czwartek, 28 stycznia 2016

1.2

-Coś się stało?- Zapytałam.
-Nic.
-Nie chcesz to nie musisz mówić.
-Przepraszam. To przez Kamilę.
-Co znów zrobiła?
-Nie ma sensu nawet tego powtarzać.
-No jak wolisz.- Zrobiło mi się przykro zawsze mówiliśmy sobie o wszystkim. Siedziałam przy biurku w milczeniu. Co jakiś czas czułam wzrok aspiranta na swoim ciele, ale postanowiłam to zignorować.
-Olka nie obrażaj się.
-Wcale tego nie robię.
-No jasne, nie widać wiesz.
-Dobra weź skończ, chcę jak najszybciej wrócić do domu.
-Olka no przepraszam.
-No skończyłeś już?
-No nie dąsaj się.- Nic nie odpowiedziałam. Siedziałam cicho, wpatrując się w ścianę. Mikołaj wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Zrobiło mi się jeszcze bardziej przykro, ale postanowiłam ze nie dam nic po sobie poznać. Po kilku minutach do pokoju wrócił aspirant był już gotowy do wyjścia.
-Ola, nie obrażaj się.
-Wcale tego nie robię.
-No jasne, ale wychodziłem pięć minut temu a ty wciąż patrzysz w jeden punkt na ścianie.- Znów nic nie odpowiedziałam, podniosłam się i ruszyłam w stronę wyjścia. Chciałam wyjść ale Mikołaj mi nie pozwolił i mocno mnie przytulił.
-Co robisz po pracy?
-Jadę do domu.- Odpowiedziałam.
-Masz ochotę na piwo?
-No w sumie to możemy skoczyć. - Ucieszyłam się gdy Mikołaj mnie zaprosił.
-To idź się przebierz, czekam na dole.
-No dobra.- I poszłam. Po piętnastu minutach byłam na dole. Mikołaj czekał już na mnie. Poszliśmy do naszego ulubionego pubu. Zamówiliśmy po piwie. Czas leciał nam bardzo szybko. Mikołaj odprowadził mnie do domu. Weszliśmy na górę.
-Może wejdziesz?
-Wiesz jest już późno.
-Oj no nie daj się prosić.
-No dobra ale na chwilkę.- Powiedział Mikołaj, weszliśmy do mieszkania.
-Napijesz się czegoś?
-A co masz?
-Kawę, herbatę, i jakieś wino powinnam mieć.
-O wino, z miłą chęcią się napiję.- Powiedział a ja wyjęłam z szafki dwie lampki i butelkę czerwonego wina.
-Otworzysz?- Zapytałam podając mu korkociąg i butelkę.
-No jasne.- Mikołaj nalał nam wina i usiedliśmy na kanapie. Tematy zdawały się nam nie kończyć. W pewnym momencie Mikołaj podniósł się jak poparzony.
-Co się stało?- Zapytałam myśląc ze powiedziałam coś nie tak.
-Już jest po drugiej.
-Już, ale szybko. A co ty robisz?- Zapytałam widząc że Mikołaj ubiera buty.
-No zbieram się do domu.
-A ty chyba nie myślisz że cie do domu o tej godzinie puszczę.
-Ale że jak?
-No normalnie, przecież jest późno.
-Ale jak ty sobie to wyobrażasz?
-No normalnie, przygotuję ci wszystko na kanapie.
-No w sumie to i tak nie chcę wracać do domu.
-No widzisz, ściągaj buty.- Powiedziałam podnosząc się z kanapy. Podeszłam do szafki w przedpokoju i wyjęłam z niej dodatkową pościel.
-Może ci jakoś pomóc?- Zaproponował Mikołaj.
-Nie nie trzeba, już kończę.- Powiedziałam ścieląc Mikołajowi kanapę.- A może jesteś głodny?
-Nie no co ty. Lepiej idźmy już spać późno jest.- Nie miałam nic przeciwko tej propozycji i poszłam wziąć szybki prysznic. Mikołaj leżał na kanapie oglądając telewizję. Postanowiłam się do niego przysiąść.
-Nie miałeś iść spać?
-Jakoś mi się nie chce. Lukam sobie co ciekawego w telewizji leci.
-I co tam wypatrzyłeś?
-Jakaś komedia romantyczna leci.
-Pokarz.
-Serio chcesz to oglądać?
-A czemu nie, posuń się.- Usiadłam bliżej Mikołaja. Po kilku minutach filmu zasnęłam. Obudziłam się rano wtulona w Mikołaja, on jeszcze spał. Była dopiero szósta rano ale promienie słońca i tak już się wkradały do mojego mieszkania. Odsunęłam się delikatnie od Mikołaja i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kawę, do kuchni przyszedł Mikołaj.
-Hej.
-Cześć. Jak ci się spało?
-Dobrze, chodź kanapa nie na moje lata.- Zaśmiałam się.- To takie śmieszne?
-Nie wcale.- Odpowiedziałam wciąż się śmiejąc.-Chcesz kawy?
-Tak, możesz mi zrobić.- Wyjęłam z szafki kubek nalałam kawy, gdy spostrzegłam że Mikołaj popija sobie moją kawę.
-Ej to moje.- Krzyknęłam.
-Nie panikuj zrobisz sobie drugą.- Odpowiedział Mikołaj i w tym momencie ktoś zaczął się dobijać do drzwi. Poszłam otworzyć. W drzwiach stała niska szatynka była bardzo zdenerwowana.
-Gdzie on jest?
-Kto?- Zapytałam, widząc wściekłą żonę Mikołaja.
-Jak kto Mikołaj gdzie jest?- Widziałam ze Mikołaj pokazuje mi ręką abym powiedziała Kamili że go u mnie nie ma.
-Nie ma go tu?
-Jak to nie ma, dobrze wiem że jest.
-Mówię ci że go tu nie ma.- Powiedziałam a Kamila zaczęła mnie szarpać aby wejść do mojego mieszkania.- Co ty robisz?
-Mikołaj wiem ze tu jesteś wyłaź.- Krzyknęła Kamila.
-Mówię ci ze go tu nie ma.- Kamila jednak była silniejsza ode mnie i weszła do mieszkania. Mikołaj stał na końcu korytarza. Kobieta bardzo szybko znalazła się obok niego. Nieźle mu się oberwało.
-Wyjdź stąd.- Powiedział Mikołaj wyprowadzając Kamilę z mojego mieszkania.
-Nie wieżę jak mogłeś mi to zrobić.- Kamila zaczęła szlochać a ja przyglądałam się całej tej sytuacji z boku.
-Co takiego zrobiłem?
-Rozbiłeś naszą rodzinę, zniszczyłeś ją.
-Kamila, uspokój się jesteś pijana wróć do domu.
-Jak mogłeś mnie zdradzić i to jeszcze z tą małolatą.
-Teraz to przesadziłaś nikogo nie zdradziłem, poza tym pragnę ci przypomnieć że jesteśmy już po rozwodzie.
-No i co z tego to cie nie usprawiedliwia. Ja nie sypiam z pierwszym lepszym.
-Po pierwsze Olka nie jest pierwsza lepsza a po drugie nic nas nie łączy.
-Doprawdy i dlatego u niej nocujesz i jesteś teraz w samych bokserkach a ona w kusej piżamie.
-Po prostu się u Olki zasiedziałem zresztą dlaczego ja ci się tłumaczę.
-Pożałujesz jeszcze tego, oboje tego pożałujecie.- Powiedziała Kamila i wyszła z mojego mieszkania trzaskając drzwiami. Poszłam do kuchni aby przygotować śniadanie. Po chwili zjawił się w niej Mikołaj.
-Przepraszam.- Powiedział siadając przy stole.
-Nic się nie stało. Co chcesz na śniadanie?
-Przestań, pozwoliłaś mi się przekimać i jeszcze chcesz mnie karmić.
-Mikołaj, ostatni raz pytam co chcesz na śniadanie?
-Co zrobisz to zjem. Pójdę wziąć prysznic.- Powiedział i wyszedł z kuchni. Szybko zrobiłam śniadanie i poszłam do sypialni zacząć się szykować do pracy. Wyjęłam z szafy jedną z moich ulubionych sukienek. Założyłam, na moje nieszczęście zaciął mi się suwak w niej.
-Mikołaj możesz mi pomóc.- Krzyknęłam słysząc otwierające się drzwi. Nikt jednak nie odpowiadał, wyszłam więc z pokoju. W salonie stał mój ojciec a z łazienki akurat wychodził Mikołaj.
-Wołałaś mnie?- Zapytał, po czym stanął jak wryty, w sumie to oboje tak staliśmy. 

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Polecam słuchać w trakcie czytania

1.1

Aleksandra
Wstałam dziś bardzo wcześnie. Po dość długim urlopie, cieszyłam się że na reszcie mogę wrócić do pracy. Służbę zaczynałam o dziewiątej, więc miałam czas aby zjeść na spokojnie śniadanie. Wyszłam z łóżka i udałam się w kierunku kuchni. Idąc korytarzem usłyszałam dzwonek do drzwi, nie spodziewałam się nikogo ale postanowiłam otworzyć. W drzwiach stał chłopiec o blond włosach i z plecakiem przewieszonym przez ramie. W dłoniach trzymał bukiet róż.
-Dzień dobry, przepraszam że przeszkadzam to dla Pani.- Młodzieniec podał mi kwiaty.
-Dziękuję, a od kogo te kwiaty?
-Nie wiem jakiś Pan powiedział że mam je tu przynieść.
-A znasz tego Pana?
-Nie. Ale mi zapłacił więc się zgodziłem. A teraz przepraszam muszę iść do szkoły.- Powiedział młodzieniec opuszczając klatkę schodową. Stałam w drzwiach jeszcze dobre pięć minut. Potem weszłam do środka, zamknęłam drzwi i poszłam do kuchni. Zdjęłam z szafki wazon nalałam do niego wody i wstawiłam kwiaty. Szukałam później jakiegoś liściku, czegokolwiek ale nic nie znalazłam. Przygotowałam sobie śniadanie i poszłam szykować się do pracy. Około ósmej piętnaście byłam gotowa i pojechałam. Samochód zaparkowałam pod drzewem, obok samochodu mojego ojca. Nie wiem dlaczego, zawsze tam parkowałam. Po lewej stronie stał samochód ojca a po mojej prawej samochód Mikołaja. Swoją drogą bardzo cieszyłam się na powrót do pracy, dawno nie widziałam się z aspirantem. W trakcie urlopu widzieliśmy się może dwa razy. Wysiadłam z samochodu, wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę komendy. Przed budynkiem spotkałam mojego ojca.
-O witaj Olu.- Powiedział mój ojciec z niezbyt zadowoloną miną. Wiedziałam co mnie czeka.- Jak się czujesz?
-Dobrze, witaj.- Odpowiedziałam, witając się z ojcem.
-Na pewno dobrze.
-Tak tato nic mi nie jest.
-Bo jak źle się czujesz to możesz wrócić jeszcze na urlop.
-Tato, wszystko jest dobrze.- Jakiś czas temu, podczas jednej z akcji dostałam wstrząśnienia mózgu. Przestraszyłam się tego, ale mimo to nie zrezygnowałam z pracy, co nie spodobało się mojemu ojcu.
-Olu jak chcesz to możesz przenieść się za biurko.
-Tato, rozmawialiśmy już na ten temat.
-Ale to dla twojego dobra.
-Tato doskonale wiem co jest dla mnie dobre a teraz przepraszam mam służbę za kilka minut.
-No dobrze widzimy się na odprawie.- Powiedział Tato a ja udałam się do pokoju aby przebrać się w mundur. Mikołaja w pokoju nie było, zapewne poszedł już na odprawę. Przebrałam się, zrobiłam sobie kawę aby się obudzić i siadłam do biurka, czekając na dowódcę patrolu. Po kilku minutach Mikołaj zjawił się w pomieszczeniu.
-O hej Olka, a co ty tu robisz?
-No też się cieszę że cię widzę.- Powiedziałam i przytuliłam partnera na powitanie.
-Co ty tu robisz nie widziałem cię na grafiku.
-No nie dziwi mnie to, tata ledwo się zgodził abym wróciła na patrol.
-No a jak urlop ci minął?
-A wypoczęłam ale tęskniłam za przestępcami.
-No nie dziwię się, nasza praca uzależnia.
-Dobra chodźmy na odprawę.
-Dobra zaraz do ciebie dojdę.- Mikołaj został w pokoju a ja udałam się na odprawę. Mikołaj wszedł troszkę spóźniony ale komendant na szczęście nie był na niego zły. Komendant rozdzielił rewiry i przydzielił zadania. Potem udaliśmy się na patrol. Mikołaj czekał już na mnie w radiowozie.
-Widzę humor ci dziś dopisuje. Można wiedzieć dlaczego?
-A można, można.
-No mów.
-A dostałam dziś kwiaty.
-Od kogo?
-Nie wiem.
-Jak nie wiesz?
-No normalnie, jakiś dzieciak przyniósł mi kwiaty.
-I co.
-Powiedział że nie zna tego Pana.
-Pana, czyli masz wielbiciela.
-Bardzo zabawne. Jedźmy już bo nam wszyscy przestępcy uciekną.- Zaśmiałam się, aby Mikołaj nie drążył dalej tego tematu. Pojechaliśmy patrolować niebezpieczne i tajemnicze ulice Wrocławia. Do południa mieliśmy ciszę na radiu. Wlepiliśmy kilka mandatów za przekroczenie prędkości. Około piętnastej zgłosiliśmy dyżurnemu przerwę.
-00 do 05.- Wywołałam dyżurnego przez radio.
-No słucham was piątka.
-Wpisz nas na przerwę.
-Oczywiście. Wpadnijcie na firmę.
-A co się stało?
-Mam do was sprawę.
-No dobra. Za dziesięć minut będziemy.- Powiedziałam odkładając radiostację. Tak jak powiedziałam po dziesięciu minutach byliśmy na firmie. Od razu poszliśmy do dyżurnego. Weszliśmy do pokoju dyżurnego.
-O proszę, najładniejszy patrol mnie odwiedził.- Powiedział Jacek nasz dyżurny a ja się zarumieniłam.
-No od dawna wiemy że się we mnie kochasz.- Zaśmiał się Mikołaj.
-Dobra mów co masz dla nas.
-Jak skończycie przerwę to trzeba przyjąć zgłoszenie.
-A co się stało?
-Jakieś kradzieże, ale giną tylko mało wartościowe i sentymentalne przedmioty.
-A no to w sumie, najpierw ich przesłuchamy a potem wpisz nas na przerwę.
-No dobrze. Lećcie już.- Poszliśmy do pokoju przesłuchań gdzie czekało na nas zdenerwowane małżeństwo.
-Aspirant Białach a to posterunkowa Wysocka. Co się stało?
-Mój mąż mnie okrada.- Powiedziała kobieta.
-Ja cię okradam, jak śmiesz to mówić.
-Jak śmie, trzeba było mnie nie okradać.
-Ależ proszę się uspokoić są państwo na komendzie.- Powiedział Mikołaj po chwili milczenia, milczenia przez nas oczywiście.
-Widzą państwo nawet na policji nie umie się zachować.- Powiedział mężczyzna a jego małżonka tak się zdenerwowała że zaczęła bić mężczyznę po głowie torebką.
-Proszę się uspokoić bo będę was musiał zakuć.- powiedział Mikołaj i dopiero wtedy małżonkowie się uspokoili i mogliśmy na spokojnie przesłuchać poszkodowanych. Po zgłoszeniu przestępstwa poszliśmy do dyżurnego.
-O i jak, co tam się stało?
-Ktoś ich okrada, a najlepsze jest to że wzajemnie się oskarżają.
-No to ciężka sprawa. Dobra przekaże to kryminalnym.
-No to my idziemy na przerwę.
-Dobra. Przyjdźcie jak skończycie.- Razem z Mikołajem poszliśmy na przerwę. Na stołówce jak zawsze panowała miła i domowa atmosfera. Pani Zosia zachwycała wszystkich swoimi opowiadaniami i podbijała nasze serca swoim jedzeniem.
-Witam mój ulubiony patrol.- Powiedziała Pani Zosia z swoim cudownym uśmiechem. Uwielbiałam z nią rozmawiać czasami zdarzało mi się powiedzieć jej o rzeczach o których nawet Mikołajowi nie mówiłam, mimo iż byliśmy przyjaciółmi.
-Dzień dobry Pani Zosiu.- Odpowiedziałam a na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
-To co dla was?
-Ja poproszę pierogi.- Powiedział Mikołaj nie mogąc odkleić się od lady na której stały.
-Panie aspirancie ile razy mam pana pouczać ze u mnie pierwszeństwo mają kobiety.- Dodała Pani Zosia.- Więc co dla ciebie słonko?
-Rybkę poproszę.- Odpowiedziałam spoglądając na Mikołaja.
-No dobrze, to ja zaraz wam przyniosę obiad do stolika.- Powiedziała Pani Zosia a my udaliśmy się do stolika.
-Co chcesz do picia?- Zapytał Mikołaj gdy siadałam.
-Sok pomarańczowy możesz mi przynieść.- Odpowiedziałam a Mikołaj po chili wrócił ze szklanką soku pomarańczowego.
-Proszę.
-Dzięki wielkie.- I do stolika podeszła Pani Zosia z naszym obiadkiem.
-Macie, musicie zjeść żeby mieć siłę na resztę dnia.
-Dziękujemy. A co u Pani słychać?
-A po staremu dziecko a u was jak tam.
-Dokładnie tak samo Pani Zosiu.- I w tym momencie przyszedł do nas dyżurny.
-Smacznego.
-Dzięki, co cię tu sprowadza?
-Dochodzeniówka prosi o pomoc.
-Co tym razem?
-Znowu trzeba przesłuchać parę osób.
-A co tym razem?
-No to samo co rano.
-No dobra to po przerwie się tym zajmiemy.
-No dobra, a jak skończycie przesłuchanie to zostańcie już na firmie.

-No dobra, niech ci będzie.- Jacek wrócił do swojej pracy, my z resztę też, szybko dokończyliśmy obiad i udaliśmy się na przesłuchanie. Po raz kolejny, młode małżeństwo obwiniające się za wszystko. Zanim doszliśmy do porozumienia była już szesnasta, Jacek miał rację. Dobrze że dostaliśmy pozwolenie na to aby po przesłuchaniu zostać na firmie bo byśmy tego do wieczora nie skończyli. Po przesłuchaniu Mikołaj poszedł zanieść papiery dyżurnemu a ja zajęłam się raportami których przez moją nieobecność nazbierało się dość sporo na moim biurku. Po kilku minutach przyszedł Mikołaj. Był zdenerwowany, co nie trudno było nie zauważyć. Rzucił telefonem o ścianę i usiadł przy biurku naprzeciwko. 

Wstęp

Ona- Aleksandra Wysocka. 27 letnia, pełna ambicji i marzeń dziewczyna. Młoda pani posterunkowa z pozoru normalnymi i niewymagającymi problemami. Próbująca jeszcze odnaleźć się w świecie dorosłych, do którego przez wczesną śmierć matki została przeniesiona. Kochająca przyrodę i mająca nadzieję na założenie rodziny. Kobieta o nieziemskim sercu i cudownym uśmiechu, próbująca za wszelką cenę pomóc innym.
On-Mikołaj Białach. Doświadczony mężczyzna po czterdziestce. Rozwodnik, wychowujący dwie dorastające córki. 16 letnią Dominikę i 12 letnią Anię. Aspirant aby odreagować problemy rodzinne bardzo często zostaje w pracy po godzinach. Starający się sam rozwiązać wszystkie napotkane przez siebie problemy i przeciwności losu.


Bohaterów łączy wspólna pasja niesienia pomocy innym, oraz praca. Oboje są funkcjonariuszami Policji. Mieszkają we Wrocławiu. Razem stanowią patrol 05, próbujący rozwikłać najciemniejsze zagadki Wrocławia. Czy ich przyjaźń przetrwa tak trudne zadanie, przed jakim postawi ich los? Czy życie przyniesie im nowe doświadczenia i spełni ich marzenia?