmy dyżurnemu przerwę.
-00 do 05.- Wywołałam dyżurnego przez radio.
-No słucham was piątka.
-Wpisz nas na przerwę.
-Oczywiście. Wpadnijcie na firmę.
-A co się stało?
-Mam do was sprawę.
-No dobra. Za dziesięć minut będziemy.- Powiedziałam
odkładając radiostację. Tak jak powiedziałam po dziesięciu
minutach byliśmy na firmie. Od razu poszliśmy do dyżurnego.
Weszliśmy do pokoju dyżurnego.
-O proszę, najładniejszy patrol mnie odwiedził.-
Powiedział Jacek nasz dyżurny a ja się zarumieniłam.
-No od dawna wiemy że się we mnie kochasz.- Zaśmiał
się Mikołaj.
-Dobra mów co masz dla nas.
-Jak skończycie przerwę to trzeba przyjąć
zgłoszenie.
-A co się stało?
-Jakieś kradzieże, ale giną tylko mało wartościowe
i sentymentalne przedmioty.
-A no to w sumie, najpierw ich przesłuchamy a potem
wpisz nas na przerwę.
-No dobrze. Lećcie już.- Poszliśmy do pokoju
przesłuchań gdzie czekało na nas zdenerwowane małżeństwo.
-Aspirant Białach a to posterunkowa Wysocka. Co się
stało?
-Mój mąż mnie okrada.- Powiedziała kobieta.
-Ja cię okradam, jak śmiesz to mówić.
-Jak śmie, trzeba było mnie nie okradać.
-Ależ proszę się uspokoić są państwo na
komendzie.- Powiedział Mikołaj po chwili milczenia, milczenia przez
nas oczywiście.
-Widzą państwo nawet na policji nie umie się
zachować.- Powiedział mężczyzna a jego małżonka tak się
zdenerwowała że zaczęła bić mężczyznę po głowie torebką.
-Proszę się uspokoić bo będę was musiał zakuć.-
powiedział Mikołaj i dopiero wtedy małżonkowie się uspokoili i
mogliśmy na spokojnie przesłuchać poszkodowanych. Po zgłoszeniu
przestępstwa poszliśmy do dyżurnego.
-O i jak, co tam się stało?
-Ktoś ich okrada, a najlepsze jest to że wzajemnie się
oskarżają.
-No to ciężka sprawa. Dobra przekaże to kryminalnym.
-No to my idziemy na przerwę.
-Dobra. Przyjdźcie jak skończycie.- Razem z Mikołajem
poszliśmy na przerwę. Na stołówce jak zawsze panowała miła i
domowa atmosfera. Pani Zosia zachwycała wszystkich swoimi
opowiadaniami i podbijała nasze serca swoim jedzeniem.
-Witam mój ulubiony patrol.- Powiedziała Pani Zosia z
swoim cudownym uśmiechem. Uwielbiałam z nią rozmawiać czasami
zdarzało mi się powiedzieć jej o rzeczach o których nawet
Mikołajowi nie mówiłam, mimo iż byliśmy przyjaciółmi.
-Dzień dobry Pani Zosiu.- Odpowiedziałam a na mojej
twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
-To co dla was?
-Ja poproszę pierogi.- Powiedział Mikołaj nie mogąc
odkleić się od lady na której stały.
-Panie aspirancie ile razy mam pana pouczać ze u mnie
pierwszeństwo mają kobiety.- Dodała Pani Zosia.- Więc co dla
ciebie słonko?
-Rybkę poproszę.- Odpowiedziałam spoglądając na
Mikołaja.
-No dobrze, to ja zaraz wam przyniosę obiad do
stolika.- Powiedziała Pani Zosia a my udaliśmy się do stolika.
-Co chcesz do picia?- Zapytał Mikołaj gdy siadałam.
-Sok pomarańczowy możesz mi przynieść.-
Odpowiedziałam a Mikołaj po chili wrócił ze szklanką soku
pomarańczowego.
-Proszę.
-Dzięki wielkie.- I do stolika podeszła Pani Zosia z
naszym obiadkiem.
-Macie, musicie zjeść żeby mieć siłę na resztę
dnia.
-Dziękujemy. A co u Pani słychać?
-A po staremu dziecko a u was jak tam.
-Dokładnie tak samo Pani Zosiu.- I w tym momencie
przyszedł do nas dyżurny.
-Smacznego.
-Dzięki, co cię tu sprowadza?
-Dochodzeniówka prosi o pomoc.
-Co tym razem?
-Znowu trzeba przesłuchać parę osób.
-A co tym razem?
-No to samo co rano.
-No dobra to po przerwie się tym zajmiemy.
-No dobra, a jak skończycie przesłuchanie to zostańcie
już na firmie.
-No dobra, niech ci będzie.- Jacek wrócił do swojej
pracy, my z resztę też, szybko dokończyliśmy obiad i udaliśmy
się na przesłuchanie. Po raz kolejny, młode małżeństwo
obwiniające się za wszystko. Zanim doszliśmy do porozumienia była
już szesnasta, Jacek miał rację. Dobrze że dostaliśmy pozwolenie
na to aby po przesłuchaniu zostać na firmie bo byśmy tego do
wieczora nie skończyli. Po przesłuchaniu Mikołaj poszedł zanieść
papiery dyżurnemu a ja zajęłam się raportami których przez moją
nieobecność nazbierało się dość sporo na moim biurku. Po kilku
minutach przyszedł Mikołaj. Był zdenerwowany, co nie trudno było
nie zauważyć. Rzucił telefonem o ścianę i usiadł przy biurku
naprzeciwko.
Część mi się podobała, chociaż widać, nazwijmy to ładnie - mocną inspirację serialem, ale cóż...postacie były przedstawione podobnie jak w serialu, łatwo się wczuć - trochę jeszcze mgliście, nie wiadomo w jakim kierunku pójdzie akcja. Minusik za mandaty za prędkość - zwyczajnie nie mogli ich wystawiać, nie mają żadnych radarów w radiowozach :D To domena drogówki. Ale to tak, dla uczepienia się czegoś :D Zapraszam: www.pol-fan.blog.pl
OdpowiedzUsuń