-Coś się stało?- Zapytałam.
-Nic.
-Nie chcesz to nie musisz mówić.
-Przepraszam. To przez Kamilę.
-Co znów zrobiła?
-Nie ma sensu nawet tego powtarzać.
-No jak wolisz.- Zrobiło mi się przykro zawsze
mówiliśmy sobie o wszystkim. Siedziałam przy biurku w milczeniu.
Co jakiś czas czułam wzrok aspiranta na swoim ciele, ale
postanowiłam to zignorować.
-Olka nie obrażaj się.
-Wcale tego nie robię.
-No jasne, nie widać wiesz.
-Dobra weź skończ, chcę jak najszybciej wrócić do
domu.
-Olka no przepraszam.
-No skończyłeś już?
-No nie dąsaj się.- Nic nie odpowiedziałam.
Siedziałam cicho, wpatrując się w ścianę. Mikołaj wyszedł z
pokoju trzaskając drzwiami. Zrobiło mi się jeszcze bardziej
przykro, ale postanowiłam ze nie dam nic po sobie poznać. Po kilku
minutach do pokoju wrócił aspirant był już gotowy do wyjścia.
-Ola, nie obrażaj się.
-Wcale tego nie robię.
-No jasne, ale wychodziłem pięć minut temu a ty wciąż
patrzysz w jeden punkt na ścianie.- Znów nic nie odpowiedziałam,
podniosłam się i ruszyłam w stronę wyjścia. Chciałam wyjść
ale Mikołaj mi nie pozwolił i mocno mnie przytulił.
-Co robisz po pracy?
-Jadę do domu.- Odpowiedziałam.
-Masz ochotę na piwo?
-No w sumie to możemy skoczyć. - Ucieszyłam się gdy
Mikołaj mnie zaprosił.
-To idź się przebierz, czekam na dole.
-No dobra.- I poszłam. Po piętnastu minutach byłam na
dole. Mikołaj czekał już na mnie. Poszliśmy do naszego ulubionego
pubu. Zamówiliśmy po piwie. Czas leciał nam bardzo szybko. Mikołaj
odprowadził mnie do domu. Weszliśmy na górę.
-Może wejdziesz?
-Wiesz jest już późno.
-Oj no nie daj się prosić.
-No dobra ale na chwilkę.- Powiedział Mikołaj,
weszliśmy do mieszkania.
-Napijesz się czegoś?
-A co masz?
-Kawę, herbatę, i jakieś wino powinnam mieć.
-O wino, z miłą chęcią się napiję.- Powiedział a
ja wyjęłam z szafki dwie lampki i butelkę czerwonego wina.
-Otworzysz?- Zapytałam podając mu korkociąg i
butelkę.
-No jasne.- Mikołaj nalał nam wina i usiedliśmy na
kanapie. Tematy zdawały się nam nie kończyć. W pewnym momencie
Mikołaj podniósł się jak poparzony.
-Co się stało?- Zapytałam myśląc ze powiedziałam
coś nie tak.
-Już jest po drugiej.
-Już, ale szybko. A co ty robisz?- Zapytałam widząc
że Mikołaj ubiera buty.
-No zbieram się do domu.
-A ty chyba nie myślisz że cie do domu o tej godzinie
puszczę.
-Ale że jak?
-No normalnie, przecież jest późno.
-Ale jak ty sobie to wyobrażasz?
-No normalnie, przygotuję ci wszystko na kanapie.
-No w sumie to i tak nie chcę wracać do domu.
-No widzisz, ściągaj buty.- Powiedziałam podnosząc
się z kanapy. Podeszłam do szafki w przedpokoju i wyjęłam z niej
dodatkową pościel.
-Może ci jakoś pomóc?- Zaproponował Mikołaj.
-Nie nie trzeba, już kończę.- Powiedziałam ścieląc
Mikołajowi kanapę.- A może jesteś głodny?
-Nie no co ty. Lepiej idźmy już spać późno jest.-
Nie miałam nic przeciwko tej propozycji i poszłam wziąć szybki
prysznic. Mikołaj leżał na kanapie oglądając telewizję.
Postanowiłam się do niego przysiąść.
-Nie miałeś iść spać?
-Jakoś mi się nie chce. Lukam sobie co ciekawego w
telewizji leci.
-I co tam wypatrzyłeś?
-Jakaś komedia romantyczna leci.
-Pokarz.
-Serio chcesz to oglądać?
-A czemu nie, posuń się.- Usiadłam bliżej Mikołaja.
Po kilku minutach filmu zasnęłam. Obudziłam się rano wtulona w
Mikołaja, on jeszcze spał. Była dopiero szósta rano ale promienie
słońca i tak już się wkradały do mojego mieszkania. Odsunęłam
się delikatnie od Mikołaja i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie
kawę, do kuchni przyszedł Mikołaj.
-Hej.
-Cześć. Jak ci się spało?
-Dobrze, chodź kanapa nie na moje lata.- Zaśmiałam
się.- To takie śmieszne?
-Nie wcale.- Odpowiedziałam wciąż się
śmiejąc.-Chcesz kawy?
-Tak, możesz mi zrobić.- Wyjęłam z szafki kubek
nalałam kawy, gdy spostrzegłam że Mikołaj popija sobie moją
kawę.
-Ej to moje.- Krzyknęłam.
-Nie panikuj zrobisz sobie drugą.- Odpowiedział
Mikołaj i w tym momencie ktoś zaczął się dobijać do drzwi.
Poszłam otworzyć. W drzwiach stała niska szatynka była bardzo
zdenerwowana.
-Gdzie on jest?
-Kto?- Zapytałam, widząc wściekłą żonę Mikołaja.
-Jak kto Mikołaj gdzie jest?- Widziałam ze Mikołaj
pokazuje mi ręką abym powiedziała Kamili że go u mnie nie ma.
-Nie ma go tu?
-Jak to nie ma, dobrze wiem że jest.
-Mówię ci że go tu nie ma.- Powiedziałam a Kamila
zaczęła mnie szarpać aby wejść do mojego mieszkania.- Co ty
robisz?
-Mikołaj wiem ze tu jesteś wyłaź.- Krzyknęła
Kamila.
-Mówię ci ze go tu nie ma.- Kamila jednak była
silniejsza ode mnie i weszła do mieszkania. Mikołaj stał na końcu
korytarza. Kobieta bardzo szybko znalazła się obok niego. Nieźle
mu się oberwało.
-Wyjdź stąd.- Powiedział Mikołaj wyprowadzając
Kamilę z mojego mieszkania.
-Nie wieżę jak mogłeś mi to zrobić.- Kamila zaczęła
szlochać a ja przyglądałam się całej tej sytuacji z boku.
-Co takiego zrobiłem?
-Rozbiłeś naszą rodzinę, zniszczyłeś ją.
-Kamila, uspokój się jesteś pijana wróć do domu.
-Jak mogłeś mnie zdradzić i to jeszcze z tą
małolatą.
-Teraz to przesadziłaś nikogo nie zdradziłem, poza
tym pragnę ci przypomnieć że jesteśmy już po rozwodzie.
-No i co z tego to cie nie usprawiedliwia. Ja nie sypiam
z pierwszym lepszym.
-Po pierwsze Olka nie jest pierwsza lepsza a po drugie
nic nas nie łączy.
-Doprawdy i dlatego u niej nocujesz i jesteś teraz w
samych bokserkach a ona w kusej piżamie.
-Po prostu się u Olki zasiedziałem zresztą dlaczego
ja ci się tłumaczę.
-Pożałujesz jeszcze tego, oboje tego pożałujecie.-
Powiedziała Kamila i wyszła z mojego mieszkania trzaskając
drzwiami. Poszłam do kuchni aby przygotować śniadanie. Po chwili
zjawił się w niej Mikołaj.
-Przepraszam.- Powiedział siadając przy stole.
-Nic się nie stało. Co chcesz na śniadanie?
-Przestań, pozwoliłaś mi się przekimać i jeszcze
chcesz mnie karmić.
-Mikołaj, ostatni raz pytam co chcesz na śniadanie?
-Co zrobisz to zjem. Pójdę wziąć prysznic.-
Powiedział i wyszedł z kuchni. Szybko zrobiłam śniadanie i
poszłam do sypialni zacząć się szykować do pracy. Wyjęłam z
szafy jedną z moich ulubionych sukienek. Założyłam, na moje
nieszczęście zaciął mi się suwak w niej.
-Mikołaj możesz mi pomóc.- Krzyknęłam słysząc
otwierające się drzwi. Nikt jednak nie odpowiadał, wyszłam więc
z pokoju. W salonie stał mój ojciec a z łazienki akurat wychodził
Mikołaj.
-Wołałaś mnie?- Zapytał, po czym stanął jak wryty,
w sumie to oboje tak staliśmy.